Nie
wiedziałaś jak długo leżałaś, nie wiedząc co się dzieje dookoła twej
osoby. Leżałaś czekając, aż rany się
zagoją. Ciągle oglądana przez tłumy pielęgniarek i lekarzy. Z jedną z najczęściej odwiedzanych ciebie
pielęgniarek zaprzyjaźniłaś się. Stałyście się nierozłączne. Bez nawet
minutowej rozmowy, nie mogłaś przeżyć do końca żadnego monotonnego dnia, w
białym, sterylnym pokoju szpitalnym. Dzięki niej na nowo zaczęłaś się cieszyć z
życia i zapomniałaś o tragicznych zdarzeniach. Z jej pomocą nauczyłaś się jak
rozpoznawać ludzi po głosach, krokach.
Mimo, że jej nie widziałaś wiedziałaś, że jest piękna i pełna energii,
która wesoło maluje się na jej delikatnej twarzyczce.
Pewnego dnia, gdy rozmawiałyście o mało istotnych
rzeczach, odrzuciłaś zawstydzenie i zwróciłaś twarz w stronę dziewczyny.
- Czy mogę… Mogę zobaczyć jak wyglądasz? – spytałaś
niepewnym głosem.
- Oczywiście… - usłyszałaś jej wesoły głosik, po
czym poczułaś jej rękę zaciskającą się na twej dłoni i podnoszącą ją do swej
twarzy.
Niepewnie zaczęłaś przesuwać, najpierw jednym
palcem, po miękkich policzkach przyjaciółki. Po kilku sekundach pewniej ujęłaś
jej twarz w dłonie, próbując wyczuć kształt jej twarzy, która okazała się
okrągła, delikatnie zarysowana w miejscu kości policzkowych. Chwilę później
twoja dłoń spoczęła na jej małym, zadartym nosku, a jeszcze później na oczach,
które teraz lekko przymknięte, były zasłonięte falą długich, gęstych rzęs.
W myślach wyobrażałaś sobie, każdy ten element, a
potem układałaś to w całość.
- Jesteś….. śliczna… - wyszeptałaś do przyjaciółki,
która lekko speszona dotknęła twojej dłoni i kładąc ją sobie na kolanach
przyjaźnie głaskała.
- Komawo…. – powiedziała dziewczyna, a ty
wyobraziłaś sobie na jej twarzy szeroki, dziewczęcy uśmiech - Wiesz jak bardzo
cię kocham .
- Ne…. Ja ciebie też kocham, HaNa. – odparłaś po
czym uścisnęłaś ją.
- Zostaniemy przyjaciółkami na zawsze – zaćwierkała,
oddając uścisk.
Na samo brzmienie tych słów załkałaś ze szczęścia.
Przyjaciółka. Nigdy nie miałaś przyjaciółki.
Kogoś z kim mogłaś się wszystkim dzielić, z kim pomogłaś porozmawiać.
Byłaś tak szczęśliwa, że nie mogłaś z siebie wydusić ani jednego słowa.
Kiwnęłaś, więc twierdząco głową i uśmiechnęłaś się od ucha do ucha.
- Dobra… Ja lecę… Mam jeszcze dużo rzeczy do zrobienia…
Wrócę do ciebie za godzinkę i wtedy pogadamy… A tak w ogóle, to mam dla ciebie
niespodziankę…. Ale to potem… - odparła wesoło dziewczyna, po czym bez żadnych
wyjaśnień wyszła z sali.
Zostałaś sama. Z melancholią na twarzy, popatrzyłaś
się w przestrzeń. W przestrzeń, której już nigdy miałaś nie zobaczyć. Piękno,
którego nie będziesz mogła już podziwiać. Na samą tę myśl, zalałaś się łzami,
które rozpaczliwie drażniły, jeszcze niezagojoną skórę twarzy, zasłoniętą
metrami bandaży. Jak mumia, żyjąca, ale wyssana z tego co najważniejsze.
Nagle drzwi otworzyły się, a do twoich uszu dobiegł
słodki głos przyjaciółki.
- Godzina już minęła? – spytałaś zdezorientowana,
odwracając twarz, w stronę, z której dobiegł hałas.
- Witaj, córeczko… - usłyszałaś troskliwy głos
matki, która najwidoczniej przyszła tu z HaNą i stała teraz razem z nią w
drzwiach.
- Annyeong… - odparłaś grzecznie, lekko chyląc głowę
w przód, w ruchu przypominającym delikatny cień ukłonu.
Wkrótce po przybyciu rodzicielki w Sali pojawił się
również lekarz, który przyprowadzał twą operację, w towarzystwie twojego ojca.
Słyszałaś kroki, które zbliżyły się do ciebie. Na
twym ramieniu pojawiła się znajoma dłoń przyjaciółki, która samym dotykiem
dodawała ci otuchy.
- Arraso… Czas na ściągnięcie bandaży – powiedział
lekarz, a ty na samą tą myśl podskoczyłaś z radości.
Ręce doktora zwinnie, zaczęły odwijać bandaż z tyłu
twej głosy, uwalniając tym samym twe długie, gęste włosy, które kaskadą opadły
na twoje ramiona. Potem uwolniony został twój noc, broda i oczy, aż w końcu
stałaś przed lustrem całkiem wolna od wszelkich opatrunków.
Z bliska słyszałaś westchnienia rodziców i HaNy.
- Córeczko, jesteś piękna – wyszeptała mam, a twoja
przyjaciółka zawtórowała jej.
Lekko uniosłaś rękę i gdy miałaś już dotknąć
policzka zawahałaś się.
- Śmiało – mówił lekarz łagodnym głosem.
Niczego więcej nie było ci trzeba. Obydwoma rękoma
zaczęłaś przesuwać po gładkiej i miękkiej skórze. Pod palcami wyczuwałaś
prosty, wprost proporcjonalny do całej reszty nos, duże, pełne usta, miękkie
jak płatki róż. Wszystko to było osadzone na okrągłej twarzyczce, która miała wyostrzone tam, gdzie powinna. A oczy…
Oczy tak jak dawniej, miały kształt dużych migdałów, a okalały je fale długich,
gęstych rzęs. W tym momencie, w twej głowie, pojawiły się obrazy. Była na nich
dawna ty. To co pamiętałaś najlepiej, to były właśnie oczy. Kształtne
europejsko-koreańskie oczy, w kolorze szarawego błękitu. Nagle w ich kącikach
zaczęły świecić krople łez, które powoli spływały po twych policzkach.
- Oma… Moje oczy… - wyszeptałaś w końcu.
- Ne? Co z nimi córeczko? – spytała zatroskana
kobieta.
- Ja.. Jakie… Jakiego są koloru?
Poczułaś matczyną dłoń na ramieniu, która odwróciła
cię w swoją stronę.
- Twoje oczy… Są niebieskie…. Trochę jaśniejsze, niż
wcześniej. Jakby spowite mgłą, ale równie piękne.
Inne… Tajemnicze, kochanie.
- Jesteś usatysfakcjonowana? – spytał doktor.
- Ne – wyszeptałaś, po czym zalałaś się łzami
szczęścia – Ne… Ne…
Z każdą kolejną sekundą płakałaś coraz bardziej.
- Komawo… Komawo, doktorze. – łkałaś.
^^ Dla Suzue ^^
Bardzo dziękuje za kolejną część która jest świetna :D na prawde bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać momentu pojawienia Seung Hyuna chyba, że on już tu jest ale nie jestem tego świadoma :)
Awwww już nie mogę się doczekać na kolejne części :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie naprawdę przypadło mi do gustu ^^ Również czekam kiedy pojawi się kolejna część , w ogóle z niecierpliwieniem wyczekuję każdego twojego opowiadania ^^ Życzę weny,a w międzyczasie zapraszam do mnie : http://200-percent-of-love.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJak moge zamowic sb u cb opowiadanie?????
OdpowiedzUsuńJak skończę zamówione opowiadania i scenariusze, tedy na nowo włączę zakładkę zamówienia... Proszę o cierpliwość <3
Usuń