Jestem tak załamana
tym scenariuszem, że nawet sobie nie wyobrażacie… (mój poziom inteligencji w wakacje spada do niemożliwie niskiego poziomu i powstają takie oto głupoty XD). TO jest dziwne. Ale tak jakoś mi do nich pasuje >.<
Miłego czytania życzę ;*
Autorka: Neko
Od kilku miesięcy
mieszkałaś w dormie Block B, służąc za „pomoc domową”. Przed twoim przyjściem
panował tu ogromny bałagan, dlatego menadżer zespołu zatrudnił cię, byś coś z
tym zrobiła.
Wróciłaś
właśnie z zakupów, zadowolona, bo udało ci się kupić wszystko, co zaplanowałaś.
Napełniłaś lodówkę i poszłaś na górę, planując spędzić resztę czasu przed
książką, jednak kiedy weszłaś do swojego pokoju, zobaczyłaś coś, co
rozwścieczyło cie do granic możliwości. Chłopaki siedzieli na twoim łóżku i
zawzięcie dyskutowali, który komplet twojej bielizny jest najseksowniejszy.
Odrzucone majtki i staniki walały się po całej podłodze, a jeden z nich Kyung
założył na głowę, cały czas kłócąc się z resztą.
- Przecież
mówię wam, że ten czarny koronkowy jest najlepszy! – krzyknął na cały głos.
- Nie drzyj
się tak, ogórku! – odwrzasnął P.O.
Jak na
komendę sześć par oczu zwróciło się na ciebie. Zaraz, sześć?
- O, cześć
______, my właśnie… - zaczął Taeil, ale przerwałaś mu.
- Macie
natychmiast stąd wyjść. Teraz. – w twoim głosie dźwięczała groźba. Wokalista
przełknął ślinę, patrząc na ciebie niepewnie, po czym wyszedł, omijając cię
szerokim łukiem. Za nim podążyła reszta chłopaków. Zerwałaś Kyungowi swój
stanik z głowy, a on skulił się, jakby bał się, że go uderzysz.
Westchnęłaś
ciężko i zabrałaś się za zbieranie rozrzuconej bielizny. Wiedziałaś, że sprawca
tego całego wydarzenia pojawi się dopiero później, jak zwykle próbując uniknąć
odpowiedzialności. Znaliście się z Zico od gimnazjum, ale nie mogłaś powiedzieć,
że się przyjaźniliście. Zawsze robił ci głupie kawały, którymi potrafił
doprowadzić cię do szewskiej pasji.
Kiedy
wreszcie ogarnęłaś swój pokój, siadłaś przy biurku, chcąc uzupełnić wpis w
pamiętniku, ale z zaskoczeniem stwierdziłaś jego brak. Zmarszczyłaś brwi i pchnięta
nagłym przeczuciem zeszłaś na dół. Już na schodach usłyszałaś głos Zico
odczytujący twoje sekretne myśli spisane w zaginionej książeczce. Tego było już
za wiele. Wparowałaś do salonu i wyrwałaś książeczkę z rąk lidera.
- Hej,
jeszcze nie skończyłem! – jęknął z wyrzutem raper. Myślałaś, że zaraz
wybuchniesz.
- Woo JiHo!
Ty arogancki, durny… - zaczęłaś wyklinać na chłopaka we wszystkich znanych ci
językach. Wypowiedzenie wszystkich przekleństw zajęło ci dobre pięć minut, przy
czym większość stanowiły te w twoim ojczystym języku polskim. W tym momencie
dziękowałaś swoim rodakom za stworzenie tak wielkiego bogactwa obraźliwych
określeń, bo z każdym wypowiedzianym słowem miny chłopaków stawały się coraz
bardziej zszokowane.
Gdy już ci
się wyczerpały pomysły, stałaś tam, dysząc ciężko i sztyletując wzrokiem lidera
zespołu.
- Wow… -
wydukał B-bomb, patrząc na ciebie z szacunkiem. Rzuciłaś mu przelotne
spojrzenie, po czym znów skupiłaś się na Zico, który siedział nieruchomo,
patrząc na ciebie z otwartymi ustami.
- Jeszcze
raz zrobisz coś takiego, a przysięgam na wszystkie świętości, że nie dożyjesz
wieczora – powiedziałaś, cedząc każde słowo, po czym wróciłaś do pokoju,
trzaskając drzwiami.
Rzuciłaś się
na łóżko z płaczem. Ile razy jeszcze zostaniesz upokorzona? Kiedy on wreszcie
da ci spokój?
W gimnazjum
podkochiwałaś się w Zico, podobnie jak większość dziewczyn z twojej klasy.
Zawsze wolałaś obserwować go z daleka i gdy tylko się zbliżał, chowałaś się lub
odwracałaś wzrok, ogólnie starałaś się nie zwracać na siebie jego uwagi. Tym
bardziej, że bałaś się, że znowu zrobi ci jakiś psikus. Zawsze, gdy się
pojawiał, twoje rzeczy dziwnym trafem znikały i znajdywały się w rękach JiHo.
Im bardziej starałaś się go unikać, tym częściej na niego wpadałaś. Ledwie udało
ci się przetrwać gimnazjum. Pod koniec ostatniej klasy zastanawiałaś się, co ty
takiego w nim widziałaś? A jednak, mimo tych wszystkich przykrości nie umiałaś
go nienawidzić – wszystko przez twoje głupie serce.
Wybrałaś liceum
położone dokładnie po drugiej stronie miasta, przekonana, że twój prześladowca
cię tam nie znajdzie. Jednak pierwszego dnia szkoły przeżyłaś szok, gdy
ujrzałaś go wchodzącego do szkoły, trzymającego pod ręce dwie dziewczyny
zapatrzone w niego jak w obrazek. Miałaś ochotę uciec stamtąd jak najdalej.
Również i
tam Zico uprzykrzał ci życie. Momentami miałaś ochotę go udusić, gdy ośmieszał
cię przed całą szkołą. Ale najbardziej dopiekł ci w ostatniej klasie.
- Hej, ______, co
słychać?
Uniosłaś głowę znad
książki, słysząc znajomy głos. Serce zabiło ci szybciej, ale nie dałaś po sobie
niczego poznać.
- Czego chcesz? –
zapytałaś zimno, węsząc jakiś podstęp ze strony chłopaka.
- Uuu, ktoś tu ma zły
humor… i wydaje mi się, że wiem dlaczego…
Przekrzywiłaś lekko
głowę, patrząc z ciekawością na JiHo, który uśmiechał się chytrze. Wokół was
zebrał się już spory tłumek.
- ______, ja wiem, że
to przykre iść samemu na studniówkę… - zaczął. Parsknęłaś gniewnie.
- A skąd wiesz, że idę
sama? – zapytałaś. Zico przewrócił oczami.
- A kto by chciał iść
z kimś takim jak ty? – odpowiedział na pytanie. Wśród zebranych rozległ się
chichot. Zaczerwieniłaś się ze złości. Jak on śmiał?
- Jednakże… nie chcę,
byś chodziła smutna… – słysząc to spojrzałaś z niedowierzaniem na chłopaka.
- Dlatego poświęcę się
i pójdę z tobą – dokończył JiHo, spoglądając na ciebie z wyższością.
Patrzyłaś na niego jak
na wariata. On chyba nie myślał, że się zgodzisz? Już wolałabyś pójść sama,
zawsze to mniejsze upokorzenie.
- Nie.
- Co? – Zico zaśmiał
się z niedowierzaniem.
- Nie – powtórzyłaś. –
Nie zniżę się do tego – wstałaś i odeszłaś przepychając się przez tłum uczniów.
- Będziesz tego
żałować! I tak nikt cię nie zaprosi! – usłyszałaś jeszcze, po czym zadzwonił
dzwonek na lekcję.
Tak jak
mówił, nikt cię nie zaprosił. Było ci trochę smutno, ale wolałaś to, niż
znoszenie tego upierdliwego smarkacza.
Mimo tego
dziecinnego zachowania nigdy nie pozwalał innym znęcać się nad tobą. Uważał, że
tylko on ma prawo to robić i nieraz „karał” tych, którzy się nie zastosowali.
Było to dla ciebie bardzo dziwne, nie rozumiałaś tego, ale za każdym razem
robiło ci się ciepło na sercu.
Byłaś bardzo
cierpliwą osobą i mogłaś wiele znieść. To był jedyny powód, dla którego się
zgodziłaś na tę pracę. Potrzebowałaś pieniędzy, a menadżer płacił całkiem dobrze,
pomyślałaś wiec, że jakoś przebolejesz to, że będziesz musiała znosić Zico i
jego wybryki. Ale teraz przegiął i to do kwadratu.
W sumie
mogłabyś mu wybaczyć nawet tę bieliznę, ale nie pamiętnik.
Miałaś nadzieję, że nie przeczytał go w całości i nie dowiedział się o twoich
uczuciach. Nie chciałaś, by śmiał się z ciebie i upokarzał cię jeszcze
bardziej.
Niespodziewanie
usłyszałaś ciche pukanie do drzwi. Podniosłaś się powoli, wytarłaś mokrą twarz
i otworzyłaś, natychmiast mordując wzrokiem osobę stojącą za nimi.
- Czego
chcesz? – zapytałaś wrogo. Zico zawahał się.
- Ja… -
zaczął.
- Mało ci
jeszcze? Co to, dzień znęcania się nad ______? A tak, zapomniałabym, K A Ż D Y dzień
jest dniem znęcania się nad ______! To nie wiem, może dzień gnojenia ______ aż
do załamania nerwowego? Dzień doprowadzania ______ do ostateczności? Dzień…
- Och
zamknij się wreszcie! – wybuchnął JiHo. Zmrużyłaś zaczerwienione od płaczu
oczy.
- To zejdź
mi z oczu. I nie waż się więcej tu przychodzić - trzasnęłaś drzwiami i znowu
rzuciłaś się na łóżko. Już postanowiłaś. Jutro rano pójdziesz do menadżera i
złożysz rezygnację.
Menadżer był
zaskoczony twoją prośbą.
- Ale
______, dlaczego? Przecież dobrze sobie radzisz. Czy chodzi o pensję? Mogę ją
podwyższyć…
- Proszę
pana, tu nie chodzi o pieniądze, ja po prostu już nie wytrzymuję psychicznie.
Nie dam rady już dłużej tego znosić. Przepraszam, ale będzie pan musiał znaleźć
kogoś innego na moje miejsce.
Twój
pracodawca westchnął.
- No nic.
Ale będzie trudno znaleźć kogoś takiego jak ty… Gdybyś chciała wrócić…
Pokręciłaś
głową z krzywym uśmiechem.
- To raczej
mało prawdopodobne, ale dziękuję – powiedziałaś i wyszłaś.
Właśnie się
pakowałaś, gdy do twojego pokoju zajrzał Jaehyo.
- Wyjeżdżasz
gdzieś? – zapytał, patrząc na dwie walizki stojące obok łóżka i kolejną leżącą
przed tobą.
- Tak. I już
nie wracam.
- Jak to? A
kto nam będzie sprzątał? – zapytał żałośnie chłopak.
- Menadżer
znajdzie kogoś innego – powiedziałaś obojętnie, nie patrząc na niego.
Koreańczyk westchnął cicho.
- Będzie nam
ciebie brakować – usłyszałaś. Zaśmiałaś się gorzko.
- Coś
poważnie w to wątpię – odparłaś, rzucając mu przeciągłe spojrzenie.
Wynajęłaś
małe mieszkanie po drugiej stronie Seulu. Byłaś oszczędna, więc pieniędzy na
razie ci wystarczało, ale szybko zabrałaś się za poszukiwanie nowej pracy.
Niestety, jak na razie niczego nie znalazłaś.
Gdy jakiś
tydzień później przechadzałaś się bez celu po centrum handlowym po nieudanej rozmowie kwalifikacyjnej, usłyszałaś za
sobą wołanie. Odwróciłaś się i zdziwiona zobaczyłaś U-kwona i Taeila biegnących
w twoją stronę.
- Cześć, co
wy tu robicie? – zapytałaś, gdy już do ciebie dotarli.
- ______…
błagam… wróć… - wysapał U-kwon, patrząc na ciebie błagalnie. Przekrzywiłaś
lekko głowę.
- Ta nowa…
Ona jest straszna – dodał Taeil, a wyższy przytaknął.
- No, nawet
gorzej niż straszna. Od razu zaczęła się rządzić i ciągle marudzi, jakie to z
nas brudasy. A przecież my tylko trochę…
- No, nawet
B-bomb przestał rozrzucać swoje ciuchy gdzie popadnie, tylko składuje je w
jednym miejscu, a ona i tak narzeka.
Z trudem
powstrzymywałaś uśmiech cisnący ci się na twarz. Oni byli tacy kochani… No,
poza jednym.
- Przykro mi
chłopaki, ale nie mogę wrócić. Nie zamierzam więcej znosić upierdliwej
obecności pewnego osobnika.
Koreańczycy
jęknęli chórem, błagając cię, byś zmieniła zdanie, ale byłaś nieugięta. Nawet
ich podwójne aegyo nie pomogło. W końcu zrezygnowali i z minami godnymi zbitego
psiaka odeszli. Było ci przykro, ale musiałaś tak postąpić. Nie miałaś
najmniejszego zamiaru narażać się na dalsze upokorzenia. Jednak… nie było cię
tylko tydzień, a oni już mają dość?
Chłopaki
odwiedzali cię jeszcze kilkakrotnie, ale za każdym razem słyszeli odmowę. Tylko
jeden z nich nie przyszedł ani razu. Który? Oczywiście Zico. I dobrze, bo nadal
byłaś na niego zła o ten incydent z pamiętnikiem i nie wiedziałaś, czy
kiedykolwiek mu wybaczysz.
Z pracą
nadal było krucho, powoli kończyły ci się oszczędności. Ledwie starczyło ci na
zapłacenie czynszu, jednak nadal nie dopuszczałaś do siebie myśli o powrocie.
Wracałaś do
domu zmęczona po kolejnej nieudanej rozmowie. Byłaś bardzo
zawiedziona, bo wydawało ci się, że tym razem wszystko pójdzie dobrze.
Drzwi do
twojego mieszkania były otwarte. Weszłaś ostrożnie, gotowa w każdej chwili
wezwać pomoc. Jakie było twoje zdziwienie, gdy na kanapie ujrzałaś jego.
Siedział pochylony z twarzą ukrytą w dłoniach. Widać było, że jest
przygnębiony. Podłoga pod twoimi stopami skrzypnęła cicho, na co Zico podniósł
głowę.
- ______? –
wstrzymałaś oddech. Jego smutne oczy patrzyły na ciebie błagalnie.
- Co ty tu
robisz? – zaklęłaś w myślach, bo twój głos brzmiał mniej pewnie niż byś
chciała. Lider westchnął i spuścił głowę.
- Chciałem
pogadać – powiedział cicho, jakby bał się, że zaraz skoczysz na niego z
pazurami.
- O czym? –
spytałaś, zakładając ręce na piersiach. Raper wstał i podszedł do ciebie
powoli. Nadal nie patrzył ci w oczy.
- Ja… tego…
chciałem przeprosić – wydukał. Uniosłaś brwi. A to coś nowego.
- Czekam –
starałaś się, by twój głos zabrzmiał obojętnie, ale nie bardzo ci się to udało.
Chłopak włożył ręce do kieszeni i zaczął szurać stopą po podłodze.
- Bo… ja nie
robiłem tego żeby ci dokuczyć – prychnęłaś pogardliwie, na co on wreszcie
spojrzał ci w oczy.
- Naprawdę.
Po prostu… - końcówkę wymruczał tak cicho, że nie usłyszałaś, odwracając przy
tym wzrok.
- Słucham?
Możesz mówić głośniej? – jego twarz pokrył lekki rumieniec.
- Mówiłem,
że chciałem zwrócić twoją uwagę.
- Że co
proszę? – patrzyłaś na niego jak na idiotę. JiHo westchnął z irytacją.
- Jak można
być tak niedomyślnym? Podobasz mi się od pierwszej klasy gimnazjum –
powiedział, wbijając wzrok w sufit. W sumie to nawet się z tego cieszyłaś, bo
nie widział, że tobie dosłownie szczęka opadła.
- Że… że ja?
– miałaś ochotę się zabić za to jakże inteligentne pytanie.
- No – odpowiedział
chłopak, nadal patrząc w górę.
- Ale… ale…
jak to?
- Normalnie.
- To czemu
robiłeś te wszystkie durne kawały? Czemu mnie upokarzałeś przed innymi? – raper
spojrzał na ciebie wkurzony.
- Dlaczego?
Bo inaczej nie zwracałaś na mnie uwagi! Za każdym razem gdy przechodziłem, nie
zaszczycałaś mnie nawet spojrzeniem! Nie masz pojęcia ile razy powtarzałem w
myślach: Spójrz na mnie, no spójrz na mnie do cholery! Już wolałem, byś mnie
nie lubiła, ale się do mnie odzywała, nawet jeśli miała to być obelga! Nie
wyobrażasz sobie, jak źle się czułem, kiedy nie chciałaś iść ze mną na
studniówkę. Chciałem cię wtedy przeprosić za wszystko i wyjaśnić ci, dlaczego
się tak zachowywałem, ale nie dałaś mi szansy.
- Dziwisz
się? Myślisz, że miałam ochotę na kolejne docinki i głupie żarty?
- No nie,
ale…
- A w ogóle
to co to miało być z tą bielizną i pamiętnikiem?! Pomyślałeś kiedyś, jak ja się
z tym wszystkim czuję?! Że ktoś, na kim mi zależy zachowuje się jak kretyn, w
dodatku wyżywa się na mnie przy wszystkich i robi ze mnie idiotkę?! Wiesz ile
razy przez ciebie płakałam?! Wiesz?! – w twoich oczach po raz kolejny zalśniły
łzy. Zico patrzył na ciebie wstrząśnięty.
- Więcej niż
jesteś w stanie sobie wyobrazić. Ale wiesz co? Jestem głupia. Nie potrafiłam
cię nienawidzić, nawet wtedy, kiedy tego chciałam – po twoich policzkach
zaczęły spływać słone krople. JiHo chciał cię przytulić, ale odsunęłaś się.
- I przez te
wszystkie lata miałam nadzieję, że w końcu się opamiętasz, że poczujesz do mnie
to, co ja do ciebie… - teraz to już rozpłakałaś się na dobre, a gdy czyjeś
silne ramiona objęły cię mocno, nie protestowałaś. Nie miałaś już siły.
Wreszcie powiedziałaś mu to, co chciałaś mu wyznać już dawno. Usłyszałaś, że on
też płacze, powtarzając w kółko „mianhe”.
Nie
wiedziałaś ile czasu minęło, ale kiedy wreszcie się uspokoiłaś, odsunęłaś się
trochę. Byłaś pewna, że wyglądasz okropnie.
- ______,
wybacz mi, proszę. Nie potrafię bez ciebie żyć – słysząc to, uśmiechnęłaś się.
Zrobiło ci się tak lekko i przyjemnie, że nie umiałaś się dłużej na niego gniewać.
- I jak mogę
dalej się złościć, skoro mnie tak ładnie prosisz?
Zico
uśmiechnął się przez łzy i przytulił cię mocno, a ty wtuliłaś twarz w jego
pierś, wdychając jego zapach.
- Czy to
znaczy, że do nas wrócisz?
Spojrzałaś
na niego zdziwiona.
-
Oczywiście. Mam już tak mało pieniędzy, że na jedzenie mnie nie stać –
powiedziałaś, a lider parsknął histerycznym śmiechem.
Menadżer
bardzo się ucieszył, gdy przyszłaś do niego. Powiedział, że nie tylko chłopaki
mają dość tej „terrorystki”. Kiedy oznajmiliście jej tę jakże wspaniałą nowinę, zacisnęła usta i zaczęła się pakować. Na odchodne powiedziała tylko: "I tak na mnie nie zasługiwaliście" i wyszła, trzaskając drzwiami.
Wszystko
wróciło do normy. No, prawie wszystko. Czasami chłopaki już mieli was dość, bo ty i Zico ciągle przytulaliście się albo całowaliście. P.O za każdym razem kwitował to
słowami "{rzygać mi się chce", a U-kwon "on jest beznadziejny". Mimo to Zico nie
zrezygnował z kawałów. Gdy już kolejny raz zostałaś pozbawiona ubrań i ręcznika
podczas kąpieli, nie wytrzymałaś.
- Woo
JiHo!!! – wrzasnęłaś, a winowajca natychmiast zjawił się w łazience.
- Wołałaś
mnie, kochanie? – spytał, poruszając brwiami. Zarumieniłaś się (w końcu byłaś
naga!), ale powiedziałaś twardo.
- Ściągaj
koszulkę.
- Uuu, ktoś
chce się bawić – powiedział Zico i spełnił twe żądanie.
Złapałaś
część garderoby i spojrzałaś na lidera, który właśnie rozpinał spodnie.
- A co ty
wyprawiasz? Wynocha!
Wypchnęłaś
zdezorientowanego chłopaka z na wpół rozpiętymi spodniami na korytarz.
Przechodzący właśnie Jaehyo spojrzał na półnagiego Koreańczyka jak na wariata.
- Co ty tu... – zapytał.
JiHo
spojrzał na niego zdezorientowany.
- No właśnie
nie wiem…
Uwaga! Małe pytanko. Czy za tydzień mam wstawić one shota z Luhanem czy wieloczęściowiec z Block B? Oba mam już napisane od... dłuższego czasu i tylko nie wiem, co wam dać najpierw...
Widzę, że tak pusto jeśli chodzi o komentarze, więc przybywam xD Scenariusz jest bardzo fajny. No i w sumie śmiać mi się chciało jak przeczytałam o tym kawale z bielizną xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz ^^ Nie ma powtórzeń, błędów itd. a nawet jeśli, wiadomo każdemu się zdarza. Jeśli chodzi o kolejny scenariusz to moim zdaniem można zostać jeszcze z Block B :)
Moim zdaniem mój komentarz taki bez ładu i składu, no ale... ;-;
No cóż weny życzę i czekam na kolejną pracę ^^
Hee
Ooo... Nie masz pojęcia, jak miło jest coś takiego zobaczyć ;3 Tak sobie myślę... Szkoda, że nikt nie nagrał mojej reakcji, kiedy zobaczyłam, że jest komentarz, a co dopiero wtedy, kiedy go przeczytałam XDD Jestem strasznie podekscytowana, bo to są moje pierwsze "większe" prace (bo wypracowania do szkoły się nie liczą xp) i pierwszy pod nimi komentarz ;)
UsuńDziękuję, że tak uważasz. Nie myślałam, że komuś się to spodoba, ale bardzo mnie to cieszy. W sumie to Hespe namówiła mnie, bym zaczęła pisać (a wszystko zaczęło się od jednego głupiego snu, który niestety jej opowiedziałam...)
Co do scenariusza, będę musiała go jeszcze przejrzeć, bo (tak jak poprzednie) został napisany w wakacje ^^ Ostrzegam na wstępie: jest to bardzo... dziwna rzecz. Gorzej niż dziwna (eh, te sny... xp) Ale nic więcej nie powiem, bo wtedy nikt tego nie przeczyta :)
Kiedyś prowadziłam bloga i rzeczywiście pierwszy komentarz to dopiero radość C: Podoba, podoba. Dobrze, że Cię namówiła, umiejętność dobrego pisania warto ćwiczyć ^^ Ehhh... coś wiem o dziwnych snach xD No to czekamy na kolejne scenariusze C:
UsuńHahaha końcówka najlepsza :D To jest świetne ♥
OdpowiedzUsuńKomawo ;3 Sama się śmiałam podczas pisania XDD
UsuńCudowne <3 :D
OdpowiedzUsuńNie jestem fanką Block B, ale ten scenariusz jest jednym z najlepszych jakich czytałam. Nie za długi, ale bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńMasz świetne pomysły :*
Całkiem fajne ^^ i zabawne :)
OdpowiedzUsuń