Z góry przepraszam za
wszystkie niedociągnięcia i błędy ;). Pomysł na to
opowiadanie wzięłam z mojego snu, a nie przerabiałam go za bardzo, więc jak
będzie dziwne, pokręcone i bez sensu to wybaczcie – moje sny są po prostu
poje*ne, Hespe może potwierdzić ;3
Mam nadzieję, że mimo
to komuś się spodoba. Życzę miłego czytania ;*
*Hotel*
- Przykro
mi, ale mamy wolne jedynie dwuosobowe pokoje, dlatego któryś z panów będzie
musiał zamieszkać sam.
Chłopaki
spojrzeli po sobie i zaczęli się przepychać. Wizja całego pokoju tylko dla
siebie… Przez rozgardiasz przebił się głos Zico.
- Uspokoić
się! Jak wy się zachowujecie? Ja wezmę ten pokój – puścił oczko portierce, co
wywołało lekki rumieniec na twarzy kobiety.
- A dlaczego
ty? –zapytał P.O z pretensją w głosie. Jiho rzucił mu pełne wyższości
spojrzenie.
- Bo jestem
liderem, a wy zachowujecie się jak dzieci i nie zasłużyliście na to.
Maknae
popatrzył na niego spode łba i odwrócił się, mamrocząc coś pod nosem – Zico wolał
nie wnikać co. Portierka rozdała klucze i wszyscy rozeszli się do pokoi.
*Seul, ulice miasta*
Był późny,
zimowy wieczór. Wracałaś do domu okrężną drogą, w nadziei, że nie natkniesz się
na tamtych trzech. Co prawda, umiałaś się bronić – twoja przyjaciółka _._._._ o
to zadbała – ale ich było trzech i już niejeden raz od nich oberwałaś.
Nękali
cię odkąd się tu wprowadziłaś. Byłaś inna – nie podążałaś za modą, nie
ubierałaś się jak większość dziewczyn w twojej nowej szkole, nie byłaś słodka
(a w każdym razie ty tak uważałaś), twoja twarz wyróżniała się w tłumie, bo
byłaś Polką, mimo nienajlepszej znajomości koreańskiego (wciąż zdarzało ci się
pomylić jakieś słowo lub wypowiedzieć je niewłaściwie) dostawałaś bardzo dobre
oceny, fascynowały cię sztuki walki i broń biała – ogółem nie byłaś przeciętną
osobą, a mimo to większość Koreańczyków traktowała cię przyjaźnie.
Podejrzewałaś, że to z tego powodu tamci postawili sobie za cel wypędzenie cię
z miasta. Chodzili do tej samej klasy, co ty i twoja przyjaciółka i na wszelkie
sposoby starali się uprzykrzyć ci życie. Mimo że _._._._ przyjechała z Polski
razem z tobą, oni zadowalali się dręczeniem ciebie. Cieszyłaś się z tego
powodu, bo przynajmniej nie musiałaś się martwić, czy blondynce uda się wrócić
bezpiecznie do domu.
- Hej,
patrzcie, tu jest! – znajomy głos wyrwał cię z zamyślenia. Szybko oceniłaś
sytuację, odwróciłaś się i uciekłaś. Niemal frunęłaś uliczkami Seulu, nie
zważając na rozciapany śnieg pokrywający chodniki. Skręciłaś za róg i wpadłaś
na postać, która wyrosła niespodziewanie przed tobą. Siła zderzenia przewróciła
was w zaspę. Z zamroczenia wyrwał cię głos mężczyzny, który klął pod nosem.
Odsunęłaś się szybko i zaczęłaś przepraszać, ale gdy spojrzałaś na jego twarz…
Zico patrzył na ciebie gniewnie.
- Uważaj jak
chodzisz, niezdaro – warknął, a ty wpatrywałaś się w niego jak zaklęta.
- Zi… Zi…
Zico – tyle zdołałaś z siebie wydusić. Nagle usłyszałaś krzyki swoich
prześladowców. Obejrzałaś się za siebie i zerwałaś na równe nogi.
- Mianhe,
ale muszę już iść – powiedziałaś i znów rzuciłaś się do ucieczki, zostawiając
za sobą lidera twojego ulubionego zespołu. Spotkanie z twym biasem tak cię
rozproszyło, że pogubiłaś się i wbiegłaś w ślepy zaułek. Zawróciłaś, ale wylot
uliczki już został zablokowany przez twych dręczycieli.
-No, tym
razem nam nie uciekniesz, szmato – powiedział najwyższy z paskudnym uśmiechem na twarzy. Zacisnęłaś
usta i stanęłaś w pozycji dogodnej do ataku. Nawet jeśli mają przewagę
liczebną, bez walki cię nie dostaną.
Gdy ujrzałaś
pięść chłopaka zbliżającą się z dużą szybkością, zrobiłaś unik i kopnęłaś go w
brzuch, a następnie w krocze. Jeden z
głowy, pomyślałaś, gdy ciężko zwalił się na ziemię. Odwróciłaś się w stronę
pozostałych dwóch i natychmiast dostałaś „z liścia” w twarz. Złapałaś się za
policzek i z wściekłością rzuciłaś się na draba. Na swoje nieszczęście nie
zauważyłaś pięści trzeciego, która trafiła cię w żebra.
Niespodziewanie
pojawiła się jeszcze jedna postać, która odwróciła do siebie jednego z
napastników i przywaliła mu w twarz. Drugi natychmiast znalazł się za plecami
chłopaka i unieruchomił jego ręce, a wtedy światło latarni oświetliło twarz
twego wybawcy. Zico?!
Ten, który
oberwał, podniósł się i „oddał” raperowi. Na ten widok krew zawrzała w twoich
żyłach. Złapałaś ramię Koreańczyka, uniesione już do drugiego uderzenia, ciągnąc
z całej siły i wgryzłaś się w jego odsłonięty nadgarstek. Chłopak zawył z bólu
i starał się wyszarpnąć rękę z miażdżącego uścisku twych zębów, ale ty zaparłaś
się i nie puszczałaś. Twój dręczyciel zamachnął się na ciebie drugą ręką, ale
odskoczyłaś. W tym momencie usłyszałaś trzask pękającej kości. Puściłaś go,
czując w ustach smak krwi i z przerażeniem patrzyłaś na jego nadgarstek wygięty
pod dziwnym kątem, który prześladowca przycisnął do piersi, niemal płacząc z
bólu.
W tym czasie
Jiho wyswobodził się z uścisku drugiego i uderzył go w podbrzusze. Chłopak
zatoczył się, z trudem chwytając powietrze. Cofnęłaś się, by na ciebie nie
wpadł i poczułaś ostry ból w prawej łydce. Odruchowo odwróciłaś się i kopnęłaś
w twarz leżącego na ziemi przeciwnika, o którym zdążyłaś już zapomnieć, a z
jego dłoni wypadł nóż, który z głośnym brzękiem potoczył się po asfalcie.
Patrzyłaś zszokowana to na krew ściekającą z ostrza, to na zwijającego się z
bólu człowieka, leżącego przed tobą. Nie byłaś w stanie się poruszyć.
Kiedy czyjaś
dłoń dotknęła twojego ramienia, odskoczyłaś przerażona. Zico patrzył na ciebie
z troską.
- Chodź,
trzeba to opatrzyć.
Patrzyłaś na
niego nierozumiejącym wzrokiem. Nie dotarło do ciebie ani jedno słowo. Nie
pierwszy raz cię pobili, ale nigdy nie używali noża. I nigdy wcześniej nikt ci
nie pomógł.
- Pojedziemy
do szpitala…
- Nie! –
krzyknęłaś i natychmiast zakryłaś usta dłonią. Raper zmarszczył brwi.
- Błagam,
wszędzie, tylko nie do szpitala – powiedziałaś ze łzami w oczach. Bałaś się
szpitali. Panowała tam atmosfera bólu i śmierci, a zimne, białe ściany
potęgowały to wrażenie. Nie miałaś zamiaru tam jechać.
Koreańczyk
podrapał się po głowie, nie bardzo wiedząc, jak się w tej sytuacji zachować.
- To… w
takim razie chodź do mnie. Twoją nogę trzeba koniecznie opatrzyć.
Spojrzałaś
na niego niepewnie, a przez głowę przelatywało ci tysiące myśli. Mimo całej tej
sytuacji, którą przeżyłaś przed chwilą jakaś część ciebie cieszyła się jak
wariatka, bo twój bias zaprosił cię do siebie, ale inna część była nieufna, bo
znałaś go tylko z mediów i koncertów, nie wiedziałaś jaki jest, kiedy nie ma
kamer. Stałaś tak niezdecydowana, gdy wreszcie dotarł do ciebie ból
promieniujący ze zranionej łydki i z posiniaczonych żeber. Kiwnęłaś szybko
głową i podeszłaś do Jiho. A raczej próbowałaś, bo po dwóch krokach noga
odmówiła ci posłuszeństwa i tylko dzięki niemu nie upadłaś. Poczułaś jeszcze,
jak bierze cię na ręce, po czym pochłonęła cię kojąca ciemność.
Obudziłaś się
w jakimś nieznanym pokoju. Z trudem uniosłaś się do siadu i rozejrzałaś po
pomieszczeniu. Było ładnie urządzone ale raczej bezosobowe, zupełnie jak pokój
hotelowy. Siedziałaś na dużym, dwuosobowym łóżku, po obu jego stronach
znajdowały się szafki nocne, a naprzeciwko dwie duże szafy na ubrania i
telewizor. Przez drzwi dojrzałaś jeszcze niewielki przedpokój i drzwi do
łazienki, w których ukazał się Zico. Był bez koszulki i wycierał ręcznikiem
jeszcze wilgotne włosy. Wpatrywałaś się w niego jak urzeczona, mając wrażenie, że czas się zatrzymał. Z tego dziwnego stanu wyrwało cię ciche
chrząknięcie. Uniosłaś głowę i poczułaś, że się rumienisz. Lider patrzył na
ciebie znacząco.
- Widzę, że
już się obudziłaś – powiedział, a ty prychnęłaś cicho.
- Najwyraźniej
– normalnie miałaś ochotę zacząć tłuc głową w ścianę. Błagam ______, na nic lepszego cię nie stać? Spuściłaś wzrok i
przeżyłaś lekki szok. Twoje ulubione ubranie było zniszczone. Spodnie miały
rozciętą nogawkę, przez którą dostrzegłaś bandaż owinięty wokół twej łydki, a
bluzka była po prostu w strzępach.
- No… tego…
bo jak cię tu niosłem, to zahaczyłem o jakiś shit i twoja bluzka się podarła –
spojrzałaś na rapera z niedowierzaniem. Uniosłaś podarty materiał i na swoim
brzuchu również zobaczyłaś bandaże. Miałaś ochotę się na niego wydrzeć, ale w
porę przypomniałaś sobie, że on cię uratował. Dziewczyno, co ty odpierdalasz? Przecież to Zico, dotarło? Z I C O! Głupi mózg! A wogóle...
- Jak ja
wrócę do domu? – jęknęłaś tylko pod nosem, ale byłaś pewna, że blondyn i tak
cię usłyszał.
- Na pewno
nie dzisiaj. A raczej dzisiaj, tylko nie w tej chwili.
Zaczęłaś
nerwowo przeszukiwać kieszenie. Gdy znalazłaś telefon, włączyłaś go i z
niedowierzaniem spojrzałaś na wyświetlacz. Godzina 1:34, do tego 6
nieodebranych połączeń od _._._._ , a na smsy nawet nie patrzyłaś. Pomyślałaś o
swojej przyjaciółce, która pewnie siedzi zdenerwowana w pokoju. Mieszkałyście we
dwie w niewielkim mieszkaniu i pewnie się martwiła, że nie wracasz na noc.
Wysłałaś jej wiadomość, że wszystko z tobą w porządku i że rano wszystko jej
wyjaśnisz.
- Jak ty w
ogóle masz na imię? – zaskoczona podniosłaś wzrok. Nie zauważyłaś kiedy chłopak
usiadł obok ciebie.
- Co? Och,
wybacz, jestem ______. Dziękuję, że mi pomogłeś. Gdyby nie ty, mogło się
skończyć dużo gorzej – powiedziałaś z nieśmiałym uśmiechem, którego Zico nie
odwzajemnił.
- To się nie
pierwszy raz zdarzyło, prawda? – pobladłaś i powoli kiwnęłaś głową, spuszczając
wzrok.
- Nie martw
się, już więcej się to nie stanie. Zadzwoniłem na policję. Zabrali tamtych, a
ty jutro masz się zgłosić na komisariat i złożyć zeznania. Dzisiaj ci odpuścili
ze względu na twój stan i późną porę.
- Dziękuję –
wyszeptałaś, miętosząc w rękach podartą bluzkę. Ze strony Jiho dobiegło cię
ciche westchnienie.
- Jeśli
chcesz się wykąpać, w łazience jest dla ciebie ręcznik – kiwnęłaś głową, po
czym spojrzałaś niepewnie na rapera.
- Ummm… Bo
ja nie mam się w co ubrać… - Zico podniósł się i wyjął z szafy swoją koszulkę.
Przyjęłaś ją z cichym podziękowaniem i nie patrząc na niego skierowałaś się do
łazienki.
Po gorącej
kąpieli twój umysł nieco się przejaśnił. Dotarło do ciebie, że jesteś sama z twoim
biasem. W tamtym pokoju jest tylko jedno łóżko. To znaczy, że… Na samą myśl
dostałaś wypieków na policzkach. Nawet jeśli mieliście tylko spać, dla ciebie
było to chyba trochę za dużo. Postanowiłaś, że porozmawiasz z nim, gdy wyjdziesz.
Założyłaś szybko bieliznę i koszulkę lidera, która sięgała ci do
połowy uda.
Jiho
siedział na łóżku zamyślony. Kiedy stanęłaś w drzwiach, uniósł głowę i
otaksował cię wzrokiem. Biały bandaż na łydce odcinał się od zaróżowionej kąpielą skóry. Weszłaś dalej i rzuciłaś
zniszczone ubrania obok łóżka, po czym usiadłaś, zachowując w miarę bezpieczną
odległość od blondyna.
- To… Gdzie
będę spać? – zaczęłaś niepewnie, zerkając z ukosa na chłopaka.
- Jak to
gdzie? Na łóżku – odparł Zico ze spokojem.
- A ty?
- Ja?
Spojrzałaś
na niego jak na idiotę.
- A co, nie
zamierzasz dzisiaj spać? – raper rzucił ci dziwne spojrzenie.
- Myślałem,
że to oczywiste, w końcu to dwuosobowe łóżko.
Po raz
kolejny nie byłaś w stanie wydobyć z siebie głosu. Poczułaś, że się rumienisz i
zażenowana spuściłaś wzrok.
- Nie bój
się, nie zjem cię – usłyszałaś rozbawiony głos Jiho. Odważyłaś się zerknąć na
niego przelotnie, po czym znów wbiłaś wzrok w swoje dłonie, które nerwowo
gniotły materiał koszulki. Już pomijając fakt, że był twoim biasem, spanie w
jednym łóżku z mężczyzną, którego poznałaś kilka godzin wcześniej było
strasznie zawstydzające, żeby nie powiedzieć głupie. Westchnęłaś i przełykając wątpliwości wśliznęłaś
się pod kołdrę, układając się tak blisko brzegu łóżka, jak to było możliwe. W pokoju
rozbrzmiał cichy chichot Azjaty, po czym on też położył się spać.
Obudziłaś
się z płaczem. We śnie, czy raczej koszmarze twoi prześladowcy otaczali cię ze
wszystkich stron. Znów byłaś bita, kopana i choć starałaś się uwolnić, nie
przynosiło to żadnego skutku. Skuliłaś się najmocniej, jak umiałaś, kryjąc
głowę przed uderzeniami.
Nagle
poczułaś, że ktoś cię obejmuje i kołysze delikatnie, szepcząc ci do ucha
uspokajające słowa. Nie zastanawiając się nad tym, wtuliłaś się rozpaczliwie w
ciało chłopaka, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Ten zamarł, ale po chwili przycisnął cię mocniej do siebie. W końcu ponownie
zasnęłaś, zmęczona płaczem.
Z objęć
Morfeusza wyrwały cię ciepłe promienie słońca, łaskoczące cię w policzek. Było
ci tak dobrze, że nie miałaś ochoty otwierać oczu. Powoli wracały do ciebie
wydarzenia z poprzedniego dnia. W pewnym momencie dotarło do ciebie, że leżysz
wtulona w Zico. Zesztywniałaś i próbowałaś delikatnie wyplątać się z uścisku
blondyna, ale on przyciągnął cię mocniej, mamrocząc coś niezrozumiale przez
sen. Westchnęłaś cichutko, nie chcąc go obudzić i ponowiłaś próbę. Gdy ci się
udało, zręcznie przeturlałaś się na drugą stronę łóżka i usiadłaś. Potarłaś
swoje policzki, jakbyś chciała zetrzeć z nich rumieniec. Wstałaś powoli,
przeciągnęłaś się i podeszłaś do okna. Widok zaparł ci dech w piersiach. Przed
tobą roztaczała się panorama Seulu. W dole widziałaś samochody i ludzi
spieszących się nie wiadomo dokąd, którzy z tej wysokości przywodzili ci na
myśl mrówki w mrowisku.
- Hej, Zico,
przyszedłem po… - odwróciłaś się gwałtownie i twym oczom ukazał się wysoki
brunet, którego od razu rozpoznałaś. Jaehyo, ulubieniec twojej przyjaciółki,
zamrugał dwukrotnie, jakby chciał się upewnić, że mu się nie przywidziało, po
czym zamknął drzwi i rzucił się na lidera z impetem.
- Ty
kretynie! Było jasno powiedziane, że tego typu zabawy to poza hotelem! Jak
menadżer się dowie…
- Ała! –
krzyknął raper, zrzucając z siebie Koreańczyka i patrząc na niego z wyrzutem.
Przyglądałaś się temu zaciekawiona.
- O czym się
niby dowie? – zapytał z wyrzutem, a potem jego wzrok spoczął na tobie i w jego
ciemnych oczach błysnęło zrozumienie.
- Aaa, ona?
Nie, to nie o to chodzi. Wczoraj napadły ją jakieś zbiry i przyprowadziłem ją
tutaj, bo była nieprzytomna i nie wiedziałem, gdzie mieszka.
- To czemu
nie zabrałeś jej na policję? – w odpowiedzi blondyn wskazał na bandaż wokół
twej łydki.
- No to do
szpitala! Aż tak z tobą źle, że nie umiałeś nawet zadzwonić po karetkę?
Jiho
parsknął zdenerwowany i spojrzał na ciebie błagalnie.
- ______,
pomóż…
Visual
również na ciebie popatrzył, oczekując wyjaśnień. Zarumieniłaś się (znowu) i
spuściłaś wzrok.
- Nie wziął
mnie do szpitala, bo go o to poprosiłam – powiedziałaś cicho, pocierając
ramiona, jakby zrobiło ci się zimno.
- Powinnam
już wracać do domu – dodałaś po dłuższej chwili, bawiąc się firanką. Usłyszałaś
szelest i podniosłaś wzrok. Zico wstał, podobnie jak Jaehyo, ale twoją uwagę
przykuło co innego. Przez chwilę patrzyłaś z niedowierzaniem na lidera, po czym
parsknęłaś śmiechem.
- No co? –
zapytali obaj jednocześnie, a ty wskazałaś tylko na bokserki rapera, które
były… różowe w Hello Kitty. Jiho wymamrotał tylko coś pod nosem, podszedł do
szafy i szybko się ubrał, a ty w międzyczasie trochę się uspokoiłaś.
- Mogłam się
tego spodziewać – powiedziałaś, patrząc z rozbawieniem na blondyna, który
wyciągnął telefon z nakładką również z wizerunkiem białego kotka w różowym
ubranku. Chłopak rzucił ci mordercze spojrzenie.
- No ubieraj
się, nie będę tutaj wiecznie czekał – warknął, a ty omal znowu się nie
roześmiałaś.
- Nie mogę…
Jaehyo
zagwizdał cicho, oglądając twoje zniszczone ciuchy.
- No no,
Zico, coś ty z nią robił? – nie doczekawszy się odpowiedzi odrzucił je i
otaksował cię wzrokiem.
- Poczekaj,
zaraz ci coś przyniosę.
Wyszedł z
pokoju, zamykając cicho drzwi. Po chwili wrócił i podał ci ubrania.
- Pożyczyłem
od Taelia. Pewnie nadal będą trochę za duże, ale i tak będą lepiej pasowały niż
moje czy tego tutaj…
Podziękowałaś
mu skinieniem głowy i zaszyłaś się w łazience. Założenie spodni sprawiło ci
mały problem, ale zacisnęłaś zęby i naciągnęłaś je, nie zważając na ból w
łydce, odzywający się za każdym dotknięciem. Podwinęłaś przydługie nogawki i
zamieniłaś obszerną koszulkę lidera na nieco mniejszy, ale i tak luźny t-shirt wokalisty.
Gdy wyszłaś,
zobaczyłaś chłopaków na korytarzu przez otwarte drzwi do pokoju. Zico nadal był
zajęty wgapianiem się w telefon, a Jaehyo uśmiechał się przyjaźnie.
Odwzajemniłaś uśmiech i naciągnęłaś zniszczone kozaki, krzywiąc się lekko, gdy
ocierały się o zranione miejsce, założyłaś płaszcz i dołączyłaś do nich.
- Nie masz
żadnej czapki ani szalika? – zapytał visual, a ty pokręciłaś głową. Mimo chłodu
zawsze chodziłaś z gołą głową, bez szalika i w rozpiętym płaszczu. Lubiłaś,
kiedy mroźny wiatr owiewał twoje ciało, czułaś się wtedy wolna jak ptak. Jiho
westchnął, schował komórkę i ruszył do windy, gdy drzwi do jednego z pokojów
otwarły się z impetem.
- Jaehyo,
gdzie ty jesteś? Miałeś tylko przynieść… O, cześć, jestem Kyung – z wahaniem
uścisnęłaś wyciągniętą dłoń chłopaka.
-______ -
przedstawiłaś się, uśmiechając się nieśmiało.
- Kyung, co
tam się dzieje? – dobiegł cię głos U-kwona i po chwili korytarz zapełnił się
resztą członków zespołu. B-bomb gwizdnął.
- Uuu, Zico,
jak menadżer się dowie, będziesz miał przerąbane – powiedział i mrugnął do
ciebie wesoło.
- Dlaczego
wszyscy od razu zakładacie, że przyprowadziłem ją tu z tego powodu? – jęknął
zirytowany lider.
- A co,
mylimy się? – odparł P.O, a reszta zachichotała. Westchnęłaś cicho.
- Czy ja
wyglądam na osobę, która przespałaby się z kimś, kogo poznała wczoraj? –
zapytałaś, mierząc chłopaków urażonym spojrzeniem.
- A skąd
mamy wiedzieć? A poza tym rozumiem już, po co Jaehyo pożyczył ode mnie ubrania.
Do twarzy ci w nich – odezwał się Taeil. Uśmiechnęłaś się do niego lekko.
- Dzięki.
Więc zakodujcie sobie, że nie, nie jestem kimś, kto robi to z pierwszym lepszym
napotkanym facetem.
- Ej, od
kiedy ja jestem pierwszym lepszym? – naburmuszył się Jiho. A myślałaś, że
bardziej już się nie da.
- Dobra, nie
jesteś, po prostu usiłuję powiedzieć, że nie jestem puszczalska, to wszystko –
powiedziałaś pojednawczo, a lider rozpogodził się, rzucając pełne wyższości
spojrzenie pozostałym. Zachichotałaś. Oni byli jak dzieci.
- ______,
skąd jesteś? – odezwał się milczący dotąd U-kwon. Przekrzywiłaś lekko głowę,
marszcząc lekko brwi.
- No… bo nie
wyglądasz na Koreankę…
- Pochodzę z
Polski, przeprowadziłam się tutaj kilka miesięcy temu – wyjaśniłaś.
-
Zaskakująco dobrze mówisz po koreańsku – zauważył Jaehyo. Spuściłaś głowę,
uśmiechając się lekko do siebie i szurając stopą po podłodze. Ciekawe, od kiedy…
- Staram się
– mruknęłaś cicho.
- I
zachowujesz się, jakbyś doskonale wiedziała, kim jesteśmy… - dodał B-bomb,
spoglądając na ciebie spod półprzymkniętych powiek, a na jego ustach błąkał się
delikatny uśmiech. Zerknęłaś na niego i spąsowiałaś. W Polsce twoi rówieśnicy
śmiali się z każdego, kto pod jakimś względem odstawał od reszty i nauczyłaś
się to ukrywać . Nie zdążyłaś się jeszcze przyzwyczaić, że tutaj słuchanie
k-popu jest normalne i nadal zawstydzało cię rozmawianie o twoich upodobaniach.
Chłopaki otoczyli cię ciasnym kołem.
- No,
______, powiedz, który z nas jest twoim biasem?
Twoje
policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.
- Oj ______,
nie bądź taka… - podniosłaś na chwilę wzrok i zaraz wbiłaś go powrotem w czubki
swoich butów. Wydawali się być szczerze zainteresowani, ale nie miałaś zamiaru
im tego mówić. Zakryłaś twarz dłońmi, by nie kusić losu. Wiedziałaś, że gdy
tylko na nich popatrzysz, zaczną robić aegyo, a wtedy ulegniesz.
Niespodziewanie
ktoś złapał cię za ramię i wyciągnął spośród otaczających cię członków zespołu.
- Yah! Zico!
Zepsułeś całą zabawę! – poskarżył się maknae, a ty nie mogłaś się nie
uśmiechnąć. Zerknęłaś spomiędzy palców na blondyna.
- Nie chce
mówić, to nie. Poza tym miałem odprowadzić ją do domu – odparł lider.
Zdjęłaś
dłonie z twarzy i odetchnęłaś dyskretnie, wygładzając wyimaginowane zagniecenia
płaszcza.
- Dzięki –
mruknęłaś, tak, by tylko Jiho cię usłyszał.
- Do usług –
odpowiedział równie cicho, puszczając ci oczko i poszedł do windy. Podążyłaś za
nim, ale słysząc pytanie P.O odwróciłaś się.
- ______,
przyjdziesz do nas jeszcze?
- A mogę
przyprowadzić kogoś ze sobą?
- Pewnie!
Udałaś, że
się zastanawiasz.
- Hmmm…
Pomyślmy… – drażniłaś się z nimi jeszcze przez chwilę, po czym kiwnęłaś głową z
uśmiechem.
- Ej, panna
nie-puszczalska! Idziesz czy nie? – dobiegł cię głos Zico. Pomachałaś jeszcze
chłopakom na pożegnanie i pobiegłaś do windy.
Oto i pierwsza część. W zasadzie jestem z niej całkiem zadowolona. Póki co jest jeszcze w miarę normalnie, ale później... Tak jak poprzednie, to "dzieło" również było pisane w wakacje, a tytuł wziął się z mojej rozkminy nad tym, co jest w życiu najważniejsze (zbyt dużo wolnego czasu XD) No nic, pozdrawiam was i przekazuję trochę spóźnione życzenia na święta Bożego Narodzenia, a mianowicie: wszystkiego dobrego, ciepła w domu, jak najmniej poważnych konfliktów, zdrowia etc. Wesołych Świąt ;* <3
Aaaa kobieto dawaj następną część~!!! Świetne to jest *.* na dostatek z moim biasem ^^ <3333 czekam na ciąg dalszy~!! <3 weeeny~
OdpowiedzUsuńOmg, z twoim też? Spoko, spoko, mam już naskrobane wszystkie części, tylko nie mogę ich wstawić wszystkich naraz xd A wenę to ja mam, jak widać u mnie chodzi ona w parze z większą ilością wolnego czasu ^^
UsuńKolejną część planowałam wstawić koło Nowego Roku, ale nie wiem, czy wytrzymam tak długo xd
Tsaa. Grzechem byłoby go nie biasowaĆ ^^ ;D
UsuńOmo skoro wena przychodzi do Ciebie w wolnym czasie to co to będzie na feriach~!? xD *.*
UGH jakoś wytrzymam...dla Twoich scenariuszy warto <33 ;*
Oooo... Dzięki, dzięki że tak uważasz ;3
UsuńA może wstawię jutro?... Jeszcze nie wiem...
A co do weny, pochwalę się, że w trzy dni powstały dwa dłuuugie scenariusze, co mówi samo za siebie XDD Mam ochotę zacząć trzeci, tylko w ostatnim czasie (przez ostatni tydzień - najpierw szkoła, potem wigilia, a teraz scenariusze xp) niedosypiam i dopiero wczoraj\dzisiaj udało mi się złapać ilość snu większą ni 6h XD No ale tak bywa, kiedy się pisze do drugiej w nocy *u*
Pozdrawiam~
Huehuehue *.* jutro jak najbardziej może być ^^
UsuńOmo nieźle *.*
Ejj lepiej odpocznij i porządnie się wyśpij. Scenariusze poczekają. Masz porządnie się wyspać, zrozumiano? ;D <3
Zadanie wykonane xd Sen dwa razy po jedenaście godzin zaliczony (tylko mama coś tam marudzi xp)
UsuńOoo bardzo się cieszę ^^ Moja też marudzi jak za dużo śpię. haha ^^ ;D
UsuńMyślałam nad tym, czy nie wstawić teraz kolejnej części, ale trochę się boję waszej reakcji, bo wydaje mi się być znacznie gorsza i bardziej bezsensowna od pierwszej... xd
UsuńA dobra, raz się żyje xd
UsuńDefinitywnie mówię nie co do daty wstawienia kolejnej części! To jest zbyt intrygujące opowiadanie, żeby czekać. Bardzo mnie zaciekawiło to ff, mimo że pare rzeczy mi sie nie spodobało. Np to, że ciągle gdzies przewija sie określenie bias, bias, bias i wypowiedź jednego z chłopaków dotycząca pochodzenia bohaterki. Uważam, że zabija to tą fajną atmosferę w scenariuszu. Jednak to moje zdanie no i zrobiłam się strasznie czepialska :)
OdpowiedzUsuńBokserki Zico mnie rozbawiły i nie umiem się pozbierać. Ogółem ciekawy pomysł z tym prześladowaniem.
Czekam na kolejną część, hwaiting~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Usuń