Z błogiego snu wyrwała cię twoja najlepsza przyjaciółka, która energicznie zaczęła cię szturchać w bok.
- _________, obudź się jesteśmy na miejscu.
Na miejscu, pomyślałaś otwierając zaspane oczy. Wyjrzawszy przez szybę, zaniemówiłaś. Za szybą autobusu rozpościerał się leśny krajobraz. Grube pnie wysokich drzew stanowiły jego większą część. Gdzieniegdzie zza tych pni wyglądały szerokie polany, obrośnięte pięknymi, różnobarwnymi kwiatami.
- Pięknie... - wyszeptałaś, a twoja przyjaciółka przyznała ci rację westchnięciem.
Nagle na
twym ramieniu pojawiła się męska dłoń, która jak się okazało należała do
waszego nauczyciela, od biologii. Był to wysoki, młody Koreańczyk, o dużych,
brązowych oczach, które świeciły się teraz z podekscytowania. Patrzył się on
prosto na ciebie. Ty odwzajemniłaś jego spojrzenie i udając iż poprawiasz
włosy, dotknęłaś jego dłoni swoją. Prawda była taka, że od początku roku bardzo
ci się on podobał.
Ty też nie byłaś mu obojętna. To co cię w nim urzekło, to ta
dojrzałość emocjonalna. Sposób w jaki postrzegał świat i życie. Był on inny.
Różnił się od twoich rówieśników. Nie był dzieckiem. Już nim nie był.
Niestety
tą niezwykłą chwilę przerwał wam kpiący głos. Gdy tylko uniosłaś głowę, twym
oczom ukazała się młoda twarz twojego „kolegi” z klasy. Jak zwykle, do ust miał
przyklejony ten swój złośliwy, kpiący uśmiech. Patrzył się on na ciebie z ….
odrazą? W pierwszej chwili tak myślałaś, ale myliłaś się. Jego oczy
przewiercały na wylot młodego nauczyciela.
Byłaś
świadkiem tego jak walczyli ze sobą mentalnie. Obydwoje przeszywali się
nawzajem wzrokiem. Nie rozumiałaś tego, ale też o nic się nie pytałaś.
Patrzyłaś tylko na przystojne twarze obu młodych mężczyzn. Częściej jednak przyłapywałaś
się na patrzeniu na rudowłosego ucznia. W tej właśnie chwili, miałaś szansę na
dokładniejsze przyjrzenie się jego osobie. I nie mogłabyś powiedzieć, że nie
jesteś pod wrażeniem. Chłopak mimo iż nadal był w mundurku, wyglądał
nieziemsko. Jego młode, wysportowane ciało rysowało się pod lnianą, białą
koszulą, którą miał rozpiętą pod szyją. Krawat miał niedbale zawiązany, a
spodnie, lekko zwężone u dołu, miały podwinięte nogawki na wysokość kostek.
Chłopak stał z jedną ręką w kieszeni, w drugiej zaś trzymał granatową
marynarkę.
Na jego
przystojnej twarz, osadzone były piękne, brązowe oczy, w kształcie migdałów.
Rude włosy lekko uniesione do góry, dodawały mu uroku, a zimne spojrzenie i
nonszalancki uśmiech sprawiały teraz, że cała drżałaś, ale nie z zimna. Było to
nieznane ci dotąd uczucie. To co czułaś, gdy dotykał cię nauczyciel było
niczym, w porównaniu z tym co teraz czułaś, od samego patrzenia na niego.
Patrzenia w oczy chłopaka. To uczucie było spotęgowane. Iskrę zastąpił płomień.
Kroplę, cały ocean. Kwiat, cała łąka. Twoje dotychczasowe uczucia, zastąpiły
nowe, które były nie do zniesienia. W obu przypadkach rozum odmawiał, nalegał
do tego, abyś przestała. Jednak ty zawsze słuchałaś serca. Wtedy gdy mówiło o
uczuciach do nauczyciela, teraz gdy pragnie zbliżyć się do rudowłosego.
Nagle
spostrzegłaś, że usta obu chłopaków, poruszają się. Ty jednak nie słyszałaś ani
jednego słowa. Szybko jednak otrząsnęłaś się i wytężyłaś słuch. Chwilę później
do twych uszu doleciały pierwsze słowa.
- Niech
Pan lepiej uważa – wyszeptał chłopak, a słowa te były przeznaczone tylko dla
jego przeciwnika – W końcu zrozumie… Zrozumie, że nie jesteś dla niej
odpowiedni.
Od tych
słów oniemiałaś. Byłaś nimi zaskoczona. „Nie jesteś …” Odezwał się do
nauczyciela nieformalnie, a tamten nie wściekł się, nie zdenerwował. Nie był
nawet zaskoczony. Uśmiechnął się tylko złośliwie i odszedł.
Rudowłosy
ruszył w tym samym kierunku, ku wyjściu z autobusu. Nim wyszedł spojrzał na
ciebie przelotnie, a w jego oczach dostrzegłaś niewytłumaczalny ból. Lekko tym
zdezorientowana, opuściłaś wzrok i poczekawszy, aż reszta wyjdzie, opuściłaś
przytłaczające cię już ściany autobusu. Przed drzwiami ukłoniłaś się jeszcze
delikatnie w stronę kierowcy, mamrocząc cicho „Do widzenia”.
Przez
resztę dnia unikałaś i rudowłosego chłopaka i młodego nauczyciela. Pierwszego
nie chciałaś widzieć, ponieważ bałaś się nowych uczuć, a drugiego, dlatego, bo
wiedziałaś, że przez cały ten czas się myliłaś co do uczuć do niego. Myślałaś,
że go kochasz, ale to nie była prawda. To było bezpieczeństwo, dojrzałość. Nie
miłość. Nie chciałaś go oszukiwać, nie chciałaś oszukiwać siebie, ale
potrzebowałaś czasu. Czasu do zastanowienia się nad uczuciami. Na
uporządkowanie myśli. Z nikim o tym nie rozmawiałaś. Nie powiedziałaś nawet
swojej przyjaciółce. Mówiłaś jej dotychczas o wszystkim. O nauczycielu, o
kłótniach z rodzicami. Ale tym razem, wiedziałaś, że jej reakcja będzie inna.
Twoje uczucia do nauczyciela udało jej się zrozumieć, ale to było co innego. V
nie był dojrzałym mężczyzną. Był playboyem. Nigdy nie traktował poważnie
dziewczyn.
____ ^.^ ____
Już
pierwszej nocy nie mogłaś zmrużyć oka, nawet na minutę. Byłaś bardzo zmęczona,
lecz nijak nie mogłaś zasnąć. Czułaś coś. To coś nie pozwalało ci na
odpoczynek. Po cichu wyszłaś z namiotu. Nie chciałaś obudzić koleżanki, która
spała w najlepsze. Gdy wyczołgałaś się już z namiotu, poczułaś podmuch świeżego
powietrza, który od razu wypełnił twoje nozdrza zapachem lasu.
Stałaś
tak kilka minut, napawając się bliskością natury. Chwilę później podeszłaś do
ogniska i usiadłaś na zimnej ziemi, opierając się o chropowatą, brązową kłodę,
na której pięknie odbijały się pomarańczowe płomyki paleniska. Wpatrywałaś się
nieruchomym wzrokiem w ciemny las, przed sobą. Liście drzew szeleściły i
tańczyły poruszane delikatnymi podmuchami wiatru.
Nagle z
błogiej ciszy wyrwał cię odgłos łamanej gałęzi. Zaniepokojona obejrzałaś się za
siebie, ale nie zobaczyłaś nic w ciemnej gęstwinie. Przez twoje sparaliżowane
ciało, przepłynął dreszcz. Gdy ponownie usłyszałaś dźwięk łamanych gałęzi,
twoje serce zaczęło niespokojnie bić. W chwili, w której na twym ramieniu
ukazała się męska dłoń, z przerażenia, o mało nie podskoczyłaś. Szybko jednak
zorientowałaś się do kogo ona należy. Szczupła dłoń, srebrny zegarek na
nadgarstku. Wyżej podwinięte mankiety, białej koszuli od mundurka. Nie musiałaś
się odwracać, aby wiedzieć kim on jest. Tae Hyun, to imię zadźwięczało ci w
głowie. Od jego dotyku od razu zrobiło ci się gorąco. Nie było to jednak
nieprzyjemne ciepło. Krew w twoich żyłach wrzała. Przestałaś czuć zimny wiatr,
czy gorąco buchające z ogniska. Jedyną rzeczą, którą czułaś był dotyk dłoni
rudowłosego chłopaka.
- Nie
możesz zasnąć? – spytał zatroskanym głosem, przez co poczułaś się dość
nieswojo. Dotąd nigdy nie słyszałaś od niego takich słów, ten ton jego głosu,
też był ci obcy. Przyprawiało cię to o gęsią skórę. Było to coś nowego,
nieznanego.
- Nie
żartuj sobie ze mnie. I co to w ogóle miało być?! Wystraszyłeś mnie, a teraz
pytasz o tak niedorzeczne rzeczy. – mówiłaś co ci na język przyszło. Przez
krótką chwilę myślałaś, że tymi słowami jesteś w stanie wyprzeć swoje uczucia
do chłopaka. Że gdy pomyślisz o nim tak jak dotychczas, to ci minie. Niestety
nie było to tak łatwe jak się wydawało. W uszach nadal dźwięczały ci słowa,
wypowiedziane przez niego w autobusie. Przed oczami nadal miałaś jego
spojrzenie pełne bólu.
Nie
mogłaś się powstrzymać. Spojrzałaś wreszcie na chłopaka, który częściowo był
zakryty przez cień. Pierwsze co zapragnęłaś zobaczyć, to jego oczy.
Jak
zwykle brązowe, w kształcie migdałów, nadal były pełne bólu, żalu i czegoś
jeszcze… Czyżby nadziei? Nie miałaś pojęcia, chciałaś jednak poznać go lepiej.
Chciałaś poczuć jego mięśnie pod palcami, zapleść ręce na jego szyi. Przesunąć
dłonią po lśniących rudych włosach. Tyle uczuć i tyle sprzecznych z nimi myśli.
Ostatecznie
ponownie wygrało serce.
Niepewnie
wyciągnęłaś rękę w jego stronę i ująwszy jego dłoń w swoją zaprosiłaś go delikatnym pociągnięciem, do tego aby koło
ciebie usiadł. Chłopak zaskoczył się lekko, ale nie sprzeciwił się. Gdy
siedział już koło ciebie, nadal trzymaliście się za ręce. Patrzyliście się na
tańczące płomienie ogniska. Tae Hyun pieścił skórę twojej dłoni. Czułaś się
tak, jakby to było twoje miejsce. Na tę krotką chwilę, zapomniałaś o
otaczającym was świecie. Byliście tylko wy, las, ognisko i uczucie, które
powoli stawało się rzeczywistością. Czymś namacalnym, możliwym.
-
Mianhae… - usłyszałaś, a to słowo to sprawiło, że wszystkie mury runęły.
Spojrzałaś w oczy rudowłosego i uniósłszy dłoń do jego twarzy, zaczęłaś pieścić
jego policzek, tak jak on pieścił twą dłoń. Przesuwałaś opuszkami palców po
skórze jego twarzy, z satysfakcją czując jak jego mięśnie drżą, pod twym
dotykiem.
- Nie
przepraszaj… Nie masz za co przepraszać… - wyszeptałaś, nadal gładząc jego
twarz.
- Aniyo…
Byłem takim idiotą… Próbowałem ukryć swoim zachowaniem, to co do ciebie czuję,
ale gdy widziałem jak on cię dotyka. Jak rozbiera cie wzrokiem. Balem się, że
nie wytrzymam. Wtedy w autobusie tylko ze względu na ciebie powstrzymywałem się
od uderzenia go… Nie chciałem, abyś jeszcze bardziej mnie znienawidziła.
Patrzyłaś
się na niego. Słuchałaś każdego słowa. Wchłaniałaś je. Twoje serce wchłaniało
każde jego słowo.
- Ciii… -
wymruczałaś… Twoje uczucia wybuchły jak wulkan. Czułaś się tak jakbyś krwawiła
miłością.
„ A więc
mnie kochał. Kochał mnie. Bronił. Groził nauczycielowi z mojego powodu”
myślałaś, a myśli te wypełniły twe serce, napawając cię jeszcze większym
szczęściem.
Może i
wasze charaktery były różne. Może i jest playboyem. Ale twoje serce już należy
do niego. Nikogo innego. Stałaś się niewolnikiem własnego serca. Nic już nie
miało znaczenia.
W jednej
chwili wyciągnęłaś ręce, które później splotłaś na jego szyi ( nie wiem jak
inaczej to napisać xd ). Wtuliłaś się w niego. Byłaś na tyle blisko, aby
słyszeć jego szybkie bicie serca, ale nadal było ci mało. Wtuliłaś się w jego
tors jeszcze bardziej. Czułaś, że chłopak się waha. Nie dałaś mu jednak
możliwości do dalszego zwątpienia.
-
Zostańmy tak chwilę. Jebal. – wyszeptałaś, a wtedy poczułaś jak jego dłonie
spoczywają na twych plecach.
V
przycisnął cię do siebie jeszcze bardziej. To było to czego potrzebowałaś.
Byłaś już pewna, że go kochasz. Kochasz jak nikogo innego.
To
zdarzenie zapoczątkowało, wasze piękne wspólne wspomnienia. Wasza historia
tutaj się nie kończy. Ale to już inna historia.
^^ Dla Arianny Park ^^
Scenariusz bardzo mi się podoba, sama z chęcią pojechała bym na taka wycieczke zwłaszcza jakby miała przynieść takie rezultaty. Tylko ten wontek z nauczycielem...nawet jakby był nieziemsko przystojny to jak sobie pomyślę, że uczennice z nauczycielem miało by coś łączyć to w głowie odzywa mi się głośik mówiący zwykłe "fuuj"
OdpowiedzUsuńjej bardzo mi się podoba *o* słodko naprawdę
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://shitloves.blogspot.com/
Słooodkie :3 V jest naprawde słodziutki. Chciałabym Cie również zaprosić na mojego bloga www.professionaldreamerstory.blogspot.com przekształciłam niektóre kpopowe zespoły we formacje wojskowe o nadnaturalnych zdolnościach, chociaż głównie jest o jednym żeńskim fikcyjnym zespole ^^ tak czy inaczej zaproaszam! ^^
OdpowiedzUsuń