Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

środa, 9 grudnia 2015

Tao (EXO) Czy się odważysz?



Biegłaś przed siebie, ścigana wyrzutami sumienia. Znowu to zrobiłaś. Skazałaś na piekło kolejnego niewinnego człowieka, w dodatku tego człowieka. Niecierpliwym ruchem otarłaś łzy spływające po twej twarzy, wybiegając z lasu na otwartą przestrzeń. Przystanęłaś na chwilę, by uspokoić oddech i szalejące serce, wyrywające się z twej piersi. Nienawidziłaś siebie i tego, do czego zmuszała cię twoja natura. Powoli podeszłaś do krawędzi przepaści, spoglądając ostrożnie w dół. Czy odważysz się skoczyć? Głupie pytanie, oczywiście, że tak, ale czy dasz radę powstrzymywać swoją naturę na tyle długo, by zginąć?
Zacisnęłaś usta w wąską linię. Cofnęłaś się kilka kroków, rozpędziłaś się i skoczyłaś. Spadałaś głową w dół, rozkoszując się zimnym powietrzem szarpiącym twoje ciało. Otworzyłaś oczy i to był błąd. Zobaczyłaś ziemię zbliżającą się w zastraszającym tempie i twój instynkt wziął górę nad wolą. Twoje ciało otoczyła różowawa poświata, nogi wydłużyły się, a stopy zmieniły w kopyta. Oczy zmieniły kolor na złote, źrenice zwęziły się w szparki, paznokcie stały się czarne i zakrzywione jak u kota, a na czole wyrosły dwa długie, wdzięcznie wygięte czarne rogi. Z pleców wystrzeliły ogromne błoniaste skrzydła, dzięki którym wyhamowałaś i zatrzymałaś się tuż nad ziemią. Jako ostatni pojawił się ogon, długi, wężowaty, zakończony strzałką.
Z westchnieniem złożyłaś skrzydła, opadając na dno przepaści, nie mogąc uwierzyć w beznadziejność tej sytuacji. Z twych oczu popłynęły gorące łzy.
- Nienawidzę tego! Nienawidzę! – zawyłaś rozpaczliwie, upadając na kolana. Skuliłaś się pod skalną ścianą, wstrząsana spazmami płaczu. Chciałaś zniknąć. Wymazać swoją obecność z tego świata. Ale twoja natura sukuba nie pozwalała ci na to. Zmuszała cię do robienia rzeczy, których później żałowałaś. A najbardziej bolał fakt, że działo się to na twoje własne życzenie.

Znowu kłóciłaś się z matką o byle bzdurę. Czepiała się ciebie o wszystko, za krótka spódniczka, zbyt wyzywający makijaż, skąpa bluzka nieodpowiednia, jej zdaniem, dla kogoś takiego jak ty.
- Odpierdol się ode mnie wreszcie! – wrzasnęłaś wściekła. Kobieta nabrała powietrza, ale nie pozwoliłaś jej się odezwać.
- Przestań czepiać się mnie o wszystko! Nie jestem już dzieckiem i będę się ubierać jak chcę!
- Nie pozwolę ci w tym wyjść z domu! Wyglądasz jak dziwka! – słowa matki cię zabolały. Do oczu napłynęły ci łzy.
- Świetnie! Wiesz co? W piekle by mi było lepiej niż tu! – wybiegłaś z domu trzaskając drzwiami. Przemierzałaś ulice Seulu, nie zwracając uwagi na przechodniów, mierzących cię dziwnymi spojrzeniami. Zatrzymałaś się w ciemnej uliczce. Osunęłaś się po ścianie, zanosząc się szlochem. W pewnym momencie ktoś do ciebie podszedł. Osoba kucnęła przy tobie i pogładziła cię po ramieniu.
- Co się stało? – dźwięczny, kobiecy głos pieścił twoje uszy, hipnotyzując cię swym głębokim brzmieniem.
- Bo… Bo… Moja matka… Ona… To suka… - powiedziałaś urywanym głosem, spoglądając żałośnie na nieznajomą. Kobieta uśmiechnęła się do ciebie pocieszająco.
- Nie martw się, mogę ci pomóc. Chodź ze mną, a sprawię, że nikt już nigdy cię nie skrzywdzi.
Nie wiedziałaś czemu, ale natychmiast jej uwierzyłaś. Przed twymi oczami pojawiły się wyimaginowane sceny z przyszłego życia, gdzie nikt cię nie obraża, nikt nie ma pretensji do ciebie, nikt nie zabrania ci ubierać się tak, jak chcesz…
Wstałaś i poszłaś za nieznajomą, mimo iż rozsądek nakazywał ci ucieczkę. Zaprowadziła cię do nocnego klubu. Chwilę rozmawiała z barmanem, po czym przyniosła ci szklankę wypełnioną ognistopomarańczowym płynem.
- Wypij – powiedziała. Wzięłaś od niej szklankę i wypiłaś duszkiem, uciszając swoje wątpliwości wizją przyszłego życia. Kobieta uśmiechnęła się z zadowoleniem. Niepewnie odwzajemniłaś uśmiech i nagle skuliłaś się z bólu. Twoje ciało pulsowało, najmocniej na czole, nogach i wzdłuż kręgosłupa. Czułaś, że dzieje się z tobą coś dziwnego. W twoim umyśle coś przeskoczyło z cichym kliknięciem i niespodziewanie ból zamienił się w przyjemne mrowienie. Wyprostowałaś się powoli i znów spojrzałaś nieznajomej w oczy.
- Rozejrzyj się – posłusznie spełniłaś polecenie. Wszystko dookoła stało się bardziej wyraziste, a ludzi otaczała dziwna, rudawa poświata.
- Chodź za mną – usłyszałaś. Kobieta zaprowadziła cię do łazienki. Spojrzałaś w lustro i aż otworzyłaś usta z zachwytu. Byłaś piękna. Rysy twarzy wyostrzyły ci się, a włosy stały się gęstsze i rzucały dookoła ogniste refleksy. Całe twe ciało wręcz promieniowało erotyzmem. Byłaś pewna, że każdy mężczyzna należy do ciebie.
Po dłuższej chwili zauważyłaś wyłaniające się spomiędzy włosów dwa czarne, lśniące rogi. Dotknęłaś ich dłonią. Były twarde i gładkie, jak dwa obsydiany. Spojrzałaś po sobie, sprawdzając, co się jeszcze zmieniło. Twoje nogi od kolan w dół były pokryte krótką sierścią, u góry niemal zlewające się ze skórą, przechodzącą płynnie w niemal czerń przy kopytach. Długi, giętki ogon kołysał się zmysłowo wokół nich, a z pleców wyrastały wielkie, czarne, błoniaste skrzydła. Odwróciłaś się do nieznajomej, którą otoczyła czerwonawa poświata. Zafascynowana patrzyłaś, jak jej ciało przechodzi taką samą przemianę jak twoje. Po chwili stanęła obok ciebie. Mimo iż byłaś hetero, czułaś do niej ogromny pociąg. Kobieta zaśmiała się gardłowo.
- Widzisz, kochana, teraz jesteś sukubem. Mężczyźni będą błagali o choćby jedno twoje spojrzenie, nawet kobiety nie będą mogły oprzeć się twemu urokowi. Nikt nie powie o tobie złego słowa, nawet twoja matka. Tylko pamiętaj o jednym – oczy demonicy stały się poważne.
- Nie wolno ci nikogo pokochać. Nikt też nie może pokochać ciebie.
- Ale powiedziałaś…
- Będą kochać twoje ciało, a tobie nie wolno dopuścić, by ktokolwiek zakochał się w twej duszy. W przeciwnym razie stracisz wszystko.

Zaklęłaś ze złością, wspominają tamto wydarzenie. Jeszcze tamtej nocy poderwałaś chłopaka i zaciągnęłaś do łóżka. Przemiana w sukuba zabiła w tobie wstyd i strach, a gdy dochodziłaś w ramionach kochanka, czułaś się królową świata.
Starsza demonica miała rację, od tamtej pory matka nigdy na ciebie nie krzyczała, a nawet pomagała ci wybierać coraz to bardziej ponętne stroje. Zatrudniłaś się w nocnym klubie jako striptizerka, więc miałaś wystarczająco dużo pieniędzy na różne wymyślne wdzianka. Z dnia na dzień w szkole zdobyłaś grono przyjaciółek i jeszcze większe adoratorów. Każdy chłopak się za tobą oglądał, nawet nauczyciele traktowali cię łagodniej, gdy tylko wyszczerzyłaś ząbki w słodkim uśmiechu.
Swoją ‘‘demoniczną’’ postać ukrywałaś głęboko w środku. Wydostawała się na zewnątrz gdy tego zapragnęłaś, ale nie robiłaś tego zbyt często, by nie wzbudzić podejrzeń otoczenia. Już nie musiałaś wymykać się z domu, matka sama wyganiała cię na miasto, byś się zabawiła.
Gdy skończyłaś liceum, zmieniłaś swój tryb życia. Spałaś w dzień, a wieczorem bawiłaś się w najlepszych klubach, podrywałaś najprzystojniejszych chłopaków, prawie każdą noc spędzałaś z kimś innym. Zdarzyło ci się parę razy przespać z dziewczyną, bo uznałaś, że tego też musisz spróbować.
Po około półtora roku takie życie zaczęło cię nudzić. Miałaś wszystko, czego zapragnęłaś, nie musiałaś się o nic starać, wszystko przychodziło ci bez trudu, a jednak… z każdym dniem byłaś coraz smutniejsza. Twoje serce momentami stawało się ciężkie i twarde, tak iż miałaś wrażenie, że nosisz w piersi kamień. Starałaś się to zagłuszyć alkoholem i narkotykami, ale niestety pomagało to tylko na chwilę. Pewnego dnia po imprezie przechodziłaś obok kościoła. Po chwili zastanowienia weszłaś tam, ostrożnie stawiając kroki. Usiadłaś w ostatniej ławce, wpatrując się w piękne zdobienia. Nagle smutek i rozpacz dopadły cię z pełną mocą. Rozpłakałaś się, ale pierwszy raz od dawna płacz przyniósł ci ulgę. Dotarło do ciebie, że to co robiłaś, było złe. Następnego dnia nie poszłaś na imprezę, kolejnego też nie. Zaniepokojone przyjaciółki odwiedzały cię w domu, twoja matka też nie mogła zrozumieć, co się z tobą dzieje. Jakiś czas opierałaś się ich namowom wyjścia z domu, ale w końcu uległaś. Bawiłaś się świetnie, spędziłaś noc z niesamowicie przystojnym mężczyzną, ale następnego dnia miałaś ogromnego moralnego kaca. Pierwszy raz zaczęłaś się zastanawiać, co się stanie z tymi wszystkimi, którzy spędzili z tobą noc. Gdy byłaś mała i twój tata jeszcze żył, opowiadał ci zawsze bajki na dobranoc. Przypomniałaś sobie jedną z nich, tę o kobiecie-demonicy.

 Dawno, dawno temu było sobie królestwo, które napadła plaga w postaci kobiety-demonicy. Gdy przybywała ona do jakiejś wioski lub miasta, oczarowywała wszystkich, a każdego kto jej uległ zabijała. Zdesperowany król szukał jakiegoś sposobu na pozbycie się maszkary, ale bez skutku, bo zniszczyć ją mógł tylko ktoś o sercu tak czystym, że potworzyca się w nim zakocha. Jednak wszyscy, którzy próbowali, prędzej czy później skusili się na obietnice demonicy, a ona za karę uśmiercała ich. Pewnego dnia król spotkał ubogiego chłopaka, który mimo własnej biedy dzielił się z innymi wszystkim, co miał. Zaproponował mu, że jeśli podejmie się tego zadania, odda mu pół królestwa, ale chłopak nie zgodził się. Król opowiedział mu o kobiecie-demonicy, o tym, ze zabiła już połowę mężczyzn w królestwie i jeśli nie pomoże, niedługo nie zostanie ani jeden. Biedak zamyślił się i zgodził się pomóc, ale zaznaczył, że nie chce za to żadnej nagrody. Władca ucieszył się i przystał na to. Następnego dnia chłopak wyruszył na poszukiwanie demonicy. Nietrudno było ją znaleźć. Gdy tylko go zobaczyła, zaczęła się do niego wdzięczyć, obiecywać mu wszystkie bogactwa świata, jednak chłopak odmówił. Potworzycę bardzo to zaintrygowało, bo jeszcze nigdy nikt jej nie odmówił. Zaczęła chodzić za nim krok w krok, obiecując, prosząc, grożąc, ale chłopak był nieugięty. Kobiecie-demonicy zaimponowała taka postawa. Próbowała go zwodzić na różne sposoby, zapominając o całym świecie, ale bez skutku. Po kilku tygodniach odkryła, że przebywając z chłopcem czuje coś dziwnego. Nie wiedziała co to, więc poszła zapytać chłopaka. Ten tylko uśmiechnął się do niej i powiedział: To miłość. W jednej chwili demonica zmieniła się w piękną dziewczynę o czystym sercu. Chłopak pojął ją za żonę i żyli długo i szczęśliwie.

Wtedy przyszło ci na myśl, że ty stałaś się taką kobietą-demonicą. Wszyscy ci ulegali, ale jeszcze nie spotkałaś nikogo, kto by ci odmówił.
Tamtego dnia uciekłaś z domu i kupiłaś mieszkanie po drugiej stronie Seulu. Starałaś się zachowywać inaczej, rzadko chodziłaś na imprezy, rzuciłaś pracę w klubie i znalazłaś sobie bardziej ‘‘przyzwoite’’ zajęcie. Od czasu do czasu jednak natura sukuba brała górę i wychodziłaś na parę dni, zabawić się jak dawniej. Za każdym razem czułaś ogromne wyrzuty sumienia, bo z czasem zaczęłaś utożsamiać się z tamtą bajką i uwierzyłaś, że każdy twój kochanek źle skończy, jednym słowem, czeka go piekło. Twój ojciec był bardzo wierzący i pamiętałaś wiele z tego, co ci mówił, jednak przez większość życia nie traktowałaś tego poważnie. Od kiedy jednak dotarło do ciebie, ze demony istnieją, dopuściłaś do siebie myśl o istnieniu piekła. O siebie się nie martwiłaś, byłaś przekonana, że zostaniesz potępiona, ale zaczęło ci zależeć na tych wszystkich niewinnych ludziach, których pociągałaś za sobą.

Jakiś czas temu poznałaś chłopaka. Miał na imię Tao. Spodobał ci się, ale nie chciałaś sprowadzać go na „złą drogę”, dlatego byłaś dla niego zimna i niedostępna. Często przychodził do kawiarni, w której pracowałaś. Było ci bardzo trudno powstrzymać swój głupi instynkt sukuba i nie zaciągnąć go do łóżka, zwłaszcza, że był całkiem przystojny. Z bólem odmawiałaś mu za każdym razem, gdy proponował ci spotkanie, bo wiedziałaś, że to się może źle skończyć.
Dzisiaj, gdy wychodziłaś właśnie z pracy, wpadłaś na Tao. Zaproponował, że odprowadzi cię do domu, ale jak zawsze odmówiłaś. Chłopak parsknął niezadowolony.
- Dlaczego jesteś taka zimna? – zapytał zirytowany.
- Dla twojego własnego dobra – odpowiedziałaś i poszłaś do domu. Tao dogonił cię, dopytując się, co miałaś na myśli.
-  Dla mojego dobra? Co to znaczy? Dlaczego jesteś taka tajemnicza? Czemu nie chcesz gdzieś ze mną wyjść? Jestem aż tak odrażający, że wstydzisz pokazać się ze mną w towarzystwie? A może...
Starałaś się nie zwracać na niego uwagi, ale co jakiś czas mimowolnie zerkałaś na jego twarz, na jego oczy, które upodabniały go do pandy, na kształtne usta, niezamykające się nawet na chwilę…
Nie zauważyłaś, kiedy stanęliście przed twoim domem. Już miałaś wejść do środka, gdy chłopak złapał cię za rękę. Odwróciłaś się, a niewielka odległość między wami sprawiła, że straciłaś nad sobą panowanie i go pocałowałaś. Chłopak z żarem oddał pocałunek, przyciskając cię do drzwi. Otworzyłaś je i weszliście do mieszkania, nie odrywając się od siebie. Upadliście na podłogę. Tao zaczął ściągać z ciebie bluzkę, a wtedy dotarło do ciebie, w jakim kierunku to zmierza. Przerażona odepchnęłaś go i wybiegłaś z domu, zostawiając zdezorientowanego chłopaka. Nienawidziłaś się za to, chciałaś zginąć.
Ale ci się nie udało.

Siedziałaś nieruchomo na dnie przepaści, a wokół ciebie zapadał zmrok. Nagle dobiegło do ciebie czyjeś wołanie. Uniosłaś głowę i zobaczyłaś w oddali twego niedoszłego kochanka. Zerwałaś się na równe nogi i uciekłaś w przeciwną stronę, zanim cię zauważył. Nie chciałaś, by cię zobaczył w takim stanie. Nie chciałaś, by w ogóle cię zobaczył. Po jakimś czasie natrafiłaś na jaskinię. Schowałaś się w niej, mając nadzieję, że Tao cię nie znajdzie.
W międzyczasie słońce schowało się za horyzontem i było już całkiem ciemno. Znowu usłyszałaś chłopaka wołającego twoje imię. Wcisnęłaś się w najdalszy kąt w jaskini, modląc się, by tu nie zajrzał. Do twoich uszu dotarł odgłos jego kroków i ciężki oddech. Był coraz bliżej, aż wreszcie przed wejściem do jaskini zamajaczyła ci jego ciemna sylwetka.
- ______… - usłyszałaś jego łamiący się głos. Nagle zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego za tobą pobiegł. Przecież jasno pokazałaś, że chcesz być sama. Dla ciebie było to co najmniej niezrozumiałe, ale mimo to zrobiło ci się ciepło na sercu. Niespodziewanie noga obsunęła ci się, potrącając kamień, który potoczył się z głośnym chrzęstem. Wstrzymałaś oddech, gdy Tao poderwał głowę do góry, próbując przebić wzrokiem ciemność.
- ______? – zapytał niepewnie. Z wahaniem wszedł do jaskini, a ty rozpaczliwie starałaś się wcisnąć głębiej w ścianę.
- ______… - zamarłaś. Stał tuż przed tobą. Po chwili kucnął, a ty poczułaś jego dłoń na swojej twarzy.
- Odejdź… - wychrypiałaś, ale chłopak zamiast tego przyciągnął cię do siebie.
- Już nigdy tak nie uciekaj – wyszeptał. Byłaś tak zaskoczona, że nie mogłaś powiedzieć nawet słowa.
- Ale… dlaczego? – wyjąkałaś w końcu. Odpowiedź jeszcze bardziej cię zaskoczyła.
- Saranghae ______ - wciągnęłaś powietrze z cichym sykiem.
- Nie. To nie jest miłość. Ty kochasz tylko moje ciało, tak jak wszyscy inni – w twoim głosie było słychać ból i tęsknotę.
Nie wiedziałaś jak, ale poczułaś, że Tao się uśmiecha.
- Pabo. Kocham cię całą, ty mała demonico.
Odepchnęłaś go, jeszcze silniej przywierając do ściany za tobą.
- Ty wiesz? Skąd? – nagle twoje oczy przywykłe do ciemności poraziło jasne światło. Po dłuższej chwili twój wzrok przyzwyczaił się do niego i ujrzałaś coś, czego nigdy się nie spodziewałaś. Tao stał, a z jego pleców wyrastały ogromne białe skrzydła. To one tak lśniły, oświetlając twoje ciało sukuba. Skuliłaś się, patrząc na niego z przestrachem, ale on uklęknął przy tobie.
- Nie bój się, nic ci nie zrobię – rozbawiony puścił ci oczko. Zszokowana otwierałaś usta i zamykałaś, jak ryba wyjęta z wody.
- Obserwowałem cię już od dłuższego czasu. Zostałem przysłany, by pomóc ci stać się znów zwykłym człowiekiem, co raczej się nie zdarza. Szef zwykle szanuje decyzje swych dzieci i pozwala im dalej brnąć w bagno, ale ty... Twój płacz dotarł do jego uszu, więc wysłał mnie. Podążałem za tobą wszędzie, próbując zrozumieć, jak mam ci pomóc, ale dopiero niedawno dotarło do mnie, że żeby tego dokonać, musisz kogoś pokochać z całego serca. Tak samo jak ta osoba musi pokochać ciebie.
Spuściłaś głowę, przypominając sobie słowa tej, przez którą stałaś się sukubem. Nie wolno ci nikogo pokochać. Nikt też nie może pokochać ciebie. W przeciwnym razie stracisz wszystko.
Wreszcie zrozumiałaś ich sens. Nie wszystko. Tylko to, co obiecywała. Zerknęłaś spod oka na anioła, zastanawiając się, czy to, co powiedział, było prawdą. Jeśli tak, to jeden warunek już został spełniony. A drugi… Czy ja go kocham? zapytałaś samą siebie. Nie wiedziałaś. Czułaś potrzebę chronienia go przed samą sobą, choć przychodziło ci to z wielkim trudem. Przypomniałaś sobie, jak bardzo cię bolało, gdy byłaś dla niego odpychająca i niedostępna, zwłaszcza że on mimo to do ciebie przychodził. I jak ciepło ci się zrobiło, gdy okazało się, że cię szukał. Czy to jest miłość?
- Ja… - zaczęłaś z wahaniem – Ja nie wiem, co to jest. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam.
Spojrzałaś na niego niepewnie. Tao pogładził cię dłonią po policzku, a ty zarumieniłaś się ledwo dostrzegalnie.
- A co czujesz?
- Ja… Ummm… No…
- No dalej ______, odważysz się to powiedzieć?
Spojrzałaś mu w oczy i dostrzegłaś w nich ciepło. Patrzył na ciebie tak, jak żaden mężczyzna przed nim.  Pod jego spojrzeniem cała się rozpłynęłaś, było ci tak dobrze jak nigdy i nie było w tym nawet grama niezdrowej namiętności. Tylko… miłość.
- Saranghae, mój aniele – powiedziałaś z nagłą pewnością. Tao przyciągnął cię do siebie, a ty wtuliłaś się w niego ufnie. Poczułaś, jak jego skrzydła cię obejmują, otoczyło cię złote światło i…

Obudziłaś się w swoim łóżku. Czyżby to był tylko sen? Nagle usłyszałaś, że ktoś dosłownie rozbija się w twojej kuchni. Wstałaś i poszłaś sprawdzić, co się dzieje, owijając się po drodze szlafrokiem. Zastałaś tam Tao i rozbity talerz na podłodze.
- Ups… - powiedział skruszony chłopak, a ty tylko uśmiechnęłaś się ciepło.
- Nic się nie stało, mój aniele, kupi się drugi – powiedziałaś, gdy chłopak zbierał z podłogi ceramiczne skorupy.
- Ale ja zapłacę, moja mała demonico – odparł chłopak, uśmiechając się do ciebie słodko. Zaśmiałaś się cicho, ale pozwoliłaś mu mieć ostatnie słowo. Byłaś szczęśliwa, że koszmar, jakim było twoje życie przez kilka ostatnich lat wreszcie się skończył. Odwróciłaś się, by wyjść, ale czyjeś silne ramiona skutecznie cię zatrzymały, zamykając w czułym uścisku.
- Saranghae – usłyszałaś jego szept tuż przy swoim uchu.
- Saranghae – odpowiedziałaś równie cicho.

Wiem, wiem. Mało tu tego Tao i bardzo możliwe – nawet bardziej niż bardzo – że totalnie zmieniłam jego charakter, niemniej jednak nie wyobrażam sobie nikogo innego na jego miejscu.
Trochę smuci mnie brak komentarzy pod poprzednim postem bo nie wiem, czy to co piszę wam się podoba czy nie. Chciałabym wiedzieć, co waszym zdaniem robię dobrze, a co źle. To by mi na pewno pomogło w pisaniu. Jak wiecie, dopiero zaczynam i nie mam jeszcze doświadczenia, a opinie czytelników bardzo się przydają. O ile ktoś to wogóle czyta...

5 komentarzy:

  1. Było to dawno... I uprzedzam, nie oddam tu moich uczuć w takim stopniu w jakim bym chciała D:
    JEJUU! *^*
    To było takie no kurde... Cholernie świetne! Jak to może nie mieć komentarzy? *~*
    Serio, kocham fantastyczne, paranormalne scenariusze, a Taoś tu pasuje jak nikt inny! <3
    Odwaliłaś świetną robotę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;3 To był mój drugi scenariusz, jaki napisałam w życiu, więc nie jest tak dobry, jakbym chciała, ale cieszę się, że mimo wszystko ci się podoba ^.^
      Pozdrawiam~

      Usuń
  2. Wpędzasz mnie w kompleksy.
    Rany.
    Cudo.
    Wspaniałe to to jest!
    PRAGNĘ WINCYJJJJJJJJJJJJJJJJJ *^*

    OdpowiedzUsuń
  3. Geezz to jest Boskie!!! Tao tutaj pasuje idealnie jak nikt inny.
    Cudo! Życzę więcej takich i mam nadzieję że wznowisz tego bloga i napiszesz dla mnie fika z Kai'em (+18) i fika z Tao (+18). BBopiszesz genialnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa, ale raczej nie podejmę się pisania tych fanfików. Generalnie nie lubię pisać rzeczy +18, więc rozumiesz... XD
      A co do wznowienia bloga... zastanowię się, zobaczę czy wgl dam radę wrócić do w miarę regularnego pisania, a nawet jeśli, to najprawdopodobniej przez najbliższy czas będę się zajmować moim głównym projektem, czyli My Friend Is A Gumiho z Jungkookiem w roli głównej xD
      Pozdrawiam~

      Usuń