Autorka: Hesperiata
Twoje życie właśnie legło w gruzach... Hmmm.... Może nie do końca życie, ale serce na pewno ucierpiało. Wszystko to co usłyszałaś, po kolei wbijało w nie, coraz to szersze ostrza. Chłopak, którego kochałaś. Osoba, której bezgranicznie ufałaś.
Przez kilka minut nie dopuszczałaś do siebie prawdy, jaka do ciebie trafiła, ale była zbyt ciężka, by móc się przed nią w jakikolwiek sposób obronić. Czułaś jak cię przygniata, ale więzy, które oplatały całe twe ciało i umysł, nie pozwalały ci na obronę. Po policzkach spływały ci łzy, ale o dziwo po chwili przestałaś odczuwać cokolwiek.
Z wielką pustką w sercu, wyprostowałaś się i wyszłaś z biblioteki, patrząc przed siebie niewidzącym wzrokiem. Mijałaś kolejne szafki, nieznane ci twarze uczniów. Szłaś wprost do wyjścia by uciec i wyrwać się z całego tego bagna, w którym się znalazłaś. Dopiero w momencie, w którym twoją twarz owiał przyjemny wietrzyk, mogłaś w pełni odetchnąć, wreszcie pozwalając twojemu mózgowi na jakiekolwiek przemyślenia.
Dość szybko doszłaś do wniosku, że mimo tego wszystkiego, dobre jest to, że zostałaś oświecona. Niby sposób nie był zbyt przyjemny, ale z resztą... Czy cokolwiek zmniejszyłoby siłę odczuwanego przez ciebie bólu? Zostałby on taki sam, bez względu na to, czy chłopak powiedział ci o tym osobiście, czy też dowiedziałabyś się o tym z drugiej ręki.
Ból pozostałby taki sam, bo mimo wszystko, zostałaś oszukana i wykorzystana. Zraniona przez tego, który bezustannie tkwił w tym sercu. Może właśnie dlatego ból jest tak wielki...
****
Będąc już w swoim pokoju, nadal próbowałaś znaleźć spokój, ale serce nie przestawało bić na wspomnienie o tych "dobrych" wspomnieniach z Azjatą. Te wszystkie godziny pełne rozmów, spotkania. Uczucie, którym darzyłaś do tej pory LuHana nie zwietrzało. Nie potrafiłaś go zmyć podczas długiej kąpieli od razu po powrocie do domu. Nie zapomniałaś nawet kilka dni później, gdy za zgodą matki zrobiłaś sobie krótką przerwę od szkoły.
Kobieta nie wiedziała do końca co się z tobą działo, ale samo spojrzenie w twe oczy sprawiało, że wiedziała iż na prawdę nie jest dobrze.
Tak więc siedziałaś w domu, zamknięta w swoim pokoju, cały czas próbując zapomnieć o wszystkim tym, co łączyło cię z Chińczykiem .
Trzeciego dnia twej nieobecności i swego rodzaju dłuższych wagarów, nie miałaś już siły na uciekanie. Z samego rana, jak do tej pory wstałaś i się wyszykowałaś, by chwilę później stanąć przed mamą w pełnej gotowości na przezwyciężenie swojego strachu.
- Córeczko, jesteś pewna? - mama przypatrzyła ci się dokładnie, badając każdy twój ruch. Nic dziwnego, skoro bała się o ciebie jak nikt inny.
- Ne. Kiedy i tak muszę wrócić, a wieczne uciekanie i unikanie problemów wcale, a wcale mi nie pomoże - przytaknęłaś rodzicielce, która na twe słowa uśmiechnęła się delikatnie, nadal jednak mając delikatnie ściągnięte troską czoło.
- Arraso... - westchnęła po chwili, dotykając w matczynym geście dłonią twój policzek - Podwiozę cię, ale najpierw zjedz śniadanie.
- Um. - kiwnęłaś głową na znak zgody i uśmiechnąwszy się ciepło do kobiety zasiadłaś przy stole, biorąc do ust kęs przygotowanej przez dorosłą kanapki.
****
- Co za debil... No nie wierzę... Takich powinno się kastrować! - oczy twojej koleżanki paliły się ogniem. Z każdym kolejnym słowem dziewczyna coraz bardziej zaciskała dłonie w pięści.
- Zostaw to... - westchnęłaś, przerywając jej w końcu potok obelg, którymi zaszczycała cię odkąd tylko zobaczyła cię na szkolnym korytarzu.
- Heh?! Jesteś nienormalna, czy może po drodze z biblioteki walnęłaś głową w drzwiczki którejś z szafek?! - wydarła się niższa, na której twarzy widniało niezrozumienie i czysta furia - Ten debil... On...
- Powiedziałam, żebyś to zastawiła... - odwróciłaś się twarzą do niej, po to by spojrzeć jej głęboko w oczy, tak jak to zawsze robisz, gdy temat waszej dyskusji zaczyna cię męczyć - To wszystko niczego nie zmienia... Ja nadal... - przełknęłaś głośno ślinę - Ja nadal go kocham.
- Ale on ciebie nie. - skwitowała bezlitośnie przyjaciółka.
- Wiem... - szepnęłaś po chwili, nadal jednak patrząc wprost w oczy Azjatki - Nie zmienia to moich uczuć co do niego... Miłości od tak nie da się zakończyć. Zakopać lub zgasić. Mogę jednak spróbować z nią żyć i ze świadomością, że od zawsze była ona jednostronna, a chłopak którego kocham jest totalnym idiotą, którego moje uczucia nie obchodzą.
- Więc? Co zamierzasz zrobić? - dziewczyna uspokoiła się nieco, sięgając do twej dłoni, by delikatnie ją uścisnąć.
- Jak mówiła wcześniej... Mam zamiar to zastawić i wrócić do tego co było przed poznaniem LuHana. Zachowywać się tak jakby był dla mnie obcym chłopakiem. Może kiedyś moje serce otworzy się, wyrzuci jego i wpuści kogoś innego.... Może kiedyś...
W kącikach oczu twej przyjaciółki zakręciły się zbłąkane łzy, jednak w ostatniej chwili dziewczyna powstrzymała się od płaczu i zamiast tego ciepło się do ciebie uśmiechnęła.
- Jestem z tobą. Ja już ci pomogę o nim zapomnieć. - zaćwierkała ciemnowłosa, na co ty mimowolnie się roześmiałaś.
Może nie będzie, aż tak źle jak myślałam... W takim tempie może rzeczywiście uda mi się go wyrzucić z serca.
- Hwaiting... - szepnęłaś cichutko do siebie, po czym wyszłaś tuż za Seong Ji.
****
Po całym dniu nauki, nie pragnęłaś niczego więcej jak tylko odpoczynku. Z radością stwierdziłaś, że przez cały dzień, ani razu nie spotkałaś chłopaka, który wyrządził ci tak wielką krzywdę. Mało tego, przyłapałaś się na myśleniu o ni tylko dwa razy, co jest ogromnym wyczynem, wspominając twoje wcześniejsze ślepe uczucie do niego, które kazało ci o nim myśleć co najmniej dziesięć razy w ciągu godziny lekcyjnej.
- Chciałabyś może pójść do tego nowo otworzonego wesołego miasteczka? - zapytała przyjaciółka, gdy wraz z nią wkładałaś buty do szafki.
- Hmmm... Mianhae, Seong Ji.... Ale obiecałam mamie, że jej dzisiaj pomogę w pracy - spojrzałaś przepraszająco na Koreankę, która mimo delikatnego zawodu, kiwnęła głową ze zrozumieniem.
- Oke. To może innym razem.
- Jestem za. Możemy nawet iść już jutro - zaproponowałaś, na co tym razem tamta spuściła przepraszająco głowę.
- Minahae, ale jutro mam korepetycje z angielskiego - wyjaśniła po chwili.
- Ach... - westchnęłaś, klepiąc się w czoło - Kompletnie o tym zapomniałam, mian.
- Nic nie szkodzi - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, poklepując twe ramię - Wybierzemy się w weekend.
- Um. - kiwnęłaś głową na znak zgody, ciesząc się z perspektywy miło i wesoło spędzonej soboty z przyjaciółką.
- Pójdę pierwsza - powiedziała Azjatka i pożegnawszy się z tobą poszła do domu.
Zostałaś sama. Nie przeszkadzało ci to, ale w momencie w którym zabrakło kogoś z kim mogłabyś pogadać w twej głowie na nowo pojawił się niepożądany obraz twarzy pewnego, na pierwszy rzut oka niewinnie wyglądającego chłopaka.
- Yah wyłaź! - wrzasnęłaś na cały głos, mając oczywiście na myśli figle twego umysłu i serca, które najwidoczniej dobrze się bawiły psując ci tym nastrój.
- Z całym szacunkiem, ale nigdy się nie chowam - usłyszałaś nagle za sobą rozbawiony męski głos, którego właścicielem była jedna z ostatnich osób, które chciałabyś w tym momencie spotkać. Chłopak o miodowych włosach, jak gdyby nigdy nic opierał się o framugę drzwi i patrzył na ciebie, niemal świdrując cię wzrokiem.
Z jego twarzy nawet na sekundę nie zniknęło rozbawienie i jednoczesne znudzenie, które nigdy go nie opuszczało.
- Och... Pierwszy raz widzę cię rozbudzonego - rzuciłaś, patrząc z niedowierzaniem na chłopaka, który o dziwo nie wyglądał na zaspanego, ospałego czy w ogóle śpiącego.
- Wiesz... Legenda głosi, że jestem człowiekiem, a nie leniwcem - roześmiał się kolejny raz, tym razem wyglądając na troszeczkę mniej znudzonego, niż wcześniej - I... Czy nie powinnaś zwracać się do mnie Sunbae? Z tego co wiem, jestem od ciebie dwa lata starszy. Nie wydaje ci się, że to niegrzecznie mówić do nie nieformalnie?
- Nie mam zamiaru przepraszać - rzuciłaś, zamykając szafkę.
- Znowu nieformalnie... - cmoknął blondyn z udawanym niedowierzaniem.
- Pójdę pierwsza - powiedziałaś, ukłoniłaś się i już miałaś wyjść, gdy nagle ręką Lay'a zacisnęła się na twym nadgarstku.
- Pójdź ze mną jutro do wesołego miasteczka. - odparł w końcu, co w ogóle nie przypominało pytania. Najwidoczniej chłopak był w stu procentach pewny, że się zgodzisz. Niedoczekanie jego.
- Nie mam zamiaru. Jestem umówiona - rzuciłaś, próbując wyrwać rękę z jego uścisku.
- Nie... Nie jesteś. - chłopak popatrzył ci w oczy z pewnością. Słyszał twoją rozmowę z Seong Ji.
- Mama nie nauczyła cię, że nie można podsłuchiwać? - warknęłaś, nie mogąc już powstrzymać złości. Nadgarstek bolał cię coraz bardziej, a chłopak nie miał zamiaru go puścić.
- Nie podsłuchiwałem, tylko rzez przypadek usłyszałem. - odwarknął, zbliżając się do ciebie - Następnym razem mów troszkę ciszej... Jutro po zajęciach będę tu na ciebie czekał. Nie spóźnij się.
Po tych słowach odszedł, zostawiając cię samą na środku szatni, z bolącym nadgarstkiem, na którym odbiły się delikatnie zaczerwienione ślady jego placów. Z cichym fuknięciem zaciągnęłaś rękaw swetra, tak by je zasłonić i wyszłaś ze szkoły, od razu kierując się w stronę domu.
****
Przez cały kolejny dzień, nie było chwili, w której nie myślałabyś o tym co wydarzyło się wczoraj po szkole. Nie byłaś do końca pewna, czy był to żart, czy można na rawdę chłopak chciał się z tobą zobaczyć. Z resztą. Bez względu na intencje. Ten chłopak nadal był kolegą, a nawet przyjacielem tego, o którym chciałaś zapomnieć. Wątpiłaś więc by spotkanie z Lay'em pozwoliło ci na otrząśnięcie się z toksycznego związku w jakim byłaś.
Mimo wielu przemyśleń i zdecydowanie większej ilości argumentów przeciw spotkaniu z Azjatą, po lekcjach poszłaś tam gdzie miał na ciebie czekać. W momencie, w którym go zobaczyłaś, opartego o framugę drzwi mimowolnie zachichotałaś. No bo kto by pomyślał, że on tak na serio...
- Jesteś... Miałaś przyjść od razu po lekcjach. Chcesz zginąć? - syknął chłopak, gdy tylko cię zobaczył.
- A tobie życie nie miłe? - odwarknęłaś i chcąc nie chcąc zaśmiałaś się cicho.
Lay o dziwo nie skarcił cię, ani o brak formalnych zwrotów, ani o słowa jakie posłałaś w jego stronę. Po prostu z z ogromnym bananem na twarzy złapał cię za rękę i wywlókł cię ze szkoły wprost do wesołego miasteczka.
Nawet nie pomyślałaś o tym, że mogłabyś zaoponować i wyrwać rękę, tylko szłaś tuż za nim, co chwilę wymieniając się z nim uśmiechem. Nadal nie byłaś pewna co do jego intencji. Byłaś również świadoma tego, że znajomość z kolegą LuHana, może sprawić ci wiele problemów, ale chodź jeden raz chciałaś przestać myśleć o czymkolwiek.
- O-kej... To na co najpierw idziemy? Bo chyba po to tu przyszliśmy... - zapytałaś w końcu, gdy staliście już na środku wesołego miasteczka, otoczeni przez różnorodne, atrakcje.
- Na wszystko po kolei, oczywiście - zwołał Lay, zaciągając cię na pierwszą karuzelę.
^^ dla Any Chan ^^
Koniec części drugiej ;) Już wkrótce ( mam nadzieję :/ ) pojawi się kolejna.
A na razie...
Zapowiedzi:
Zabawka 3/3
- I ty śmiesz mi rozkazywać?! Nie masz do niej prawa - krzyknął rozwścieczony chłopak, po czym z całej siły zamachnął się na przyjaciela.
- A ty niby masz? Bohater się znalazł! Jakoś wcześniej cię ona nie obchodziła. Czyżbyś pomylił współczucie z zauroczeniem? - zaśmiał się arogancko drugi, szykując się do ataku.
Obaj kurczowo trzymali przeciwnika za koszulki, tuż przy szyjach. Obaj z uniesionymi pięściami i gniewem w sercach.
- Ona była i jest moja!
- Ta "ona" ma imię i jest niczyją własnością - odwarknął pierwszy.
****
- Zostań moją dziewczyną. Tak na prawdę.
Popatrzyłaś na chłopaka z niedowierzaniem i zaskoczeniem.
- Ja...
- Po prostu się zgódź.
- Zgoda.
****
Patrzyłaś na chłopaka, doszukując się jakiegokolwiek uczucia, ale nie widziałaś niczego. Pustka i ten sam arogancki uśmiech. Ten chłopak nigdy się nie zmieni.
- Mam dość ciebie. Twojej twarzy i głosu - syknęłaś z odrazą - Po prostu odejdź z mojego życia. Na zawsze.
Street Racing 2/?
- Na tym zabawa się kończy, młody. Czas dorosnąć. - rzucił starszy, przypierając blondyna do ściany.
- Nigdy nie miałem zamiaru się bawić - odpysknął mu pierwszy, wypalając wzrokiem w jego piersi dziurę.
- Więc zacznij myśleć jak jeden z nas i przestań uganiać się za tą dziewczyną. Myślisz, że zostanie przy tobie jak się dowie prawdy? Jak zrozumie na jakim dnie się znajdujesz?
****
- Masz mi jeszcze coś do powiedzenia?
- Tak... Wielki Creamie. Mam... Kto ci pozwala na takie traktowanie mej osoby?! Może i jesteś Creamem, mistrzem i postrachem ulic, ale z pewnością jeszcze nigdy nie byłeś sobą.
- Jestem sobą własnie w tej chwili. Jeżeli ci się to nie podoba, to spadaj!
****
- Patrz na mnie, gdy do ciebie mówię - warknęłaś, łapiąc twarz chłopaka w dłonie tak, że teraz nie miał wyjścia i musiał na ciebie spojrzeć - Nie obchodzi mnie to, co robiłeś. Liczy się to co jest przed tobą.
- Gdybyś wiedziała cokolwiek o mojej przeszłości - chłopak, mało brakowało a schował by się w swoim poczuciu winy, gdyż to było aż tak gęste i miażdżące, że ani jedno ani drugie nie mogło oddychać.
- Dowiem się w swoim czasie. Na razie żyjmy tym co jest teraz i tym co przed nami.
****
- ______. On zniknął!
- Co? Kto?
- Cream... Nie ma go - rzucił chłopak, na którego twarzy widniał strach.
Z Twoim pisaniem jest coraz lepiej - to da się zauważyć, więc odczuwam niemałą dumę z tego powodu :D
OdpowiedzUsuńCo do scenariusza - mam tylko jedno malutkie zastrzeżenie: LuLu nie jest Koreańczykiem!
Ale mimo to, mam nadzieję, że kolejna część pojawi się niebawem :)
Pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPoprawione.Kompletnie o tym zapomniałam :/ Diękuję za pomoc i miłe słowa :3 Trzecia część pojawi się niebawem ;)
UsuńPs.: scenariusze na twojego bloga również się piszą :3
Kurczę... Odnajduję siebie w tej przyjaciółce... hihi xd Przypadek?
OdpowiedzUsuńNie no, jestem z ciebie dumna ;3 ;*
(Mentalne duszenie zostało odwołane hihi)
Odnajduję inspirację we wszystkim co mnie otacza :p <3
UsuńDziękuję za miłe słowa :3
Kiedy i o ile w ogóle będzie część 3 Zabawki z Luhanem? Bardzo proszę o skończenie go. ;)
OdpowiedzUsuńBędzie ^^
UsuńNie wiem jednak kiedy dokładnie =< ponieważ na razie nie mam weny na środkową cześć :( ale tak jak inne scenariusze i ten pojawi się na blogu ;)
W takim razie bardzo się cieszę i będę cierpliwie na niego czekać. Teraz zaś życzę ci abyś znalazła wene do jego ukończenia,hak i napisania innych scenariuszy. Powiedzenia ;) :)
OdpowiedzUsuń