Czekałaś zniecierpliwiona na list, w którym miałaś się dowiedzieć czy dostałaś pracę. Po przyjeździe do Korei bałaś się, że ci się nie uda i będziesz musiała wrócić do Polski. Ten list mógł wszystko zmienić. Nikt w ciebie nie wierzył, a mama i tata widzieli cię w zawodzie prawnika, a nie pisarki. Puścili cię jednak do Seulu i powiedzieli, że masz miesiąc na pokazanie im, że to marzenie nie jest głupie. Nagle z zamyślenia wyrwał cię dźwięk dzwonka. Szybko podeszłaś do drzwi. Gdy je otworzyłaś zobaczyłaś niskiego Koreańczyka w niebieskim ubraniu i wielką torbą założoną przez ramię. Ucieszyłaś się na jego widok.
- Annyjeonghasejo, panie Park. - przywitałaś się. - U Pana wszystko w porządku?
- Ne... - powiedział i wyciągnął małą białą kopertę. - To chyba do ciebie.... Mam nadzieję, że się udało.
Powiedział mężczyzna, kiwnął głową na pożegnanie i odszedł z uśmiechem na ustach.
- Komawo. - zawołałaś za nim.
- Dla ciebie panienko wszystko - powiedział i poszedł dalej.
Pośpiesznie zamknęłaś drzwi i otworzyłaś kopertę. Gdy przeczytałaś list do końca, podskoczyłaś z radości.
- Dostałam się!!!
* miesiąc później *
Miesiąc temu nie mogłaś uwierzyć w to, że dostałaś się. Teraz piszesz teksty dla EXO, z czego bardzo się cieszysz, ponieważ chłopaki są bardzo mili i sympatyczni. Od początku zwróciłaś uwagę na jednego z nich, w którym niedługo później się zakochałaś. Miał na imię SeHun i był bardzo przystojny. Serce szybciej ci biło gdy go widziałaś. Niestety on traktował cię jak siostrę, a nie jak dziewczynę z którą mógłby chodzić, dlatego sobie go odpuściłaś. W tym samym dniu stało się coś bardzo strasznego. Myślałaś, że to tylko koszmar, ale myliłaś się. Wszystko to była prawda. Straszna prawda. Siedziałaś wtedy w swoim pokoju. Po tym jak powiedziałaś SeHunowi co do niego czujesz i że próbujesz się odkochać. " Próbuję zapomnieć o tym co do ciebie czuję." przypomniałaś sobie swoje ostatnie słowa. Po tym jak to powiedziałaś pobiegłaś na górę i zamknęłaś się w sypialni. Jakieś pół godziny później wszedł do środka D.O z łzami w oczach.
- Hyung... - załkał.
- Co się stało? - spytałaś przerażona.
- LuHan hyung próbował popełnić samobójstwo. - po tych słowach upadł na kolana i wtulił twarz w twoje ramię. Ty nie chciałaś dopuścić do siebie jego słów. To nie mogła być prawda. Przez cały czas zaprzeczałaś temu co usłyszałaś.
- Gdzie on jest? - spytałaś łamiącym się głosem, ale chłopak nie słuchał.
Objęłaś dłońmi jego twarz i kazałaś patrzeć sobie prosto w oczy.
- Gdzie on jest? Gdzie jest LuHan? - powtórzyłaś pytanie.
Maknae przetarł oczy i wyszeptał.
- Karetka właśnie wiezie go do szpitala. Ja przybiegłem do dormu, żeby ci powiedzieć... inni są w szpitalu razem z nim.
Bez zastanowienia wstałaś, złapałaś chłopaka za rękę i wybiegłaś z domu. Kilkanaście minut później byliście już w szpitalu. Podeszłaś niepewnym krokiem do chłopaków, którzy siedzieli pod ścianą.
- Gdzie on jest? - spytałaś się Krisa.
Podniósł głowę, gdy usłyszał twój głos i smutno się uśmiechnął.
- Stracił za dużo krwi... On...
- Krwi?!
- D.O ci nie powiedział? - spytał patrząc się na maknae.
- Nie... Co się stało?
- Więc tak... Po próbie wszyscy poszliśmy pod prysznice. LuHan powiedział, że jeszcze chwilę poćwiczy, więc został. Gdy wróciliśmy po niego zobaczyliśmy jego bezwładne ciało i kałużę krwi koło lewej ręki.
- Podciął sobie żyły? - zapytałaś przerażona.
Chłopak kiwnął głową, opuścił ją i chwilę później popatrzył na ciebie.
- Zrobił to z twojego powodu. - dodał ponuro.
- Mojego? Jak to?
- _____, LuHan cię kocha. - ostatnie słowa wypowiedział szeptem. Wtedy spojrzałaś na niego i innych jeszcze raz. Wszyscy byli zmęczeni. Mieli worki pod oczami i przepocone ubrania.
- Kocha mnie? - powtórzyłaś głupio. - To nie możliwe.
- A jednak - wtrącił Lay.
Wstałaś chwiejnie i poczłapałaś na dwór. Musiałaś zaczerpnąć świeżego powietrza. Czułaś się winna i wiedziałaś, że to na sto procent twoja wina. Zrobił to, chciał się zabić, ponieważ unikałam go, byłam nie czuła dla niego. Załkałaś chowając twarz w dłonie. Nagle usłyszałaś za sobą głos. Gdy się odwróciłaś zobaczyłaś Laya. Pochylił się nad tobą i starł ci łzę z policzka wierzchem dłoni.
- Ty też go kochasz. - powiedział.
- Ja... nie... po prostu... ja... - nie mogła skończyć, ponieważ czułaś, że chłopak ma rację. Przez ten cały czas to nie SeHun był tym jedynym, ale LuHan. Luhan, który przez twoją głupotę leży teraz w szpitalu i walczy o życie. Łzy napływały ci do oczu, a ty stałaś na mrozie, winiąc się za to wszystko.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział chłopak i objął cię. Ty wtuliłaś się w niego i płakałaś dalej.
* tydzień później *
- Tak?... Dziękuję za wiadomość. Tak... Dziękuję... Do widzenia. - Kai rozłączył się i odłożył telefon na stół. Z uśmiechem na ustach podszedł do pozostałych i powiedział że można już odwiedzać LuHana. Byłaś tak szczęśliwa, że prawie spadłaś z krzesła. Z iskierkami w oczach wyszłaś z domu i ruszyłaś do szpitala. Miałaś tyle do powiedzenia LuHanowi np. to, że też go kochasz i że cieszysz się, że go nie straciłaś.
Weszłaś niepewnie do sali, w której leżał chłopak. Gdy cię zobaczył jego oczy rozbłysły, a na ustach pojawił się piękny uśmiech.
- ______? Co ty tu robisz? - spytał.
- Przyszłam do ciebie - odparłaś i podeszłaś do jego łózka. Drżącą ręką ujęłaś jego dłoń i ucałowałaś ją.
- Myślałam, że cię straciłam. - wyszeptałaś i zaczęłaś płakać.
Chłopak z niedowierzaniem patrzył się na ciebie. Ty też nie wiedziałaś co powiedzieć, więc zrobiłaś coś co na pewno wszystko wyjaśni. Pochyliłaś się nad LuHanem i złożyłaś na jego ustach słodkiego całusa. Chłopak objął cię z tyłu głowy i odwzajemnił twój pocałunek. Gdy odsunęliście się od siebie wasze oczy lśniły z podniecenia.
- Saranghae - wyszeptałaś i przytuliłaś się do niego.
Chłopak objął cię w pasie i wymruczał ci do ucha to samo. Te dwa słowa rozpaliły w twoim sercu żar, który błyskawicznie rozprzestrzenił się po całym ciele. " A więc to jest miłość" pomyślałaś i oddałaś się kolejnemu namiętnemu pocałunkowi.
^^ dla Rin ^^
Miesiąc temu nie mogłaś uwierzyć w to, że dostałaś się. Teraz piszesz teksty dla EXO, z czego bardzo się cieszysz, ponieważ chłopaki są bardzo mili i sympatyczni. Od początku zwróciłaś uwagę na jednego z nich, w którym niedługo później się zakochałaś. Miał na imię SeHun i był bardzo przystojny. Serce szybciej ci biło gdy go widziałaś. Niestety on traktował cię jak siostrę, a nie jak dziewczynę z którą mógłby chodzić, dlatego sobie go odpuściłaś. W tym samym dniu stało się coś bardzo strasznego. Myślałaś, że to tylko koszmar, ale myliłaś się. Wszystko to była prawda. Straszna prawda. Siedziałaś wtedy w swoim pokoju. Po tym jak powiedziałaś SeHunowi co do niego czujesz i że próbujesz się odkochać. " Próbuję zapomnieć o tym co do ciebie czuję." przypomniałaś sobie swoje ostatnie słowa. Po tym jak to powiedziałaś pobiegłaś na górę i zamknęłaś się w sypialni. Jakieś pół godziny później wszedł do środka D.O z łzami w oczach.
- Hyung... - załkał.
- Co się stało? - spytałaś przerażona.
- LuHan hyung próbował popełnić samobójstwo. - po tych słowach upadł na kolana i wtulił twarz w twoje ramię. Ty nie chciałaś dopuścić do siebie jego słów. To nie mogła być prawda. Przez cały czas zaprzeczałaś temu co usłyszałaś.
- Gdzie on jest? - spytałaś łamiącym się głosem, ale chłopak nie słuchał.
Objęłaś dłońmi jego twarz i kazałaś patrzeć sobie prosto w oczy.
- Gdzie on jest? Gdzie jest LuHan? - powtórzyłaś pytanie.
Maknae przetarł oczy i wyszeptał.
- Karetka właśnie wiezie go do szpitala. Ja przybiegłem do dormu, żeby ci powiedzieć... inni są w szpitalu razem z nim.
Bez zastanowienia wstałaś, złapałaś chłopaka za rękę i wybiegłaś z domu. Kilkanaście minut później byliście już w szpitalu. Podeszłaś niepewnym krokiem do chłopaków, którzy siedzieli pod ścianą.
- Gdzie on jest? - spytałaś się Krisa.
Podniósł głowę, gdy usłyszał twój głos i smutno się uśmiechnął.
- Stracił za dużo krwi... On...
- Krwi?!
- D.O ci nie powiedział? - spytał patrząc się na maknae.
- Nie... Co się stało?
- Więc tak... Po próbie wszyscy poszliśmy pod prysznice. LuHan powiedział, że jeszcze chwilę poćwiczy, więc został. Gdy wróciliśmy po niego zobaczyliśmy jego bezwładne ciało i kałużę krwi koło lewej ręki.
- Podciął sobie żyły? - zapytałaś przerażona.
Chłopak kiwnął głową, opuścił ją i chwilę później popatrzył na ciebie.
- Zrobił to z twojego powodu. - dodał ponuro.
- Mojego? Jak to?
- _____, LuHan cię kocha. - ostatnie słowa wypowiedział szeptem. Wtedy spojrzałaś na niego i innych jeszcze raz. Wszyscy byli zmęczeni. Mieli worki pod oczami i przepocone ubrania.
- Kocha mnie? - powtórzyłaś głupio. - To nie możliwe.
- A jednak - wtrącił Lay.
Wstałaś chwiejnie i poczłapałaś na dwór. Musiałaś zaczerpnąć świeżego powietrza. Czułaś się winna i wiedziałaś, że to na sto procent twoja wina. Zrobił to, chciał się zabić, ponieważ unikałam go, byłam nie czuła dla niego. Załkałaś chowając twarz w dłonie. Nagle usłyszałaś za sobą głos. Gdy się odwróciłaś zobaczyłaś Laya. Pochylił się nad tobą i starł ci łzę z policzka wierzchem dłoni.
- Ty też go kochasz. - powiedział.
- Ja... nie... po prostu... ja... - nie mogła skończyć, ponieważ czułaś, że chłopak ma rację. Przez ten cały czas to nie SeHun był tym jedynym, ale LuHan. Luhan, który przez twoją głupotę leży teraz w szpitalu i walczy o życie. Łzy napływały ci do oczu, a ty stałaś na mrozie, winiąc się za to wszystko.
- Wszystko będzie dobrze. - powiedział chłopak i objął cię. Ty wtuliłaś się w niego i płakałaś dalej.
* tydzień później *
- Tak?... Dziękuję za wiadomość. Tak... Dziękuję... Do widzenia. - Kai rozłączył się i odłożył telefon na stół. Z uśmiechem na ustach podszedł do pozostałych i powiedział że można już odwiedzać LuHana. Byłaś tak szczęśliwa, że prawie spadłaś z krzesła. Z iskierkami w oczach wyszłaś z domu i ruszyłaś do szpitala. Miałaś tyle do powiedzenia LuHanowi np. to, że też go kochasz i że cieszysz się, że go nie straciłaś.
Weszłaś niepewnie do sali, w której leżał chłopak. Gdy cię zobaczył jego oczy rozbłysły, a na ustach pojawił się piękny uśmiech.
- ______? Co ty tu robisz? - spytał.
- Przyszłam do ciebie - odparłaś i podeszłaś do jego łózka. Drżącą ręką ujęłaś jego dłoń i ucałowałaś ją.
- Myślałam, że cię straciłam. - wyszeptałaś i zaczęłaś płakać.
Chłopak z niedowierzaniem patrzył się na ciebie. Ty też nie wiedziałaś co powiedzieć, więc zrobiłaś coś co na pewno wszystko wyjaśni. Pochyliłaś się nad LuHanem i złożyłaś na jego ustach słodkiego całusa. Chłopak objął cię z tyłu głowy i odwzajemnił twój pocałunek. Gdy odsunęliście się od siebie wasze oczy lśniły z podniecenia.
- Saranghae - wyszeptałaś i przytuliłaś się do niego.
Chłopak objął cię w pasie i wymruczał ci do ucha to samo. Te dwa słowa rozpaliły w twoim sercu żar, który błyskawicznie rozprzestrzenił się po całym ciele. " A więc to jest miłość" pomyślałaś i oddałaś się kolejnemu namiętnemu pocałunkowi.
^^ dla Rin ^^
Jeejku podobało mi się niezmiernie!Dziękuje i życzę weny:)
OdpowiedzUsuń~Rin
Jaki slodki LULU T^T
OdpowiedzUsuńO boze poryczałam sie ,wiadomo Luhan moj Bias i wgl. scenariusz super :3 życze weny :)
OdpowiedzUsuńHwaiting :3
Bardzo fajny i lekko ściskający serce fan fick.
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;3
Jaki słodki :3
OdpowiedzUsuń