Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

niedziela, 20 grudnia 2015

Zico (Block B) Popatrz na mnie!

Jestem tak załamana tym scenariuszem, że nawet sobie nie wyobrażacie… (mój poziom inteligencji w wakacje spada do niemożliwie niskiego poziomu i powstają takie oto głupoty XD). TO jest dziwne. Ale tak jakoś mi do nich pasuje >.<
Miłego czytania życzę ;*


Autorka: Neko

Od kilku miesięcy mieszkałaś w dormie Block B, służąc za „pomoc domową”. Przed twoim przyjściem panował tu ogromny bałagan, dlatego menadżer zespołu zatrudnił cię, byś coś z tym zrobiła.
Wróciłaś właśnie z zakupów, zadowolona, bo udało ci się kupić wszystko, co zaplanowałaś. Napełniłaś lodówkę i poszłaś na górę, planując spędzić resztę czasu przed książką, jednak kiedy weszłaś do swojego pokoju, zobaczyłaś coś, co rozwścieczyło cie do granic możliwości. Chłopaki siedzieli na twoim łóżku i zawzięcie dyskutowali, który komplet twojej bielizny jest najseksowniejszy. Odrzucone majtki i staniki walały się po całej podłodze, a jeden z nich Kyung założył na głowę, cały czas kłócąc się z resztą.
- Przecież mówię wam, że ten czarny koronkowy jest najlepszy! – krzyknął na cały głos.
- Nie drzyj się tak, ogórku! – odwrzasnął P.O.
- Mordy w kubeł i wynocha!!!
Jak na komendę sześć par oczu zwróciło się na ciebie. Zaraz, sześć?
- O, cześć ______, my właśnie… - zaczął Taeil, ale przerwałaś mu.
- Macie natychmiast stąd wyjść. Teraz. – w twoim głosie dźwięczała groźba. Wokalista przełknął ślinę, patrząc na ciebie niepewnie, po czym wyszedł, omijając cię szerokim łukiem. Za nim podążyła reszta chłopaków. Zerwałaś Kyungowi swój stanik z głowy, a on skulił się, jakby bał się, że go uderzysz.
Westchnęłaś ciężko i zabrałaś się za zbieranie rozrzuconej bielizny. Wiedziałaś, że sprawca tego całego wydarzenia pojawi się dopiero później, jak zwykle próbując uniknąć odpowiedzialności. Znaliście się z Zico od gimnazjum, ale nie mogłaś powiedzieć, że się przyjaźniliście. Zawsze robił ci głupie kawały, którymi potrafił doprowadzić cię do szewskiej pasji.
Kiedy wreszcie ogarnęłaś swój pokój, siadłaś przy biurku, chcąc uzupełnić wpis w pamiętniku, ale z zaskoczeniem stwierdziłaś jego brak. Zmarszczyłaś brwi i pchnięta nagłym przeczuciem zeszłaś na dół. Już na schodach usłyszałaś głos Zico odczytujący twoje sekretne myśli spisane w zaginionej książeczce. Tego było już za wiele. Wparowałaś do salonu i wyrwałaś książeczkę z rąk lidera.
- Hej, jeszcze nie skończyłem! – jęknął z wyrzutem raper. Myślałaś, że zaraz wybuchniesz.
- Woo JiHo! Ty arogancki, durny… - zaczęłaś wyklinać na chłopaka we wszystkich znanych ci językach. Wypowiedzenie wszystkich przekleństw zajęło ci dobre pięć minut, przy czym większość stanowiły te w twoim ojczystym języku polskim. W tym momencie dziękowałaś swoim rodakom za stworzenie tak wielkiego bogactwa obraźliwych określeń, bo z każdym wypowiedzianym słowem miny chłopaków stawały się coraz bardziej zszokowane.
Gdy już ci się wyczerpały pomysły, stałaś tam, dysząc ciężko i sztyletując wzrokiem lidera zespołu.
- Wow… - wydukał B-bomb, patrząc na ciebie z szacunkiem. Rzuciłaś mu przelotne spojrzenie, po czym znów skupiłaś się na Zico, który siedział nieruchomo, patrząc na ciebie z otwartymi ustami.
- Jeszcze raz zrobisz coś takiego, a przysięgam na wszystkie świętości, że nie dożyjesz wieczora – powiedziałaś, cedząc każde słowo, po czym wróciłaś do pokoju, trzaskając drzwiami.
Rzuciłaś się na łóżko z płaczem. Ile razy jeszcze zostaniesz upokorzona? Kiedy on wreszcie da ci spokój?
W gimnazjum podkochiwałaś się w Zico, podobnie jak większość dziewczyn z twojej klasy. Zawsze wolałaś obserwować go z daleka i gdy tylko się zbliżał, chowałaś się lub odwracałaś wzrok, ogólnie starałaś się nie zwracać na siebie jego uwagi. Tym bardziej, że bałaś się, że znowu zrobi ci jakiś psikus. Zawsze, gdy się pojawiał, twoje rzeczy dziwnym trafem znikały i znajdywały się w rękach JiHo. Im bardziej starałaś się go unikać, tym częściej na niego wpadałaś. Ledwie udało ci się przetrwać gimnazjum. Pod koniec ostatniej klasy zastanawiałaś się, co ty takiego w nim widziałaś? A jednak, mimo tych wszystkich przykrości nie umiałaś go nienawidzić – wszystko przez twoje głupie serce.
Wybrałaś liceum położone dokładnie po drugiej stronie miasta, przekonana, że twój prześladowca cię tam nie znajdzie. Jednak pierwszego dnia szkoły przeżyłaś szok, gdy ujrzałaś go wchodzącego do szkoły, trzymającego pod ręce dwie dziewczyny zapatrzone w niego jak w obrazek. Miałaś ochotę uciec stamtąd jak najdalej.
Również i tam Zico uprzykrzał ci życie. Momentami miałaś ochotę go udusić, gdy ośmieszał cię przed całą szkołą. Ale najbardziej dopiekł ci w ostatniej klasie.

- Hej, ______, co słychać?
Uniosłaś głowę znad książki, słysząc znajomy głos. Serce zabiło ci szybciej, ale nie dałaś po sobie niczego poznać.
- Czego chcesz? – zapytałaś zimno, węsząc jakiś podstęp ze strony chłopaka.
- Uuu, ktoś tu ma zły humor… i wydaje mi się, że wiem dlaczego…
Przekrzywiłaś lekko głowę, patrząc z ciekawością na JiHo, który uśmiechał się chytrze. Wokół was zebrał się już spory tłumek.
- ______, ja wiem, że to przykre iść samemu na studniówkę… - zaczął. Parsknęłaś gniewnie.
- A skąd wiesz, że idę sama? – zapytałaś. Zico przewrócił oczami.
- A kto by chciał iść z kimś takim jak ty? – odpowiedział na pytanie. Wśród zebranych rozległ się chichot. Zaczerwieniłaś się ze złości. Jak on śmiał?
- Jednakże… nie chcę, byś chodziła smutna… – słysząc to spojrzałaś z niedowierzaniem na chłopaka.
- Dlatego poświęcę się i pójdę z tobą – dokończył JiHo, spoglądając na ciebie z wyższością.
Patrzyłaś na niego jak na wariata. On chyba nie myślał, że się zgodzisz? Już wolałabyś pójść sama, zawsze to mniejsze upokorzenie.
- Nie.
- Co? – Zico zaśmiał się z niedowierzaniem.
- Nie – powtórzyłaś. – Nie zniżę się do tego – wstałaś i odeszłaś przepychając się przez tłum uczniów.
- Będziesz tego żałować! I tak nikt cię nie zaprosi! – usłyszałaś jeszcze, po czym zadzwonił dzwonek na lekcję.

Tak jak mówił, nikt cię nie zaprosił. Było ci trochę smutno, ale wolałaś to, niż znoszenie tego upierdliwego smarkacza.
Mimo tego dziecinnego zachowania nigdy nie pozwalał innym znęcać się nad tobą. Uważał, że tylko on ma prawo to robić i nieraz „karał” tych, którzy się nie zastosowali. Było to dla ciebie bardzo dziwne, nie rozumiałaś tego, ale za każdym razem robiło ci się ciepło na sercu.
Byłaś bardzo cierpliwą osobą i mogłaś wiele znieść. To był jedyny powód, dla którego się zgodziłaś na tę pracę. Potrzebowałaś pieniędzy, a menadżer płacił całkiem dobrze, pomyślałaś wiec, że jakoś przebolejesz to, że będziesz musiała znosić Zico i jego wybryki. Ale teraz przegiął i to do kwadratu.
W sumie mogłabyś mu wybaczyć nawet tę bieliznę, ale nie pamiętnik. Miałaś nadzieję, że nie przeczytał go w całości i nie dowiedział się o twoich uczuciach. Nie chciałaś, by śmiał się z ciebie i upokarzał cię jeszcze bardziej.
Niespodziewanie usłyszałaś ciche pukanie do drzwi. Podniosłaś się powoli, wytarłaś mokrą twarz i otworzyłaś, natychmiast mordując wzrokiem osobę stojącą za nimi.
- Czego chcesz? – zapytałaś wrogo. Zico zawahał się.
- Ja… - zaczął.
- Mało ci jeszcze? Co to, dzień znęcania się nad ______? A tak, zapomniałabym, K A Ż D Y dzień jest dniem znęcania się nad ______! To nie wiem, może dzień gnojenia ______ aż do załamania nerwowego? Dzień doprowadzania ______ do ostateczności? Dzień…
- Och zamknij się wreszcie! – wybuchnął JiHo. Zmrużyłaś zaczerwienione od płaczu oczy.
- To zejdź mi z oczu. I nie waż się więcej tu przychodzić - trzasnęłaś drzwiami i znowu rzuciłaś się na łóżko. Już postanowiłaś. Jutro rano pójdziesz do menadżera i złożysz rezygnację.

Menadżer był zaskoczony twoją prośbą.
- Ale ______, dlaczego? Przecież dobrze sobie radzisz. Czy chodzi o pensję? Mogę ją podwyższyć…
- Proszę pana, tu nie chodzi o pieniądze, ja po prostu już nie wytrzymuję psychicznie. Nie dam rady już dłużej tego znosić. Przepraszam, ale będzie pan musiał znaleźć kogoś innego na moje miejsce.
Twój pracodawca westchnął.
- No nic. Ale będzie trudno znaleźć kogoś takiego jak ty… Gdybyś chciała wrócić…
Pokręciłaś głową z krzywym uśmiechem.
- To raczej mało prawdopodobne, ale dziękuję – powiedziałaś i wyszłaś.

Właśnie się pakowałaś, gdy do twojego pokoju zajrzał Jaehyo.
- Wyjeżdżasz gdzieś? – zapytał, patrząc na dwie walizki stojące obok łóżka i kolejną leżącą przed tobą.
- Tak. I już nie wracam.
- Jak to? A kto nam będzie sprzątał? – zapytał żałośnie chłopak.
- Menadżer znajdzie kogoś innego – powiedziałaś obojętnie, nie patrząc na niego. Koreańczyk westchnął cicho.
- Będzie nam ciebie brakować – usłyszałaś. Zaśmiałaś się gorzko.
- Coś poważnie w to wątpię – odparłaś, rzucając mu przeciągłe spojrzenie.

Wynajęłaś małe mieszkanie po drugiej stronie Seulu. Byłaś oszczędna, więc pieniędzy na razie ci wystarczało, ale szybko zabrałaś się za poszukiwanie nowej pracy. Niestety, jak na razie niczego nie znalazłaś.
Gdy jakiś tydzień później przechadzałaś się bez celu po centrum handlowym po nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej, usłyszałaś za sobą wołanie. Odwróciłaś się i zdziwiona zobaczyłaś U-kwona i Taeila biegnących w twoją stronę.
- Cześć, co wy tu robicie? – zapytałaś, gdy już do ciebie dotarli.
- ______… błagam… wróć… - wysapał U-kwon, patrząc na ciebie błagalnie. Przekrzywiłaś lekko głowę.
- Ta nowa… Ona jest straszna – dodał Taeil, a wyższy przytaknął.
- No, nawet gorzej niż straszna. Od razu zaczęła się rządzić i ciągle marudzi, jakie to z nas brudasy. A przecież my tylko trochę…
- No, nawet B-bomb przestał rozrzucać swoje ciuchy gdzie popadnie, tylko składuje je w jednym miejscu, a ona i tak narzeka.
Z trudem powstrzymywałaś uśmiech cisnący ci się na twarz. Oni byli tacy kochani… No, poza jednym.
- Przykro mi chłopaki, ale nie mogę wrócić. Nie zamierzam więcej znosić upierdliwej obecności pewnego osobnika.
Koreańczycy jęknęli chórem, błagając cię, byś zmieniła zdanie, ale byłaś nieugięta. Nawet ich podwójne aegyo nie pomogło. W końcu zrezygnowali i z minami godnymi zbitego psiaka odeszli. Było ci przykro, ale musiałaś tak postąpić. Nie miałaś najmniejszego zamiaru narażać się na dalsze upokorzenia. Jednak… nie było cię tylko tydzień, a oni już mają dość?
Chłopaki odwiedzali cię jeszcze kilkakrotnie, ale za każdym razem słyszeli odmowę. Tylko jeden z nich nie przyszedł ani razu. Który? Oczywiście Zico. I dobrze, bo nadal byłaś na niego zła o ten incydent z pamiętnikiem i nie wiedziałaś, czy kiedykolwiek mu wybaczysz.
Z pracą nadal było krucho, powoli kończyły ci się oszczędności. Ledwie starczyło ci na zapłacenie czynszu, jednak nadal nie dopuszczałaś do siebie myśli o powrocie.

Wracałaś do domu zmęczona po kolejnej nieudanej rozmowie. Byłaś bardzo zawiedziona, bo wydawało ci się, że tym razem wszystko pójdzie dobrze.
Drzwi do twojego mieszkania były otwarte. Weszłaś ostrożnie, gotowa w każdej chwili wezwać pomoc. Jakie było twoje zdziwienie, gdy na kanapie ujrzałaś jego. Siedział pochylony z twarzą ukrytą w dłoniach. Widać było, że jest przygnębiony. Podłoga pod twoimi stopami skrzypnęła cicho, na co Zico podniósł głowę.
- ______? – wstrzymałaś oddech. Jego smutne oczy patrzyły na ciebie błagalnie.
- Co ty tu robisz? – zaklęłaś w myślach, bo twój głos brzmiał mniej pewnie niż byś chciała. Lider westchnął i spuścił głowę.
- Chciałem pogadać – powiedział cicho, jakby bał się, że zaraz skoczysz na niego z pazurami.
- O czym? – spytałaś, zakładając ręce na piersiach. Raper wstał i podszedł do ciebie powoli. Nadal nie patrzył ci w oczy.
- Ja… tego… chciałem przeprosić – wydukał. Uniosłaś brwi. A to coś nowego.
- Czekam – starałaś się, by twój głos zabrzmiał obojętnie, ale nie bardzo ci się to udało. Chłopak włożył ręce do kieszeni i zaczął szurać stopą po podłodze.
- Bo… ja nie robiłem tego żeby ci dokuczyć – prychnęłaś pogardliwie, na co on wreszcie spojrzał ci w oczy.
- Naprawdę. Po prostu… - końcówkę wymruczał tak cicho, że nie usłyszałaś, odwracając przy tym wzrok.
- Słucham? Możesz mówić głośniej? – jego twarz pokrył lekki rumieniec.
- Mówiłem, że chciałem zwrócić twoją uwagę.
- Że co proszę? – patrzyłaś na niego jak na idiotę. JiHo westchnął z irytacją.
- Jak można być tak niedomyślnym? Podobasz mi się od pierwszej klasy gimnazjum – powiedział, wbijając wzrok w sufit. W sumie to nawet się z tego cieszyłaś, bo nie widział, że tobie dosłownie szczęka opadła.
- Że… że ja? – miałaś ochotę się zabić za to jakże inteligentne pytanie.
- No – odpowiedział chłopak, nadal patrząc w górę.
- Ale… ale… jak to?
- Normalnie.
- To czemu robiłeś te wszystkie durne kawały? Czemu mnie upokarzałeś przed innymi? – raper spojrzał na ciebie wkurzony.
- Dlaczego? Bo inaczej nie zwracałaś na mnie uwagi! Za każdym razem gdy przechodziłem, nie zaszczycałaś mnie nawet spojrzeniem! Nie masz pojęcia ile razy powtarzałem w myślach: Spójrz na mnie, no spójrz na mnie do cholery! Już wolałem, byś mnie nie lubiła, ale się do mnie odzywała, nawet jeśli miała to być obelga! Nie wyobrażasz sobie, jak źle się czułem, kiedy nie chciałaś iść ze mną na studniówkę. Chciałem cię wtedy przeprosić za wszystko i wyjaśnić ci, dlaczego się tak zachowywałem, ale nie dałaś mi szansy.
- Dziwisz się? Myślisz, że miałam ochotę na kolejne docinki i głupie żarty?
- No nie, ale…
- A w ogóle to co to miało być z tą bielizną i pamiętnikiem?! Pomyślałeś kiedyś, jak ja się z tym wszystkim czuję?! Że ktoś, na kim mi zależy zachowuje się jak kretyn, w dodatku wyżywa się na mnie przy wszystkich i robi ze mnie idiotkę?! Wiesz ile razy przez ciebie płakałam?! Wiesz?! – w twoich oczach po raz kolejny zalśniły łzy. Zico patrzył na ciebie wstrząśnięty.
- Więcej niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. Ale wiesz co? Jestem głupia. Nie potrafiłam cię nienawidzić, nawet wtedy, kiedy tego chciałam – po twoich policzkach zaczęły spływać słone krople. JiHo chciał cię przytulić, ale odsunęłaś się.
- I przez te wszystkie lata miałam nadzieję, że w końcu się opamiętasz, że poczujesz do mnie to, co ja do ciebie… - teraz to już rozpłakałaś się na dobre, a gdy czyjeś silne ramiona objęły cię mocno, nie protestowałaś. Nie miałaś już siły. Wreszcie powiedziałaś mu to, co chciałaś mu wyznać już dawno. Usłyszałaś, że on też płacze, powtarzając w kółko „mianhe”.
Nie wiedziałaś ile czasu minęło, ale kiedy wreszcie się uspokoiłaś, odsunęłaś się trochę. Byłaś pewna, że wyglądasz okropnie.
- ______, wybacz mi, proszę. Nie potrafię bez ciebie żyć – słysząc to, uśmiechnęłaś się. Zrobiło ci się tak lekko i przyjemnie, że nie umiałaś się dłużej na niego gniewać.
- I jak mogę dalej się złościć, skoro mnie tak ładnie prosisz?
Zico uśmiechnął się przez łzy i przytulił cię mocno, a ty wtuliłaś twarz w jego pierś, wdychając jego zapach.
- Czy to znaczy, że do nas wrócisz?
Spojrzałaś na niego zdziwiona.
- Oczywiście. Mam już tak mało pieniędzy, że na jedzenie mnie nie stać – powiedziałaś, a lider parsknął histerycznym śmiechem.

Menadżer bardzo się ucieszył, gdy przyszłaś do niego. Powiedział, że nie tylko chłopaki mają dość tej „terrorystki”. Kiedy oznajmiliście jej tę jakże wspaniałą nowinę, zacisnęła usta i zaczęła się pakować. Na odchodne powiedziała tylko: "I tak na mnie nie zasługiwaliście" i wyszła, trzaskając drzwiami.
Wszystko wróciło do normy. No, prawie wszystko. Czasami chłopaki już mieli was dość, bo ty i Zico ciągle przytulaliście się albo całowaliście. P.O za każdym razem kwitował to słowami "{rzygać mi się chce", a U-kwon "on jest beznadziejny". Mimo to Zico nie zrezygnował z kawałów. Gdy już kolejny raz zostałaś pozbawiona ubrań i ręcznika podczas kąpieli, nie wytrzymałaś.
- Woo JiHo!!! – wrzasnęłaś, a winowajca natychmiast zjawił się w łazience.
- Wołałaś mnie, kochanie? – spytał, poruszając brwiami. Zarumieniłaś się (w końcu byłaś naga!), ale powiedziałaś twardo.
- Ściągaj koszulkę.
- Uuu, ktoś chce się bawić – powiedział Zico i spełnił twe żądanie.
Złapałaś część garderoby i spojrzałaś na lidera, który właśnie rozpinał spodnie.
- A co ty wyprawiasz? Wynocha!
Wypchnęłaś zdezorientowanego chłopaka z na wpół rozpiętymi spodniami na korytarz. Przechodzący właśnie Jaehyo spojrzał na półnagiego Koreańczyka jak na wariata.
- Co ty tu... – zapytał.
JiHo spojrzał na niego zdezorientowany.
- No właśnie nie wiem…

Uwaga! Małe pytanko. Czy za tydzień mam wstawić one shota z Luhanem czy wieloczęściowiec z Block B? Oba mam już napisane od... dłuższego czasu i tylko nie wiem, co wam dać najpierw...

8 komentarzy:

  1. Widzę, że tak pusto jeśli chodzi o komentarze, więc przybywam xD Scenariusz jest bardzo fajny. No i w sumie śmiać mi się chciało jak przeczytałam o tym kawale z bielizną xD
    Bardzo fajnie piszesz ^^ Nie ma powtórzeń, błędów itd. a nawet jeśli, wiadomo każdemu się zdarza. Jeśli chodzi o kolejny scenariusz to moim zdaniem można zostać jeszcze z Block B :)
    Moim zdaniem mój komentarz taki bez ładu i składu, no ale... ;-;
    No cóż weny życzę i czekam na kolejną pracę ^^

    Hee

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo... Nie masz pojęcia, jak miło jest coś takiego zobaczyć ;3 Tak sobie myślę... Szkoda, że nikt nie nagrał mojej reakcji, kiedy zobaczyłam, że jest komentarz, a co dopiero wtedy, kiedy go przeczytałam XDD Jestem strasznie podekscytowana, bo to są moje pierwsze "większe" prace (bo wypracowania do szkoły się nie liczą xp) i pierwszy pod nimi komentarz ;)
      Dziękuję, że tak uważasz. Nie myślałam, że komuś się to spodoba, ale bardzo mnie to cieszy. W sumie to Hespe namówiła mnie, bym zaczęła pisać (a wszystko zaczęło się od jednego głupiego snu, który niestety jej opowiedziałam...)
      Co do scenariusza, będę musiała go jeszcze przejrzeć, bo (tak jak poprzednie) został napisany w wakacje ^^ Ostrzegam na wstępie: jest to bardzo... dziwna rzecz. Gorzej niż dziwna (eh, te sny... xp) Ale nic więcej nie powiem, bo wtedy nikt tego nie przeczyta :)

      Usuń
    2. Kiedyś prowadziłam bloga i rzeczywiście pierwszy komentarz to dopiero radość C: Podoba, podoba. Dobrze, że Cię namówiła, umiejętność dobrego pisania warto ćwiczyć ^^ Ehhh... coś wiem o dziwnych snach xD No to czekamy na kolejne scenariusze C:

      Usuń
  2. Hahaha końcówka najlepsza :D To jest świetne ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Komawo ;3 Sama się śmiałam podczas pisania XDD

      Usuń
  3. Nie jestem fanką Block B, ale ten scenariusz jest jednym z najlepszych jakich czytałam. Nie za długi, ale bardzo fajny :)
    Masz świetne pomysły :*

    OdpowiedzUsuń