Biegłaś
przed siebie, ścigana wyrzutami sumienia. Znowu to zrobiłaś. Skazałaś na piekło
kolejnego niewinnego człowieka, w dodatku tego
człowieka. Niecierpliwym ruchem otarłaś łzy spływające po twej twarzy,
wybiegając z lasu na otwartą przestrzeń. Przystanęłaś na chwilę, by uspokoić
oddech i szalejące serce, wyrywające się z twej piersi. Nienawidziłaś siebie i
tego, do czego zmuszała cię twoja natura. Powoli podeszłaś do krawędzi
przepaści, spoglądając ostrożnie w dół. Czy odważysz się skoczyć? Głupie
pytanie, oczywiście, że tak, ale czy dasz radę powstrzymywać swoją naturę na
tyle długo, by zginąć?
Zacisnęłaś
usta w wąską linię. Cofnęłaś się kilka kroków, rozpędziłaś się i skoczyłaś.
Spadałaś głową w dół, rozkoszując się zimnym powietrzem szarpiącym twoje ciało.
Otworzyłaś oczy i to był błąd. Zobaczyłaś ziemię zbliżającą się w
zastraszającym tempie i twój instynkt wziął górę nad wolą. Twoje ciało otoczyła
różowawa poświata, nogi wydłużyły się, a stopy zmieniły w kopyta. Oczy zmieniły
kolor na złote, źrenice zwęziły się w szparki, paznokcie stały się czarne i
zakrzywione jak u kota, a na czole wyrosły dwa długie, wdzięcznie wygięte
czarne rogi. Z pleców wystrzeliły ogromne błoniaste skrzydła, dzięki którym
wyhamowałaś i zatrzymałaś się tuż nad ziemią. Jako ostatni pojawił się ogon,
długi, wężowaty, zakończony strzałką.
Z
westchnieniem złożyłaś skrzydła, opadając na dno przepaści, nie mogąc uwierzyć
w beznadziejność tej sytuacji. Z twych oczu popłynęły gorące łzy.
- Nienawidzę
tego! Nienawidzę! – zawyłaś rozpaczliwie, upadając na kolana. Skuliłaś się pod
skalną ścianą, wstrząsana spazmami płaczu. Chciałaś zniknąć. Wymazać swoją
obecność z tego świata. Ale twoja natura sukuba nie pozwalała ci na to.
Zmuszała cię do robienia rzeczy, których później żałowałaś. A najbardziej bolał
fakt, że działo się to na twoje własne życzenie.
Znowu kłóciłaś się z
matką o byle bzdurę. Czepiała się ciebie o wszystko, za krótka spódniczka, zbyt
wyzywający makijaż, skąpa bluzka nieodpowiednia, jej zdaniem, dla kogoś takiego
jak ty.
- Odpierdol się ode
mnie wreszcie! – wrzasnęłaś wściekła. Kobieta nabrała powietrza, ale nie
pozwoliłaś jej się odezwać.
- Przestań czepiać się
mnie o wszystko! Nie jestem już dzieckiem i będę się ubierać jak chcę!
- Nie pozwolę ci w tym
wyjść z domu! Wyglądasz jak dziwka! – słowa matki cię zabolały. Do oczu
napłynęły ci łzy.
- Świetnie! Wiesz co?
W piekle by mi było lepiej niż tu! – wybiegłaś z domu trzaskając drzwiami.
Przemierzałaś ulice Seulu, nie zwracając uwagi na przechodniów, mierzących cię
dziwnymi spojrzeniami. Zatrzymałaś się w ciemnej uliczce. Osunęłaś się po
ścianie, zanosząc się szlochem. W pewnym momencie ktoś do ciebie podszedł.
Osoba kucnęła przy tobie i pogładziła cię po ramieniu.
- Co się stało? –
dźwięczny, kobiecy głos pieścił twoje uszy, hipnotyzując cię swym głębokim
brzmieniem.
- Bo… Bo… Moja matka…
Ona… To suka… - powiedziałaś urywanym głosem, spoglądając żałośnie na nieznajomą.
Kobieta uśmiechnęła się do ciebie pocieszająco.
- Nie martw się, mogę
ci pomóc. Chodź ze mną, a sprawię, że nikt już nigdy cię nie skrzywdzi.
Nie wiedziałaś czemu,
ale natychmiast jej uwierzyłaś. Przed twymi oczami pojawiły się wyimaginowane
sceny z przyszłego życia, gdzie nikt cię nie obraża, nikt nie ma pretensji do
ciebie, nikt nie zabrania ci ubierać się tak, jak chcesz…
Wstałaś i poszłaś za
nieznajomą, mimo iż rozsądek nakazywał ci ucieczkę. Zaprowadziła cię do nocnego
klubu. Chwilę rozmawiała z barmanem, po czym przyniosła ci szklankę wypełnioną
ognistopomarańczowym płynem.
- Wypij – powiedziała.
Wzięłaś od niej szklankę i wypiłaś duszkiem, uciszając swoje wątpliwości wizją
przyszłego życia. Kobieta uśmiechnęła się z zadowoleniem. Niepewnie
odwzajemniłaś uśmiech i nagle skuliłaś się z bólu. Twoje ciało pulsowało,
najmocniej na czole, nogach i wzdłuż kręgosłupa. Czułaś, że dzieje się z tobą
coś dziwnego. W twoim umyśle coś przeskoczyło z cichym kliknięciem i niespodziewanie
ból zamienił się w przyjemne mrowienie. Wyprostowałaś się powoli i znów
spojrzałaś nieznajomej w oczy.
- Rozejrzyj się –
posłusznie spełniłaś polecenie. Wszystko dookoła stało się bardziej wyraziste,
a ludzi otaczała dziwna, rudawa poświata.
- Chodź za mną –
usłyszałaś. Kobieta zaprowadziła cię do łazienki. Spojrzałaś w lustro i aż
otworzyłaś usta z zachwytu. Byłaś piękna. Rysy twarzy wyostrzyły ci się, a
włosy stały się gęstsze i rzucały dookoła ogniste refleksy. Całe twe ciało wręcz
promieniowało erotyzmem. Byłaś pewna, że każdy mężczyzna należy do ciebie.
Po dłuższej chwili
zauważyłaś wyłaniające się spomiędzy włosów dwa czarne, lśniące rogi. Dotknęłaś
ich dłonią. Były twarde i gładkie, jak dwa obsydiany. Spojrzałaś po sobie,
sprawdzając, co się jeszcze zmieniło. Twoje nogi od kolan w dół były pokryte
krótką sierścią, u góry niemal zlewające się ze skórą, przechodzącą płynnie w
niemal czerń przy kopytach. Długi, giętki ogon kołysał się zmysłowo wokół nich,
a z pleców wyrastały wielkie, czarne, błoniaste skrzydła. Odwróciłaś się do
nieznajomej, którą otoczyła czerwonawa poświata. Zafascynowana patrzyłaś, jak
jej ciało przechodzi taką samą przemianę jak twoje. Po chwili stanęła obok
ciebie. Mimo iż byłaś hetero, czułaś do niej ogromny pociąg. Kobieta zaśmiała
się gardłowo.
- Widzisz, kochana,
teraz jesteś sukubem. Mężczyźni będą błagali o choćby jedno twoje spojrzenie,
nawet kobiety nie będą mogły oprzeć się twemu urokowi. Nikt nie powie o tobie
złego słowa, nawet twoja matka. Tylko pamiętaj o jednym – oczy demonicy stały
się poważne.
- Nie wolno ci nikogo
pokochać. Nikt też nie może pokochać ciebie.
- Ale powiedziałaś…
- Będą kochać twoje
ciało, a tobie nie wolno dopuścić, by ktokolwiek zakochał się w twej duszy. W
przeciwnym razie stracisz wszystko.
Zaklęłaś ze
złością, wspominają tamto wydarzenie. Jeszcze tamtej nocy poderwałaś chłopaka i
zaciągnęłaś do łóżka. Przemiana w sukuba zabiła w tobie wstyd i strach, a gdy
dochodziłaś w ramionach kochanka, czułaś się królową świata.
Starsza
demonica miała rację, od tamtej pory matka nigdy na ciebie nie krzyczała, a
nawet pomagała ci wybierać coraz to bardziej ponętne stroje. Zatrudniłaś się w
nocnym klubie jako striptizerka, więc miałaś wystarczająco dużo pieniędzy na różne
wymyślne wdzianka. Z dnia na dzień w szkole zdobyłaś grono przyjaciółek i
jeszcze większe adoratorów. Każdy chłopak się za tobą oglądał, nawet
nauczyciele traktowali cię łagodniej, gdy tylko wyszczerzyłaś ząbki w słodkim
uśmiechu.
Swoją
‘‘demoniczną’’ postać ukrywałaś głęboko w środku. Wydostawała się na zewnątrz
gdy tego zapragnęłaś, ale nie robiłaś tego zbyt często, by nie wzbudzić
podejrzeń otoczenia. Już nie musiałaś wymykać się z domu, matka sama wyganiała
cię na miasto, byś się zabawiła.
Gdy skończyłaś
liceum, zmieniłaś swój tryb życia. Spałaś w dzień, a wieczorem bawiłaś się w
najlepszych klubach, podrywałaś najprzystojniejszych chłopaków, prawie każdą
noc spędzałaś z kimś innym. Zdarzyło ci się parę razy przespać z dziewczyną, bo
uznałaś, że tego też musisz spróbować.
Po około
półtora roku takie życie zaczęło cię nudzić. Miałaś wszystko, czego
zapragnęłaś, nie musiałaś się o nic starać, wszystko przychodziło ci bez trudu,
a jednak… z każdym dniem byłaś coraz smutniejsza. Twoje serce momentami stawało
się ciężkie i twarde, tak iż miałaś wrażenie, że nosisz w piersi kamień.
Starałaś się to zagłuszyć alkoholem i narkotykami, ale niestety pomagało to
tylko na chwilę. Pewnego dnia po imprezie przechodziłaś obok kościoła. Po
chwili zastanowienia weszłaś tam, ostrożnie stawiając kroki. Usiadłaś w
ostatniej ławce, wpatrując się w piękne zdobienia. Nagle smutek i rozpacz
dopadły cię z pełną mocą. Rozpłakałaś się, ale pierwszy raz od dawna płacz
przyniósł ci ulgę. Dotarło do ciebie, że to co robiłaś, było złe. Następnego
dnia nie poszłaś na imprezę, kolejnego też nie. Zaniepokojone przyjaciółki
odwiedzały cię w domu, twoja matka też nie mogła zrozumieć, co się z tobą
dzieje. Jakiś czas opierałaś się ich namowom wyjścia z domu, ale w końcu
uległaś. Bawiłaś się świetnie, spędziłaś noc z niesamowicie przystojnym
mężczyzną, ale następnego dnia miałaś ogromnego moralnego kaca. Pierwszy raz
zaczęłaś się zastanawiać, co się stanie z tymi wszystkimi, którzy spędzili z
tobą noc. Gdy byłaś mała i twój tata jeszcze żył, opowiadał ci zawsze bajki na
dobranoc. Przypomniałaś sobie jedną z nich, tę o kobiecie-demonicy.
Dawno, dawno temu było sobie królestwo,
które napadła plaga w postaci kobiety-demonicy. Gdy przybywała ona do jakiejś
wioski lub miasta, oczarowywała wszystkich, a każdego kto jej uległ zabijała.
Zdesperowany król szukał jakiegoś sposobu na pozbycie się maszkary, ale bez
skutku, bo zniszczyć ją mógł tylko ktoś o sercu tak czystym, że potworzyca się
w nim zakocha. Jednak wszyscy, którzy próbowali, prędzej czy później skusili
się na obietnice demonicy, a ona za karę uśmiercała ich. Pewnego dnia król
spotkał ubogiego chłopaka, który mimo własnej biedy dzielił się z innymi
wszystkim, co miał. Zaproponował mu, że jeśli podejmie się tego zadania, odda
mu pół królestwa, ale chłopak nie zgodził się. Król opowiedział mu o
kobiecie-demonicy, o tym, ze zabiła już połowę mężczyzn w królestwie i jeśli
nie pomoże, niedługo nie zostanie ani jeden. Biedak zamyślił się i zgodził się
pomóc, ale zaznaczył, że nie chce za to żadnej nagrody. Władca ucieszył się i
przystał na to. Następnego dnia chłopak wyruszył na poszukiwanie demonicy.
Nietrudno było ją znaleźć. Gdy tylko go zobaczyła, zaczęła się do niego
wdzięczyć, obiecywać mu wszystkie bogactwa świata, jednak chłopak odmówił. Potworzycę
bardzo to zaintrygowało, bo jeszcze nigdy nikt jej nie odmówił. Zaczęła chodzić
za nim krok w krok, obiecując, prosząc, grożąc, ale chłopak był nieugięty.
Kobiecie-demonicy zaimponowała taka postawa. Próbowała go zwodzić na różne
sposoby, zapominając o całym świecie, ale bez skutku. Po kilku tygodniach
odkryła, że przebywając z chłopcem czuje coś dziwnego. Nie wiedziała co to,
więc poszła zapytać chłopaka. Ten tylko uśmiechnął się do niej i powiedział: To
miłość. W jednej chwili demonica zmieniła się w piękną dziewczynę o czystym
sercu. Chłopak pojął ją za żonę i żyli długo i szczęśliwie.
Wtedy
przyszło ci na myśl, że ty stałaś się taką kobietą-demonicą. Wszyscy ci
ulegali, ale jeszcze nie spotkałaś nikogo, kto by ci odmówił.
Tamtego dnia
uciekłaś z domu i kupiłaś mieszkanie po drugiej stronie Seulu. Starałaś się
zachowywać inaczej, rzadko chodziłaś na imprezy, rzuciłaś pracę w klubie i
znalazłaś sobie bardziej ‘‘przyzwoite’’ zajęcie. Od czasu do czasu jednak natura
sukuba brała górę i wychodziłaś na parę dni, zabawić się jak dawniej. Za każdym
razem czułaś ogromne wyrzuty sumienia, bo z czasem zaczęłaś utożsamiać się z
tamtą bajką i uwierzyłaś, że każdy twój kochanek źle skończy, jednym słowem,
czeka go piekło. Twój ojciec był bardzo wierzący i pamiętałaś wiele z tego, co
ci mówił, jednak przez większość życia nie traktowałaś tego poważnie. Od kiedy
jednak dotarło do ciebie, ze demony istnieją, dopuściłaś do siebie myśl o
istnieniu piekła. O siebie się nie martwiłaś, byłaś przekonana, że zostaniesz potępiona,
ale zaczęło ci zależeć na tych wszystkich niewinnych ludziach, których
pociągałaś za sobą.
Jakiś czas temu poznałaś chłopaka. Miał na imię Tao. Spodobał ci się, ale nie chciałaś sprowadzać go na „złą drogę”, dlatego byłaś dla niego zimna i niedostępna. Często przychodził do kawiarni, w której pracowałaś. Było ci bardzo trudno powstrzymać swój głupi instynkt sukuba i nie zaciągnąć go do łóżka, zwłaszcza, że był całkiem przystojny. Z bólem odmawiałaś mu za każdym razem, gdy proponował ci spotkanie, bo wiedziałaś, że to się może źle skończyć.
Dzisiaj, gdy
wychodziłaś właśnie z pracy, wpadłaś na Tao. Zaproponował, że odprowadzi cię do
domu, ale jak zawsze odmówiłaś. Chłopak parsknął niezadowolony.
- Dlaczego jesteś
taka zimna? – zapytał zirytowany.
- Dla
twojego własnego dobra – odpowiedziałaś i poszłaś do domu. Tao dogonił cię,
dopytując się, co miałaś na myśli.
- Dla mojego dobra? Co to znaczy? Dlaczego jesteś taka tajemnicza? Czemu nie chcesz gdzieś ze mną wyjść? Jestem aż tak odrażający, że wstydzisz pokazać się ze mną w towarzystwie? A może...
Starałaś się nie zwracać na niego uwagi, ale co jakiś czas mimowolnie zerkałaś na jego twarz, na jego oczy, które upodabniały go do pandy, na kształtne usta, niezamykające się nawet na chwilę…
- Dla mojego dobra? Co to znaczy? Dlaczego jesteś taka tajemnicza? Czemu nie chcesz gdzieś ze mną wyjść? Jestem aż tak odrażający, że wstydzisz pokazać się ze mną w towarzystwie? A może...
Starałaś się nie zwracać na niego uwagi, ale co jakiś czas mimowolnie zerkałaś na jego twarz, na jego oczy, które upodabniały go do pandy, na kształtne usta, niezamykające się nawet na chwilę…
Nie
zauważyłaś, kiedy stanęliście przed twoim domem. Już miałaś wejść do środka,
gdy chłopak złapał cię za rękę. Odwróciłaś się, a niewielka odległość między
wami sprawiła, że straciłaś nad sobą panowanie i go pocałowałaś. Chłopak z
żarem oddał pocałunek, przyciskając cię do drzwi. Otworzyłaś je i weszliście do
mieszkania, nie odrywając się od siebie. Upadliście na podłogę. Tao zaczął
ściągać z ciebie bluzkę, a wtedy dotarło do ciebie, w jakim kierunku to zmierza. Przerażona odepchnęłaś go i wybiegłaś z domu, zostawiając zdezorientowanego chłopaka.
Nienawidziłaś się za to, chciałaś zginąć.
Ale ci się
nie udało.
Siedziałaś
nieruchomo na dnie przepaści, a wokół ciebie zapadał zmrok. Nagle dobiegło do
ciebie czyjeś wołanie. Uniosłaś głowę i zobaczyłaś w oddali twego niedoszłego
kochanka. Zerwałaś się na równe nogi i uciekłaś w przeciwną stronę, zanim cię
zauważył. Nie chciałaś, by cię zobaczył w takim stanie. Nie chciałaś, by w
ogóle cię zobaczył. Po jakimś czasie natrafiłaś na jaskinię. Schowałaś się w
niej, mając nadzieję, że Tao cię nie znajdzie.
W
międzyczasie słońce schowało się za horyzontem i było już całkiem ciemno. Znowu
usłyszałaś chłopaka wołającego twoje imię. Wcisnęłaś się w najdalszy kąt w
jaskini, modląc się, by tu nie zajrzał. Do twoich uszu dotarł odgłos jego
kroków i ciężki oddech. Był coraz bliżej, aż wreszcie przed wejściem do jaskini
zamajaczyła ci jego ciemna sylwetka.
- ______… -
usłyszałaś jego łamiący się głos. Nagle zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego za
tobą pobiegł. Przecież jasno pokazałaś, że chcesz być sama. Dla ciebie było to
co najmniej niezrozumiałe, ale mimo to zrobiło ci się ciepło na sercu.
Niespodziewanie noga obsunęła ci się, potrącając kamień, który potoczył się z
głośnym chrzęstem. Wstrzymałaś oddech, gdy Tao poderwał głowę do góry, próbując
przebić wzrokiem ciemność.
- ______? –
zapytał niepewnie. Z wahaniem wszedł do jaskini, a ty rozpaczliwie starałaś się
wcisnąć głębiej w ścianę.
- ______… -
zamarłaś. Stał tuż przed tobą. Po chwili kucnął, a ty poczułaś jego dłoń na
swojej twarzy.
- Odejdź… -
wychrypiałaś, ale chłopak zamiast tego przyciągnął cię do siebie.
- Już nigdy
tak nie uciekaj – wyszeptał. Byłaś tak zaskoczona, że nie mogłaś powiedzieć
nawet słowa.
- Ale…
dlaczego? – wyjąkałaś w końcu. Odpowiedź jeszcze bardziej cię zaskoczyła.
- Saranghae
______ - wciągnęłaś powietrze z cichym sykiem.
- Nie. To nie jest miłość. Ty
kochasz tylko moje ciało, tak jak wszyscy inni – w twoim głosie było słychać ból i tęsknotę.
Nie
wiedziałaś jak, ale poczułaś, że Tao się uśmiecha.
- Pabo. Kocham
cię całą, ty mała demonico.
Odepchnęłaś
go, jeszcze silniej przywierając do ściany za tobą.
- Ty wiesz?
Skąd? – nagle twoje oczy przywykłe do ciemności poraziło jasne światło. Po
dłuższej chwili twój wzrok przyzwyczaił się do niego i ujrzałaś coś, czego
nigdy się nie spodziewałaś. Tao stał, a z jego pleców wyrastały ogromne białe
skrzydła. To one tak lśniły, oświetlając twoje ciało sukuba. Skuliłaś się,
patrząc na niego z przestrachem, ale on uklęknął przy tobie.
- Nie bój
się, nic ci nie zrobię – rozbawiony puścił ci oczko. Zszokowana otwierałaś usta
i zamykałaś, jak ryba wyjęta z wody.
- Obserwowałem cię już od dłuższego czasu. Zostałem
przysłany, by pomóc ci stać się znów zwykłym człowiekiem, co raczej się nie zdarza. Szef zwykle szanuje decyzje swych dzieci i pozwala im dalej brnąć w bagno, ale ty... Twój płacz dotarł do jego uszu, więc wysłał mnie. Podążałem za tobą wszędzie, próbując zrozumieć, jak mam ci pomóc, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że żeby tego
dokonać, musisz kogoś pokochać z całego serca. Tak samo jak ta osoba musi
pokochać ciebie.
Spuściłaś
głowę, przypominając sobie słowa tej, przez którą stałaś się sukubem. Nie wolno ci nikogo pokochać. Nikt też nie
może pokochać ciebie. W przeciwnym razie stracisz wszystko.
Wreszcie
zrozumiałaś ich sens. Nie wszystko. Tylko to, co obiecywała. Zerknęłaś spod oka
na anioła, zastanawiając się, czy to, co powiedział, było prawdą. Jeśli tak, to
jeden warunek już został spełniony. A drugi… Czy ja go kocham? zapytałaś samą siebie. Nie wiedziałaś. Czułaś
potrzebę chronienia go przed samą sobą, choć przychodziło ci to z wielkim trudem.
Przypomniałaś sobie, jak bardzo cię bolało, gdy byłaś dla niego odpychająca i
niedostępna, zwłaszcza że on mimo to do ciebie przychodził. I jak ciepło ci się
zrobiło, gdy okazało się, że cię szukał. Czy
to jest miłość?
- Ja… -
zaczęłaś z wahaniem – Ja nie wiem, co to jest. Nigdy wcześniej czegoś takiego
nie czułam.
Spojrzałaś
na niego niepewnie. Tao pogładził cię dłonią po policzku, a ty zarumieniłaś się
ledwo dostrzegalnie.
- A co
czujesz?
- Ja… Ummm…
No…
- No dalej
______, odważysz się to powiedzieć?
Spojrzałaś
mu w oczy i dostrzegłaś w nich ciepło. Patrzył na ciebie tak, jak żaden
mężczyzna przed nim. Pod jego
spojrzeniem cała się rozpłynęłaś, było ci tak dobrze jak nigdy i nie było w tym
nawet grama niezdrowej namiętności. Tylko… miłość.
- Saranghae,
mój aniele – powiedziałaś z nagłą pewnością. Tao przyciągnął cię do siebie, a
ty wtuliłaś się w niego ufnie. Poczułaś, jak jego skrzydła cię obejmują,
otoczyło cię złote światło i…
Obudziłaś
się w swoim łóżku. Czyżby to był tylko
sen? Nagle usłyszałaś, że ktoś dosłownie rozbija się w twojej kuchni.
Wstałaś i poszłaś sprawdzić, co się dzieje, owijając się po drodze szlafrokiem.
Zastałaś tam Tao i rozbity talerz na podłodze.
- Ups… -
powiedział skruszony chłopak, a ty tylko uśmiechnęłaś się ciepło.
- Nic się
nie stało, mój aniele, kupi się drugi – powiedziałaś, gdy chłopak zbierał z
podłogi ceramiczne skorupy.
- Ale ja
zapłacę, moja mała demonico – odparł chłopak, uśmiechając się do ciebie słodko.
Zaśmiałaś się cicho, ale pozwoliłaś mu mieć ostatnie słowo. Byłaś szczęśliwa,
że koszmar, jakim było twoje życie przez kilka ostatnich lat wreszcie się
skończył. Odwróciłaś się, by wyjść, ale czyjeś silne ramiona skutecznie cię
zatrzymały, zamykając w czułym uścisku.
- Saranghae
– usłyszałaś jego szept tuż przy swoim uchu.
- Saranghae
– odpowiedziałaś równie cicho.
Wiem, wiem. Mało tu tego
Tao i bardzo możliwe – nawet bardziej niż bardzo – że totalnie zmieniłam jego
charakter, niemniej jednak nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu.
Trochę smuci mnie brak
komentarzy pod poprzednim postem bo nie wiem, czy to co piszę wam się podoba
czy nie. Chciałabym wiedzieć, co waszym zdaniem robię dobrze, a co źle. To by mi na pewno pomogło w pisaniu. Jak wiecie, dopiero zaczynam i nie mam jeszcze doświadczenia, a opinie czytelników bardzo się przydają. O ile ktoś to wogóle czyta...
Było to dawno... I uprzedzam, nie oddam tu moich uczuć w takim stopniu w jakim bym chciała D:
OdpowiedzUsuńJEJUU! *^*
To było takie no kurde... Cholernie świetne! Jak to może nie mieć komentarzy? *~*
Serio, kocham fantastyczne, paranormalne scenariusze, a Taoś tu pasuje jak nikt inny! <3
Odwaliłaś świetną robotę!
Dzięki ;3 To był mój drugi scenariusz, jaki napisałam w życiu, więc nie jest tak dobry, jakbym chciała, ale cieszę się, że mimo wszystko ci się podoba ^.^
UsuńPozdrawiam~
Wpędzasz mnie w kompleksy.
OdpowiedzUsuńRany.
Cudo.
Wspaniałe to to jest!
PRAGNĘ WINCYJJJJJJJJJJJJJJJJJ *^*
Geezz to jest Boskie!!! Tao tutaj pasuje idealnie jak nikt inny.
OdpowiedzUsuńCudo! Życzę więcej takich i mam nadzieję że wznowisz tego bloga i napiszesz dla mnie fika z Kai'em (+18) i fika z Tao (+18). BBopiszesz genialnie!
Dziękuję za miłe słowa, ale raczej nie podejmę się pisania tych fanfików. Generalnie nie lubię pisać rzeczy +18, więc rozumiesz... XD
UsuńA co do wznowienia bloga... zastanowię się, zobaczę czy wgl dam radę wrócić do w miarę regularnego pisania, a nawet jeśli, to najprawdopodobniej przez najbliższy czas będę się zajmować moim głównym projektem, czyli My Friend Is A Gumiho z Jungkookiem w roli głównej xD
Pozdrawiam~