Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

czwartek, 17 marca 2016

Suga (BTS) Nie wszystko złoto, co się świeci, a prawdziwy diament można rozpoznać tylko z bliska

Hej hej, cześć i czołem! Hespe się pochorowała i pojechała do domu i zostałam sama w pokoju (szczegół, że sama jej kazałam, ale co miałam zrobić z przeziębionym szczeniaczkiem z bolącymi stawami i świecącymi oczami i deczko (?) rozmazanym makijażem? Przecież nie może się załatwić na amen, no to kazałam jej jechać xd), ale... właśnie wtedy przyjechała moja druga współlokatorka (też po chorobie) i razem z naszą Specem Od Filmów i Osobą Robiącą Sobie Jaja Ze Wszystkiego Co Się Rusza I Nie Rusza oglądałyśmy "8 milę" I teraz siedzę i słucham Eminema xd
Dobra, żeby nie przedłużać (i tak, będziemy słuchać Eminema durne jedne, puściłyście mi ten film to teraz cierpcie >.<) oto część właściwa scenariusza z Sugą z BTS (ale to już pewnie wiecie).
Mam nadzieję, że się wam spodoba i liczę na informację zwrotną (komentarze od Was), bo to naprawdę pomaga. Czytanie Waszych opinii na temat moich prac, pozytywnych czy negatywnych, sprawia mi wiele radości, wtedy czuję, że mam z Wami jakiś kontakt, a nie wrzucam tylko tak sobie dla fanu.
P.S. Sorry za błędy, nie sprawdziłam przed wstawieniem ;3
Miłego czytania <3

~Dla Evy. Mam nadzieję, że nie jest najgorzej ;)

Miał już dość. Dość studiów, dość mieszkania w jednym domu z sześcioma kolegami, dość naprawiania wszystkiego, dość rodziny, która go nie rozumiała, dość wszystkiego, co składało się na jego pieprzone życie. Dość tego, że wszyscy uważają, że nic go nie obchodzi. Dość tego, że to on musiał być tym, który wytyka błędy. Dość tego, że nikt nie zauważał, jak on się czuje. I dość tego, że HyeRin traktowała go jak śmiecia.
Suga potrząsnął głową, odganiając łzy kręcące się w kącikach oczu i wyjął z szafki opakowanie tabletek nasennych, nalał sobie szklankę wody i zaniósł to wszystko do pokoju, który dzielił z Jungkookiem i Namjoonem. Tam wysypał na dłoń kilkanaście tabletek i wrzucił do ust, popijając wodą. Odetchnął głęboko kilka razy i powoli położył się na łóżku. Uwielbiał spać i chciał, by była to ostatnia rzecz, jaką zrobi w życiu.

~*~*~*~

Dusza chwiejnym krokiem zbliżała się do jeziora, mrugając niedowierzająco oczami. Był to chłopak, niewiele wyższy od ciebie. Jego rysów twarzy niemal nie dało się dojrzeć, jego „ciało” prawie w całości spowijał mrok. Tylko serce jaśniało słabo, migocząc jak płomień świecy, tak jakby i ono miało za chwilę zgasnąć.
Przyglądałaś się mu z otwartymi ustami, przerażona jego stanem. Wiedziałaś, że nie uda ci się dać mu ukojenia przed zakończeniem rytuału, który miał się rozpocząć lada moment. Zwykle dzień trwał, dopóki ostatnia dusza nie osiągnęła wewnętrznego spokoju, ale zachodzące słońce mówiło, że tym razem jest inaczej.
~ Już czas ~ Bohoja wynurzył się z wody z cichym pluskiem.
~ Ale… ale… on nie jest gotowy… ~ zaprotestowałaś, spoglądając zdezorientowana na Anioła Stróża.
~ Zaufaj mi… ~ smok zaszeleścił skrzydłami i pochylił głowę w niemej modlitwie. Wahałaś się jeszcze chwilę, po czym dołączyłaś do niego.
~ … Pater noster, qui es in caelis, sanctificetur nomen tuum. Adveniat regnum tuum. Fiat voluntas tua, sicut in caelo et in terra… ~ wypowiadając słowa modlitwy, dotykałaś kolejno najjaśniej świecących punktów na duszach, przyprowadzanych przez ich Aniołów. Dotknięte dusze pochylały głowy w niemym podziękowaniu i wraz ze swymi Stróżami wsiadały do łodzi zrobionych z nieziemskiego minerału, emanującego łagodnym blaskiem w odcieniu odrobinę liliowym. Łódki przypływały i odpływały, wioząc swych pasażerów na środek jeziora, z którego wznosił się słup oślepiającego światła i znikały w nim, wywołując małą eksplozję pulsujących promieni.
Gdy już wszyscy odpłynęli, nadeszła kolej na ogarniętego mrokiem chłopaka, jednak on wciąż stał kilka kroków dalej, przyglądając się z zachwytem widowisku. Nigdzie też nie widziałaś jego Anioła Stróża. Nagle coś cię tknęło. Podeszłaś do niego i położyłaś dłoń na jego piersi, próbując przeniknąć palcami mrok i dotrzeć do niewielkiej iskierki w środku, jednak bezskutecznie.
~ Co ty robisz? ~ zaskoczona podniosłaś wzrok. Dusza patrzyła na ciebie z mieszanką zdziwienia, rozbawienia i lekkiej niechęci. Nie wiedziałaś, co masz zrobić. Wciąż zastanawiałaś się, jak dosięgnąć do maleńkiego płomyka.
~ Chodź ~ powiedziałaś wreszcie, ale chłopak wsadził dłonie do kieszeni, spoglądając na ciebie lekceważąco. Zacisnęłaś usta i pociągnęłaś go za nadgarstek w stronę jeziora. Bohoja przyglądał się wam, uderzając miarowo końcówką ogona o taflę wody.
~ Jak? ~ zapytałaś, wymieniając spojrzenia z Aniołem, który wskazał ruchem głowy wciąż drgający ogon zakończony kolcem o przekroju czteroramiennej gwiazdy. Kucnęłaś na samym brzegu, tak iż woda prawie dotykała twych stóp i sięgnęłaś po niego. Niespodziewanie poczułaś na plecach mocne pchnięcie i z głośnym pluskiem wpadłaś do jeziora. Natychmiast wycofałaś się na suchy piasek, prychając i rozpryskując wodę na wszystkie strony. Wściekła spojrzałaś na zwijającego się ze śmiechu chłopaka, czując jak struktura twej postaci zmienia się i staje się świetlistym kryształem.
~ To nie było zabawne ~ warknęłaś i złapałaś go za kołnierz, powalając na ziemię i przyciskając kolanem, po czym chwyciłaś smoka za kolec na ogonie i jednym ruchem wbiłaś w pierś duszy, dosięgając tlącej się w jej sercu iskierki.
Wtedy wszystko wybuchło i rozsypało się na milion kawałeczków. W jednej chwili przez głowę przeleciało ci całe życie chłopaka, wszystkie wspomnienia, wszystkie emocje, wszystkie myśli… Jednocześnie poczułaś, że on zniknął i pojawił się gdzieś indziej. W innym miejscu, daleko stąd…

~*~*~*~

…Yoongi poczuł mocne uderzenie w pierś. Wypuścił głośno powietrze z płuc i rozpaczliwie wciągnął haust ożywczego tlenu. Miał wrażenie, jakby nie oddychał całe wieki. Uchylił powieki i jego oczom ukazało się wnętrze karetki, dwóch ratowników i Namjoon, którzy odetchnęli z wyraźną ulgą.
- Ty durniu! Co ci strzeliło do głowy, by brać tyle tabletek naraz?! Chciałeś się zabić? – zawołał przyjaciel, potrząsając ramionami Sugi, który wpatrywał się w niego zszokowany.
- Chciałem się… Co? – wyszeptał, z przestrachem patrząc w oczy Rap Mona. Tamten tylko westchnął i pokręcił głową, odwracając wzrok.
- Debilu… Wiesz, jak nas wystraszyłeś? – powiedział cicho, a jego oczy zalśniły od powstrzymywanych łez.
- Ja… Przepraszam… - mruknął czarnowłosy, wpatrując się w odległy punkt. Niedługo potem karetka się zatrzymała i Yoongi został przewieziony do szpitala. Chwilę później obok niej zatrzymał się samochód, z którego wypadła pozostała piątka chłopaków i pognała za odjeżdżającym przyjacielem. Już po chwili znaleźli się w sterylnej sali, a Suga właśnie został przeniesiony na szpitalne łóżko.
- Bogu dzięki, żyje… - odetchnął Jimin, przecierając twarz dłonią.
- Ty kretynie! Co ty sobie myślałeś?! Pojebało cię, czy co?! Jeszcze raz wywiniesz taki numer, a uduszę cię własnymi rękami! – darł się J-Hope, przytrzymywany przez Jungkooka i Taehyunga.
- Długo zostanie w szpitalu? – zapytał Jin lekarza, który właśnie przyszedł.
- To zależy. Przyjął bardzo dużą dawkę środków nasennych i nie wiemy, jak to wpłynęło na jego organizm. Zrobimy badania i wtedy będzie wszystko wiadomo. Myślę, że poleży tu przynajmniej tydzień, jak nie więcej – odparł mężczyzna i zaczął osłuchiwać leżącego Yoongiego, który apatycznie wodził wzrokiem po twarzach zgromadzonych.

~*~*~*~

Kilka godzin później, po solidnym opierdzielu, jaki Yoongiemu zafundował Hoseok i wypowiedzeniu po raz miliardowy słowa „przepraszam”, do sali wszedł lekarz. Chłopaki, za wyjątkiem Sugi, zerwali się z miejsc i spojrzeli wyczekująco na mężczyznę.
- I co? – zapytał Namjoon. Doktor otworzył i zamknął usta, spojrzał niedowierzająco na leżącego i pokręcił głową.
- Jak źle jest? – spytał Jin, patrząc z niepokojem na lekarza. Ten zaśmiał się tylko nerwowo.
- Jak źle? Chyba jak dobrze… To… to niepojęte, ale w jego organizmie nie ma żadnych śladów substancji.
- Ale… Przecież na jego szafce leżało prawie puste opakowanie… Jak to możliwe? – wyjąkał Jungkook. To on właśnie znalazł Yoongiego, u którego wtedy puls był bardzo słaby, a oddech niemal niewyczuwalny.
- Nie mam pojęcia. Reaguje tak, jak po połknięciu połowy tabletki, a nie piętnastu, a w jego krwi nie ma ani grama tej substancji. Po prostu… Po prostu masz cholerne szczęście, chłopcze. Albo chody tam u góry, sam już nie wiem – mężczyzna pokręcił ponownie głową i wyszedł. Przyjaciele popatrzyli po sobie i jak na komendę wybuchnęli histerycznym śmiechem. Taehyung upadł na kolana i uderzył czołem o podłogę, a z oczu Kookiego pociekły łzy.
- Ty cholerny farciarzu. Ty popierdolony gnojku. Ty… - Hobiemu aż zabrakło słów. Suga przyglądał się temu z lekkim uśmiechem. Jego emocje były przytłumione, a reakcje opóźnione, ale cieszył się razem z chłopakami, że tym razem uszło mu na suho (sorki, nie mogłam się powstrzymać xd).

~*~*~*~

Yoongi został w szpitalu jeszcze dwa dni na rutynową obserwację. Potem wrócił do domu i wszystko wróciło do zwykłego rytmu. Jednak coś się zmieniło w nim samym. Jeszcze nie wiedział co, ale czuł zmianę, czuł różnicę w stosunku do tego, co było przedtem. Pomijając fakt, że każdej nocy śniła mu się białowłosa dziewczyna o skórze jak z jakiegoś kryształu.
Tej nocy nie mógł zasnąć. Leżał tylko i rozmyślał nad tym, co się wydarzyło. Dzisiaj po zajęciach spotkał HyeRin. Niby nic nadzwyczajnego, w końcu chodzili na tą samą uczelnię, ale tym razem było inaczej. Dziewczyna go nie wyśmiała, jak to miała w zwyczaju, ani nie rzuciła żadnej złośliwej uwagi, co już samo w sobie było dziwne, ale oprócz tego zapytała go, jak się czuje, pozostawiając go w mentalnej rozsypce. Chłopak przez kilka sekund po prostu wpatrywał się tępo w jej niesamowicie zielone oczy, to otwierając, to zamykając usta, aż wreszcie udało mu się wydukać kilka słów. Czarnowłosa pokiwała głową z uśmiechem i wyminęła go bez słowa. Suga odprowadził ją wzrokiem, mając wrażenie, jakby serce miało mu się wyrwać z piersi. Jej uśmiech, jej ruchy, jej ciało były takie… idealne. Przez kilka minut stał tam i uśmiechał się jak głupek, aż z transu wyrwał go dźwięk klaksonu.
- Co się tak szczerzysz? – zawołał Rap Mon z samochodu. Yoongi westchnął i wsiadł do auta, jednak przed oczami wciąż miał twarz HyeRin.
Chłopak westchnął i przekręcił się na drugi bok, czując ogarniającą go senność. Już po chwili jego oczy zamknęły się, oddech uspokoił, a umysł przeniósł się do…
… krainy między światami. Znalazł się w znajomym już miejscu w lesie otaczającym jezioro. Ruszył przed siebie niespiesznym krokiem, muskając palcami liście, aż wyszedł na otwartą przestrzeń. Znów ujrzał kryształową dziewczynę, jak ją nazwał w myślach, kończącą odprawiać rytuał. Kiedy ostatnia łódka odpłynęła, białowłosa skłoniła się przed smokiem, który zniknął w odmętach wody. Dziewczyna odwróciła się i z cieniem uśmiechu podeszła do Sugi.
~ Znów tu jesteś ~ powiedziałaś na powitanie. Czarnowłosy wzruszył ramionami i wsadził ręce do kieszeni. Nie wiedzieć czemu, zawsze pojawiał się tu w tym samym ubraniu. Ty również zawsze miała na sobie tę samą białą sukienkę i białą pelerynkę z futrzanym kołnierzem.
~ Dzisiaj stało się coś niezwykłego ~ to było stwierdzenie, nie pytanie, ale chłopak i tak pokiwał głową. Zaczęliście się przechadzać wśród roślin zalanych mlecznobiałym światłem księżyca w pełni.
~ Opowiedz ~ zażądałaś, a Yoongi zarumienił się ledwo dostrzegalnie. Z jakiegoś powodu czuł się onieśmielony w twoim towarzystwie. Pokrótce opowiedział o spotkaniu przed uczelnią, zacinając się przy niektórych fragmentach. Pokiwałaś głową z namysłem, bo choć przez cały czas, jaki czarnowłosy spędzał na Ziemi, miałaś dostęp do jego myśli, nie bardzo zwracałaś na nie uwagę - byłaś zajęta pocieszaniem niewinnych – jednak na tą sytuację zwróciłaś uwagę. Mimo że patrzyłaś na świat oczami Sugi, widziałaś wszystko nieco inaczej. Czarnowłosa dziewczyna miała w sobie coś dziwnego, sama jej obecność przyprawiała cię o gęsią skórkę.
~ Ona jest taka… idealna ~ rozmarzył się chłopak, a kąciki twych ust podjechały do góry w kpiącym uśmieszku.
~ Doprawdy?
Zadziwiające, jak jedno słowo może sprowadzić człowieka z obłoków i trzepnąć nim o ziemię. Yoongi rzucił ci urażone spojrzenie i przyspieszył, zostawiając cię w tyle. Przystanęłaś, śmiejąc się cicho.
~ Żegnaj! ~ zawołałaś za nim. Rozważałaś przez chwilę, czy nie dodać czegoś jeszcze, ale zrezygnowałaś i powróciłaś nad jezioro, z którego wynurzył się Bohoja.
~ Witaj, Aniele Stróżu.
~ Witaj, drogie dziecko ~ powitał cię smok. Usiadłaś przed nim na piasku i tak jak zwykle, zaczęłaś wspominać wszystko, co się wydarzyło od ostatniej rozmowy, pozwalając Aniołowi poznać swój dzień. Smok długo milczał, zastanawiając się nad słowami.
~ Powinnaś była go ostrzec przed tą dziewczyną ~ powiedział wreszcie.
~ Nie byłam pewna, czy mogę… ~ zaoponowałaś, spuszczając wzrok.
~ Powinnaś, ale nie wprost. Nie wolno nam ingerować w życie podopiecznych bardziej niż to konieczne. Trochę przesadziłaś z tymi środkami nasennymi i choć rozumiem twoje motywy, nie było to zbyt rozsądne ~ Bohoja skarcił cię łagodnie. Pokiwałaś głową, przyznając mu rację.
~ Jesteś dopiero początkującym Opiekunem. Z czasem nauczysz się, co można robić, a czego się nie powinno ~ pocieszył cię smok i zanurzył się spowrotem w wodzie, szepcząc słowa pożegnania. Wstałaś i otrzepałaś z piasku ubrania, po czym zwróciłaś twarz w stronę wschodzącego właśnie słońca, witając nowy dzień.

~*~*~*~

Suga obudził się rano w doskonałym nastroju. Tej nocy śniła mu się HyeRin. Na samą myśl o tym, co tam się działo, na jego twarz wypływał szeroki uśmiech. Oczywiście śniła mu się też białowłosa dziewczyna, ale nie pamiętał z tego zbyt wiele. Tylko tyle, że rozmawiali, ale o czym i jak długo - to pozostawało dla niego tajemnicą.
Chłopak niechętnie zwlekł się z łóżka i poczłapał do kuchni. Tam zastał Jina przygotowującego sobie śniadanie i bezczelnie zabrał mu jedną z kanapek.
- Hej! – zawołał tamten, ale Yoongi wywinął mu się i oparł niedbale o ścianę, puszczając mu oczko.
- A co ty dzisiaj taki wesoły? – zagadnął Namjoon, wchodząc do pomieszczenia.
- Pewnie znowu śniła mu się ta jego kryształowa panienka… Albo HyeRin… - odpowiedział za niego J-Hope, poruszając znacząco brwiami i wpychając się przed pozostałych. Oczywiście wszyscy przyjaciele wiedzieli o zauroczeniu czarnowłosego i jego dziwnych snach. Zresztą ciężko byłoby ukryć to pierwsze, a co do drugiego… Cóż, mówienie przez sen to chyba wystarczające wyjaśnienie.
- A może jedno i drugie? – mruknął Suga, przeciągając się leniwie.
- No to wszystko jasne – skwitował Jungkook, wywołując lekkie uśmiechy na twarzach przyjaciół. Rap Mon przewrócił oczami, mrucząc coś w stylu „panienek mu się zachciało” i wyszedł.
- Po prostu jesteś zazdrosny! – zawołał za nim Yoongi, wywołując chichoty u pozostałych, ale odpowiedziało mu tylko trzaśnięcie drzwi.

~*~*~*~

Mijały dni i tygodnie, a między Yoongim a HyeRin układało się coraz lepiej. Chłopak w snach coraz krócej przebywał w tym dziwnym miejscu, a coraz częściej głównym tematem jego majaków była zielonooka studentka o kruczoczarnych kręconych włosach. Sama myśl o niej wywoływała u niego szybsze bicie serca i choć inne aspekty jego życia się nie zmieniły – wciąż wiele osób uważało go za nieczułego dupka, przyjaciele go irytowali, a rodzina mało się nim interesowała, ta jedna rzecz sprawiała, że chciało mu się żyć. Przestał się aż tak bardzo wszystkim przejmować i zaczął dostrzegać jaśniejsze strony życia.
Często spędzał czas razem z HyeRin i jej „paczką” na robieniu rzeczy niekoniecznie zgodnych z prawem. Ostatnio główną rozrywką stało się włamywanie do piwnic lub strychów starych domów. Na początku chłopak czuł lekkie opory, ale czarnowłosa przekonała go, że tych rzeczy i tak nikt nie używa i to nawet dobrze, że oni je zabierają i wykorzystują – przynajmniej się nie zmarnują.
Zwykle chodzili później do klubu potańczyć i oblać udany „wypad”. Suga coraz częściej wracał do domu podpity albo pijany, zaczął urywać się z zajęć, parę razy wrócił na haju. Jego przyjaciołom coraz mniej się to podobało. Któregoś razu Namjoon naskoczył na niego, że świadomie rujnuje sobie życie, ale ten zbył go machnięciem ręki. Mimo to wziął sobie do serca słowa przyjaciela i już nie tykał narkotyków, starał się też ograniczać ilość alkoholu, ale z wagarów nie zrezygnował.

Przyglądałaś się temu z rosnącym smutkiem. Na każdym spotkaniu ostrzegałaś go przed mroczną pięknością, ale on albo nie wiedział, o kogo chodzi, albo po przebudzeniu tego nie pamiętał, albo zwyczajnie cię ignorował. Jego wizyty zwykle ograniczały się do kilku zdań, a gdy znów poruszyłaś temat czarnowłosej, odchodził bez słowa z ustami zaciśniętymi w wąską kreskę. Martwiło cię to, ale i tak zawsze o niej wspominałaś. Miałaś nadzieję, że za którymś razem odniesie to pożądany skutek, ale jak na razie bezskutecznie.
Z niepokojem śledziłaś jego każdy dzień, czując ogrom przytłaczającej bezsilności. Dawanie ukojenia nie dawało ci już takiej radości, co wcześniej, cały czas byłaś jednym wielkim kłębkiem nerwów. Spędzałaś wiele czasu na rozmowach z Aniołem Stróżem, dyskutując z nim na temat twojego podopiecznego. Niestety, Bohoja nie mógł ci pomóc.
Coraz bardziej irytował cię fakt, że nie możesz się wtrącać. Wielokrotnie z trudem powstrzymywałaś się od interwencji, ograniczając się do drobnych znaków sygnalizujących, że coś jest nie tak. Ale Yoongi albo ich nie zauważał, albo je ignorował. Kilka razy wydarłaś się na niego podczas spotkania, ale on tylko wysłuchał cię z kamienną twarzą, a kiedy się uspokoiłaś, odszedł bez słowa. Zrozumiałaś, jak trudne jest życie Anioła Stróża i patrzyłaś z jeszcze większym szacunkiem na smoka, podziwiając jego spokój. Ty tak nie potrafiłaś.
Któregoś razu obserwowałaś poczynania chłopaka, który tego dnia wyjątkowo zjawił się na wykładach. Jednak wcale nie słuchał profesora, o nie. Jego myśli zajmowała zielonooka posiadaczka burzy czarnych kręconych włosów. Zazgrzytałaś zębami, czując złość, że nawet w tym jednym z nielicznych dni, w których był obecny na uczelni, wciąż myślał o HyeRin. Aż cię roznosiło od słuchania jego zbereźnych myśli, co by zrobił, gdyby mógł… Prychnęłaś wściekle, czując nieprzyjemne ukłucie w sercu i wróciłaś do swoich obowiązków, spychając łączącą was więź na samo dno świadomości.

Yoongi nawet nie próbował ukryć potężnego ziewnięcia. Znudzony śledził wskazówki zegara odmierzającego wlokące się sekundy, zastanawiając się, czemu właściwie dzisiaj tu przyszedł? Ach, no tak. Żeby chłopaki dali mu spokój. Zaczynał mieć ich powoli dość. Wkurzało go, że się go czepiają o każdą bzdurę. Bo kogo obchodzi, że nie poszedł na wykłady? Przecież jeżeli już to komuś szkodzi, to tylko i wyłącznie jemu. Nie spędzał z nimi zbyt wiele czasu, chyba że akurat szli razem na imprezę albo nie wybierał się z HyeRin i innymi na wypad.
Suga przetarł twarz, próbując nie zasnąć i oddał się fantazjom z nim i zielonooką Koreanką w roli głównej. Od razu poprawił mu się humor, gdy wyobraził sobie, co by zrobił, gdyby znalazł się z nią sam na sam w jednym pomieszczeniu. Mmmm…

Gdy wreszcie zajęcia dobiegły końca, szybkim krokiem opuścił salę i odetchnął z ulgą, gdy znalazł się na powietrzu. Nagle usłyszał czyjeś wołanie. Spojrzał w tamtą stronę i jego wargi wykrzywiły się w lekkim uśmiechu. HyeRin machała do niego, a na jej ustach malował się radosny uśmiech. Chłopak podszedł do niej, taksując rozmarzonym wzrokiem jej sylwetkę. Strój, który miała na sobie zdecydowanie odsłaniał zbyt wiele i nie był zbyt odpowiedni na uczelnię, ale to akurat mało go obchodziło.
- Hej, Yoongi! W ten piątek mam urodziny i urządzam imprezę. Przyjdziesz? – zapytała z przymilnym uśmiechem.
- Jeszcze się pytasz… No jasne, że tak – odparł Suga, z trudem powstrzymując się, by nie gapić się na jej zbyt duży dekolt.
- Aha, i weź ze sobą chłopaków. Trzeba ich trochę rozruszać, bo jeszcze zrobią się z nich stare pierniki. A tak na marginesie… - tu dziewczyna przybliżyła się do niego i wyszeptała mu wprost do ucha - …moja kumpela leci na jednego z nich. Nie powiem ci na którego, ale to potwierdzone info – mrugnęła do niego, poruszając znacząco brwiami.
- Jak chcesz… W sumie to im dobrze zrobi. Może przestaną marudzić… przynajmniej na jakiś czas – odmruknął Yoongi, błyskając zębami w uśmiechu.
- Przyjdźcie wszyscy, będzie fajnie – powiedziała czarnowłosa, klepiąc go po przyjacielsku w ramię i podążyła w stronę czekającego na nią grona koleżanek.

~*~*~*~

Hol był już pełen bawiących się studentów, kiedy siedmiu przyjaciół stanęło wreszcie na progu domu, czy raczej apartamentu HyeRin. Zaimponowało im to trochę, bo choć to, że dziewczynie pieniędzy nie brakowało nie było tajemnicą, nie sądzili, że ma tego aż tyle.
Suga rozejrzał się niecierpliwie dookoła, a między jego brwiami pojawiła się niewielka pionowa zmarszczka, która zaraz się wygładziła, gdy w polu widzenia pojawiła się burza czarnych kręconych włosów, a za chwilę gospodyni zjawiła się przed chłopakami, witając ich z radością.
- Cieszę się, że wpadliście. Bez was impreza nie byłaby taka fajna – powiedziała z uśmiechem, rzucając figlarne spojrzenie Yoongiemu, czym wywołała na jego twarzy niewielki uśmiech.
Nie minęło wiele czasu, a towarzystwo rozlazło się po całym domu. Oprócz podstawowych rozrywek takich jak taniec i alkohol, dostępne było także przestronne patio i płaski dach z basenem, gdzie ulokowała się większa część towarzystwa. Suga włóczył się po całym domu, wyglądając charakterystycznej czarnej czupryny. HyeRin zniknęła mu z oczu, kiedy poszedł po piwo i teraz nie mógł jej znaleźć.
Jakiś czas później wpadł na nią na patio. Tańczyła ze swoimi kumpelami, poruszając ciałem w sposób, który najlepiej określało słowo „seksowny”. Zerknęła spod długich rzęs na Yoongiego, wijąc się jak wąż, co przyprawiło chłopaka o szybsze bicie serca i wywołało przyjemne ciepło w dolnych partiach brzucha. W którymś momencie dziewczyna znalazła się tuż obok niego, ocierając się lekko o jego klatkę piersiową. Wkrótce potem złapała go za rękę i pociągnęła na piętro, a jej uśmiech sugerował różne rzeczy, od których zrobiło mu się gorąco.

~*~*~*~

Twą uwagę zwróciło nieprzyjemne pieczenie na prawej dłoni. Uniosłaś głowę, zaniepokojona myślami podopiecznego. Cała twoja złość uleciała i zastąpiło ją przerażenie. Chciałaś go ostrzec, ale choć zdzierałaś sobie gardło, do świadomości chłopaka nie przedarło się nawet najsłabsze echo. Nagle pomyślałaś o smoku. Bohoja może dałby radę ci pomóc. Zawróciłaś i szybkim krokiem podążyłaś w kierunku jeziora.
HyeRin była taka… pociągająca. Była uosobieniem ognia – naprzemian ciepła i gorąca, przyjemnie ogrzewająca i parząca, dzika i nieokiełznana. Zmienna i niebezpieczna. Raniąca i łagodząca ból.
Rzucająca się między światłem a ciemnością. Porywająca i zniewalająca. Myśląc o niej, Suga czuł przypływ podniecenia i adrenaliny. Z nią można było robić wszystko.
Przyspieszyłaś, prawie biegnąc przez rzednący las. Miałaś nadzieję, że zdążysz, zanim stanie się najgorsze.
Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, chłopak objął dziewczynę w pasie, przyciągając ją bliżej.
Potknęłaś się i upadłaś ciężko na ziemię, boleśnie odczuwając każde dotknięcie czarnowłosej na ciele Yoongiego.
Ich usta złączyły się w pocałunku, najpierw ostrożnym, potem coraz bardziej namiętnym i gwałtownym.
Z uczuciem, jakby twoje ciało płonęło, podniosłaś się chwiejnie i pokuśtykałaś dalej w stronę jeziora.
Suga przyparł Koreankę do ściany i zaczął ściągać z niej ubrania. Ona nie pozostała mu dłużna i zerwała koszulę z jego torsu, niemal wyrywając guziki. Jej dłoń ozdobiona długimi, polakierowanymi na czarno paznokciami musnęła miejsce tuż nad sercem, gdzie przed kilkoma tygodniami został wbity smoczy kolec.
Zawyłaś z bólu i chwyciłaś się za serce, kuląc się wśród zarośli. Fale niewyobrażalnego cierpienia zalewały twoje wnętrze tak, jak fala przypływu uderza o podnóże klifu.
Azjata zamruczał cicho, chwytając dziewczynę za udo i owijając jej nogę wokół swojego pasa. Czarnowłosa wplotła jedną dłoń w jego włosy, a drugą wędrowała po jego ciele, zjeżdżając coraz niżej i niżej.
Krzyknęłaś jeszcze raz i spróbowałaś się podnieść, jednak nogi odmówiły ci posłuszeństwa. Zaczęłaś się czołgać, próbując ignorować narastające cierpienie. Gdy wysunęłaś się z zarośli, z ulgą ujrzałaś jezioro i zaniepokojonego Bohoję, wynurzającego się z wody.
Ręka HyeRin zręcznie rozpięła spodnie Sugi i wsunęła się do środka. Chłopak jęknął i ukrył twarz w zagłębieniu jej szyi, oddychając szybko.
Zacisnęłaś zęby i pokonałaś ten krótki odcinek najszybciej, jak mogłaś, próbując nie zwijać się z bólu.
Jego dłonie zacisnęły się na jej pośladkach, a otwarte usta spazmatycznie łapały powietrze.
Ostatkiem sił dobrnęłaś do brzegu, wyciągając rozpaczliwie rękę do smoka, który łaskawie pochylił głowę i pozwolił się dotknąć. Ogarnęło cię niesamowite poczucie mocy i więzi z Aniołem, a ból zszedł na dalszy plan. Miałaś wrażenie, jakbyście się zlali w jedno. Nabraliście powietrza w płuca i z całych sił krzyknęliście:
- Yoongi!!!
Chłopak drgnął, jakby ocknął się z transu. Otworzył oczy i przerażony oderwał się od dziewczyny. Teraz poczuł słodkawy zapach rozkładu, unoszący się wokół niej. Czarnowłosa przechyliła głowę, a blask księżyca odbił się w jej oczach, w głębi których Koreańczyk ujrzał wszechogarniającą pustkę.
- Coś się stało? Zrobiłam coś nie tak? – zapytała z udawaną troską, robiąc krok w jego stronę, ale on cofnął się o kilka kroków.
- Nie zbliżaj się do mnie… - powiedział, czując za plecami ścianę. Zacisnął mocno powieki, a gdy je otworzył, ujrzał świat w innym świetle. HyeRin już nie była dziewczyną. Była potworem owianym smoliście czarną mgiełką, co chwilę zmieniającym kształt, który nieustannie zmniejszał odległość między nimi. W pewnym momencie przybrał humanoidalną formę, pokrytą zgniłozielonymi łuskami ociekającymi śluzem.
- Powiedziałem: nie zbliżaj się! – powtórzył głośniej, próbując powstrzymać mdłości. Upiorzyca uśmiechnęła się potwornie, ukazując wężowe kły.
- Nic ci to nie da – wysyczała, przystając tuż przed nim i wodząc zakrzywionym szponem wzdłuż jego szczęki. Chłopak przez chwilę walczył ze sobą, aż w końcu obrzydzenie zwyciężyło.
- Odejdź! I nigdy nie wracaj! – krzyknął Suga, odpychając paskudną istotę. Wtedy stało się coś dziwnego – z jego piersi wyrwał się widmowy, świetlisty kształt, przybierając postać ryczącego smoka. Potworzyca cofnęła się z przestrachem.
 - Ale… ale… przecież ty nie masz… - jąkała się, nie spuszczając wzroku z widma promieniującego łagodnym blaskiem, które wciąż krążyło, oddzielając go od poczwary. Chłopak pozbierał rzeczy, ubrał się czym prędzej i wyszedł, nie zaszczycając postaci nawet spojrzeniem.
Na parterze powitał go hałas i widok tańczących studentów. Wyglądało na to, że nikt nie słyszał tego, co się działo w pokoju.
- I jak? – zapytał J-Hope, pociągając łyk piwa z trzymanej w ręku puszki i poruszając znacząco brwiami. Yoongi wyminął go bez słowa, założył swoją skórzaną kurtkę i wyszedł. W jego głowie panował totalny chaos i potrzebował pobyć trochę sam.
Przemierzał ulice Seulu, nie zastanawiając się nad tym, w którą stronę idzie. Jego głowę zaprzątały inne, bardzo pogmatwane i mało zrozumiałe sprawy, ale wciąż powtarzało się jedno pytanie. Co tam się do cholery stało?!
Dlaczego, kiedy działo się to, o czym marzył od dawna, nagle z niewiadomego powodu poczuł niepokój, a nawet strach przed HyeRin? Dlaczego zamieniła się ona w jakiegoś potwora? I co to był za widmowy smok?
- Nie, z moją głową na bank jest coś nie halo – mruknął do siebie Koreańczyk, próbując to sobie poukładać we w miarę sensowną całość. Sensowną?! Co ja w ogóle odpierdalam? Przecież tego NIE DA się poukładać sensownie, to wszystko jest totalnie pozbawione jakiegokolwiek sensu. Po prostu mam zwidy i tyle! Ech, straciłem taką okazję…
Chłopak pokręcił głową, rozczarowany zachowaniem swojego głupiego mózgu. Jednak za każdym razem, kiedy próbował przywołać twarz HyeRin, stawała mu przed oczami ta oślizła maszkara, a w nozdrza uderzał odór rozkładającego się ciała.
Suga westchnął ciężko. Nie miał już nawet siły się złościć. Od natłoku niezrozumiałych wydarzeń zaczynała go boleć głowa. No bo z której strony to było logiczne?
- Koniecznie muszę iść do jakiegoś psychiatry czy coś, bo tak się nie da normalnie żyć – postanowił w końcu, ale nawet to nie uspokoiło jego rozszalałych myśli. Za nic nie mógł się wyciszyć.
Nogi bezwiednie zaprowadziły go do odległego parku z jeziorkiem. Yoongi zatrzymał się tuż przy brzegu, wpatrując się w księżyc w pełni, odbijający się w spokojnej tafli wody. To przywiodło mu na myśl kryształową dziewczynę. Przed oczami zamigotała mu jej postać z najdrobniejszymi szczegółami. Białe włosy powiewały na wietrze, kiedy zbliżała się do niego lekkim krokiem, a światło księżyca rozświetlało ją nieziemskim blaskiem, rzucając łagodną poświatę na rozchodzące się kręgi na wodzie. Kręgi na wodzie?!
Suga cofnął się o krok, równie zszokowany, co przerażony. Potrząsnął głową, próbując przegonić zjawę, ale ty nadal tam byłaś.
Nie uciekaj. Nie musisz się mnie bać.
Twój szept rozbrzmiał w nocnej ciszy jak szelest liści, jak powiew wiatru, ulotny, a jednak zauważalny. Oczy chłopaka rozszerzyły się jeszcze bardziej, ale posłusznie stanął w miejscu.
- K-kim jesteś? – wyjąkał, starając się nad sobą zapanować. Uśmiechnęłaś się delikatnie.
Samobójcą, jak ty. I twoim Aniołem Stróżem, odrzekłaś.
- Ale ja nie jestem samobójcą! Przecież stoję tu, oddycham, mówię… - Yoongi urwał, przypominając sobie coś, co wcześniej wydawało mu się tylko snem. Pierwszą wizytę w dziwnym świecie i dziewczynę, która wtedy jeszcze nie była kryształową dziewczyną. Uczucie spadania, gdy wbiła mu jaśniejący kolec w pierś. Wrażenie, jakby wynurzył się spod wody.
Jako jeden z niewielu dostałeś drugą szansę. Nie zmarnuj jej przez swoją głupotę.
- Ale… Jak?
Trzymaj się z dala od zbłąkanych dusz. Im już nic nie może pomóc i one dobrze o tym wiedzą. Zależy im tylko i wyłącznie na tym, by pociągnąć za sobą jak najwięcej ludzi.
Twoja postać zaczęła się rozmywać, stawała się coraz bardziej mglista i ulotna, aż wreszcie zniknęła. Suga tylko na to patrzył, zbyt zdezorientowany, by się odezwać. Tak wiele informacji, a on nadal nic nie rozumiał. Chłopak spuścił głowę i wsadził ręce do kieszeni, kopiąc bezmyślnie kamyki ścielące się pod jego stopami. W końcu westchnął i ruszył do domu – musiał się z tym wszystkim przespać.

~*~*~*~

Z westchnieniem opadłaś na piasek. Przeniesienie się do realnego świata było bardzo wyczerpujące. I nie do końca zgodne z zasadami Aniołów Stróżów. Całe szczęście, że Bohoja, choć z lekkim oporem, zgodził się ci pomóc. I póki co Szef zdawał się przymknąć na to oko.
~ No tak, przecież jemu nie chodzi o to, by udupić jak najwięcej ludzi, tylko żeby jak najwięcej uratować. No i kurde podłapałam od niego te durne słowa. Aish, Yoongi… Ty mały dupku…

~*~*~*~

Przyjaciele martwili się o Sugę. Chłopak od kilku dni był wyjątkowo małomówny i nieobecny duchem. Przez większość czasu siedział w bezruchu i patrzył się tępo w jeden punkt, czasem mówiąc kilka słów, które nie miały większego sensu. Nie reagował na pytania i zaczepki, jakby ich nie słyszał, a szturchnięty sprawiał wrażenie wyrwanego z głębokiego snu.
Kiedy Jungkook wszedł do pokoju, zastał Yoongiego w takiej samej pozycji, jak go zostawił. Siedział z łokciami opartymi na kolanach, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w dal. Kookie przystanął przed nim i pomachał mu ręką przed twarzą. Zero reakcji. Koreańczyk zaczął robić głupie miny, aż w końcu wystawił w jego kierunku środkowy palec i dotknął nim nosa siedzącego. Bezskutecznie.
Wreszcie zirytowany Jungkook uderzył go lekko w twarz. Podziałało. Chłopak potrząsnął głową, przetarł twarz dłonią i popatrzył w miarę przytomnie na młodszego.
- Jesteś przerażający, wiesz? – rzucił Kookie, rzucając się z impetem na własne łóżko.
- Emmm… Co? – głos Sugi był trochę zachrypnięty od długiego nieużywania.
- Ciągle tylko siedzisz i gapisz się gdzieś przed siebie. Ogarnij się, zrób coś, nie wiem, wyjdź na spacer albo coś, tylko błagam, nie wyłączaj się tak. Ty nawet nie wiesz, jak to wygląda! Jak czasem podczas jedzenia zastygasz w bezruchu i wlepiasz te swoje ogromniaste gały w jakieś odległe światy i nie kontaktujesz z rzeczywistością! To. Jest. Straszne. Kropka. I masz coś z tym zrobić. Nie wiem, idź do psychiatry, albo kogoś takiego i zacznij wreszcie funkcjonować normalnie. Ewentualnie zdradź nam powód swojego nie-zachowania – powiedział chłopak ze śmiertelnie poważnym wyrazem twarzy.
Yoongi wpatrywał się zaskoczony w Jungkooka. Nie sądził, że dożyje dnia, kiedy najmłodszy z przyjaciół będzie mu prawił kazania. I nie przypuszczał, że jego zachowanie tak martwi chłopaków. Choć ciało pozostawało nieruchome, jego umysł od paru dni pracował na najwyższych obrotach, powoli przyswajając i godząc się wewnętrznie z nową wizją rzeczywistości. Nawet we śnie nie miał odpoczynku – każdej nocy wędrował do „zaświatów” i długo rozmawiał z białowłosą.
- Ja… Spróbuję coś z tym zrobić – powiedział wreszcie, przecierając oczy dłonią.
-To nie wystarczy. Jeśli do jutra twoje zachowanie się nie zmieni, Namjoon załatwi ci psychiatrę. Bez dyskusji – stanowczy głos Kookiego przeszył Sugę na wskroś, pozostawiając po sobie nieprzyjemne uczucie chłodu. Z ciężkim westchnieniem chłopak podniósł się z miejsca, złapał swoją ulubioną skórzaną kurtkę i z krótkim „wychodzę!” opuścił dom.
Nogi same zaniosły go do parku ze stawem. Było chłodne listopadowe popołudnie i w parku panował względny spokój, czasem tylko przerywany przez śmiechy dzieci lub szczekanie psów. Czarnowłosy usiadł na ławeczce najbliżej wody i powiódł wzrokiem dookoła, zatrzymując się na spokojnej tafli jeziorka. Czuł lekkie wyrzuty sumienia, że przez ostatnie kilka dni tak traktował przyjaciół. Dotarło do niego, że mimo iż on większość czasu spędzał w swoim własnym świecie, rzeczywistość nadal istnieje i porusza się z taką samą prędkością, jak dawniej, a on nie może tego tak po prostu olać. Mimo że wydarzyło się tyle rzeczy i większość z nich nie należała do tego świata, on nadal w nim żyje i przebywa. Kryształowa dziewczyna powiedziała, że dano mu drugą szansę. Drugie życie. Nie może go zmarnować. Czas wziąć się w garść, powrócić do nudnej, szarej rzeczywistości i uczynić ją bardziej kolorową!
Zdecydował zrobić wszystko, by nie musiał iść do psychiatry. Co prawda, kilka dni wcześniej sam rozważał taką opcję, ale nie chciał kłamać lekarzowi. A był pewien, że gdyby powiedział prawdę, wsadziliby go w kaftanik bezpieczeństwa i wysłali do szpitala dla czubków.
Ale nie zamierzał rezygnować z wycieczek do „zaświatów”, o nie. Nawet nie był pewien, czy to możliwe. Po prostu… tamten świat, w którym panowała zawsze ta sama pogoda i ten sam księżyc w pełni, stał się mu bardzo bliski. A konkretnie pewna osoba…
Przed oczami Yoongiego mignęła kryształowa, półprzezroczysta twarz okolona burzą białych świetlistych włosów. Wesoły błysk w oku. Poważny ton głosu. Delikatny uśmiech. Wszystko to sprawiało, że kąciki jego ust unosiły się do góry, a oczy przybierały łagodniejszy wyraz. W pewnym sensie była uosobieniem piękna – ale nie mrocznego, niebezpiecznego i szalenie pociągającego, jak HyeRin. Piękna jasnego, ciepłego i szczęśliwego w swej prostocie. Nie zaślepiającego pożądaniem, ale urzekającego. Była jak woda, jednocześnie miękka i twarda, łagodna i porywająca. Pełna sprzeczności, ale nie zniewalająca.
Suga sam się dziwił, że wcześniej tego nie zauważył. Przy niej czuł się tak swobodnie, jak przy nikim innym, a jednocześnie onieśmielał go i trochę zawstydzał fakt, że swoim zachowaniem tak bardzo ją martwił. Tak, nie omieszkała mu tego wygarnąć. Ale koniec końców, nie była na niego aż tak zła, jak się obawiał. Opowiadała mu wiele o tamtym miejscu, które nazwała Enklawą. O Aniołach Stróżach. O samobójcach. Nawet udało mu się z niej wyciągnąć kilka rzeczy na temat jej ziemskiego życia. Żyła w czasach drugiej wojny światowej w odległym kraju, który nazwała Polską, a w chwili śmierci miała dziewiętnaście lat. Ale imienia nie chciała mu zdradzić.
Yoongi popatrzył w zamyśleniu na ostatnie promienie słońca odbijające się w wodzie i z westchnieniem powlókł się do domu. Zbliżała się sesja, a on miał mnóstwo wykładów do nadrobienia.

~*~*~*~

Kilka tygodni później zaczęły się wakacje, także i dla Sugi. Co prawda zarwał kilka(naście) nocy, ale udało mu się zdać sesję na jakim takim poziomie. Teraz oblewał to z resztą chłopaków, którzy tak jak on, a nawet bardziej cieszyli się, że Yoongi wrócił do normalności.
HyeRin zniknęła. Któregoś pięknego dnia po prostu nie przyszła na zajęcia i wszelki ślad po niej zaginął. Zupełnie jakby rozpłynęła się w powietrzu. Yoongiemu było to nawet na rękę – nie było już osoby łączącej go z tym fragmentem życia, o którym próbował zapomnieć. Mimo to czasem czuł lekki żal z tego powodu. Był to czas, w którym żył pełną piersią i nie przejmował się zasadami, czas największej w życiu swobody i choć wiedział, że było to dla niego destrukcyjne, czasami odczuwał tęsknotę za tą adrenaliną, za szybszym biciem serca…
Którejś nocy, kiedy tak jak zawsze powędrował do krainy między niebem a ziemią…
zdarzyło się coś dziwnego. Kiedy wyszedł z lasu na otwartą przestrzeń okalającą jezioro, kryształowa dziewczyna nie podeszła do niego i nie przywitała się, zupełnie jakby go tam nie było. Siedziała na brzegu, kreśląc jakieś wzory na piasku. Chłopak podszedł bliżej i z zaskoczeniem rozpoznał w rysunku siebie. Twoje zręczne palce w kilku ruchach idealnie oddały sylwetkę i postawę Sugi, jego rysy twarzy i delikatny uśmiech błąkający się gdzieś w kącikach ust. Koreańczyk przykucnął przy tobie i dmuchnął ci we włosy, sprawiając, że zbłąkane kosmyki opadły ci na twarz. Uśmiechnęłaś się smętnie i kilkoma delikatnymi pociągnięciami dokończyłaś wizerunek.
~ Masz cholerne szczęście, Yoongi ~ szepnęłaś, nabierając w dłoń garść piasku i powoli zasypując to, co przed chwilą narysowałaś.
~ Nigdy niczego od życia nie chciałam, może poza szczęściem i spokojem, jak każdy. Teraz żałuję, że nie miałam większych ambicji, nie zrobiłam niczego ważnego, nie wykorzystałam w pełni swoich umiejętności… Teraz już nie mam na to szans. Za to ty… ~ uniosłaś głowę, spoglądając prosto w oczy azjaty ~ ty dostałeś drugie życie. Możesz robić co chcesz. Możesz skończyć studia i zostać profesorem. Możesz wykorzystać swoje umiejętności i stać się sławnym. Możesz znaleźć kobietę, poślubić ją i stworzyć piękną, szczęśliwą rodzinę… Możesz wszystko.
Urwałaś na chwilę, przez ułamek sekundy zastanawiając się, czy to, co zamierzasz zrobić jest dozwolone, ale uznałaś, że masz gdzieś te wszystkie zasady i ograniczenia. Wzięłaś głęboki oddech i wyrzuciłaś z siebie to, co chciałaś mu powiedzieć, odkąd patrząc na jego życie zorientowałaś się, jak wielki błąd popełniłaś, odbierając sobie własne.
~ Nigdy cię o nic nie prosiłam, ale teraz, jeśli mogę, chciałabym ci powiedzieć jedno – bądź szczęśliwy. Rób wszystko, co tylko możesz i postaraj się nie zniszczyć sobie życia. Wykorzystaj je najlepiej jak umiesz i nigdy niczego nie żałuj. Rób to, co kochasz i pozwól mi cieszyć się tym razem z tobą.
Po twoim policzku spłynęła samotna łza, skrząca się podobnie jak twoja skóra. Wtedy coś w nim pękło, uwalniając falę uczuć, które zaskoczyły samego chłopaka. Suga podniósł rękę i delikatnie otarł ją palcem, czując, że jego oczy również wilgotnieją.
~ Będzie raczej trudno, ale spróbuję. Dla ciebie ~ mruknął, unosząc lekko kąciki ust, po czym nachylił się i złożył na twych kryształowych wargach ostrożny pocałunek. Przymknęłaś oczy, nie potrafiąc oprzeć się całkowicie nowemu uczuciu, które ogarnęło twoje serce. Po chwili odsunęłaś od chłopaka, spuszczając wzrok.
~ Zabawne… Całować się pierwszy raz dopiero po śmierci ~ zaśmiałaś się nerwowo, czując, że jeszcze chwila i rozkleisz się na dobre.
~ Tak wiele straciłam przez jedną głupią decyzję… ~ szepnęłaś, spoglądając lśniącymi od łez oczami na księżyc w pełni. Yoongiemu ścisnęło się serce. Pierwszy raz widział cię w takim stanie. Bywałaś radosna, spokojna, rozgniewana, ale nigdy smutna. Nie wiedział, co ma w takiej sytuacji zrobić.
~ Ja… ~ zaczął, ale przerwał mu głośny plusk wyłaniającego się z wody smoka. Bohoja parsknął i rozłożył skrzydła, spoglądając z góry na dwie dusze.
~ ______, zawiodłem się na tobie. Przed chwilą złamaliście chyba wszystkie możliwe zasady, jakie tylko istnieją ~ zagrzmiał, obrzucając was srogim spojrzeniem.
~ Nic mnie to nie obchodzi ~ mruknęłaś obojętnie, wciąż wpatrując się w świetlistą kulę na niebie. Anioł Stróż uderzył gniewnie ogonem o taflę wody.
~ Jeszcze nie zdecydowano, co z tobą zrobić, ale możesz być pewna, że kara cię nie minie. I nawet moje wstawiennictwo ci nie pomoże ~ warknął.
~ Nic mnie to nie obchodzi ~ powtórzyłaś, unosząc wzrok na kryształowego smoka. Dłoń Sugi odnalazła twoją dłoń i splotła się z nią, dodając ci otuchy.
~ Doskonale ~ zasyczał Bohoja wytrącony z równowagi. Nie mieściło mu się w głowie, że ktoś, a zwłaszcza jego podopieczna może ot tak łamać zasady i nie przejmować się konsekwencjami. Aniołów Stróżów obejmowały twarde reguły, za których złamanie groziły surowe kary i choć byłaś tylko zwykłą, ludzką duszą, byłaś też Opiekunem i powinnaś się do nich stosować. Przez chwilę smok piorunował wzrokiem Yoongiego i wasze splecione dłonie, po czym prychnął i z impetem zanurzył się w jeziorze.
Chłopak odetchnął z ulgą. Jeszcze nie widział Anioła tak rozgniewanego i cieszył się, że już sobie poszedł.
~ Wybacz. Przeze mnie masz teraz kłopoty ~ mruknął, spoglądając na ciebie ze skruchą.
~ No i co z tego? Nic mi nie będzie, przecież już i tak jestem martwa ~ wzruszyłaś ramionami i wstałaś, otrzepując ubranie z piasku, doskonale zdając sobie sprawę, że są rzeczy znacznie gorsze od śmierci.
~ Powinieneś już iść, zaraz wzejdzie słońce ~ dodałaś po chwili, odwracając się do Koreańczyka tyłem. Nie umiałaś mu spojrzeć w oczy i byłaś pewna, że gdyby twoja skóra nie była kryształowa, twoja twarz byłaby cała czerwona. Nagle poczułaś, że Suga obejmuje cię od tyłu, przyciskając mocno do siebie. Wciągnęłaś głośno powietrze, czując jak twoje ciało sztywnieje.
~ Idź ~ powtórzyłaś ze zdecydowaniem, którego nie czułaś. Chłopak, choć niechętnie, posłuchał cię i z ociąganiem zniknął wśród drzew, zostawiając po sobie tylko delikatną woń, której po tylu latach spędzonych w Enklawie nie umiałaś zidentyfikować. Westchnęłaś cichutko, modląc się w duchu, by dzisiejszy wybryk nie odbił się zbyt negatywnie na życiu Yoongiego. Był młody, miał tyle przed sobą i nie wybaczyłabyś sobie, gdyby z twojego powodu zostało mu to odebrane. Przez te kilka miesięcy poznałaś chłopaka na wylot i mimo że jeszcze parę dni temu nie przyznałabyś się do tego, bardzo się do niego przywiązałaś. Nie pozostawało ci nic innego, jak prosić o pomoc najbardziej wpływową kobietę w Niebie. Ona na pewno cię zrozumie…

~*~*~*~

Rano Suga obudził się w podłym nastroju. Z niewiadomego powodu wszystko go bolało, a najbardziej głowa. Niewiele pamiętał z tego, co mu się śniło. Tylko smoka, jej smutną twarz i… pocałunek. Bezwiednie dotknął palcami swych ust, odtwarzając w pamięci tamten moment. Niestety jego kontemplacja nie trwała długo.
- Nie śpisz już? – słowa Namjoona dotarły do czarnowłosego z opóźnieniem, kiedy chłopak wparował do pokoju i z impetem rzucił się na łóżko, wzdychając z ulgą. Yoongi mruknął coś niezrozumiałego i z niechęcią wyplątał się z ciepłych objęć pościeli.
- Parę godzin temu był tu jakiś gościu i pytał o ciebie – Suga zamarł w pół ruchu, by po chwili wrócić do przerwanej czynności, jaką było ubieranie się.
- Czego chciał? – mruknął niby obojętnie, jednak w środku nadal spięty.
- W sumie nic konkretnego, gadał coś o jakiejś kryształowej niespodziance, czy czymś takim…
Yoongi odwrócił się gwałtownie i postąpił kilka kroków naprzód, wbijając badawczy wzrok w Rap Mona, który aż się cofnął na łóżku.
- Hej, hej, spokojnie… Co ja takiego powiedziałem? – powiedział z lekkim wyrzutem.
- Co on dokładnie powiedział? – zapytał Koreańczyk nieswoim głosem, nie spuszczając wzroku z leżącego przyjaciela. W głowie rozbrzmiały mu słowa kryształowego smoka: Jeszcze nie zdecydowano, co z tobą zrobić, ale możesz być pewna, że kara cię nie minie. Bał się o białowłosą, tak jak nigdy o nikogo wcześniej.
- Dokładnie to ci nie powiem, ale coś w stylu, że dziś w nocy stanie się coś, czego się nie spodziewasz i że będzie to taka kryształowa niespodzianka. Masz pojęcie, o co mu chodziło?
Suga wypuścił powietrze z płuc i usiadł ciężko obok Namjoona.
- Domyślam się z czym to ma związek, choć nijak nie potrafię powiedzieć, co to może być – westchnął.
- Chcesz o tym pogadać? – zapytał drugi. Martwił się o przyjaciela i nie chciał, by ten zrobił znowu jakieś głupstwo.
- Raczej nie… Nie dzisiaj. Może jutro… - mruknął Yoongi kręcąc głową i wychodząc z pokoju. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie…

Całą resztę dnia Suga spędził w parku z jeziorkiem. Siedział na „swojej” ławeczce i układał bardziej lub mniej pesymistyczne scenariusze dotyczące tej „niespodzianki”. Prawie nie zwracał uwagi na mijających go ludzi, pogrążony we własnych myślach. Po jakimś czasie udało mu się dokładnie odtworzyć w głowie nocne spotkanie w Enklawie i doszedł do wniosku, że jedyną bezwzględnie pozytywną rzeczą poza pocałunkiem było to, że wreszcie poznał jej imię. ______ brzmiało tak… niecodziennie. Koreańczyk z przyjemnością obracał je na języku, wyobrażając sobie, jakby to było, gdyby mógł się tak do niej zwracać już zawsze, do końca życia mieć ją obok siebie…
Nagle spochmurniał, przypominając sobie, że właściwie nie wiadomo, czy będzie mógł ją jeszcze kiedyś zobaczyć. Owszem, mówiła, żeby się nie martwił, ale on nie potrafił tego zrobić. Nie potrafił przestać zadręczać się myślami w stylu „co by było, gdyby…” i „a co się stanie, jeżeli…”. W pewnym momencie naszła go taka refleksja, co właściwie czuje do ______? Czy faktycznie jest tylko jego Aniołem Stróżem, czy może kryje się za tym coś więcej? A jeśli tak, to co to może być? Jak nazwać to tajemnicze uczucie, które towarzyszyło mu przy każdym spotkaniu od „wyparowania” HyeRin i za każdym razem, gdy przywoływał w myślach jej twarz? Dlaczego przy niej nie umiał być aż tak chamski i złośliwy, jak przy innych? Czemu czuł smutek, kiedy w swoich żartach posunął się choć trochę za daleko? Co sprawiło, że martwił się o nią tak bardzo, że gdyby to było możliwe, z chęcią wziąłby jej karę na siebie?
Nawet nie zauważył, kiedy zapadł zmrok i na niebie pojawiła się idealnie okrągła tarcza księżyca. W pewnej chwili  jego blask padł idealnie na środek jeziorka, odbijając się ze zdwojoną siłą i nieomal oślepiając Sugę. Chłopak wstał i z wahaniem podszedł do samego brzegu, osłaniając dłonią oczy przed coraz mocniejszym światłem. Wtedy stało się coś, czego się kompletnie nie spodziewał…

~*~*~*~

Klęczałaś na piasku z pochyloną głową, w milczeniu słuchając anielskiej reprymendy. Zdawałaś sobie sprawę, że nie powinnaś był dopuścić do takiej sytuacji, bla, bla, bla, że to było bardzo nieodpowiedzialne z twojej strony i co ty sobie myślałaś, pozwalając śmiertelnikowi na coś takiego i tak dalej, i tak dalej…
~…wcześniej przymykaliśmy oko na twoje wybryki, ale teraz złamałaś niemal wszystkie obowiązujące cię zasady. Według naszych praw powinnaś ponieść surową karę…
Zerknęłaś ukradkiem w stronę Najświętszej Panienki, która z niewiadomego powodu również była obecna. Kobieta posłała ci pokrzepiający uśmiech, którego nie mogłaś nie odwzajemnić. Miałaś cichą nadzieję, że twoje modlitwy zostały wysłuchane.
~…jednak przez wzgląd na wstawiennictwo i prośbę o wyrozumiałość wyrok został złagodzony. Pokutą dla ciebie będzie zesłanie na Ziemię, gdzie będziesz żyć wśród zwykłych ludzi i na koniec zostaniesz osądzona, jak oni.
Uniosłaś głowę zaskoczona. Nie tego się spodziewałaś. Wymieniłaś spojrzenia z Matką, a uśmiech na twej twarzy stawał się coraz szerszy. Zerwałaś się na nogi i wpadłaś w objęcia kobiety, śmiejąc się radośnie.
~ Dziękuję… ~ szepnęłaś, czując łzy ściekające po twych kryształowych policzkach.
~ Bóg ma swoje sposoby, by ukarać kogoś, spełniając jednocześnie jego marzenia ~ odparła, gładząc cię uspokajająco po białych włosach. Zachichotałaś i odsunęłaś się o krok, spoglądając w pełną czułości twarz Marii.
~ Więc naprawdę mogę… Naprawdę tam wrócę? ~ kobieta skinęła głową ~ A co się stanie z Enklawą? ~ zapytałaś. Odpowiedzi udzielił ci Anioł.
~ Zniknie. Była przeznaczona dla ciebie i tylko dla ciebie.
~ A Bohoja? Co z nim będzie? ~ zmartwiłaś się losem swojego Anioła Stróża. W końcu nie dokończyłaś pokuty, a teraz otrzymałaś inną. Nie wiedziałaś, gdzie znajdzie się smok po twoim powrocie na Ziemię.
~ Powróci do domu i stamtąd dalej będzie pełnił swe obowiązki ~ padła odpowiedź. Uradowana odwróciłaś się w stronę kryształowej postaci unoszącej się majestatycznie na wodzie.
~ Słyszałeś? ~ zawołałaś, podbiegając na sam brzeg. Bohoja zaszeleścił skrzydłami, podpływając bliżej.
~ Słyszałem. Wygląda na to, że czas się pożegnać ~ w jego głębokim głosie zadźwięczała ciepła nutka. Pociągnęłaś nosem, z trudem powstrzymując łzy i ostatni raz przytuliłaś się do dostojnego kryształowego łba.
~ Będę tęsknić ~ wyszeptałaś. Anioł parsknął cicho, spoglądając na ciebie lśniącym okiem.
~ Będę przy tobie, tak jak zawsze od dnia twoich narodzin ~ pocieszył cię i uderzył ogonem o taflę wody, która powoli przybrała kształt kryształowego klifu. Przyglądałaś się temu z mieszanymi uczuciami. Byłaś szczęśliwa, że dostałaś drugą szansę i będziesz mogła zrealizować swoje marzenia, a może i… Może nawet spędzić życie u boku Yoongiego? Ale z drugiej strony bałaś się, ze tak się nie stanie, bałaś się, że się nie odnajdziesz w tym świecie, który przecież bardzo zmienił się od twojej śmierci, poza tym trochę smutno ci było, że miejsce, które już dawno stało się dla ciebie domem tak po prostu zniknie. I Bohoja… Obejrzałaś się na smoka, próbując przekazać mu spojrzeniem całą swoją wdzięczność i wszystkie te słowa, które z różnych powodów nie zostały wypowiedziane.
~ Idź… ~ pogonił cię Anioł, machając skrzydłami. Skinęłaś mu głową na pożegnanie i odwróciłaś się w stronę skalnego klifu. Puściłaś się biegiem przed siebie, lekko pokonując wznoszący się teren. Przyspieszyłaś. Skoczyłaś przed siebie, spadając w dół z ogromną prędkością i…

~*~*~*~

…z głośnym pluskiem uderzyłaś w taflę wody. Zimna woda otoczyła cię ze wszystkich stron, wypychając powietrze z twych płuc. Zamachałaś rękami rozpaczliwie, wynurzając twarz na powierzchnię i chwytając rozpaczliwie powietrze, by zaraz zniknąć spowrotem w odmętach. Nagle rozległa się seria plusków – ktoś „biegł” ci na pomoc. Już po chwili czyjaś dłoń złapała cię za nadgarstek i odholowała do brzegu. Czyjeś silne ramiona uniosły cię w górę i przycisnęły do piersi. Oddychając szybko, przetarłaś dłonią oczy i uniosłaś wzrok na twarz twego wybawcy. Yoongi uśmiechnął się lekko, wychodząc na brzeg i sadzając na ławce. Podniósł porzuconą kurtkę z ziemi i otulił cię nią, otaczając jednocześnie ramionami.
Odgarnęłaś z twarzy mokre kosmyki włosów, z zaskoczeniem stwierdzając, że są mlecznobiałe. Twoja wciąż wilgotna skóra lśniła w blasku księżyca jak najprawdziwszy kryształ. Byłaś ubrana w tą samą sukienkę i pelerynę, co w Enklawie i tak jak tam byłaś bosa. Tylko twoje oczy ze srebrzystych stały się jasnoniebieskie.
- Nie takiej kary się spodziewałem – usłyszałaś wesoły głos chłopaka.
- Ja też nie – mruknęłaś, odwzajemniając jego uśmiech. Nagły powiew wiatru przyprawił cię o gęsią skórkę. Przyciągnęłaś kolana do piersi i oparłaś głowę o ramię Sugi, czując jak powoli się rozgrzewasz.
- Ale nie żałuję – wymruczał Koreańczyk, przytulając policzek do twych ociekających wodą włosów.
- Ja też nie – powtórzyłaś cicho, czując jak twoja twarz oblewa się delikatnym rumieńcem, doskonale widocznym na twej bladej twarzy. Trwaliście tak długą chwilę, wpatrując się bezwiednie w księżyc.
- Wiesz… Trochę się boję – wyznałaś cicho, otulając się szczelniej ramionami.
- Nie musisz. Przecież jestem tutaj – odszepnął Yoongi. Parsknęłaś urywanym śmiechem, kręcąc głową.
- Tak, jesteś, ale… Co jeśli nie uda mi się tu odnaleźć? Jeśli nie znajdę pracy, mieszkania, nie będę miała za co żyć? Co jeśli…
- Ćśśś… Najważniejsze, że będziesz przy mnie – odparł chłopak, przytykając ci palec do ust. Zmierzyłaś go zaskoczonym i pełnym nadziei spojrzeniem jasnobłękitnych oczu.
- Czekaj, czy ty… Czy ty właśnie… - urwałaś, nie bardzo wiedząc, jak ubrać w słowa to, co chciałaś powiedzieć, ale on i tak zrozumiał, o co pytasz i pokiwał twierdząco głową. Na twych ustach wykwitł delikatny uśmiech, kiedy wtuliłaś się ufnie w jego pierś.
- Ale i tak… - zaczęłaś, ale nie było ci dane skończyć, bo Koreańczyk znów przerwał ci w pół słowa.
- Póki co zamieszkasz z nami. Nie gadałem jeszcze z chłopakami, ale myślę, że się zgodzą. Pieniędzy na razie nie potrzebujesz, co do Internetu i innych cudów techniki, nauczymy cię wszystkiego, trochę gorzej będzie z pracą. Wątpię, by była jakaś dla osób z twoim wykształceniem, ale na pewno coś wymyślimy. Jakieś jeszcze pytania?
Zaśmiałaś się tylko wesoło i pokręciłaś głową. Zastanawiałaś się, czy on to wcześniej zaplanował, czy teraz wymyślił na szybko. W sumie, co za różnica? Wstałaś zdecydowanie i potrząsnęłaś lekko głową, pozbywając się wciąż tam pozostających pojedynczych kropelek wody.
- No to nie ma na co czekać. Lepiej będzie, jeśli jak najszybciej poinformujemy twoich przyjaciół o tym, że się wprowadzam – powiedziałaś pogodnie i już po chwili szliście z Sugą rozświetloną księżycowym światłem alejką, trzymając się za ręce. Przy wyjściu z parku odwróciłaś się jeszcze ostatni raz i przez chwilę na spokojnej tafli jeziorka mignęła ci sylwetka kryształowego smoka. Dziękuję, pomyślałaś, uśmiechając się lekko i ruszyłaś przed siebie w nieznane, ku nowemu życiu.

5 komentarzy:

  1. Ej, to było super! xD Tak bardzo w moim stylu *-* Idealnie trafiłaś w mój wybredny gust! Chcę więcej! Chcę wiedzieć, jak chłopacy zareagowali na kryształową, na to, że Suga w ogóle ją przyprowadził! Chcę także wiedzieć, czy zorientują się/dowiedzą, że to ona śniła się czarnowłosemu ;; Nie pozwól mi żyć w niewiedzy! Bardzo jej nie znoszę D:
    Czekam na więcej twoich prac, bo serio, jest co czytać :D Jest to obecnie jeden z niewielu blogów, które odwiedzam, bo obecnie wolę wattpada xD
    Życzę wiele weny, czasu i chęci <3
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Heeej!
    Uff, w końcu dotarłam z komentarzem. Wybacz, proszę, że tak długo mi to zajęło, ale jestem.
    I wiesz co?
    DEADŁAM.
    SKISŁAM.
    AISH.
    TO. JEST. BOSKIE.
    10/10.
    Jeeez. Serio. Wielbię. Nie przesadzam, podobało mi się bardzo! Ciekawy, oryginalny koncept, no i Suga... Czego chcieć więcej? Hmmm, już wiem, tego, co koleżanka wyżej: chciałabym wiedzieć, co by się dalej działo. Ale można to sobie też wyobrażać :D

    Dziękuję Ci za napisanie tego cuda fla mnie, DZIĘKUJĘ <3

    Sorki za mało merytoryczny komentarz, ale nie wiem, co jeszcze mogłabym napisać.

    Weny życzę!

    Pozdrowionka,
    Eva

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa ;3 Ja osobiście co do kilku fragmentów miałam wątpliwości, bo nie wyszły mi do końca tak, jak chciałam, ale co ja się będę z czytelnikami kłócić xd Co do dalszej części, to nie planowałam nic takiego i nie sądzę, by się pojawiła. Cóż, przykro mi Reiko, będziesz sobie musiała dopowiedzieć sama ;3 Nie no, ale tak poważnie, zakończenie na początku planowałam zupełnie inne, w którym być może (podkreślam, być może) byłoby wyjaśnione więcej, ale jakoś tak się stało, że teraz, gdybym spróbowała coś dopisać/zmienić/wcisnąć, mam wrażenie, ze całość by się rozleciała... Eh, jak by to powiedziała Pewna Osoba, "ciężkie życie nastolatki" xd
      No nic, pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt ;3

      P.S Sorki, że nic nie wstawiłam na święta. Planowałam to zrobić, ale odcięło mi internet i dopiero dzisiaj mojemu bratu udało się go naprawić xd
      Pozdrawiam~

      Usuń
  3. Jezus Chryste.
    *Eksplozja za 3, 2, 1...*
    TO BYŁO TAKIE CUDOWNIE PIĘKNE! BOŻE NAJKOCHAŃSZY!
    AISH, KOCHAM CIĘ, BŁAGAM, PISZ TAKICH WIĘCEJ! *^*
    Naprawdę, Boskie, no słów nie mam ;-; <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo... Dzięki ;3 Nie sądziłam, że zajrzysz, zwłaszcza po tym, jak zostawiłam ci taki chamski spam xd
      W każdym razie bardzo mi miło, że tak uważasz. Bardzo potrzebowałam dzisiaj motywacji i oto jest ;p Aż chce się pisać ;3

      Usuń