Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

środa, 20 stycznia 2016

(Block B) Sens życia cz.6 i ost.


Dobra, macie to zakończenie xd. Mam nadzieję, że wam się spodoba ;3


Autorka: Neko 

*W poprzedniej części*
Wtedy jedna z postaci, ubrana cała na czarno, zauważyła cię. Wyciągnęła coś zza pleców, a ty z przerażeniem uświadomiłaś sobie, że to miecz. Mężczyzna zamierzył się i rzucił bronią w Zico, który był najbliżej niego. Z twego gardła wyrwał się krzyk i wtedy blondyn spojrzał na ciebie. Wirujące ostrze było coraz bliżej, a ty przyspieszyłaś jeszcze i rozpaczliwym skokiem rzuciłaś się między nie a lidera, zmieniając w locie postać.

~*~*~*~

Strzępy twoich ubrań rozsypały się na wszystkie strony, a ty poczułaś mocne uderzenie. Upadłaś ciężko na ziemię kilka metrów dalej. Usłyszałaś rozpaczliwe krzyki twoich przyjaciół i spojrzałaś na miecz wystający z twojej piersi. Chwyciłaś go za rękojeść i szarpnęłaś. Poczułaś jedynie lekki ból, bo ostrze na szczęście przebiło tylko skórę i wbiło się w mostek, nie czyniąc poważniejszych szkód.
Twoją uwagę przykuł szybki ruch. Spojrzałaś w tamtą stronę i zobaczyłaś, że jeden z towarzyszy ubranego na czarno mężczyzny zbliża się do Jiho z garotą w ręku. Poderwałaś się jednym ruchem i z głuchym warknięciem skoczyłaś na niego, tnąc mieczem w jego gardło. Niespodziewanie poczułaś szarpnięcie – garota owinęła się wokół broni, niemal wyrywając ją z twych nie do końca ludzkich rąk. Obróciłaś się, wyplątując ostrze i uderzając mężczyznę w twarz ogonem, po czym kontynuując ruch, cięłaś go przez pierś, zostawiając długą, głęboką szramę, z której natychmiast pociekła krew. Złapałaś go za gardło i ścisnęłaś, przerywając jego pełne bólu wycie i spojrzałaś w oczy temu, który rzucił w Zico mieczem.
- Całkiem niezła broń. Patric, o ile się nie mylę – powiedziałaś, ważąc w dłoni zakrwawione ostrze. Mężczyzna uśmiechnął się lekko, ale był to pozbawiony wesołości, szyderczy grymas.
- Nie mylisz się, ______. Jak widzę, TJS udoskonaliło nieco swoje metody i stworzyło kolejnego potwora.
Wyszczerzyłaś zęby, rzucając renegatowi pełne złości spojrzenie.
- To ty jesteś potworem, Patricu. Zmuszasz ludzi do nieudolnej imitacji tego, co Jednostka oferuje tylko za dobrowolną zgodą agenta – syknęłaś. Patric uniósł brwi, udając zdziwienie.
- Imitacji? Nie wydaje mi się. Moi podwładni są całkiem zadowoleni z efektów. W każdym razie nie protestują.
- Bo im wyprałeś mozgi – warknęłaś, dźgając mieczem leżące u twych nóg martwe ciało. Mężczyzna skrzywił się, wkładając ręce do kieszeni.
- Nawet jeśli, to co? Nic mi nie zrobisz. Twoi przyjaciele wkrótce zginą, a ty zostaniesz moim nowym nabytkiem. Muszę przyznać, że będziesz cenną zdobyczą – odezwał się, mierząc cię oceniającym spojrzeniem.
- Prędzej zginę – odparłaś, a wtedy sześciu pozostałych towarzyszy Patrica ruszyło w twoją stronę z wyciągniętą bronią. Jedni mieli noże, inni katany, a jeden mierzył do ciebie z pistoletu. Z warknięciem cofnęłaś się, osłaniając przyjaciół. Pierwszy z nich podbiegł do ciebie, wymachując kataną. Uchyliłaś się i uderzyłaś go skrzydłem w żebra, posyłając go na ziemię i zajęłaś się następnym. Było to trochę jak trening, tylko z kilkoma przeciwnikami. Cięcie, zasłona, pchnięcie, piruet, fruwałaś od jednego do drugiego, starając się nie dopuścić, by którykolwiek zbliżył się do twoich przyjaciół. Nie obyło się bez ran – na udzie brzydkie cięcie zakrzywionym sztyletem, drobne ranki i otarcia na skrzydłach, draśnięcie od kuli na lewej ręce…
Gdy pozbyłaś się tamtych pięciu, ruszyłaś w stronę ostatniego – tego z pistoletem. Tamten wystrzelał cały magazynek w twoją stronę, ale większość pocisków udało ci się odbić mieczem i kataną, którą zabrałaś trupowi jednego z napastników. Jedna tylko kula trafiła cię w zranione udo, uderzając w kość, która pękła z nieprzyjemnym trzaskiem. Na szczęście złota sieć wokół twego szkieletu utrzymywała ją we właściwym miejscu, Z twojego gardła wyrwało się coś pomiędzy rykiem a skowytem, a noga pulsowała przy każdym ruchu.
Przeciwnik odrzucił pistolet i zaczął się zmieniać, kompletnie cię zaskakując. Jego twarz wydłużyła się, ubranie popękało, ciało pokryło się brązowawą sierścią… Już po chwili skoczył na ciebie w półwilczej postaci. Odskoczyłaś, tnąc na oślep i odrąbana dłoń potoczyła się po betonie. Wynik eksperymentów Patrica zawył z bólu i rzucił się na ciebie ponownie. Tym razem nie dałaś się zaskoczyć i przetoczyłaś się pod nim, potrącając go skrzydłem, po czym zatopiłaś ostrze katany w jego piersi, przygważdżając go do podłoża, dopóki jego ciało nie znieruchomiało.
Wyciągnęłaś broń z martwego ciała i wycofałaś się na poprzednią pozycję. Z niesmakiem stwiierdziłaś, że Patric bije brawo.
- Jestem pod wrażeniem. Zabiłaś siedmiu moich najlepszych ludzi. Wygląda na to, że będę musiał załatwić to sam.
- Nigdy ci się to nie uda – warknęłaś.
- Co takiego? – zapytał renegat, unosząc brwi.
- Nigdy ci nie pozwolę skrzywdzić moich przyjaciół. Nigdy ci nie pozwolę choćby tknąć palcem tego, który sprawił, że moje życie nabrało sensu.
- Pfff… Zabawna jesteś. Ludzie przychodzą i odchodzą, ich życia są kruche jak porcelana. Nawet jeśli ten blondas przeżyje, myślisz, że zechce takiego potwora, jak ty? Będzie chciał kogoś, kto na jego oczach zabił siedmiu ludzi?
Każde jego słowo bardzo cię raniło, ale zignorowałaś ból i uśmiechnęłaś się tylko delikatnie.
- Nie musi mnie chcieć. Wystarczy, by żył. A wiedz, że jeśli ktoś próbuje odebrać kobiecie sens jej życia, musi liczyć się z tym, że będzie ona walczyć ze wszystkich sił, a nawet odda życie, by do tego nie dopuścić – powiedziałaś.
W tym momencie Patric zrzucił płaszcz i pomknął w twoją stronę. Kilka metrów od ciebie wyskoczył w powietrze, zmieniając postać. Okazał się być wielkim, uskrzydlonym, czarnym lwem. Wyskoczyłaś  mu na spotkanie i zderzyliście się w powietrzu.
Siła uderzenia była tak wielka, że wytrąciła ci broń z rąk. Potoczyliście się po betonowym dachu, gryząc, drapiąc i okładając się nawzajem skrzydłami. Renegat był od ciebie większy i silniejszy, poza tym był w pełni sil, a ty byłaś ranna, ale myśl, że ten potwór miałby się choćby zbliżyć do Zico, burzyła krew w twych żyłach i dodawała ci energii.
Były agent przycisnął cię do ziemi i sięgnął kłami do twego gardła, ale szarpnęłaś się i zrzuciłaś go z siebie, po czym skoczyłaś w powietrze. Wiał silny wiatr – burza była coraz bliżej. Kilka kilometrów od starej fabryki uderzył piorun. Usłyszałaś, że Patric leci za tobą i wykonałaś szybki zwrot, uderzając mocniej skrzydłami, by znaleźć się ponad nim, po czym zablokowałaś je i runęłaś na niego. Czarny lew nie zdążył się odsunąć i zahaczyłaś pazurami pokrytą czarnymi piórami strukturę, ściągając go w dół. Wirowaliście w powietrzu, raniąc się nawzajem i starając się uzyskać przewagę. Gdy ziemia była już bardzo blisko, oderwałaś się od niego i wzleciałaś w górę. Biłaś skrzydłami najszybciej jak umiałaś, wzlatując ponad chmury. W pewnym momencie wyczułaś, że nikt za tobą nie leci więc zwolniłaś i obróciłaś się w powietrzu, spadając głową w dół. Owinęłaś się skrzydłami, by zmniejszyć opór i zaczęłaś obracać się jak śruba.
Uderzyłaś w Patrica z pełną prędkością w momencie, gdy miał skoczyć na Jiho. Uderzenie zamroczyło was oboje. Bezwładnie potoczyliście się po betonie, obijając się o niego boleśnie. Przekręciłaś się na brzuch i potrząsnęłaś głową, starając się odzyskać ostrość widzenia, po czym ostrożnie podpełzłaś w stronę przyjaciół. Z trudem wśliznęłaś się między słupy i zaczęłaś przegryzać liny, którymi chłopaki i _._._._ byli przywiązani.
- Uciekajcie. Na dachu najwyższego budynku znajduje się moja torba. Wyciągnijcie z niej telefon i zadzwońcie pod zapisany w nim numer. Wtedy szef z resztą agentów przylecą i… - urwałaś i zerknęłaś na podnoszącego się właśnie czarnego lwa. Z nieba zaczynał padać deszcz. Przegryzłaś ostatni sznur i wyszłaś spomiędzy słupów, spinając się do skoku, ale zatrzymała cię czyjaś dłoń.
- ______…
- Nic nie mów. Uciekaj – powiedziałaś, spoglądając na lidera ostatni raz i z rykiem skoczyłaś na renegata. Zaczęliście się tarzać po ziemi, a wokół trzaskały błyskawice. Jedna z nich uderzyła w metalowy słup, do którego jeszcze kilka minut wcześniej przywiązany był P.O.
Patric wykorzystał chwilę twojej nieuwagi i zatopił kły w twym ramieniu. Próbowałaś się wyrwać, ale bez skutku. Były agent rozłożył skrzydła, by utrzymać równowagę, a ty zacisnęłaś szczęki na jednym z nich blisko nasady i szarpnęłaś z całej siły, niemal mu je wyrywając. Twój przeciwnik ryknął z bólu, odsłaniając gardło, do którego zaraz się rzuciłaś, jednak zostałaś odepchnięta. Pazury lwa rozorały ci policzek. Przetoczyłaś się po ziemi i znów na niego skoczyłaś. Wiedziałaś, że dopóki żyje, stanowi zagrożenie dla ciebie i dla twoich bliskich.
Zranione skrzydło Patrica ciągnęło się bezwładnie po ziemi, ale nie przeszkadzało mu w odpieraniu twoich ataków. Nie pozwalał ci się już zbliżyć, więc musiałaś go jakoś podejść. Warknęłaś i zamierzyłaś się łapą, odskakując natychmiast przed jego wielkimi kłami, myśląc intensywnie. W głowie zaczął ci się rysować pewien szalony plan. Wymagał on idealnego zgrania w czasie, a twój obecny stan mocno ci to utrudniał. Złamana noga dokuczała coraz bardziej, zaczęłaś tez odczuwać skutki upływu krwi.
Kiedy kolejny raz musiałaś uciekać przed pazurami rywala, uznałaś, że nie masz wyjścia. Porwałaś z ziemi pierwszy metalowy przedmiot, który wpadł ci w ręce i wzbiłaś się w powietrze. Liczyłaś, że uderzy w ciebie piorun – dałoby ci to olbrzymią ilość energii, ale musiałaś potem w krótkim czasie pokonać czarnego lwa, zanim zbyt dużo twej krwi wyparuje z powodu rozgrzanej prądem złotej sieci.
Nie minęło wiele czasu i jedna z błyskawic dosięgła cię, wypełniając twe ciało palącą energią. Przycisnęłaś skrzydła do ciała i pomknęłaś w stronę Patrica, który w tym czasie przeskoczył już na najwyższy z budynków – ten, na którym znajdowali się twoi przyjaciele. Spadłaś mu na grzbiet i wgryzłaś się w kark, ale prędko zostałaś zrzucona i znalazłaś się pod nim. Rzucałaś się rozpaczliwie, starając się odepchnąć byłego agenta, ale on wbijał się w twoje ciało pazurami. Czułaś, jak słabniesz z każdą chwilą.
W pewnym momencie usłyszałaś cichy świst i czarny lew ryknął z bólu, odwracając głowę w stronę, z której nadleciał pocisk. Zebrałaś resztki sił i zrzuciłaś go z siebie, zatapiając kły w jego gardle. Renegat próbował się uwolnić, ale nie puszczałaś, mimo ostrych pazurów rozszarpujących twój brzuch. W końcu, po długiej, ciągnącej się w nieskończoność chwili Patric znieruchomiał. Przytrzymałaś go jeszcze, by upewnić się, że naprawdę nie żyje, po czym puściłaś go i odwróciłaś się do przyjaciół. Zico biegł do ciebie z wyrazem niepokoju i strachu na twarzy. Uśmiechnęłaś się i ostatkiem sił przeszłaś te kilka kroków dzielące cie od niego, upadając u jego nóg. Jednak twoja głowa nie dotknęła ziemi – Jiho złapał cię i ułożył sobie na kolanach.
Na twój policzek spadło coś ciepłego, co wyparowało niemal natychmiast po zetknięciu z twoją skórą. Z trudem podniosłaś dłoń do twarzy, z opóźnieniem dostrzegając, że raper płacze.
- ______, wytrzymaj, proszę. Oni zaraz przyjadą, już niedługo…
- Zico… - wyszeptałaś, uśmiechając się lekko. Chłopak przytulił cię do siebie, starając się powstrzymać łzy.
- Ciii… Nic nie mów, wszystko będzie dobrze…
- Zico… - położyłaś dłoń na jego policzku, którą blondyn przytrzymał, wtulając się w nią.
- Jestem szczęśliwa… - powiedziałaś, a twe oczy zwilgotniały. Z oddali dobiegł cię odgłos zbliżającego się niewielkiego samolotu TJS. Chwilę potem podbiegli do was agenci i delikatnie ułożyli cię na noszach. Zico wstał i chciał pobiec za nimi, ale został zatrzymany przez jednego z mężczyzn. Przed oczami zaczęły pojawiać ci się ciemne plamy, ale usłyszałaś, jak chłopak woła za tobą.
- Masz przeżyć, słyszysz? Nie wolno ci umrzeć, nie wolno! Skoro umiałaś prawie umrzeć dla mnie, to teraz masz żyć! Masz żyć, do cholery!
Próbowałaś się poruszyć, odezwać, dać jakiś znak, ale nie miałaś już sił, by odpierać ogarniającą cię ciemność. Poddałaś się, rzucając się w jej kojące objęcia i uwalniając się od wszechogarniającego bólu.

~*~*~*~

Pierwszym, co zarejestrowałaś, było otaczające cię ciepło. Zewsząd docierało do ciebie mocne, jasne światło. Czy tak wygląda niebo?
Jednak po chwili poczułaś ból w całym ciele, niezawodny znak, że nadal jesteś wśród żywych. Na twoją lewą dłoń napierało coś ciepłego. Powoli otworzyłaś oczy, rozglądając się ostrożnie po pomieszczeniu. Leżałaś w dużej białej sali na dużym białym łóżku, otulona ciepłą białą pościelą. Spojrzałaś na swoją dłoń, nadal pokrytą białą sierścią, na której spoczywała inna, ludzka dłoń. Powiodłaś wzrokiem wzdłuż silnego męskiego ramienia, zatrzymując się na twarzy Jiho, który spał pochylony na niewygodnym plastikowym krześle. Uśmiechnęłaś się lekko. Wyglądał tak słodko, ale jego podkrążone oczy dobitnie świadczyły o tym, że zasnął dopiero niedawno.
W tym momencie drzwi otworzyły się z trzaskiem. Zico podskoczył, ściskając mocniej twą rękę i podniósł wzrok na lekarza, którego znałaś ze skrzydła szpitalnego w kwaterze głównej TJS. Mężczyzna uśmiechnął się do ciebie i podszedł bliżej.
- Wygląda na to, że wszystko w porządku. To jakiś cud, straciłaś tyle krwi, że powinnaś była ze dwa razy umrzeć – powiedział po krótkich oględzinach, a w jego głosie słychać było podziw.
- Widzi pan, bo ja nie mogłam umrzeć… Dostałam rozkaz, by przeżyć i żyję – wychrypiałaś z lekkim uśmiechem, patrząc ciepło w oczy lidera. Między wami zaległa cisza, dość niezręczna dla doktora.
- Ekhm… To ja może już pójdę – mruknął po chwili lekarz i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
- Nie musiałeś tu siedzieć przez cały czas. Ile byłam nieprzytomna? – spytałaś siedzącego obok ciebie chłopaka.
- Dwa dni. Powiedzieli, że twój stan jest bardzo niestabilny, a ja nie mogłem stąd odejść, po prostu nie mogłem. Nie wybaczyłbym sobie, gdybyś… gdybyś… - jego głos załamał się, a oczy zalśniły od powstrzymywanych łez. Położyłaś dłoń na jego policzku, a on wtulił się w nią rozpaczliwie.
- Ale żyję. Dla ciebie – odezwałaś się, czując podejrzaną wilgoć w kącikach oczu. Blondyn podniósł się i pochylił nad tobą, ale przytrzymałaś go, zanim jego usta dotknęły twoich.
- Jesteś tego pewny? Przecież widzisz, czym jestem. Nie zmienię tego, nawet gdybym chciała… - wyszeptałaś, patrząc z żalem w jego ciemne oczy. On jednak uśmiechnął się lekko.
- Jesteś ______. I nie chcę, byś się zmieniała. Zrobiłaś dla mnie już wystarczająco dużo – mruknął i tym razem nie opierałaś się. Rozpłynęłaś się pod dotykiem jego ciepłych, miękkich ust, wreszcie czując, że znalazłaś swoje miejsce na tym świecie.


No i skończyłam. Jak wam się podobało? Trochę wydaje mi się to melodramatyczne, ale cóż… Nie panuję nad tym, co mi się śni ;3 Byłabym wdzięczna, gdybyście w komentarzach napisali, co konkretnie wam się podobało, a nad czym powinnam jeszcze popracować <3
O ile Hespe nie planuje czegoś wstawić, wkrótce pojawi się scenariusz z Luhanem :)
Pozdrawiam was wszystkich i dziękuję, że chciało wam się czytać te wszystkie banialuki <333


P.S. Mam kilka pomysłów na scenariusze, ale nie wiem, z kim je zrobić. Prosiłabym was bardzo, żebyście napisali w komentarzach po JEDNEJ osobie, z którą chcielibyście przeczytać scenariusz w przyszłości oraz by (w miarę możliwości) te osoby się nie powtarzały. Z góry dziękuję ;* <333

21 komentarzy:

  1. Boże...jakie to bylo ciekawe 💕 jeśli moglabym to chcialabym cos z Kevinem ❤ trzymaj sie ibweny życzę 😁

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Kevinem? Zrobi się ;*
    Dziękuję i pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj!
    Jestem nieco nowa na tym blogu, jednak przeczytałam opowiadanka i baaardzo mi się podobają :)
    Życzę więcej takich snów, bo pomysł jest bardzo ciekawy!
    I jeżeli mogłabym prosić, to chciałabym coś z Sugą z BTS :)
    Weny życzę!

    Pozdrawiam,
    Eva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wedle życzenia :) Myślisz, że pasowałby do niego metafizyczny klimat? Nie wiem o nim zbyt wiele, ale poszperam trochę w necie.
      Również pozdrawiam~

      Usuń
    2. Metafizyczny?
      Hmmm, brzmi ciekawie :)
      Jeśli mogę Ci jakoś pomóc, to charakterystyczną "cechą" (chyba tak mogę to nazwać) Sugi jest posiadanie dużej ilości SWAGU, ale myślę, że metafizyka jest ciekawa bardzo, fajnie poczytać coś innego :)


      Ale jeżeli nie znasz go zbytnio, zawsze mogę zaproponować kogoś innego :)

      Usuń
    3. No coś ty... Ja przecież po to was proszę o sugestie, żeby lepiej poznać różne postaci! Bo wiesz, jeśli chodzi o mnie i dowiadywanie się czegoś na temat czegokolwiek, muszę mieć motywację, a powiem szczerze, że zwykle po prostu mi się nie chce, albo... mi się nie chce xd
      A odnośnie tematu, przed chwilą wpisałam go w google i mam poważny problem moralny. No bo już ci napisałam o metafizyce, ale przyszło mi do głowy, że nadawałby się też na wampira... No i co ja mam zrobić? Co byś wolała? Bo ja serio nie wiem, co by bardziej do niego pasowało...

      Usuń
    4. Ej, wiesz co, to z wampirem by nawet pasowało, bo Suga jest strasznie blady XDD
      Ale tak naprawdę, to nie mam pojęcia. Co rozumiesz przez pojęcie metafizyka? Czy możesz mi zdradzić, czy to już podchodzi pod fabułę? :)

      PS. Jak ja Cię rozumiem z tym niechceniem. Często sama tak mam. :)

      Usuń
    5. Co do metafizyki to nie bardzo mogę powiedzieć coś więcej, więc zapytam cię o coś. Czy Suga ma choć trochę depresyjną naturę?

      Usuń
    6. Ciężko stwierdzić. Częściej sprawia wrażenie, jakoby przejawiał postawę "mam na wszystko wyrąbane", albo to jedynie mi się tak wydaje. Jest bardzo pracowity, siedzi w wytwórni czasem po nocach, a potem cały dzień jest śpiący i nazywa małą poduszkę jego miłością. Ale czy ma depresyjną naturę? Nie wiem. Jeśli chodzi o moją opinię, to nie powiedziałabym tego.
      Jednakże moim zdaniem, jeśli chodzi o opowiadanie, to jakoś widziałabym go w takim wydaniu. Albo wampira. XD


      Tak, wiem, nie bardzo pomagam, sorki :)

      Usuń
    7. Pomagasz, i to bardzo, bo z ciekawostek nie zawsze można cokolwiek wywnioskować xd (a może to tylko ja tak mam?) W każdym razie zostajemy przy metafizyce.
      Pozdrawiam~

      Usuń
    8. Cieszę się, że mogłam pomóc.
      Weny życzę :)
      Pozdrowionka!

      Usuń
    9. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. czy moge prosic o Mino (winner) ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobi się ;) Pierwszy raz słyszę o takiej osobie, ale poszperam trochę w necie i będzie ok.

      Usuń
    2. Aaaa... TEN Mino xd Na początku nie skojarzyłam, bo ja zawsze mówiłam na niego "Minho" ;3 XDD

      Usuń
  6. ^^ proszę jednak pamiętać o wyborze autorki scenariusza. Przypominam, że są Nas teraz dwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. O bojciu poryczałam się T-T Wczoraj znalazłam tego bloga i... i to jest cudowneeee ;-; <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww... Dzięki ;3 Normalnie mam teraz gigantycznego banana na twarzy xd Co prawda moim skromnym zdaniem nie wyszło aż tak dobrze, jak bym chciała, ale co ja się będę z czytelnikami kłócić xd
      Pozdrawiam~

      Usuń