Autorka: Hesperiata
- Jeszcze raz!- usłyszałaś donośny głos czarnowłosej kobiety, która mniej więcej od dwudziestu minut, w kółko powtarzała tą samą komendę.
Ręce opadają, westchnęłaś kolejny raz powtarzając ten sam fragment układu. Przy drugim kroku zamknęłaś oczy i w pełni oddałaś się muzyce, ale i tak niedługo później ponownie usłyszałaś głos choreografki.
- Nie... nie... nie... Nie tak. Za wcześnie robisz obrót - rzuciła, łapiąc się za głowę - Może potrzebujesz przerwy?
- Ja dam radę.
-Ledwo stoisz na nogach... Hoobae, chcesz zadebiutować, czy wylądować w szpitalu?
- Sunbae... Proszę... Jeszcze tylko raz.
- Aniyo. Zobaczymy się jutro - powiedziała i popatrzywszy się na ciebie z troską, wyszła.
Opadłaś na podłogę ze zrezygnowaniem, zakrywając twarz dłońmi. Tak niewiele ci brakuje do debiutu... Tak niewiele, a jednak czeka cię jeszcze tak długa droga nim staniesz na wielkiej scenie.
W kącikach twych oczu wezbrały łzy, ale w ostatniej chwili wytarłaś je dłońmi i wstałaś.
W kącikach twych oczu wezbrały łzy, ale w ostatniej chwili wytarłaś je dłońmi i wstałaś.
- Jeszcze raz. Kiedyś musi mi się udać.
- Rozumiem - przeczesał włosy dłonią, po czym schował ją do kieszeni w kurtce - Może razem z chłopkami moglibyśmy ci jakoś pomóc?
****
Z cichym ziewnięciem spojrzałaś na ekran telefonu, na którym raz za razem migała godzina.
- Omo! - zawołałaś z niedowierzaniem, nie mogąc oderwać wzroku od wyświetlacza - Spędziłam tu cały wieczór.
Z cichym syknięciem sięgnęłaś po bluzę i torbę, po czym bez dłuższego zastanawiania się zgasiłaś światło i wybiegłaś z sali, od razu kierując się ku wyjściu z firmy.
Spieszyłaś się tak bardzo, że nawet nie zauważyłaś osoby stojącej w holu głównym wytwórni. Dopiero po chwili, gdy uniosłaś wzrok dostrzegłaś ciemnowłosego chłopaka, na którego jeszcze trochę i byś wpadła.
- Annyeonghasejo - ukłoniłaś się szybko i nawet nie myśląc o tym kim on jest, wyszłaś z budynku, w międzyczasie zakładając na siebie brakujące części garderoby, czyli bluzę i płaszcz.
Przeszłaś krótki odcinek dzielący wytwórnię od najbliższego przystanku autobusowego i z niemałym zmęczeniem usiadłaś na ławce, która była tak zimna, że aż się wzdrygnęłaś, a twe ciało przeszył dreszcz.
W momencie, w którym mogłaś już odsapnąć, ponieważ jak się okazało miałaś jeszcze pięć minut do przyjazdu ostatniego dzisiejszego dnia autobusu, który jechał w stronę twojego domu, zaczęłaś się zastanawiać nad tożsamością osoby, na którą o mało nie wpadłaś.
Z trudem przychodziło ci przypomnienie sobie jakiegokolwiek znaku szczególnego nieznajomego. Było ciemno i raczej nie przyglądałaś mu się zbytnio. No cóż... Westchnęłaś w duchu, nie przejmując się dalej minioną już sytuacją.
Z coraz większą niepewnością spojrzałaś na zegarek, znajdujący się na twym nadgarstku, co chwila nerwowo tupiąc nogą.
- Dlaczego jeszcze go nie ma? - rzuciłam gorączkowo, nie spuszczając wzroku z tarczy zegarka. Było już dawno po 22, a nie było możliwości na jakąkolwiek pomyłkę. Na rozkładzie wyraźnie było napisane, że ostatni autobus miał być o tej właśnie godzinie. Nie mogło dojść do pomyłki.
- Tego autobusu raczej już nie będzie - usłyszałaś nagle czyjś głos, który dotarł do ciebie dopiero po chwili, co skutkowało twoją opóźnioną reakcją. Serce zabiło ci szybciej ze strachu, ale i tak odważyłaś się spojrzeć w stronę gościa.
Gdy tylko zobaczyłaś jego twarz oniemiałaś. Z trudem
złapałaś oddech. Może i byłaś fanką k-popu , ale znałaś w tym umiar. Zwłaszcza teraz, gdy żyłaś w ich świecie - wytwórni SM. Musiałaś porzucić fanowskie zapędy, na rzecz dojrzałości, pracowitości i oddania swoim własnym marzeniom. Będąc tak blisko wielu swych idoli, o dziwo zachowałaś zimną krew i pracowałaś jak najlepiej i najciężej tylko umiałaś. Minął już niemal rok od twego dojścia do wytworni, a jakoś nigdy nie było okazji do pogadania, lub nawet zobaczenia się z jakimkolwiek piosenkarzem, a tu nagle taka sytuacja.
- Och... Sunbae. Minahae. Powinnam się przedstawić. Jestem _______, przyszła członkini za niedługo debiutującego, nowego zespołu, Angel - ukłoniłaś się, od czasu do czasu zerkając na twarz lidera EXO - K, który z zaciekawieniem przyglądał się twej osobie.
- Ach... Więc jesteś Hoobae? - jego oczy zalśniły - Pierwszy raz cię widzę... Jak to możliwe?
Na jego czole pojawiła się maleńka zmarszczka, gdy tak stał i zastanawiał się nad swym stwierdzeniem.
- Nie udzielam się zbytnio. Wolę ćwiczyć... Trochę mi brakuje do debiutu i istnieje możliwość, że zostanę w tyle i dojdę do zespołu już po jego debiucie, a tego nie chcę. Dlatego trenuję jeszcze ciężej - wyjaśniłaś, po dość długim namyśle. Co kilka sekund spoglądałaś na reakcję Koreańczyka, który jak nikt rozumiał twe położenie. To on z całego EXO trenował najdłużej.
- Z czym masz problem? - zapytał, patrząc się na ciebie ze zrozumieniem.
- Taniec. To moja zmora. - wydusiłaś z siebie - Może i mam poczucie rytmu, ale mój taniec jest czysto techniczny. Nie ma w nim żadnych uczuć i emocji, przez co nie jest na zbyt wysokim poziomie.
Spieszyłaś się tak bardzo, że nawet nie zauważyłaś osoby stojącej w holu głównym wytwórni. Dopiero po chwili, gdy uniosłaś wzrok dostrzegłaś ciemnowłosego chłopaka, na którego jeszcze trochę i byś wpadła.
- Annyeonghasejo - ukłoniłaś się szybko i nawet nie myśląc o tym kim on jest, wyszłaś z budynku, w międzyczasie zakładając na siebie brakujące części garderoby, czyli bluzę i płaszcz.
Przeszłaś krótki odcinek dzielący wytwórnię od najbliższego przystanku autobusowego i z niemałym zmęczeniem usiadłaś na ławce, która była tak zimna, że aż się wzdrygnęłaś, a twe ciało przeszył dreszcz.
W momencie, w którym mogłaś już odsapnąć, ponieważ jak się okazało miałaś jeszcze pięć minut do przyjazdu ostatniego dzisiejszego dnia autobusu, który jechał w stronę twojego domu, zaczęłaś się zastanawiać nad tożsamością osoby, na którą o mało nie wpadłaś.
Z trudem przychodziło ci przypomnienie sobie jakiegokolwiek znaku szczególnego nieznajomego. Było ciemno i raczej nie przyglądałaś mu się zbytnio. No cóż... Westchnęłaś w duchu, nie przejmując się dalej minioną już sytuacją.
Z coraz większą niepewnością spojrzałaś na zegarek, znajdujący się na twym nadgarstku, co chwila nerwowo tupiąc nogą.
- Dlaczego jeszcze go nie ma? - rzuciłam gorączkowo, nie spuszczając wzroku z tarczy zegarka. Było już dawno po 22, a nie było możliwości na jakąkolwiek pomyłkę. Na rozkładzie wyraźnie było napisane, że ostatni autobus miał być o tej właśnie godzinie. Nie mogło dojść do pomyłki.
- Tego autobusu raczej już nie będzie - usłyszałaś nagle czyjś głos, który dotarł do ciebie dopiero po chwili, co skutkowało twoją opóźnioną reakcją. Serce zabiło ci szybciej ze strachu, ale i tak odważyłaś się spojrzeć w stronę gościa.
Gdy tylko zobaczyłaś jego twarz oniemiałaś. Z trudem
złapałaś oddech. Może i byłaś fanką k-popu , ale znałaś w tym umiar. Zwłaszcza teraz, gdy żyłaś w ich świecie - wytwórni SM. Musiałaś porzucić fanowskie zapędy, na rzecz dojrzałości, pracowitości i oddania swoim własnym marzeniom. Będąc tak blisko wielu swych idoli, o dziwo zachowałaś zimną krew i pracowałaś jak najlepiej i najciężej tylko umiałaś. Minął już niemal rok od twego dojścia do wytworni, a jakoś nigdy nie było okazji do pogadania, lub nawet zobaczenia się z jakimkolwiek piosenkarzem, a tu nagle taka sytuacja.
- Och... Sunbae. Minahae. Powinnam się przedstawić. Jestem _______, przyszła członkini za niedługo debiutującego, nowego zespołu, Angel - ukłoniłaś się, od czasu do czasu zerkając na twarz lidera EXO - K, który z zaciekawieniem przyglądał się twej osobie.
- Ach... Więc jesteś Hoobae? - jego oczy zalśniły - Pierwszy raz cię widzę... Jak to możliwe?
Na jego czole pojawiła się maleńka zmarszczka, gdy tak stał i zastanawiał się nad swym stwierdzeniem.
- Nie udzielam się zbytnio. Wolę ćwiczyć... Trochę mi brakuje do debiutu i istnieje możliwość, że zostanę w tyle i dojdę do zespołu już po jego debiucie, a tego nie chcę. Dlatego trenuję jeszcze ciężej - wyjaśniłaś, po dość długim namyśle. Co kilka sekund spoglądałaś na reakcję Koreańczyka, który jak nikt rozumiał twe położenie. To on z całego EXO trenował najdłużej.
- Z czym masz problem? - zapytał, patrząc się na ciebie ze zrozumieniem.
- Taniec. To moja zmora. - wydusiłaś z siebie - Może i mam poczucie rytmu, ale mój taniec jest czysto techniczny. Nie ma w nim żadnych uczuć i emocji, przez co nie jest na zbyt wysokim poziomie.
Spojrzałaś na niego z delikatnym niedowierzaniem. Czy to pytanie naprawdę padło z jego ust? Chciał ci pomóc?
- Ja.... Dziękuję, ale wydaje mi się że muszę zmierzyć się z tym sama. Tylko tak będę w pełni dumna ze swoich sukcesów - wyjaśniłaś, w głębi jednak myśląc o drugiej możliwości.
- Arraso. Jestem pozytywnie zaskoczony twą odpowiedzią. Oby tak dalej, a może wkrótce staniemy razem na scenie - rzucił, uśmiechając się jeszcze szerzej niż przedtem.
- Mam taką nadzieję - odpowiedziała mu tym samym, patrzą w jego ciemne oczy, po chwili jednak ponownie spuszczając wzrok.
Nie ze wstydu, czy zakłopotania, lecz zimna. Z chęcią ogrzania się, mocniej wtuliłaś twarz w dość duży kołnierz płaszcza, lecz nie przyniosło to oczekiwanych skutków i zimno nadal niemiłosiernie kuło cię w policzki.
- Może pomogę - odparł chłopak, który już chwilę później zdjął szalik i delikatnie zaczął owijać do dookoła twej szyi, gdzieniegdzie go jeszcze poprawiając. Kilka razy jego zimne palce musnęły twą skórę, co sprawiło, że cała dygotałaś. Na jego przystojnej twarzy przez cały czas malowało się skupienie, gdy z zacięciem poprawiał materiał, tak aby wyglądał dobrze.
- Kowamo - wyszeptałaś, gdy ten wreszcie się odsunął i w końcu mogłaś wypuścić powietrze z płuc - Nie musiałeś. Teraz tobie będzie zimno.
- Nie przejmuj się tym. Dam radę - roześmiał się udając, że go to nie obeszło.
Z twych ust wyrwał się cichy, stłumiony chichot, którego brunet nie mógł nie usłyszeć.
- Jesteś pewny?
- Ne. Po porostu przyjmij moją pomoc, kobieto - zarechotał ciepło, patrząc się wprost na ciebie.
- Arraso... Już nie będę marudziła - skwitowałaś, odwracając się do niego plecami, udając że wypatrujesz autobusu.
- Hoobae, czyżbyś była zła? - zaśmiał się jeszcze głośniej, ponownie stając na przeciwko mnie.
- Ja... Nie jestem zła. Nie myśl zbyt wiele - rzuciłaś, posyłając mu wymuszony uśmiech, który z trudem utrzymywałaś na twarzy, tak bardzo chciało ci się śmiać.
- Może miałabyś ochotę gdzieś razem wyskoczyć? - zapytał po chwili, na co ty popatrzyłaś na niego z niemałym zdziwieniem.
- Ty tak serio? - zapytałaś nietaktownie, chwilę później wracając do formalnego języka - Gdzie mielibyśmy wyskoczyć?
- Wkrótce dam ci znać.
- Ale ja mam trening - powiedziałaś w końcu.
- Może jednak znajdziesz trochę czasu... ? Nie możesz się zamykać, to też nie jest dobre.
Rozmyślałaś dobre kilka chwil, aż w końcu doszłaś do wniosku, że czemu by nie.
- Arraso... Czekam na dokładniejsze informacje - odparłaś dokładnie w chwili, w której na przystanku pojawił się nieźle już spóźniony autobus. Cieszyłaś się z tego, że mogłaś już się oddalić, ponieważ towarzystwo idola sprawiało, że czułaś się zakłopotana.
- Do zobaczenia - zawołałaś na odchodne w momencie, w którym drzwi autobusu zaczęły się zamykać.
Dopiero po chwili usiadłaś na jednym z wolnych miejsc i z głową podpartą na dłoni myślałaś o tym ci się stało. Mimowolnie na twych ustach pojawił się ciepły uśmiech. Na samą myśl o spotkaniu, twe serce zaczęło szybciej bić.
- Spokojnie _____. Spokojnie.
*****
Następnego dnia już od 6 nad ranem siedziałaś w sali z lustrami i w kółko puszczając jedną i tą samą piosenkę, tańczyłaś. Z całych sił próbowałaś bawić się tańcem, ale wszystkie troski, które gdzieś tam błądziły po twej głowie, skuteczne ci w tym przeszkadzały.
Popatrzyłaś na swe odbicie ze zrezygnowaniem, powstrzymując łzy.
Tak niewiele brakował, dlaczego więc akurat teraz zaczęły pojawiać się trudności, gdy byłaś o krok od spełnienia marzeń. Położyłaś się, z bezradnością rozkładając ręce.
- Wiedziałem, że cię tu znajdę - usłyszałaś za plecami głos SuHo, który sprawił, że na twej twarzy pojawił się cień uśmiechu.
- Wiesz o mnie zdecydowanie za dużo. Wydaje mi się, że będę musiała się ciebie pozbyć - rzuciłaś półżartem wstając i po chwili wyciągając z torby butelkę niegazowanej wody, którą nasączyłaś niewielki ręcznik w swej dłoni.
- Co cię do mnie sprowadza? - zagaiłaś, przykładając wilgotny materiał do policzków, czoła i w końcu zakładając go na kark.
- Zapomniałaś już? - spytał z delikatną urazą w głosie.
Patrzyłaś na niego dłuższą chwilę powstrzymując się od uśmiechu, czekając aż straci nadzieję, po to by w końcu cichutko się zaśmiać.
- Aniyo, Sunbae. Oczywiście, że nie zapomniałam. Szczerze powiedziawszy.... - twe policzki nabrały zimno różowej barwy, która zdradzała twoje zakłopotanie. Mimowolnie opuściłaś wzrok, dopiero po chwili ponownie go unosząc.
- Ne? - zaciekawił się chłopak.
- Aniyo... To nie ważne. Po prostu... Cieszę się, że mnie odwiedziłeś.
Na twe słowa, chłopak rozpromienił się, dzięki czemu wyglądał jeszcze przystojniej.
- Czekałaś na mnie? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku.
- Chciałbyś - rzuciłaś, kompletnie zapominając o formalnym języku. O dziwo chłopak w ogóle na to nie zareagował.
Na moment zapomniałaś o tym, że dopiero co go poznałaś, że dzieli was tak wiele i o tym, że równie dobrze mógłby być to tylko sen.
- Co do naszego wspólnego wyjścia... - zaczął, nie spuszczając z ciebie wzroku. - Tak? - dopytywałaś się nie mogąc oderwać oczu od jego hipnotyzującego spojrzenia.
- Masz czas w sobotę, po treningu? - twoje serce zabiło szybciej.
- Mogę mieć...
- O której kończysz? - jego rytm stawał się nie do zniesienia. Niewiele brakowało, a by wybuchło. Dlaczego tak reagowałaś na jego bliskość? Nie byłaś głupia, nie należałaś do dziewczyn, które latały za pierwszym lepszym, nowo poznanym chłopakiem. Ale on....
- O 20 - wydusiłaś w końcu, gdy zdołałaś choć trochę uspokoić swe myśli.
- Będę na ciebie czekał.
Odparł i bez zbędnych słów wyszedł z sali, pozostawiając w pomieszczeniu uzależniający zapach wody kolońskiej.
- Aniyo... To nie ważne. Po prostu... Cieszę się, że mnie odwiedziłeś.
Na twe słowa, chłopak rozpromienił się, dzięki czemu wyglądał jeszcze przystojniej.
- Czekałaś na mnie? - zapytał z dziwnym błyskiem w oku.
- Chciałbyś - rzuciłaś, kompletnie zapominając o formalnym języku. O dziwo chłopak w ogóle na to nie zareagował.
Na moment zapomniałaś o tym, że dopiero co go poznałaś, że dzieli was tak wiele i o tym, że równie dobrze mógłby być to tylko sen.
- Co do naszego wspólnego wyjścia... - zaczął, nie spuszczając z ciebie wzroku. - Tak? - dopytywałaś się nie mogąc oderwać oczu od jego hipnotyzującego spojrzenia.
- Masz czas w sobotę, po treningu? - twoje serce zabiło szybciej.
- Mogę mieć...
- O której kończysz? - jego rytm stawał się nie do zniesienia. Niewiele brakowało, a by wybuchło. Dlaczego tak reagowałaś na jego bliskość? Nie byłaś głupia, nie należałaś do dziewczyn, które latały za pierwszym lepszym, nowo poznanym chłopakiem. Ale on....
- O 20 - wydusiłaś w końcu, gdy zdołałaś choć trochę uspokoić swe myśli.
- Będę na ciebie czekał.
Odparł i bez zbędnych słów wyszedł z sali, pozostawiając w pomieszczeniu uzależniający zapach wody kolońskiej.
*****
Następnego dnia wprost nie mogłaś się doczekać końca treningu. Na samą myśl o spotkaniu SuHo Sunbae, twoja twarz promieniała, a oddech przyspieszał.
Cały dzień minął bardzo szybko. Sama do końca nie wiedziałaś jak to się stało, że już chwilę później zmęczona i obolała wyszłaś z sali z lustrami i uspokoiwszy oddech, podeszłaś do czekającego na ciebie chłopaka, który na początku cię nie zauważył. Z satysfakcją wykorzystałaś zaistniałą sytuację i na paluszkach, podkradłaś się do niczego nie spodziewającego się Azjaty i z cichym chichotem zasłoniłaś mu oczy dłońmi.
Ten drgnął i z uśmiechem złapał twą rękę, od razu odwracając się w twą stronę. Przez cały czas jego twarz i oczy rozświetlone były uśmiechem.
- Oh... Jesteś - ciepło w jego głosie sprawiło, że twa dłoń zdrętwiała od nacisku jego palców.
- Ja... Ehm - zająknęłaś się, powoli wysuwając ją z jego uścisku - Ne... Już skończyłam.
- Chodź... - rzucił z zagadkowym spojrzeniem i ponownie łapiąc twą rękę, pociągnął cię w stronę obrotowych drzwi.
Szliście ulicą kilka minut. Przez całą drogę niespokojnie rozglądałaś się dookoła, ponieważ bałaś się tego, że ktoś mógłby was rozpoznać, co nie było by dobre ani dla ciebie, ani dla chłopaka. Z takiej sytuacji jak ta mogłyby zrodzić cię różne, nieprzyjemne dla obu stron plotki. W końcu był wieczór, a wy - kobieta i mężczyzna, szliście za rękę przez ulicę.
Niby nic, ale w momencie, w którym chodzi o prywatne życie gwiazd, nie jest to mile widziane.
- Gdzie mnie ciągniesz, Sunbae? - zapytałaś się, gdy już na prawdę nie miałaś zielonego pojęcia, o tym gdzie tak właściwie się znajdujecie.
- To niespodzianka - odparł tylko i szedł dalej, nie zwracając uwagi na twe sprzeciwy. Może i był twoim sunbae, ale to nie upoważniało go do tego typu zachowań, zwłaszcza że nie znaliście się zbyt długo.
- Sunbae... Musisz mi powiedzieć... To jest niezręczne - powiedziałaś w końcu, wyszarpując dłoń i stając w połowie kroku.
- Co się stało? - nie byłaś do końca pewna czy mina, która ukazała się na twarzy chłopaka wyrażała oburzenie, zdziwienie, czy może rozbawienie.
- Powiedz mi gdzie idziemy - powtórzyłaś, wbijając w niego wzrok, który po chwili opuściłaś.
- Czy nie mówiłaś, że masz problemy z tańcem? - uniósł brew, przyglądając ci się z rozbawieniem.
- Tak... Ale co to ma wspólnego z tą sytuacją?
- Chciałem cię zabrać w pewne miejsce... Uznałem, że aby odblokować twoje uśpione zdolności, powinnaś odwiedzić miejsce, w którym taniec jest zabawą. Formą odprężenia się.
Mimowolnie przygryzłaś dolną wargę, uzmysławiając sobie swoje zachowanie. Zrobiłaś się co do niego podejrzliwa i nieufna, a ten chciał tylko ci pomóc.
- Mianhabnida, Sunbae. Ja nie...
- Nie ważne... Nie czuję się urażony -uśmiechnął się przyjaźnie, mierzwiąc twoje włosy - Miałaś prawo do nieufności i zadania tych pytań.
- Mianhabnida - powtórzyłaś, tym razem delikatnie się kłaniając.
- No... Już, już. Chodźmy - roześmiał się SuHo, tym razem oferując ci swe ramię.
- Arraso - zaćwierkałaś, wsuwając rękę.
Gdy dotarliście na miejsce nie mogłaś oderwać wzroku od tańczących ludzi, świateł latających o całym pomieszczeniu, raz na jakiś czas zmieniając kolor z czerwonego na niebieski, niebieskiego na żółty i tak w kółko, tworząc przy tym na ścianach istną tęczę.
- Sunbae... - szepnęłaś, czego chłopak nawet nie usłyszał, ponieważ basy skutecznie zagłuszały twój głos, jak i głosy wszystkich obecnych w klubie. Byliście tylko wy i muzyka. Taniec. W tym miejscy tylko to się liczyło.
- Gotowa na podróż? - zawołał brunet, próbując przekrzyczeć ostrą muzykę, wydobywającą się ze znajdujących się na suficie głośników.
Mimowolnie kiwnęłaś głową, dając się wyciągnąć na parkiet. Dookoła ciebie było pełno ludzi. Tu ktoś się o ciebie obijał, tam czułaś czyjś oddech na karku. Uczucie, które towarzyszyło ci w momencie w którym SuHo Sunbae z uśmiechem zaczął "prowadzić" cię w tańcu, było nie do opisania. Pierwszy raz od ukończenia gimnazjum zamknęłaś oczy i zaczęłaś się ruszać w rytm muzyki wyobrażając sobie, że jesteś całkiem sama w szkolnej sali. Momentalnie zatęskniłaś za czasem spędzonym jako uczennica. Za marzeniami, ideami, które wtedy sobie wyznaczałaś. Za radością, nie obowiązkiem z ich spełniania.
- Kamsahamnida... Chincha, kamsahamnida - zawołałaś z wdzięcznością, kłaniając się.
- Nie wygłupiaj się... - usłyszałaś, po chwili czując na ramieniu rękę idola - Cieszę się, że mogłem ci pokazać to miejsce.
Na te słowa uniosłaś na niego wzrok, a wiedząc jego ujmujący uśmiech, nie mogłaś zrobić nic więcej jak tylko oddać mu go.
- Słyszałem, że jutro macie ostatnie zaliczenia przed głównymi ćwiczeniami do debiutu... - zagaił, gdy cisza stałą się troszkę niezręczna.
- Ne...Od jutrzejszego przeglądu zależy data mojego debiutu. Czy stanie się to w czasie debiutu całej grupy, czy później, gdy będę na to w 100% gotowa. Wszystkiego dowiem się jutro - westchnęłaś, siadając na jednej z przydrożnych ławek.
- Na pewno dasz radę - odparł, siadając koło ciebie - I pozbądź się tej miny, Hoobae. Więcej wiary w siebie.
Powędrowałaś wzrokiem na jego twarz.
- Hwaiting - uniósł na wysokość twarzy dłoń zaciśniętą w pięść i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Ummm - kiwnęłaś głową na znak zgody i wraz z chłopakiem zaczęłaś się śmiać.
Cały dzień minął bardzo szybko. Sama do końca nie wiedziałaś jak to się stało, że już chwilę później zmęczona i obolała wyszłaś z sali z lustrami i uspokoiwszy oddech, podeszłaś do czekającego na ciebie chłopaka, który na początku cię nie zauważył. Z satysfakcją wykorzystałaś zaistniałą sytuację i na paluszkach, podkradłaś się do niczego nie spodziewającego się Azjaty i z cichym chichotem zasłoniłaś mu oczy dłońmi.
Ten drgnął i z uśmiechem złapał twą rękę, od razu odwracając się w twą stronę. Przez cały czas jego twarz i oczy rozświetlone były uśmiechem.
- Oh... Jesteś - ciepło w jego głosie sprawiło, że twa dłoń zdrętwiała od nacisku jego palców.
- Ja... Ehm - zająknęłaś się, powoli wysuwając ją z jego uścisku - Ne... Już skończyłam.
- Chodź... - rzucił z zagadkowym spojrzeniem i ponownie łapiąc twą rękę, pociągnął cię w stronę obrotowych drzwi.
Szliście ulicą kilka minut. Przez całą drogę niespokojnie rozglądałaś się dookoła, ponieważ bałaś się tego, że ktoś mógłby was rozpoznać, co nie było by dobre ani dla ciebie, ani dla chłopaka. Z takiej sytuacji jak ta mogłyby zrodzić cię różne, nieprzyjemne dla obu stron plotki. W końcu był wieczór, a wy - kobieta i mężczyzna, szliście za rękę przez ulicę.
Niby nic, ale w momencie, w którym chodzi o prywatne życie gwiazd, nie jest to mile widziane.
- Gdzie mnie ciągniesz, Sunbae? - zapytałaś się, gdy już na prawdę nie miałaś zielonego pojęcia, o tym gdzie tak właściwie się znajdujecie.
- To niespodzianka - odparł tylko i szedł dalej, nie zwracając uwagi na twe sprzeciwy. Może i był twoim sunbae, ale to nie upoważniało go do tego typu zachowań, zwłaszcza że nie znaliście się zbyt długo.
- Sunbae... Musisz mi powiedzieć... To jest niezręczne - powiedziałaś w końcu, wyszarpując dłoń i stając w połowie kroku.
- Co się stało? - nie byłaś do końca pewna czy mina, która ukazała się na twarzy chłopaka wyrażała oburzenie, zdziwienie, czy może rozbawienie.
- Powiedz mi gdzie idziemy - powtórzyłaś, wbijając w niego wzrok, który po chwili opuściłaś.
- Czy nie mówiłaś, że masz problemy z tańcem? - uniósł brew, przyglądając ci się z rozbawieniem.
- Tak... Ale co to ma wspólnego z tą sytuacją?
- Chciałem cię zabrać w pewne miejsce... Uznałem, że aby odblokować twoje uśpione zdolności, powinnaś odwiedzić miejsce, w którym taniec jest zabawą. Formą odprężenia się.
Mimowolnie przygryzłaś dolną wargę, uzmysławiając sobie swoje zachowanie. Zrobiłaś się co do niego podejrzliwa i nieufna, a ten chciał tylko ci pomóc.
- Mianhabnida, Sunbae. Ja nie...
- Nie ważne... Nie czuję się urażony -uśmiechnął się przyjaźnie, mierzwiąc twoje włosy - Miałaś prawo do nieufności i zadania tych pytań.
- Mianhabnida - powtórzyłaś, tym razem delikatnie się kłaniając.
- No... Już, już. Chodźmy - roześmiał się SuHo, tym razem oferując ci swe ramię.
- Arraso - zaćwierkałaś, wsuwając rękę.
Gdy dotarliście na miejsce nie mogłaś oderwać wzroku od tańczących ludzi, świateł latających o całym pomieszczeniu, raz na jakiś czas zmieniając kolor z czerwonego na niebieski, niebieskiego na żółty i tak w kółko, tworząc przy tym na ścianach istną tęczę.
- Sunbae... - szepnęłaś, czego chłopak nawet nie usłyszał, ponieważ basy skutecznie zagłuszały twój głos, jak i głosy wszystkich obecnych w klubie. Byliście tylko wy i muzyka. Taniec. W tym miejscy tylko to się liczyło.
- Gotowa na podróż? - zawołał brunet, próbując przekrzyczeć ostrą muzykę, wydobywającą się ze znajdujących się na suficie głośników.
Mimowolnie kiwnęłaś głową, dając się wyciągnąć na parkiet. Dookoła ciebie było pełno ludzi. Tu ktoś się o ciebie obijał, tam czułaś czyjś oddech na karku. Uczucie, które towarzyszyło ci w momencie w którym SuHo Sunbae z uśmiechem zaczął "prowadzić" cię w tańcu, było nie do opisania. Pierwszy raz od ukończenia gimnazjum zamknęłaś oczy i zaczęłaś się ruszać w rytm muzyki wyobrażając sobie, że jesteś całkiem sama w szkolnej sali. Momentalnie zatęskniłaś za czasem spędzonym jako uczennica. Za marzeniami, ideami, które wtedy sobie wyznaczałaś. Za radością, nie obowiązkiem z ich spełniania.
*****
Jeszcze długo po wyjściu z klubu, czułaś jak we serce wybijało szaleńczy rytm. Twoje ciało było spocone, oddech ciężki i urywany, ale nie przejmowałaś się tym.- Kamsahamnida... Chincha, kamsahamnida - zawołałaś z wdzięcznością, kłaniając się.
- Nie wygłupiaj się... - usłyszałaś, po chwili czując na ramieniu rękę idola - Cieszę się, że mogłem ci pokazać to miejsce.
Na te słowa uniosłaś na niego wzrok, a wiedząc jego ujmujący uśmiech, nie mogłaś zrobić nic więcej jak tylko oddać mu go.
- Słyszałem, że jutro macie ostatnie zaliczenia przed głównymi ćwiczeniami do debiutu... - zagaił, gdy cisza stałą się troszkę niezręczna.
- Ne...Od jutrzejszego przeglądu zależy data mojego debiutu. Czy stanie się to w czasie debiutu całej grupy, czy później, gdy będę na to w 100% gotowa. Wszystkiego dowiem się jutro - westchnęłaś, siadając na jednej z przydrożnych ławek.
- Na pewno dasz radę - odparł, siadając koło ciebie - I pozbądź się tej miny, Hoobae. Więcej wiary w siebie.
Powędrowałaś wzrokiem na jego twarz.
- Hwaiting - uniósł na wysokość twarzy dłoń zaciśniętą w pięść i uśmiechnął się pokrzepiająco.
- Ummm - kiwnęłaś głową na znak zgody i wraz z chłopakiem zaczęłaś się śmiać.
*****
W dniu przeglądu co chwilę nachodziły cię pesymistyczne myśli, które od razu próbowałaś gasić. Nie chciałaś, aby te wpłynęły na twoje podejście i pewność siebie.
Kilka minut przed twym występem w drzwiach pojawił się ten, którego właśnie w tej chwili chciałaś zobaczyć.
- Hwaiting, Hoobae - poruszył bezgłośnie Koreańczyk, trzymając za ciebie kciuki.
Kiwnęłaś w jego stronę głową i stanęłaś przed tymi, którzy mieli ocenić postępy waszej grupy. O dziwo nie miałaś już wątpliwości.
Nagle rozbrzmiała muzyka i mimo początkowego, chwilowego zagubienia, już po chwili tańczyłaś tak jak nigdy. Dźwięki muzyki przyszyły każdy skrawek twego ciała,wprawiając twe kończyny w ruch.
- Obiecaj mi coś... - zaczął chłopak, gdy tylko doszliście na przystanek.
- Mwo? - dopytywałaś się, nie mogąc doczekać się odpowiedzi Sunbae.
- Jeżeli zdasz... Nie, inaczej... Po ogłoszeniu wyników... - przeczesał włosy dłonią, próbując w myślach dobrać odpowiednie słowa - Pozwól mi z tobą świętować.
- Sunbae... - szepnęłaś, nie mogąc oderwać od niego wzroku.
- Pomyśl o tym, jak o dwuosobowej imprezie gratulacyjnej - uśmiechnął się, niepewny twej reakcji, która nie nadchodziła.
- Ja... - postanowiłaś się w końcu odezwać, ale za nic nie umiałaś skleić w miarę składnego zdania. W końcu odważyłaś się na jedyną rzecz jaką mogłaś zrobić w tej sytuacji. Bez słowa podeszłaś do chłopaka i z niepewnością uniosłaś się na palcach, po to by chwilę później delikatnie musnąć ustami jego policzek.
- Uznam to za "tak" - zaśmiał się, a gdy chciałaś się od niego odsunąć ten złapał cię na nadgarstek, skutecznie ci to uniemożliwiając.
- Sunbae...
- Ciii... Nic nie mów. Daj mi się nacieszyć tą chwilą - wychrypiał, przyciągając cię do siebie.
Na wspomnienie tamtego zdarzenia, na twych ustach pojawił się szeroki uśmiech. Dodało ci to dodatkowej energii, którą w całości wykorzystałaś w tańcu, przekazując tym swoje uczucia.
Dzięki nim dotrwałaś do końca występu i później również do ogłoszenia wyników. Nigdy nie czułaś się tak usatysfakcjonowana swoim występem. Cała aż emanowałaś pewnością siebie, radością i podnieceniem.
- Prosimy, ________ - usłyszałaś i bez słowa wstałaś i stanęłaś na przeciwko prezesa, choreografki i innych ludzi, których decyzja miała wpłynąć na twe dalsze losy, twą karierę i całe życie.
- ______, gdybyś tańczyła tak od samego początku, nie byłoby żadnego problemy i już dawno byście zadebiutowały - zaczęła pani choreograf, która nie umiała powstrzymać się od szerokiego uśmiechu.
Nie mogłaś wydusić ani jednego słowa. Język uwiązł ci w gardle, a jedyną rzeczą na jaką się zdobyłaś był na prawdę głęboki ukłon, którym szczerze podziękowałaś za pochwałę. Te słowa były przepustką.
- Twój poziom rośnie w zaskakującym tempie i jak widzę, to jeszcze nie koniec twych możliwości i niespodzianek. Cieszę się, że w tej firmie są jeszcze tak zdeterminowani, ambitni i utalentowani ludzie jak ty - dodał po chili prezes, wprawiając cię w jeszcze większą euforię.
- Kamsahamnida... Kamsahamnida - dziękowałaś, kłaniając się co chwilę, nie mogąc powstrzymać łez, które zaczęły spływać po twych zaczerwienionych jeszcze od wysiłku policzkach.
Nie mogłaś wydusić ani jednego słowa. Język uwiązł ci w gardle, a jedyną rzeczą na jaką się zdobyłaś był na prawdę głęboki ukłon, którym szczerze podziękowałaś za pochwałę. Te słowa były przepustką.
- Twój poziom rośnie w zaskakującym tempie i jak widzę, to jeszcze nie koniec twych możliwości i niespodzianek. Cieszę się, że w tej firmie są jeszcze tak zdeterminowani, ambitni i utalentowani ludzie jak ty - dodał po chili prezes, wprawiając cię w jeszcze większą euforię.
- Kamsahamnida... Kamsahamnida - dziękowałaś, kłaniając się co chwilę, nie mogąc powstrzymać łez, które zaczęły spływać po twych zaczerwienionych jeszcze od wysiłku policzkach.
- Gratulujemy Wam, Angel. Od jutra zaczynają się wasze przygotowania do debiutu... Angel zadebiutuje w pełnym składzie.
Po usłyszeniu tych słów cała piątka zaczęła skakać, płakać i przytulać się nawzajem. Wszystkie nadal nie mogłyście uwierzyć w wasze szczęście. Ale jednak. Stało się. Jedno z waszych marzeń właśnie zaczęło się spełniać.
Po pożegnaniu się z prezesem, cała wasza paczka, czyli członkinie zespołu i cała chmara ludzi, którzy od teraz będą częścią ekipy - stylistka, choreograf, makijażystka, menager i tak dalej. Wszyscy poszliście świętować szczęśliwą wiadomość do pobliskiego klubu. Zabawa trwała w najlepsze, ale tobie kogoś brakowało.
Po usłyszeniu tych słów cała piątka zaczęła skakać, płakać i przytulać się nawzajem. Wszystkie nadal nie mogłyście uwierzyć w wasze szczęście. Ale jednak. Stało się. Jedno z waszych marzeń właśnie zaczęło się spełniać.
Po pożegnaniu się z prezesem, cała wasza paczka, czyli członkinie zespołu i cała chmara ludzi, którzy od teraz będą częścią ekipy - stylistka, choreograf, makijażystka, menager i tak dalej. Wszyscy poszliście świętować szczęśliwą wiadomość do pobliskiego klubu. Zabawa trwała w najlepsze, ale tobie kogoś brakowało.
- Przepraszam, ale muszę zadzwonić - zawołałaś do ludzi przy stole i z telefonem w ręce ruszyłaś do wyjścia. W momencie, w którym twoją twarz obwiał przyjemny wiaterek, jak na zawołanie twa komórka zaczęła dzwonić.
- Yoboseyo? - odebrałaś, prosząc w myślach o to by była to ta osoba, o której właśnie w tej chwili myślałaś.
- Annyeong, Hoobae - usłyszałaś jego głos i twoje serce od razu, jak na zawołanie zaczęło bić z niewyobrażalną szybkością.
- Sunbae.. - powiedziałaś bez zastanowienia, co po chwili sprostowałaś - Annyeoghaseyo Sunbae.
- Masz chwilę? - zapytał Koreańczyk.
- Ne - odparłaś chyba trochę za szybko, ale nie dało się już tego cofnąć. Nie umiałaś ukryć tego, że jest jedyną osobą, jaką chciałaby teraz zobaczyć. '
Przez chwilę nie słyszałaś nic. Głucha cisza kuła cię w ucho.
- Sunbae...? Sunbae... - cisza. Nic nie było słychać. Zupełnie tak, jakby go tam nie było.
Po kilku kolejnych minutach wołania i nasłuchiwania się, ze zrezygnowaniem rozłączyłaś się i już miałaś się skierować do klubu, gdy nagle usłyszałaś czyjś głos za plecami.
- Pięknie wyglądasz... - odwróciłaś się i wtedy twoim oczom ukazała się przystojna twarz lidera EXO-K, który patrzył na ciebie inaczej niż zwykle.
- Komawo, Sunbae - szepnęłaś, zakładając kosmyk za ucho.
- Może się przejdziemy? - zaproponował brunet, pomagając ci ze zbłąkanymi kosmykami włosów, które opadały ci na oczy.
- O-ke - zaćwierkałaś i dotrzymałaś mu kroku.
Spacerowaliście kilkanaście ładnych minut, podczas których nie było nawet sekundy, w której byście ze sobą nie rozwiali.
Miło spędziliście czas, ale dopiero wtedy, gdy mieliście się już rozdzielić wasze oczy spotkały się na więcej niż tylko dwie sekundy.
- _______?
- Ne? - popatrzyłaś pytająco na chłopaka, który wyglądał tak, jakby chciał ci wyjawić jakąś ogromną tajemnicę.
- Ja...
- Yoboseyo? - odebrałaś, prosząc w myślach o to by była to ta osoba, o której właśnie w tej chwili myślałaś.
- Annyeong, Hoobae - usłyszałaś jego głos i twoje serce od razu, jak na zawołanie zaczęło bić z niewyobrażalną szybkością.
- Sunbae.. - powiedziałaś bez zastanowienia, co po chwili sprostowałaś - Annyeoghaseyo Sunbae.
- Masz chwilę? - zapytał Koreańczyk.
- Ne - odparłaś chyba trochę za szybko, ale nie dało się już tego cofnąć. Nie umiałaś ukryć tego, że jest jedyną osobą, jaką chciałaby teraz zobaczyć. '
Przez chwilę nie słyszałaś nic. Głucha cisza kuła cię w ucho.
- Sunbae...? Sunbae... - cisza. Nic nie było słychać. Zupełnie tak, jakby go tam nie było.
Po kilku kolejnych minutach wołania i nasłuchiwania się, ze zrezygnowaniem rozłączyłaś się i już miałaś się skierować do klubu, gdy nagle usłyszałaś czyjś głos za plecami.
- Pięknie wyglądasz... - odwróciłaś się i wtedy twoim oczom ukazała się przystojna twarz lidera EXO-K, który patrzył na ciebie inaczej niż zwykle.
- Komawo, Sunbae - szepnęłaś, zakładając kosmyk za ucho.
- Może się przejdziemy? - zaproponował brunet, pomagając ci ze zbłąkanymi kosmykami włosów, które opadały ci na oczy.
- O-ke - zaćwierkałaś i dotrzymałaś mu kroku.
Spacerowaliście kilkanaście ładnych minut, podczas których nie było nawet sekundy, w której byście ze sobą nie rozwiali.
Miło spędziliście czas, ale dopiero wtedy, gdy mieliście się już rozdzielić wasze oczy spotkały się na więcej niż tylko dwie sekundy.
- _______?
- Ne? - popatrzyłaś pytająco na chłopaka, który wyglądał tak, jakby chciał ci wyjawić jakąś ogromną tajemnicę.
- Ja...
*****
Tańczyłaś przed lustrem, raz za razem starając się nie zapomnieć o żadnym kroku z układu, do waszej prowadzącej piosenki.
Come Back zbliżał się ogromnymi krokami, więc począwszy od istnej głupawki menagera i prezesa, kończąc na nerwach i stresach całej grupy, wszystko przyprawiało cię o zawroty głowy. Mimo tego wszystkiego nie zaprzestałaś ćwiczeniom i do ostatniego dnia treningów i prób starałaś się dawać z siebie 110%.
- ________. Masz gościa! - usłyszałaś wesołe, znaczące wołanie maknae, która nadal rozpływała się na samą wzmiankę o tym kimś.
- Chwilka... - rzuciłaś, kończąc właśnie ostatnią partię tańca.
W momencie, w którym muzyka przestała grać, odwróciłaś się i z ogromnym uśmiechem podeszłaś do opartego o framugę drzwi chłopaka, który na widok twojego zadowolenia z jego obecności cały się rozpromienił.
- Masz ochotę na wspólny lunch, Hoobae? - zapytał Koreańczyk.
- Neee, Oppa - zaćwierkałaś i pożegnawszy się z dziewczynami, poszłaś wraz z nim do baru znajdującego się w wytwórni.
Od razu po przyjściu usiedliście przy oknie, w "waszym" miejscu i zamówiliście to co zwykle. Sushi.
- Czytałeś książkę Hemingway'a? Tą którą ci przyniosłam? - zapytałaś, starając się nie zwracać uwagi na jego palące spojrzenie.
- Jestem w środku. - oznajmił chłopak, ani na chwilę nie spuszczając z ciebie wzroku.
- I jak wrażenia? - dopytywałaś się, udając że niczego nie jesteś świadoma.
- Głębokie - rzucił, ściskając delikatnie twą dłoń.
- Coś więcej...? - dalej się z nim droczyłaś. Nawet nie zwracałaś uwagi na to, że rękawek twojej bluzki, która a pro po była w twym ulubionym - fioletowym kolorze, delikatnie zsunął ci się z ramienia.
- Nawet teraz masz zamiar się tak zachowywać? - zbulwersował się brunet, który starał się nie wybuchnąć śmiechem.
- Jak? - zapytałaś, przekrzywiając głowę z rozbawieniem.
- Nie ważne - obruszył się i wydymając usta, odwrócił twarz w stronę okna.
- Oppaaa... Oppaaa... Opppaaa...
Nic. Cisza. Popatrzyłaś na niego z niedowierzaniem i delikatnie się uśmiechając podkradłaś się do niego, po to aby chwilę później skraść mu buziaka.
- Nie obrażaj się, Oppaaa - spróbowałaś znowu.
- Już mi lepiej - rzucił chłopak łapiąc cię za rękę i delikatnie przyciągając cię do siebie tak, że upadłaś wprost na jego kolana.
- Oppa - zawołałaś z oburzeniem, ale jakoś tak nie potrafiłaś przestać się głupio uśmiechać.
- Że też tyle muszę czekać - mruknął, wtulając się w twe włosy.
- Już nie musisz...Przepraszam, że musiałeś tyle czekać, JunMyeon. - szepnęłaś do jego ucha, na co chłopak z niedowierzaniem podniósł głowę i wbił w ciebie wzrok.
- Chincha? - dopytywał się, coraz bardziej się uśmiechając. W kącikach jego oczu momentalnie pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po jego policzkach w momencie, w którym z uśmiechem kiwnęłaś głową na znak zgody.
- Chincha - zaćwierkałaś i przyciągnąwszy do siebie twarz chłopaka, pocałowałaś go prosto w usta. Świat przestał istnieć. Wreszcie byliście tylko Wy.
*****
- Ja... - było ciemno. Nie widziałaś więc jego twarzy, ale słyszałaś emocje w jego głosie - Czy ty...
- Ne?
- Zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał w końcu, a pytanie to kosztowało go tak dużo siły i odwagi.
- Aniyo... - odparłaś po dość długim namyśle, cały czas patrząc w jego oczy, które jako jedyne błyszczały i były widoczne w ciemności.
- Mwo? Jak to?
- Musisz się bardziej postarać, Sunbae. Jesteśmy młodzi... Maaammmy duuużoooo czaaasuuu - rzuciłaś z lisim uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.
^^ dla Olie ^^
* hoobae - osoba zaczynająca są przygodę ze sławą. Tak jak do starszych/seniorów mówi się "sunbae", tak do młodszych/juniorów, mówi się "hoobae"
* kamsahamnida - formalna forma "komawo" - dziękuję/bardzo dziękuję
* mwo? - co?
* mianhabnida - formalna forma "mianhae" - przepraszam/przykro mi
* yoboseyo - odpowiednik naszego "halo" (używany przy odbieraniu telefonów)
* aniyo - nie
* ne - tak
Och... uwielbiam to opowiadanie ^_^ Suho taki kochany i pomocny. Naprawdę to do niego pasuje :-D
OdpowiedzUsuńWent życzę w dalszym pisaniu bo to opko wyszło ci świetnie ^_^