Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

piątek, 25 grudnia 2015

(Block B) Sens życia cz.1

Z góry przepraszam za wszystkie niedociągnięcia i błędy ;). Pomysł na to opowiadanie wzięłam z mojego snu, a nie przerabiałam go za bardzo, więc jak będzie dziwne, pokręcone i bez sensu to wybaczcie – moje sny są po prostu poje*ne, Hespe może potwierdzić ;3
Mam nadzieję, że mimo to komuś się spodoba. Życzę miłego czytania ;*


 

Autorka: Neko

*Hotel*
- Przykro mi, ale mamy wolne jedynie dwuosobowe pokoje, dlatego któryś z panów będzie musiał zamieszkać sam.
Chłopaki spojrzeli po sobie i zaczęli się przepychać. Wizja całego pokoju tylko dla siebie… Przez rozgardiasz przebił się głos Zico.
- Uspokoić się! Jak wy się zachowujecie? Ja wezmę ten pokój – puścił oczko portierce, co wywołało lekki rumieniec na twarzy kobiety.
- A dlaczego ty? –zapytał P.O z pretensją w głosie. Jiho rzucił mu pełne wyższości spojrzenie.
- Bo jestem liderem, a wy zachowujecie się jak dzieci i nie zasłużyliście na to.
Maknae popatrzył na niego spode łba i odwrócił się, mamrocząc coś pod nosem – Zico wolał nie wnikać co. Portierka rozdała klucze i wszyscy rozeszli się do pokoi.

*Seul, ulice miasta*
Był późny, zimowy wieczór. Wracałaś do domu okrężną drogą, w nadziei, że nie natkniesz się na tamtych trzech. Co prawda, umiałaś się bronić – twoja przyjaciółka _._._._ o to zadbała – ale ich było trzech i już niejeden raz od nich oberwałaś.
Nękali cię odkąd się tu wprowadziłaś. Byłaś inna – nie podążałaś za modą, nie ubierałaś się jak większość dziewczyn w twojej nowej szkole, nie byłaś słodka (a w każdym razie ty tak uważałaś), twoja twarz wyróżniała się w tłumie, bo byłaś Polką, mimo nienajlepszej znajomości koreańskiego (wciąż zdarzało ci się pomylić jakieś słowo lub wypowiedzieć je niewłaściwie) dostawałaś bardzo dobre oceny, fascynowały cię sztuki walki i broń biała – ogółem nie byłaś przeciętną osobą, a mimo to większość Koreańczyków traktowała cię przyjaźnie. Podejrzewałaś, że to z tego powodu tamci postawili sobie za cel wypędzenie cię z miasta. Chodzili do tej samej klasy, co ty i twoja przyjaciółka i na wszelkie sposoby starali się uprzykrzyć ci życie. Mimo że _._._._ przyjechała z Polski razem z tobą, oni zadowalali się dręczeniem ciebie. Cieszyłaś się z tego powodu, bo przynajmniej nie musiałaś się martwić, czy blondynce uda się wrócić bezpiecznie do domu.
- Hej, patrzcie, tu jest! – znajomy głos wyrwał cię z zamyślenia. Szybko oceniłaś sytuację, odwróciłaś się i uciekłaś. Niemal frunęłaś uliczkami Seulu, nie zważając na rozciapany śnieg pokrywający chodniki. Skręciłaś za róg i wpadłaś na postać, która wyrosła niespodziewanie przed tobą. Siła zderzenia przewróciła was w zaspę. Z zamroczenia wyrwał cię głos mężczyzny, który klął pod nosem. Odsunęłaś się szybko i zaczęłaś przepraszać, ale gdy spojrzałaś na jego twarz… Zico patrzył na ciebie gniewnie.
- Uważaj jak chodzisz, niezdaro – warknął, a ty wpatrywałaś się w niego jak zaklęta.
- Zi… Zi… Zico – tyle zdołałaś z siebie wydusić. Nagle usłyszałaś krzyki swoich prześladowców. Obejrzałaś się za siebie i zerwałaś na równe nogi.
- Mianhe, ale muszę już iść – powiedziałaś i znów rzuciłaś się do ucieczki, zostawiając za sobą lidera twojego ulubionego zespołu. Spotkanie z twym biasem tak cię rozproszyło, że pogubiłaś się i wbiegłaś w ślepy zaułek. Zawróciłaś, ale wylot uliczki już został zablokowany przez twych dręczycieli.
-No, tym razem nam nie uciekniesz, szmato – powiedział najwyższy  z paskudnym uśmiechem na twarzy. Zacisnęłaś usta i stanęłaś w pozycji dogodnej do ataku. Nawet jeśli mają przewagę liczebną, bez walki cię nie dostaną.
Gdy ujrzałaś pięść chłopaka zbliżającą się z dużą szybkością, zrobiłaś unik i kopnęłaś go w brzuch, a następnie w krocze. Jeden z głowy, pomyślałaś, gdy ciężko zwalił się na ziemię. Odwróciłaś się w stronę pozostałych dwóch i natychmiast dostałaś „z liścia” w twarz. Złapałaś się za policzek i z wściekłością rzuciłaś się na draba. Na swoje nieszczęście nie zauważyłaś pięści trzeciego, która trafiła cię w żebra.
Niespodziewanie pojawiła się jeszcze jedna postać, która odwróciła do siebie jednego z napastników i przywaliła mu w twarz. Drugi natychmiast znalazł się za plecami chłopaka i unieruchomił jego ręce, a wtedy światło latarni oświetliło twarz twego wybawcy. Zico?!
Ten, który oberwał, podniósł się i „oddał” raperowi. Na ten widok krew zawrzała w twoich żyłach. Złapałaś ramię Koreańczyka, uniesione już do drugiego uderzenia, ciągnąc z całej siły i wgryzłaś się w jego odsłonięty nadgarstek. Chłopak zawył z bólu i starał się wyszarpnąć rękę z miażdżącego uścisku twych zębów, ale ty zaparłaś się i nie puszczałaś. Twój dręczyciel zamachnął się na ciebie drugą ręką, ale odskoczyłaś. W tym momencie usłyszałaś trzask pękającej kości. Puściłaś go, czując w ustach smak krwi i z przerażeniem patrzyłaś na jego nadgarstek wygięty pod dziwnym kątem, który prześladowca przycisnął do piersi, niemal płacząc z bólu.
W tym czasie Jiho wyswobodził się z uścisku drugiego i uderzył go w podbrzusze. Chłopak zatoczył się, z trudem chwytając powietrze. Cofnęłaś się, by na ciebie nie wpadł i poczułaś ostry ból w prawej łydce. Odruchowo odwróciłaś się i kopnęłaś w twarz leżącego na ziemi przeciwnika, o którym zdążyłaś już zapomnieć, a z jego dłoni wypadł nóż, który z głośnym brzękiem potoczył się po asfalcie. Patrzyłaś zszokowana to na krew ściekającą z ostrza, to na zwijającego się z bólu człowieka, leżącego przed tobą. Nie byłaś w stanie się poruszyć.
Kiedy czyjaś dłoń dotknęła twojego ramienia, odskoczyłaś przerażona. Zico patrzył na ciebie z troską.
- Chodź, trzeba to opatrzyć.
Patrzyłaś na niego nierozumiejącym wzrokiem. Nie dotarło do ciebie ani jedno słowo. Nie pierwszy raz cię pobili, ale nigdy nie używali noża. I nigdy wcześniej nikt ci nie pomógł.
- Pojedziemy do szpitala…
- Nie! – krzyknęłaś i natychmiast zakryłaś usta dłonią. Raper zmarszczył brwi.
- Błagam, wszędzie, tylko nie do szpitala – powiedziałaś ze łzami w oczach. Bałaś się szpitali. Panowała tam atmosfera bólu i śmierci, a zimne, białe ściany potęgowały to wrażenie. Nie miałaś zamiaru tam jechać.
Koreańczyk podrapał się po głowie, nie bardzo wiedząc, jak się w tej sytuacji zachować.
- To… w takim razie chodź do mnie. Twoją nogę trzeba koniecznie opatrzyć.
Spojrzałaś na niego niepewnie, a przez głowę przelatywało ci tysiące myśli. Mimo całej tej sytuacji, którą przeżyłaś przed chwilą jakaś część ciebie cieszyła się jak wariatka, bo twój bias zaprosił cię do siebie, ale inna część była nieufna, bo znałaś go tylko z mediów i koncertów, nie wiedziałaś jaki jest, kiedy nie ma kamer. Stałaś tak niezdecydowana, gdy wreszcie dotarł do ciebie ból promieniujący ze zranionej łydki i z posiniaczonych żeber. Kiwnęłaś szybko głową i podeszłaś do Jiho. A raczej próbowałaś, bo po dwóch krokach noga odmówiła ci posłuszeństwa i tylko dzięki niemu nie upadłaś. Poczułaś jeszcze, jak bierze cię na ręce, po czym pochłonęła cię kojąca ciemność.

~*~*~*~

Obudziłaś się w jakimś nieznanym pokoju. Z trudem uniosłaś się do siadu i rozejrzałaś po pomieszczeniu. Było ładnie urządzone ale raczej bezosobowe, zupełnie jak pokój hotelowy. Siedziałaś na dużym, dwuosobowym łóżku, po obu jego stronach znajdowały się szafki nocne, a naprzeciwko dwie duże szafy na ubrania i telewizor. Przez drzwi dojrzałaś jeszcze niewielki przedpokój i drzwi do łazienki, w których ukazał się Zico. Był bez koszulki i wycierał ręcznikiem jeszcze wilgotne włosy. Wpatrywałaś się w niego jak urzeczona, mając wrażenie, że czas się zatrzymał. Z tego dziwnego stanu wyrwało cię ciche chrząknięcie. Uniosłaś głowę i poczułaś, że się rumienisz. Lider patrzył na ciebie znacząco.
- Widzę, że już się obudziłaś – powiedział, a ty prychnęłaś cicho.
- Najwyraźniej – normalnie miałaś ochotę zacząć tłuc głową w ścianę. Błagam ______, na nic lepszego cię nie stać? Spuściłaś wzrok i przeżyłaś lekki szok. Twoje ulubione ubranie było zniszczone. Spodnie miały rozciętą nogawkę, przez którą dostrzegłaś bandaż owinięty wokół twej łydki, a bluzka była po prostu w strzępach.
- No… tego… bo jak cię tu niosłem, to zahaczyłem o jakiś shit i twoja bluzka się podarła – spojrzałaś na rapera z niedowierzaniem. Uniosłaś podarty materiał i na swoim brzuchu również zobaczyłaś bandaże. Miałaś ochotę się na niego wydrzeć, ale w porę przypomniałaś sobie, że on cię uratował. Dziewczyno, co ty odpierdalasz? Przecież to Zico, dotarło? Z I C O! Głupi mózg! A wogóle...
- Jak ja wrócę do domu? – jęknęłaś tylko pod nosem, ale byłaś pewna, że blondyn i tak cię usłyszał.
- Na pewno nie dzisiaj. A raczej dzisiaj, tylko nie w tej chwili.
Zaczęłaś nerwowo przeszukiwać kieszenie. Gdy znalazłaś telefon, włączyłaś go i z niedowierzaniem spojrzałaś na wyświetlacz. Godzina 1:34, do tego 6 nieodebranych połączeń od _._._._ , a na smsy nawet nie patrzyłaś. Pomyślałaś o swojej przyjaciółce, która pewnie siedzi zdenerwowana w pokoju. Mieszkałyście we dwie w niewielkim mieszkaniu i pewnie się martwiła, że nie wracasz na noc. Wysłałaś jej wiadomość, że wszystko z tobą w porządku i że rano wszystko jej wyjaśnisz.
- Jak ty w ogóle masz na imię? – zaskoczona podniosłaś wzrok. Nie zauważyłaś kiedy chłopak usiadł obok ciebie.
- Co? Och, wybacz, jestem ______. Dziękuję, że mi pomogłeś. Gdyby nie ty, mogło się skończyć dużo gorzej – powiedziałaś z nieśmiałym uśmiechem, którego Zico nie odwzajemnił.
- To się nie pierwszy raz zdarzyło, prawda? – pobladłaś i powoli kiwnęłaś głową, spuszczając wzrok.
- Nie martw się, już więcej się to nie stanie. Zadzwoniłem na policję. Zabrali tamtych, a ty jutro masz się zgłosić na komisariat i złożyć zeznania. Dzisiaj ci odpuścili ze względu na twój stan i późną porę.
- Dziękuję – wyszeptałaś, miętosząc w rękach podartą bluzkę. Ze strony Jiho dobiegło cię ciche westchnienie.
- Jeśli chcesz się wykąpać, w łazience jest dla ciebie ręcznik – kiwnęłaś głową, po czym spojrzałaś niepewnie na rapera.
- Ummm… Bo ja nie mam się w co ubrać… - Zico podniósł się i wyjął z szafy swoją koszulkę. Przyjęłaś ją z cichym podziękowaniem i nie patrząc na niego skierowałaś się do łazienki.
Po gorącej kąpieli twój umysł nieco się przejaśnił. Dotarło do ciebie, że jesteś sama z twoim biasem. W tamtym pokoju jest tylko jedno łóżko. To znaczy, że… Na samą myśl dostałaś wypieków na policzkach. Nawet jeśli mieliście tylko spać, dla ciebie było to chyba trochę za dużo. Postanowiłaś, że porozmawiasz z nim, gdy wyjdziesz. Założyłaś szybko bieliznę i koszulkę lidera, która sięgała ci do połowy uda.
Jiho siedział na łóżku zamyślony. Kiedy stanęłaś w drzwiach, uniósł głowę i otaksował cię wzrokiem. Biały bandaż na łydce odcinał się od zaróżowionej  kąpielą skóry. Weszłaś dalej i rzuciłaś zniszczone ubrania obok łóżka, po czym usiadłaś, zachowując w miarę bezpieczną odległość od blondyna.
- To… Gdzie będę spać? – zaczęłaś niepewnie, zerkając z ukosa na chłopaka.
- Jak to gdzie? Na łóżku – odparł Zico ze spokojem.
- A ty?
- Ja?
Spojrzałaś na niego jak na idiotę.
- A co, nie zamierzasz dzisiaj spać? – raper rzucił ci dziwne spojrzenie.
- Myślałem, że to oczywiste, w końcu to dwuosobowe łóżko.
Po raz kolejny nie byłaś w stanie wydobyć z siebie głosu. Poczułaś, że się rumienisz i zażenowana spuściłaś wzrok.
- Nie bój się, nie zjem cię – usłyszałaś rozbawiony głos Jiho. Odważyłaś się zerknąć na niego przelotnie, po czym znów wbiłaś wzrok w swoje dłonie, które nerwowo gniotły materiał koszulki. Już pomijając fakt, że był twoim biasem, spanie w jednym łóżku z mężczyzną, którego poznałaś kilka godzin wcześniej było strasznie zawstydzające, żeby nie powiedzieć głupie. Westchnęłaś i przełykając wątpliwości wśliznęłaś się pod kołdrę, układając się tak blisko brzegu łóżka, jak to było możliwe. W pokoju rozbrzmiał cichy chichot Azjaty, po czym on też położył się spać.

Obudziłaś się z płaczem. We śnie, czy raczej koszmarze twoi prześladowcy otaczali cię ze wszystkich stron. Znów byłaś bita, kopana i choć starałaś się uwolnić, nie przynosiło to żadnego skutku. Skuliłaś się najmocniej, jak umiałaś, kryjąc głowę przed uderzeniami.
Nagle poczułaś, że ktoś cię obejmuje i kołysze delikatnie, szepcząc ci do ucha uspokajające słowa. Nie zastanawiając się nad tym, wtuliłaś się rozpaczliwie w ciało chłopaka, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Ten zamarł, ale po chwili przycisnął cię mocniej do siebie. W końcu ponownie zasnęłaś, zmęczona płaczem.

Z objęć Morfeusza wyrwały cię ciepłe promienie słońca, łaskoczące cię w policzek. Było ci tak dobrze, że nie miałaś ochoty otwierać oczu. Powoli wracały do ciebie wydarzenia z poprzedniego dnia. W pewnym momencie dotarło do ciebie, że leżysz wtulona w Zico. Zesztywniałaś i próbowałaś delikatnie wyplątać się z uścisku blondyna, ale on przyciągnął cię mocniej, mamrocząc coś niezrozumiale przez sen. Westchnęłaś cichutko, nie chcąc go obudzić i ponowiłaś próbę. Gdy ci się udało, zręcznie przeturlałaś się na drugą stronę łóżka i usiadłaś. Potarłaś swoje policzki, jakbyś chciała zetrzeć z nich rumieniec. Wstałaś powoli, przeciągnęłaś się i podeszłaś do okna. Widok zaparł ci dech w piersiach. Przed tobą roztaczała się panorama Seulu. W dole widziałaś samochody i ludzi spieszących się nie wiadomo dokąd, którzy z tej wysokości przywodzili ci na myśl mrówki w mrowisku.
- Hej, Zico, przyszedłem po… - odwróciłaś się gwałtownie i twym oczom ukazał się wysoki brunet, którego od razu rozpoznałaś. Jaehyo, ulubieniec twojej przyjaciółki, zamrugał dwukrotnie, jakby chciał się upewnić, że mu się nie przywidziało, po czym zamknął drzwi i rzucił się na lidera z impetem.
- Ty kretynie! Było jasno powiedziane, że tego typu zabawy to poza hotelem! Jak menadżer się dowie…
- Ała! – krzyknął raper, zrzucając z siebie Koreańczyka i patrząc na niego z wyrzutem. Przyglądałaś się temu zaciekawiona.
- O czym się niby dowie? – zapytał z wyrzutem, a potem jego wzrok spoczął na tobie i w jego ciemnych oczach błysnęło zrozumienie.
- Aaa, ona? Nie, to nie o to chodzi. Wczoraj napadły ją jakieś zbiry i przyprowadziłem ją tutaj, bo była nieprzytomna i nie wiedziałem, gdzie mieszka.
- To czemu nie zabrałeś jej na policję? – w odpowiedzi blondyn wskazał na bandaż wokół twej łydki.
- No to do szpitala! Aż tak z tobą źle, że nie umiałeś nawet zadzwonić po karetkę?
Jiho parsknął zdenerwowany i spojrzał na ciebie błagalnie.
- ______, pomóż…
Visual również na ciebie popatrzył, oczekując wyjaśnień. Zarumieniłaś się (znowu) i spuściłaś wzrok.
- Nie wziął mnie do szpitala, bo go o to poprosiłam – powiedziałaś cicho, pocierając ramiona, jakby zrobiło ci się zimno.
- Powinnam już wracać do domu – dodałaś po dłuższej chwili, bawiąc się firanką. Usłyszałaś szelest i podniosłaś wzrok. Zico wstał, podobnie jak Jaehyo, ale twoją uwagę przykuło co innego. Przez chwilę patrzyłaś z niedowierzaniem na lidera, po czym parsknęłaś śmiechem.
- No co? – zapytali obaj jednocześnie, a ty wskazałaś tylko na bokserki rapera, które były… różowe w Hello Kitty. Jiho wymamrotał tylko coś pod nosem, podszedł do szafy i szybko się ubrał, a ty w międzyczasie trochę się uspokoiłaś.
- Mogłam się tego spodziewać – powiedziałaś, patrząc z rozbawieniem na blondyna, który wyciągnął telefon z nakładką również z wizerunkiem białego kotka w różowym ubranku. Chłopak rzucił ci mordercze spojrzenie.
- No ubieraj się, nie będę tutaj wiecznie czekał – warknął, a ty omal znowu się nie roześmiałaś.
- Nie mogę…
Jaehyo zagwizdał cicho, oglądając twoje zniszczone ciuchy.
- No no, Zico, coś ty z nią robił? – nie doczekawszy się odpowiedzi odrzucił je i otaksował cię wzrokiem.
- Poczekaj, zaraz ci coś przyniosę.
Wyszedł z pokoju, zamykając cicho drzwi. Po chwili wrócił i podał ci ubrania.
- Pożyczyłem od Taelia. Pewnie nadal będą trochę za duże, ale i tak będą lepiej pasowały niż moje czy tego tutaj…
Podziękowałaś mu skinieniem głowy i zaszyłaś się w łazience. Założenie spodni sprawiło ci mały problem, ale zacisnęłaś zęby i naciągnęłaś je, nie zważając na ból w łydce, odzywający się za każdym dotknięciem. Podwinęłaś przydługie nogawki i zamieniłaś obszerną koszulkę lidera na nieco mniejszy, ale i tak luźny t-shirt wokalisty.
Gdy wyszłaś, zobaczyłaś chłopaków na korytarzu przez otwarte drzwi do pokoju. Zico nadal był zajęty wgapianiem się w telefon, a Jaehyo uśmiechał się przyjaźnie. Odwzajemniłaś uśmiech i naciągnęłaś zniszczone kozaki, krzywiąc się lekko, gdy ocierały się o zranione miejsce, założyłaś płaszcz i dołączyłaś do nich.
- Nie masz żadnej czapki ani szalika? – zapytał visual, a ty pokręciłaś głową. Mimo chłodu zawsze chodziłaś z gołą głową, bez szalika i w rozpiętym płaszczu. Lubiłaś, kiedy mroźny wiatr owiewał twoje ciało, czułaś się wtedy wolna jak ptak. Jiho westchnął, schował komórkę i ruszył do windy, gdy drzwi do jednego z pokojów otwarły się z impetem.
- Jaehyo, gdzie ty jesteś? Miałeś tylko przynieść… O, cześć, jestem Kyung – z wahaniem uścisnęłaś wyciągniętą dłoń chłopaka.
-______ - przedstawiłaś się, uśmiechając się nieśmiało.
- Kyung, co tam się dzieje? – dobiegł cię głos U-kwona i po chwili korytarz zapełnił się resztą członków zespołu. B-bomb gwizdnął.
- Uuu, Zico, jak menadżer się dowie, będziesz miał przerąbane – powiedział i mrugnął do ciebie wesoło.
- Dlaczego wszyscy od razu zakładacie, że przyprowadziłem ją tu z tego powodu? – jęknął zirytowany lider.
- A co, mylimy się? – odparł P.O, a reszta zachichotała. Westchnęłaś cicho.
- Czy ja wyglądam na osobę, która przespałaby się z kimś, kogo poznała wczoraj? – zapytałaś, mierząc chłopaków urażonym spojrzeniem.
- A skąd mamy wiedzieć? A poza tym rozumiem już, po co Jaehyo pożyczył ode mnie ubrania. Do twarzy ci w nich – odezwał się Taeil. Uśmiechnęłaś się do niego lekko.
- Dzięki. Więc zakodujcie sobie, że nie, nie jestem kimś, kto robi to z pierwszym lepszym napotkanym facetem.
- Ej, od kiedy ja jestem pierwszym lepszym? – naburmuszył się Jiho. A myślałaś, że bardziej już się nie da.
- Dobra, nie jesteś, po prostu usiłuję powiedzieć, że nie jestem puszczalska, to wszystko – powiedziałaś pojednawczo, a lider rozpogodził się, rzucając pełne wyższości spojrzenie pozostałym. Zachichotałaś. Oni byli jak dzieci.
- ______, skąd jesteś? – odezwał się milczący dotąd U-kwon. Przekrzywiłaś lekko głowę, marszcząc lekko brwi.
- No… bo nie wyglądasz na Koreankę…
- Pochodzę z Polski, przeprowadziłam się tutaj kilka miesięcy temu – wyjaśniłaś.
- Zaskakująco dobrze mówisz po koreańsku – zauważył Jaehyo. Spuściłaś głowę, uśmiechając się lekko do siebie i szurając stopą po podłodze. Ciekawe, od kiedy…
- Staram się – mruknęłaś cicho.
- I zachowujesz się, jakbyś doskonale wiedziała, kim jesteśmy… - dodał B-bomb, spoglądając na ciebie spod półprzymkniętych powiek, a na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Zerknęłaś na niego i spąsowiałaś. W Polsce twoi rówieśnicy śmiali się z każdego, kto pod jakimś względem odstawał od reszty i nauczyłaś się to ukrywać . Nie zdążyłaś się jeszcze przyzwyczaić, że tutaj słuchanie k-popu jest normalne i nadal zawstydzało cię rozmawianie o twoich upodobaniach. Chłopaki otoczyli cię ciasnym kołem.
- No, ______, powiedz, który z nas jest twoim biasem?
Twoje policzki stały się jeszcze bardziej czerwone.
- Oj ______, nie bądź taka… - podniosłaś na chwilę wzrok i zaraz wbiłaś go powrotem w czubki swoich butów. Wydawali się być szczerze zainteresowani, ale nie miałaś zamiaru im tego mówić. Zakryłaś twarz dłońmi, by nie kusić losu. Wiedziałaś, że gdy tylko na nich popatrzysz, zaczną robić aegyo, a wtedy ulegniesz.
Niespodziewanie ktoś złapał cię za ramię i wyciągnął spośród otaczających cię członków zespołu.
- Yah! Zico! Zepsułeś całą zabawę! – poskarżył się maknae, a ty nie mogłaś się nie uśmiechnąć. Zerknęłaś spomiędzy palców na blondyna.
- Nie chce mówić, to nie. Poza tym miałem odprowadzić ją do domu – odparł lider.
Zdjęłaś dłonie z twarzy i odetchnęłaś dyskretnie, wygładzając wyimaginowane zagniecenia płaszcza.
- Dzięki – mruknęłaś, tak, by tylko Jiho cię usłyszał.
- Do usług – odpowiedział równie cicho, puszczając ci oczko i poszedł do windy. Podążyłaś za nim, ale słysząc pytanie P.O odwróciłaś się.
- ______, przyjdziesz do nas jeszcze?
- A mogę przyprowadzić kogoś ze sobą?
- Pewnie!
Udałaś, że się zastanawiasz.
- Hmmm… Pomyślmy… – drażniłaś się z nimi jeszcze przez chwilę, po czym kiwnęłaś głową z uśmiechem.
- Ej, panna nie-puszczalska! Idziesz czy nie? – dobiegł cię głos Zico. Pomachałaś jeszcze chłopakom na pożegnanie i pobiegłaś do windy.

Oto i pierwsza część. W zasadzie jestem z niej całkiem zadowolona. Póki co jest jeszcze w miarę normalnie, ale później... Tak jak poprzednie, to "dzieło" również było pisane w wakacje, a tytuł wziął się z mojej rozkminy nad tym, co jest w życiu najważniejsze (zbyt dużo wolnego czasu XD) No nic, pozdrawiam was i przekazuję trochę spóźnione życzenia na święta Bożego Narodzenia, a mianowicie: wszystkiego dobrego, ciepła w domu, jak najmniej poważnych konfliktów, zdrowia etc. Wesołych Świąt ;* <3

11 komentarzy:

  1. Aaaa kobieto dawaj następną część~!!! Świetne to jest *.* na dostatek z moim biasem ^^ <3333 czekam na ciąg dalszy~!! <3 weeeny~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg, z twoim też? Spoko, spoko, mam już naskrobane wszystkie części, tylko nie mogę ich wstawić wszystkich naraz xd A wenę to ja mam, jak widać u mnie chodzi ona w parze z większą ilością wolnego czasu ^^
      Kolejną część planowałam wstawić koło Nowego Roku, ale nie wiem, czy wytrzymam tak długo xd

      Usuń
    2. Tsaa. Grzechem byłoby go nie biasowaĆ ^^ ;D
      Omo skoro wena przychodzi do Ciebie w wolnym czasie to co to będzie na feriach~!? xD *.*
      UGH jakoś wytrzymam...dla Twoich scenariuszy warto <33 ;*

      Usuń
    3. Oooo... Dzięki, dzięki że tak uważasz ;3
      A może wstawię jutro?... Jeszcze nie wiem...
      A co do weny, pochwalę się, że w trzy dni powstały dwa dłuuugie scenariusze, co mówi samo za siebie XDD Mam ochotę zacząć trzeci, tylko w ostatnim czasie (przez ostatni tydzień - najpierw szkoła, potem wigilia, a teraz scenariusze xp) niedosypiam i dopiero wczoraj\dzisiaj udało mi się złapać ilość snu większą ni 6h XD No ale tak bywa, kiedy się pisze do drugiej w nocy *u*
      Pozdrawiam~

      Usuń
    4. Huehuehue *.* jutro jak najbardziej może być ^^
      Omo nieźle *.*
      Ejj lepiej odpocznij i porządnie się wyśpij. Scenariusze poczekają. Masz porządnie się wyspać, zrozumiano? ;D <3

      Usuń
    5. Zadanie wykonane xd Sen dwa razy po jedenaście godzin zaliczony (tylko mama coś tam marudzi xp)

      Usuń
    6. Ooo bardzo się cieszę ^^ Moja też marudzi jak za dużo śpię. haha ^^ ;D

      Usuń
    7. Myślałam nad tym, czy nie wstawić teraz kolejnej części, ale trochę się boję waszej reakcji, bo wydaje mi się być znacznie gorsza i bardziej bezsensowna od pierwszej... xd

      Usuń
    8. A dobra, raz się żyje xd

      Usuń
  2. Definitywnie mówię nie co do daty wstawienia kolejnej części! To jest zbyt intrygujące opowiadanie, żeby czekać. Bardzo mnie zaciekawiło to ff, mimo że pare rzeczy mi sie nie spodobało. Np to, że ciągle gdzies przewija sie określenie bias, bias, bias i wypowiedź jednego z chłopaków dotycząca pochodzenia bohaterki. Uważam, że zabija to tą fajną atmosferę w scenariuszu. Jednak to moje zdanie no i zrobiłam się strasznie czepialska :)
    Bokserki Zico mnie rozbawiły i nie umiem się pozbierać. Ogółem ciekawy pomysł z tym prześladowaniem.
    Czekam na kolejną część, hwaiting~

    OdpowiedzUsuń