Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

wtorek, 15 lipca 2014

Ochroniarz ( Zelo z B.A.P )



Weszłaś do ciemnego pomieszczenia. Po drugiej stronie pokoju, w kącie stała duża, lampa ledowa, która lekko go oświetlała.  Na jego środku było ustawione zgrabne, podłużne biurko. Za nim stał fotel, odwrócony tyłem do drzwi i całej reszty. Od razu wiedziałaś, że ojciec już na ciebie czekał od dłuższej chwili.
- Znowu to samo…. Zawiodłaś mnie znowu…. – usłyszałaś szorstki głos ojca.
- Znowu?! O co chodzi tym razem? – zapytałaś rodziciela cichutko chichocząc.
- O której to się wraca? – spytał mężczyzna, ledwo powstrzymując się od śmiechu.
Zawsze tak było. Dlaczego? Ano, bo nie byliście zwykłą rodziną. Twój ojciec ma o wiele ważniejsze problemy, a male występki nastolatki, to nic w porównaniu do tego czego on cię nauczył i tego co zdaniem twojego ojca można nazwać zawiedzeniem.

- Mianhae, Appa…. Po prostu czas tak szybko leciał…. – tłumaczyłaś się słodkim głosikiem, trzymając ręce z tyłu, jak mała, skruszona dziewczynka – Mianhae….
Nagle rozległ się donośny śmiech ojca, który wypełnił całe biuro.
- Co ja bym bez ciebie zrobił? – zapytał, podchodząc do ciebie z otwartymi rękoma.
- Hmmmm…. Byłbyś zgarbionym, skąpym, gderliwym staruszkiem, który nie miałby dla kogo wydawać pieniądze…. – chichotałaś, tuląc się do mężczyzny.
- Masz rację…. – przyznał, po czym przytulił cie jeszcze mocniej.
Niespodziewanie, tą piękną chwilę przerwał wam jeden z „pracowników” ojca, który lekko pukając wparował do środka. Gdy tylko was zobaczył skruszony ukłonił się głęboko i zaczął mówić, jąkając się przy tym ze strachu. Bał się gniewu twego ojca. Wcześniej dziwiło cie takie zachowanie, ale im stawałaś się starsza, tym lepiej rozumiałaś to, że tylko ty jesteś tutaj traktowana i ceniona na równi przez ojca, a nawet wyżej. Inni nieźle musieli się starać, aby zyskać przychylność ojca. Jedną z takich osób, był Choi JunHong, pseudonim Zelo. Był on synem najlepszego przyjaciela twego ojca i zaufaną prawą ręką. Kim był więc twój tata? Nie uwierzyłaby w to, gdybyś nie wychowywała się w warunkach świadzących o prawdziwości tego twierdzenia. Twój ojciec był BOSSEM. Jedną z ważnych osobistoci w świecie koreańskiej mafii. Najważniejszy z nich był panem wszelkich mafii, ale nie mieszał się w ich życie, konflikty. Był bezstronny. Wiem… mało to prawdopodobne, ale jednak.
A to opowieść o twej miłości… niektórzy nazwaliby ją nieszczęśliwą, tragiczną, ale ty do dziś wspominasz ją z uśmiechem i łzami w oczach…. Nie tylko smutku, ale też szczęścia.
Wszystko zaczęło się pewnego, ciepłego, letniego dnia…
Weszłaś niepewnie do biura ojca, gdzie zostałaś wezwana. Twój ojciec jak zwykle już na ciebie czekał, ale w pomieszczeniu był ktoś jeszcze.
Po prawej stronie, kilka centymetrów od biurka, stał blond włosy, wysoki chłopak. Od głowy do pasa, był powity cieniem, więc na początku miałaś trudności z rozpoznaniem go. Później jednak uświadomiłaś kim on jest. Był to Zelo. Nigdy wcześniej nie rozmawiałaś z nim, nie patrzyłaś na niego. Zazwyczaj unikaliście się. Było to dla was normalne, ponieważ on miał zazwyczaj masę roboty, a ty spędzałaś czas z przyjaciółmi.
- Córeczko, poznaj JunHong’a. Od teraz będzie twoim ochroniarzem.
- Ochroniarzem?! – spytałaś się ojca, lekko zaniepokojona – Po co?
- Mamy problemy…. Konflikt koreańskiej mafii między yakuzą, pogłębia się… potrzebujesz ochrony…
- Appa… Aż tak źle? – spytałaś z troską, mężczyznę.
- Aniyo… Córeczko… Wszystko będzie dobrze. Uwierz w ojca….
- Wierzę…. Appa ….- powiedziałaś.
- Arraso… - zaczął tata – Zelo będzie chodził z tobą do szkoły. Będzie cię chronił w czasie lekcji i po nich. Nigdzie nie będziesz mogła bez niego się ruszyć…. Zrozumiano?
- Ne… - odparłaś grzecznie, mimo iż miałaś do tego zastrzerzenia.
Ten dzień był początkiem twojej najwspanialszej przygody.
*następnego dnia*
Przechadzałaś się spokojnie, po szkolnych korytarzach. Nie przejmowałaś się chłopakiem, który idąc za tob,a śledził twój każdy, nawet najdrobniejszy ruch.
- ________? Kim jest to ciacho, które idzie za tobą? – spytała przyjaciółka, gdy tylko znalazła się koło ciebie.
- Hmmm…. Nie wiem… - jąkałaś się ze zdenerwowania. Twoja przyjaciółka nie miała pojęcia, o twojej sytuacji rodzinnej…. Wiedziała tyle ule jej powiedziałaś, czyli to iż jesteś dziedziczką dość sporej „firmy”.
- Jesteśmy parą… - usłyszałaś głos chłopaka, pierwszy raz od  bardzo dawna.
Dla niepoznaki, chwile później złapał cie również za rękę. Wasze palce się splotły, a ty poczułaś zaskakujące ciepło i bezpieczeństwo.
- Chincha? – w twoich uszach zadźwięczał,pełen podziwu głos przyjaciółki – No no no…. Nieźle… Dziedziczka, z cudnym chłopakiem… zazdroszczę ci, kochana…. – powiedziała.
- Dobra, zostawię was samych gołąbeczki – zaćwierkała i odeszła.
- Co  to było? – zapytałaś szeptem chłopaka.
- Uratowałem twój śliczny tyłeczek…. – odparł z diabelskim uśmiechem, który zmienił jego słodką, chłopięcą twarzyczkę nie do poznania. Teraz uzmysłowiłaś sobie jak bardzo jest on przystojny. Twoje kolana zrobiły się miękkie, przez co ledwo co mogłaś się ruszyć. Chłopak widząc to, zaśmiał się zabójczo i podtrzymał cię na tyle abyś się nie przewróciła.
- Wracamy do domu… - powiedział w końcu. Siedzieliście wtedy, w jego czerwonym mustangu, który po odpaleniu wydał dźwięk, który od zawsze by ł miły dla twych uszu. Jako dziewczyna rzadko się do tego przyznawałaś, ale byłaś fanką samochodów i motoryzacji. A za taki wóz mogłabyś zabić.
- Arraso… - odparłaś lekko zdyszana, ponieważ dotykałaś swoim drobnym ramieniem, umiśśnionego ramienia chłopaka.
On zaśmiał się tylko zawadiacko i ruszył.
Gdy byliście już na miejscu, przestałaś zachowywać się jak mała, zakochana dziewczynka. W jej miejsce pojawiła się silna, zdecydowana kobieta którą byłaś dzięki tacie.
Poszłaś do swojego pokoju, gdzie zmieniłaś grzeczny mundurek na obcisłe, spodnie z ciemnego dżinu, których nogawki zawinęłaś lekko nad kostką. Do tego włożyłaś ulubioną bluzkę z krótkim rękawem w większym rozmiarze, którą zawiązałaś nad pępkiem. Potem rozpuściłaś włosy, które cały dzień były uwięzione w ciasnym warkoczu. Te opady kaskadą na twe ramiona.
Po poprawieniu rzęs tuszem, byłaś już gotowa. Zeszłaś więc do kuchni, gdzie napiłaś się zimnego mleka.
JunHong, przez cały czas stał na dworze, robiąc coś przy aucie. Denerwowało cie to trochę, ponieważ jako dziewczyna, pragnęłaś jego uwagi. Wyszłaś więc na dwór, gdzie blondyn grzebał w silniku mustanga. Podeszłaś do niego ze szklanką zimnej wody  z sokiem cytrynowym i kostkami lodu, które już prawie się rozpuściły.
- Nie jest ci gorąco? – spytałaś chłopaka, który mimo upału, ubrany był w czarne długie spodnie i równie czarny podkoszulek.
Blondyn z zawadiackim uśmiechem, zrozumiał aluzję i podciągnął koszulkę, zakładając ją za głowę, tak, że twoim oczom ukazał się całkiem niezły abs. Nie był on wyrzeźbiony jak u greckiego boga, ale nie zawiodłaś się.
- Może chcesz wody? – spytałaś.
- Chętnie… - odparł chłopak ,który biorąc od ciebie szklankę, specjalnie pogładził kciukiem, kawałek skóry na twej dłoni.
- Yghm… Tak właściwie… chciałam cię spytać o pomoc… - zaczęłaś, odważnie patrząc się w jego oczy.
- Pomoc? – zapytał, lekko unosząc jedną brew.
- Tak… W domu…. To coś co nie może czekać – wyjaśniłaś, oblizując przy tym usta.
Chłopak widząc ten gest, uśmiechnął się diabelsko i wyprostował się.
- Prowadź.

Chwilę później weszliście do kuchni, gdzie usiadłaś na blacie. Palcem zachęciłaś  go do podejścia. Gdy był wystarczająco blisko, przesunęłaś dłonią po jego ręce, barku i torsie, tym samym przysuwając go do siebie.
- Pocałuj mnie… - rozkazałaś, czując coraz większe podniecenie.
Chłopak, zawahał się na chwilę, jednak później wpił się w twe usta. Wasz pocałunek był brutalny, pełen głody, ale też słodki i czuły, na swój sposób. Jego dłonie przyciągnęły cię bliżej i sunąc po twych plecach i brzuchu, miło pieściły ich skórę. Nie mogłaś już dużej wytrzymać. Chciałaś ściągnąć z siebie krępujące ubrania. Powstrzymałaś się jednak i oderwawszy się od blondyna, popatrzyłaś mu w oczy, które teraz były czarne jak smoła.
- Czy ja…. Czy ja cię pociągam? – spytałaś w końcu, po długiej ciszy.
On popatrzył się na ciebie najpierw ze zdziwieniem, potem pożądaniem.
- Ne… Pociągasz mnie… Pragnę cię…. – szeptał ci do ucha, a ty oddawałaś się tej niewinnej pieszczocie, którą były słowa.
Nagle rozległ się huk. Wszystko działo się bardzo szybko. Garnki, talerze, wszystko stłuczone padało na ziemię, gdzie tłukło się na jeszcze drobniejsze kawałeczki. Szafki i blaty przeszywały szare kule, które niszczyły je, gdy tylko się z nimi zetknęły. Mnóstwo kurzu latało dookoła. Drobniki tańczyły nad waszymi głowami, tworząc szarawobiałą zasłonę. Jakby dym.
Zelo zakrywał cię swoim ciałem. Nawet nie wiesz kiedy wylądowałaś na podłodze, przygnieciona jego ciężarem. W uszach ci huczało, słyszałaś świsty, trzaski. Otuchy dodawała ci świadomość tego, że nie byłaś sama. Blondyn był z tobą. Ochraniał cię.
- Szybko! Musimy uciekać! – usłyszałaś jego głos.
Zrobiłaś co kazał. Biegłaś za nim, ciągnięta przez niego za rękę. Biegłaś ile sił. Gdy tylko wybiegliście na dwór, poczułaś ulgę. Nie trwało to jednak długo. Tuż za wami zaczęli biec zamaskowani napastnicy. Strzelali do was, próbując was dogonić.
Nie czułaś nic…. Nie byłaś pewna tego, czy zostałaś postrzelona, czy jestes ranna, czy krwawisz. Bałaś się. Bałaś się tego co może się wydarzyć. Bałaś się o ojca. Mimo to biegłaś za osoba, która tego dnia stała się dla ciebie równie ważna jak twój rodziciel.
- Gdzie biegniemy? – spytałaś – Dokąd uciekamy?
- Niedaleko jest samochód. Twój ojciec przewidział to. Jesteśmy przygotowani, musimy tylko biec. Gdy będziemy już w aucie, powiem ci resztę.
- Arraso… - krzyknęłaś, zalana łzami, ale nie zatrzymałaś się, biegłaś dalej, a łzy kapały na gorącą jezdnię.
Po kilkunastu minutach biegu uzmysłowiłaś sobie, że zgubiliście zamaskowanych. Wiedziałaś jednak, że nie możecie się zatrzymać. Ufałaś JunHongowi. Biegłaś tam, gdzie cię prowadził. 
- Już prawie jesteśmy!!! – krzyczał blondyn,  a ty uradowałaś się z tych słów.
Nagle za wami pojawili się oni. Czarne postaci zbliżały się do was. Chłopak puścił twą dłoń.
- Uciekaj…. Ja ich zatrzymam… Ty biegnij nie oglądaj się za siebie. Nawet gdy usłyszysz strzały nie patrz za siebie. Uciekaj… Musisz żyć… Ty musisz żyć….
To ostatnie słowa jakie usłyszałaś. Posłuchałaś go. Biegłaś dalej. Przyśpieszyłaś, zmuszając mięśnie do ciężkiej pracy. Za sobą słyszałaś odgłosy walki. Mimo to biegłaś. Biegłaś nawet wtedy gdy usłyszałaś głuchy strzał, daleko  za sobą. Nie odwróciłaś się. Uciekałaś dalej.
Nie pamiętałaś kiedy znalazłaś się w samochodzie, ściskając kierownicę. Twoje nogi bolały niemiłosiernie,  a oczy były pełne łez.
Bałaś się tego, co stało się z Zelo. Bałaś się najgorszego. Mimo to jechałaś w stronę lotniska.
Weszłaś na pokład samolotu. Usiadłaś w miękkim fotelu  i popatrzyłaś przez małe okienko.
Samolot wystartował. Za oknem kłębiły się białe chmury, wyglądające jak wata cukrowa.
Słońce zaszło. Hostessa poprosiła o zapięcie pasów. Samolot wylądował. Wyszłaś z pokładu . Byłaś wolna. Uciekłaś. Zaczęłaś od nowa. Zostawiłaś przeszłość za sobą. Jednak myśl o ty, że jesteś całkiem sama, zmusiła cie do płaczu, który zawładnął tobą. Bezwładnie opadałaś na zimny beton przed lotniskiem. Płakałaś dusząc się łzami. Straciłaś bardzo ważną cząstkę siebie. Straciłaś wcześniejsze życie.
Nagle usłyszałaś w głowie słowa JunHong’a: Nie patrz w przeszłość…
Zrobiłaś tak. Otrząsnęłaś się i zostawiłaś wszystko za sobą. Zaczęłaś od nowa.


^^ dla Arianny Park ^^

3 komentarze:

  1. Dziękuje za drugi scenariusz i muszę przyznać jestem pod wielkim wrażeniem. Fabuła jest doskonała, brak mi słów by opisać moją radośc *skacze z radości*. Kamsahamnida i Hwaiting :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten scenariusz jest na pewno inny od większości jakie czytałam i to sprawia, że podoba mi się jeszcze bardziej. Nie ma tu co prawda szczęśliwego zakończenia ale przecież nie zawsze ono musi być. Nigdy bym nie wpadłam na to by z Zelo zrobić ochroniaża ale pewnie dlatego, że jest bardzo młody.
    Scenariusz wyszedł Ci naprawdę świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne. Nie ma słów by opisać jakie to jest świetne. Zapraszam na mojego bloga:
    http://kpopowescen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń