Biegłaś, roześmiana przecinałaś wiatr rękoma. Za tobą
biegły dwie koleżanki, które chciały odzyskać kolorowe pisemko, pełne plakatów
ich idoli. Specjalnie im je zabrałaś. Chciałaś, żeby cię wysłuchały, a one nic.
Tylko oglądały te kawałki papierów, jakby to była świętość.
- Stój! Zwolnij!!! – wołały za tobą, ale ty nie
zmniejszyłaś między wami dystansu. Biegłaś dalej patrząc się od czasu do czasu
w tył, żeby zobaczyć jak daleko są dziewczyny.
Nagle wpadłaś w kogoś i razem nieznajomym wylądowałaś na
chodniku.
- Mianhae… - przepraszałaś, ale nikt się nie odezwał.
Podniosłaś więc głowę. I wtedy twoim oczom ukazała się przystojna twarz,
okalana burzą blond włosów. Ta piękna twarz wykrzywiona była w minie
niezadowolenia.
Młody chłopak był zdenerwowany. Z irytacją wstał i zaczął strzepywać brud z ubrania. Sądząc po logo, na „marynarce” ubrany był w mundurek. Dla ciebie nie przypominał on mundurka w ogóle. Oprócz niby marynarki, w czarnym kolorze i z logo szkoły, miał na sobie ciemną koszulkę, z nadrukowanym biało-czerwonym smokiem, przyduże, ciemne spodnie z prostymi lekko podwiniętymi i zmarszczonymi u dołu nogawkami. Na szyi miał zawieszony srebrny łańcuszek, na którym wisiała spora, metalowa blaszka, w kształcie owalu, z wyrytym napisem: Believe. Znałaś skądś ten wisiorek, ale nie miałaś teraz czasu na wspominanie. Ale tak jak myślałaś, to nie był zwykły uczeń. Logo na „marynarce” mówi samo za siebie. Był to nie kto inny, jak uczeń Bangstam School. Najgorszej szkoły w Seulu. Miejscu, gdzie kończą nieuki, chuligani, złodzieje. Na samą myśl o tym miejscu ludzie bali się. A ty właśnie wpadłaś na jednego z uczniów. Z przerażeniem zerknęłaś na chłopaka. Błagalnym wzrokiem, prosiłaś go o wybaczenie. Ukłoniłaś się kilkakrotnie, myśląc iż to złagodzi tą całą sytuację. Myliłaś się jednak.
Młody chłopak był zdenerwowany. Z irytacją wstał i zaczął strzepywać brud z ubrania. Sądząc po logo, na „marynarce” ubrany był w mundurek. Dla ciebie nie przypominał on mundurka w ogóle. Oprócz niby marynarki, w czarnym kolorze i z logo szkoły, miał na sobie ciemną koszulkę, z nadrukowanym biało-czerwonym smokiem, przyduże, ciemne spodnie z prostymi lekko podwiniętymi i zmarszczonymi u dołu nogawkami. Na szyi miał zawieszony srebrny łańcuszek, na którym wisiała spora, metalowa blaszka, w kształcie owalu, z wyrytym napisem: Believe. Znałaś skądś ten wisiorek, ale nie miałaś teraz czasu na wspominanie. Ale tak jak myślałaś, to nie był zwykły uczeń. Logo na „marynarce” mówi samo za siebie. Był to nie kto inny, jak uczeń Bangstam School. Najgorszej szkoły w Seulu. Miejscu, gdzie kończą nieuki, chuligani, złodzieje. Na samą myśl o tym miejscu ludzie bali się. A ty właśnie wpadłaś na jednego z uczniów. Z przerażeniem zerknęłaś na chłopaka. Błagalnym wzrokiem, prosiłaś go o wybaczenie. Ukłoniłaś się kilkakrotnie, myśląc iż to złagodzi tą całą sytuację. Myliłaś się jednak.
- Co teraz zrobisz?! Hmmm…? Moja marynarka jest cała
brudna. – narzekał.
- Ja… Ja ją wypiorę… Wypiorę ją…
Popatrzył się kpiąco na ciebie, po czym prychnął.
- Żartujesz? Pabo! Nikt nie dotyka moich rzeczy… -
wycedził.
Na te słowa prychnęłaś. Jak on mógł być takim
egoistycznym, denerwującym chłopkiem. Przecież ma twarz aniołka, teraz niestety
wykrzywioną w złośliwym uśmiechu.
- Chciałam być grzeczna, ale najwidoczniej ty nie wiesz
co to słowo oznacza… - powiedziałaś ostro, po czym odwróciłaś się na pięcie i
zostawiłaś zdziwionego i wściekłego blondyna na środku chodnika.
Tego samego dnia w domu twoi rodzice, którzy w porównaniu
do ciebie byli w dobrym humorze, powiedzieli że widzieli się dziś rano ze
starymi przyjaciółmi. Zaciekawiło cie to, ponieważ ci starzy przyjaciele, byli
rodzicami twojego starego przyjaciela z dzieciństwa, chłopaka o imieniu Xero.
Do dziś pamiętasz go jako słodkiego blondwłosego nastolatka, o słodkiej,
anielskiej twarzy i wymagającym charakterze. Na myśl od razu przyszedł ci
wizerunek nowo poznanego chłopaka, ucznia Banstam School. Tak bardzo ci go
przypominał.
- Co u Xero? – spytałaś z nadzieją, rodziców.
Mimo iż byliście przyjaciółmi od kołyski wasz kontakt
urwał się. Po gimnazjum dostałaś się do Seulskiego Liceum, a on starał się o
miejsce w Liceum Sportowym. Czy mu się udała, do dziś nie wiesz.
- Ponoć radzi sobie dobrze… Sprawia drobne problemy, ale
nie jest to poważne.
- Chincha? To dobrze. A dostał się do wymarzonej szkoły?
– dopytywałaś się rodzicieli.
- Możesz sama go o to zapytać… - zaczęła mama, ale miny
nie miała już takiej wesołej jak wcześniej – Jego rodzice powiedzieli, że
codziennie wieczorem można go znaleźć w skateparku.
- Chincha? Kiedy? Omo…. Tak za nim tęskniłam… Mam tyle
pytań – nie mogłaś powstrzymać ekscytacji.
- Córeczko… Możesz z nim porozmawiać… Nie zabronię ci,
ale uważaj. Pamiętaj, że nie jesteście już dziećmi… - usłyszałaś zatroskany
głos kobiety.
- Oma… To Xero… Na pewno aż tak bardzo się nie zmienił…
- Rozumiem… Ale proszę… Uważaj…
- Arraso, Oma… Komawo…. – powiedziałaś, po czym
ucałowałaś mamę i tatę, i wyszłaś z domu.
Pełna nowej energii zapomniałaś o tym, co stało się po
szkole. O spotkaniu z tym chuliganem. Teraz myślałaś tylko i wyłącznie o
ponownym spotkaniu z dawnym najlepszym przyjacielem.
Nie wiedziałaś kiedy, znalazłaś się przed bramą do
skateparku. Na wstępie zostałaś ugoszczona przez nachalny, głośny męski śmiech.
Gdy weszłaś do parku i przeszłaś kawałek twoim oczom ukazała się grupka,
nieschludnie ubranych chłopaków. Każdy z nich na piersi, po prawej stronie
„marynarki” miał naszyte logo szkoły Bangstam School. W samym środku grupki
stał blond włosy chłopak, którego na nieszczęście miałaś okazję poznać
wcześniej.
W jednej chwili chciałaś stamtąd uciec, ale gdy
przypomniałaś sobie, o tym, iż to jedyna szansa aby móc ponownie zobaczyć Xero,
zmieniłaś zdanie. Dotąd spięte w kok włosy, rozpuściłaś, tak, że kaskadą opadły
na twoje ramiona. Jako że byłaś ubrana w ubranie codzienne, czyli dżinsowe,
ciemne rurki, czerwone trampki, białą
koszulkę na ramiączkach i skórzaną
czarną kurtkę, pomyślałaś, że chłopak i tak pewnie cię nie pozna.
Zdecydowanym krokiem wyszłaś z ukrycia i poszłaś w
kierunku chłopaków.
Chwilę później do twoich uszu dobiegły gwizdy.
- Annyeong… Szukam chłopaka o imieniu Xero, ponoć
przesiaduje tutaj codziennie wieczorem. – oznajmiłaś i z wyczekiwaniem
popatrzyłaś się na nieznajomych uczniów.
Najintensywniej
patrzył się na ciebie znienawidzony blondyn. Wkrótce to on się odezwał, a jego
słowa sprawiły, że chciałaś aby był to tylko i wyłącznie zły sen.
- To ja…
A ty kim jesteś i dlaczego mnie szukasz?
Oniemiałaś.
Nie mogłaś uwierzyć w jego słowa. Nie chciałaś w nie wierzyć.
- To nie
może być prawda… Powiedz, czy znasz Xero i gdzie go mogę znaleźć, wtedy już
mnie nie zobaczycie – mówiłaś, nadal uważając, że się przesłyszałaś, albo że to
żart.
- Znam
Xero. To ja. Możesz mnie znaleźć tu. Codziennie wieczorem – blondyn dalej
trzymał na swoim.
- To nie
możliwe… Znam Xero… I wiem, że on nie jest takim idiotą – powiedziałaś
stanowczym tonem. Chłopak słysząc to zdziwił się.
- Znasz?
To dziwne, bo ja cię nie kojarzę… - ciągnął swoje, patrząc się na ciebie
podejrzliwie - A nie… Już wiem… To ty dzisiaj na mnie wpadłaś… Masz szczęście,
że byłem w dobrym humorze.
Prychnęłaś
ze wściekłości. Popatrzyłaś się na chłopaka wyzywająco.
- Tak to
ja… A dla Xero jestem bardzo ważną osobą. Gdybyś to był ty, wiedziałbyś o tym –
powiedziałaś a w twoim głosie było pełno
jadu. Co jak co, ale tego, że cię okłamywał w tak ważnej sprawie nie puści mu
płazem.
- Ważną
osobą?! Nie rozśmieszaj mnie.. Nie znam cię…
- Skoro
to ty, Xero… I naprawdę mnie nie poznajesz, to musisz wiedzieć, że to dla mnie
największy cios – wyjaśniałaś, patrząc mu prosto w oczy…
Oczy. Te
oczy były tak znajome. To jak się patrzył. Może i jego twarz się zmieniła, ale
oczy pozostały takie same.
- Xero..
– wyszeptałaś, czując łzy w kącikach oczu.
Bez
wahania podeszłaś do niego i dotknęłaś dłonią jego miękkiego policzka. Przez
twoje palce przebiegły miłe iskierki. To naprawdę był on. Tylko dotykając jego
skóry czułaś to co w tej chwili. Tylko on sprawiał, że twoje serce przyśpieszało.
Twój najlepszy przyjaciel i pierwsza miłość.
Niestety
chwila nie była tak piękna jak sobie to wyobrażałaś. Chłopak ze zdenerwowaniem
złapał cię za rękę.
- Nikt
nie może mnie dotykać… - wysyczał, a ty przeraziłaś się tym, jak jego piękne
oczy zmieniły się w kilka sekund, w ciemne szparki.
- Xero,
to boli… Auć… Przez przypadek złamałeś mi tą rękę, gdy byłam mała.
Zapomniałeś?.. Mimo tak długiego czasu, nadal boli – powiedziałaś, pragnąc, aby
wreszcie cie rozpoznał.
Blondyn
ze zdziwieniem i zaskoczeniem spojrzał na twoją rękę. Potem z złapał cię za
drugą i podciągnąwszy rękaw kurtki, pokręcił głową z niedowierzaniem. Dopiero
po chwili zrozumiałaś o co chodzi. O twoją bliznę. Bliznę, która była waszą
sprawką. Nadal to dobrze pamiętałaś. Oboje macie taką. Miała ona świadczyć o
tym jak ważna jest wasza przyjaźń. Specjalnie zrobiliście je sobie w
dzieciństwie. Jeżeli to naprawdę był on, to to na pewno pamiętał.
- Skąd
masz tę bliznę? – spytał, patrząc ci prosto w oczy.
- To znak
mojej przyjaźni.
-
________? – spytał niepewnie.
- Ne… To
ja… - powiedziałaś, a po twoich policzkach zaczęły spływać łzy.
W
kącikach oczu chłopaka dostrzegłaś łzy. Już myślałaś, że odzyskałaś
przyjaciela, ale nie. Chłopak, owszem rozpoznał cię, ale nie zaczął płakać. Nie
przytulił cię, jak kiedyś. Po prostu patrzył na ciebie. A gdy w końcu się
odezwał znów pomyślałaś, że to tylko koszmar.
- Wow…
Wyglądasz inaczej… Tak… Wreszcie nie jesteś jak deska i twarz ci się zmieniła.
Jest mniej okrągła.
Po
usłyszeniu tego, myślałaś, że sobie żartuje. Nie widzieliście się tyle lat, a
on wypominał ci, że w dzieciństwie byłaś gruba i płaska. Już nie chciałaś
płakać. Nie chciałaś płakać z powodu takiego idioty.
- Ty też
się zmieniłeś. Stałeś się totalnym idiotą – wysyczałaś – Wyrosłeś na
niedojrzałego, egoistycznego playboya.
Słowa
sypały się z twych ust. Chciałaś się ich pozbyć. Czułaś się tak jakby kwas
wypełnił twe usta.
- Nie
wierzę, że zmarnowałam, tak dużo czasu na myślenie o tym, co u ciebie, na zabarwianiu
się twą osobą… Co się z tobą stało?! Z tym słodkim, wesołym chłopakiem.
Wcześniej uważałam, że twój trudny charakter jest słodki, ale teraz… Razem z
tobą urosło twoje ego.
Chłopak
nie mówił nic. Patrzył na ciebie z podziwem. Czułaś się jak zwierze w zoo,
ponieważ jego kumple też przeczesywali cię wzrokiem. Jedni patrzyli na ciebie
jak na „kawałek mięsa” inni z politowaniem, jeszcze inni z wyższością. Miałaś
dość. Bez zastanowienia walnęłaś chłopaka dłonią w twarz i odwracając się na
pięcie odeszłaś. Nie odwracałaś się. Nie chciałaś go widzieć. Jego wyższości.
Tej nocy
śniła ci się przeszłość. Dni, które przesiedziałaś u Xero. To jak bawiliście
się na dworze. Jak się odwiedzaliście. To jak cie pocieszał za każdym razem,
gdy płakałaś. Potem sen zamienił się w koszmar. Leżałaś w nim na ziemi.
Próbowałaś wstać, ale miałaś siły. Czułaś się tak jakby coś cię przygniatało.
Momentalnie przed tobą pojawiła się szczupła, męska sylwetka. To był Xero.
Wyglądał jak wtedy, gdy na niego wpadłaś. Usta wykrzywiał mu ironiczny uśmiech.
Śmiał się. Śmiał się z ciebie.
Z
koszmaru, wyrwał cie dźwięk budzika. Ucieszyło cię to. Mogłaś wreszcie
odetchnąć z ulgą.
Wyczołgałaś
się leniwie z łóżka i włożywszy mundurek, wyszłaś z domu. Gdy wyszłaś przed
bramę, poczułaś jak ktoś łapie cię za rękę. Wystraszona, próbowałaś się wyrwać,
ale nie dałaś rady. Odwróciłaś się, a twoim oczom ukazała się przystojna twarz
Xero.
- Czego
chcesz? – zdołałaś wydusić.
Chłopak
jednak nic nie powiedział. Złapał cię tylko w talii, przyciągnął do siebie i
się w ciebie wtulił. Łapczywie wdychał twój zapach. Czyżby bał się, że go
odepchniesz? Powinnaś tak zrobić, ale nie mogłaś. Tak za nim tęskniłaś. Nie
chciałaś się na niego gniewać. Bez wahania objęłaś go. Pozwoliłaś mu na to, aby
cię przytulił. Wasze twarze były tak blisko. Czułaś jego ciepły oddech na
karku. Sprawiało to, że czułaś motylki w brzuchu. Ta bliskość sprawiła, że
przypomniałaś sobie ostatnie dni gimnazjum. Ostatnie dni przed rozstaniem. To
wtedy chciałaś powiedzieć mu co do niego czujesz, ale stchórzyłaś. Nie
chciałaś, aby wasza przyjaźń się zepsuła.
- Mianhae
– usłyszałaś załamany głos chłopaka -
Wiem, że zachowałem się jak idiota… To co mówiłaś to prawda. Wszystko to była
prawda. Zmieniłem się.
Byłaś na
niego zła, ale w tej chwili liczyło się tylko to, że tu jest. Że w końcu cię
przytulił. Że pozwolił na to, aby emocje zadecydowały za niego.
- Tylko
mi się tu nie rozpłacz – zaśmiałaś się, rozładować napięcie.
- Heh… -
westchnął chłopak, udając, że jest tobą rozczarowany. Szybko jednak dołączył do
ciebie.
- Nie
przepraszaj, tylko spraw żebym ci wybaczyła. – zachichotałaś chytrze.
- Ha…
wiedziałem, że tak będzie. Nie dasz mi spokoju, prawda?
- Ne –
przyznałaś, a ten przewrócił teatralnie oczami.
-
Spotkajmy się jutro po szkole, w parku – powiedziałaś, po czym nie czekając na
jego odpowiedź odeszłaś.
Następnego
dnia długo rozmawialiście. Dowiedzieliście się o sobie ciekawych rzeczy.
Opowiedzieliście o tym co działo się po zakończeniu gimnazjum i dlaczego się ze
sobą nie kontaktowaliście. Było tak jak dawniej. Znów byliście najlepszymi
przyjaciółmi, a twoje głębsze uczucie wróciło. Tym razem jednak było głębsze i
bardziej dojrzałe. Długo czekałaś na to, aby mu powiedzieć. Bałaś się jednak, że
znowu zaprzepaścicie swoją przyjaźń i tym razem będzie to twoja wina. Bałaś
się, ale ukrywanie uczuć bolało cie tak samo, jak świadomość tego, że mogą one
wszystko zmienić. Ostatecznie zdecydowałaś, że mu powiesz.
Tego dnia
poszłaś do jego szkoły. Gdy weszłaś do budynku byłaś trochę wystraszona. Tak
jak wszyscy mówili w szkole tej nie było żadnej dziewczyny, a chłopaki biegali
po korytarzach, bili się i głośno się zachowywali. Nie było tu żadnej
dyscypliny. Chciałaś uciec, ale miałaś coś do zrobienia i nie chciałaś już tego
odkładać. Pewnym krokiem przemierzałaś korytarze, zaglądałaś do klas w
poszukiwaniu blondwłosego przyjaciela. Gdy już miałaś zrezygnować usłyszałaś
jego głos. Bez wahania weszłaś do klasy, w której się znajdował .
- ______?
Co ty tu….
Nie dałaś
mu jednak dokończyć. Podeszłaś do niego szybko. Nie chciałaś się rozmyślić w
ostatniej chwili.
Gdy tylko
stanęłaś przed nim, uniosłaś się na palcach i ustami musnęłaś jego usta.
Chłopak w pierwszej chwili był zaskoczony. Szybko jednak złapał cię w talii i
przyciągnął do siebie. Językiem rozchylił twe wargi, a potem zaczął badać
środek twych ust. Wasze pocałunki stawały się głębsze. Oboje zapomnieliście o
tym, że jego kolega siedzi koło was. Gdy wreszcie się od siebie odsunęliście,
wszystko blondynowi wyjaśniłaś.
- Kocham
cię od dawna… Chyba od gimnazjum. Ale wtedy to nie było tak intensywne. To był
a tylko namiastka tego co czuje teraz do ciebie…
- Hmmm….
A więc to tak … - wymruczał w twoje włosy, a potem zwrócił się do kumpla –
Przykro mi Shen, ale jak widzisz mam z moją przyjaciółką sporo do obgadania.
Zadzwonię do ciebie potem.
Chłopak o
imieniu Shen uśmiechnął się tylko znacząco i wyszedł, zostawiając was tym samym
sam na sam.
- Co
chcesz ze mną obgadać? – spytałaś niewinnie. On widząc to zaśmiał się, po czym
znów cie do siebie przyciągnął.
-
Przecież musiałem go jakoś grzecznie spławić, w końcu to mój kumpel. A ty chyba
nie myślałaś, że naprawdę będziemy gadać – wyszeptał, po czym oblizał wargi –
No chodź tu do mnie.
Na ten
widok twoje serce podskoczyło, a gdy znowu zaczęliście się całować, poczułaś
się tak jakby nie tylko w twoim brzuchu, ale całym ciele fruwały motyle.
^^ Dla Hee ^^
Myślałam, że happy ednu z tego już nię będzie a tu jednak szczęśliwe zakończenie.
OdpowiedzUsuńTaka szkoła dla niegrzecznych chłopców może być całkiem interesująca bo był by w niej pewnie nie jeden przystojniak chociaż wchodząc tam nie wiadomo na kogo by się trafiło i w jakim stanie wyszło.
Dziękuję bardzo! :D Fajny pomysł i ogółem wykonanie ^^
OdpowiedzUsuńUwielbiam <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;)
https://m.facebook.com/kpopowe.sny
To jeden z najfajniejszych scenariuszy na tym blogu xd
OdpowiedzUsuńEkstra najlepsze opowiadanie jakie czytałam o topp dogg😃
OdpowiedzUsuń