*W poprzedniej części*
- ______, przyjdziesz
do nas jeszcze?
- A mogę przyprowadzić
kogoś ze sobą?
- Pewnie!
Udałaś, że się
zastanawiasz.
- Hmmm… Pomyślmy… –
drażniłaś się z nimi jeszcze przez chwilę, po czym kiwnęłaś głową z uśmiechem.
- Ej, panna
nie-puszczalska! Idziesz czy nie? – dobiegł cię głos Zico. Pomachałaś jeszcze
chłopakom na pożegnanie i pobiegłaś do windy.
~*~*~*~
Szliście
ulicami Seulu w milczeniu, ale nie przeszkadzało wam to. Jedynym dźwiękiem był
odgłos śniegu miażdżonego pod waszymi butami. Po dłuższej chwili Zico przerwał
ciszę.
- ______…
- Tak? –
uniosłaś wzrok na blondyna, który przyglądał ci się z namysłem.
- Kogo masz
zamiar przyprowadzić?
Nie
spodziewałaś się tego pytania. Zamrugałaś zaskoczona, po czym odpowiedziałaś.
- Moją
przyjaciółkę, _._._._, a co?
- Nic, tak
się pytam.
Znów
zamilkliście, pogrążając się każde we własnych myślach. Gdy byliście już
niedaleko od twojego mieszkania, odważyłaś się zabrać głos.
- Zico…
- Hmmm? –
raper rzucił ci pytające spojrzenie.
- Dlaczego…
Dlaczego to robisz? Czemu mi pomogłeś?
Jiho
zastanawiał się dłuższą chwilę.
- Nie wiem –
powiedział w końcu. – Może dlatego, że
zobaczyłem, jak uciekasz przed tamtymi trzema… A może dlatego, że mnie znałaś…
A może z obu tych powodów… Nie mam pojęcia – rozłożył bezradnie ręce. Spuściłaś
wzrok, przyglądając się, jak twoje zniszczone buty miażdżą śnieżną papkę.
- ______! –
usłyszałaś krzyk _._._._. Podniosłaś głowę i w jednej chwili nalazłaś się w
objęciach przyjaciółki.
- Hej, jak
mogłaś mi to zrobić?! Martwiłam się… Czekaj, co ty masz na sobie? – spojrzała
na ciebie podejrzliwie. Uśmiechnęłaś się tylko, a wtedy blondynka zauważyła,
kto ci towarzyszy. Jej dłoń zacisnęła się boleśnie na twoim ramieniu.
- _._._._,
oddychaj. Tak, to jest Zico, tak, opowiem ci dlaczego i nie, nie możesz
poprosić go o autograf – odezwałaś się do niej po Polsku, na co przyjaciółka
spiorunowała cię wzrokiem. Jiho przyglądał się wam z zaciekawieniem.
- To ja już
pójdę. Aha, i pamiętaj, że masz iść na komisariat – uśmiechnął się łobuzersko i
już go nie było. Odprowadziłaś go wzrokiem i nagle skrzywiłaś się, bo blondynka
zaczęła piszczeć.
- _._._._,
ogarnij się! – warknęłaś i zaciągnęłaś przyjaciółkę do domu.
Tam
oczywiście musiałaś jej opowiedzieć wszystko ze szczegółami. O ucieczce przed
trzema prześladowcami z waszej klasy, o pomocy Zico, o tym, co się wydarzyło
później, o spotkaniu z resztą Block B…
- Eh,
szkoda, że ja nie mam takiego szczęścia – westchnęła z rozmarzeniem _._._._.
- Tak się składa,
że masz. Wybieram się do nich niedługo. Tak, zaprosili mnie. Tak, możesz ze mną
iść. Tak, ja też nie mogę w to uwierzyć.
Przyjaciółka
rzuciła w ciebie poduszką i roześmiałyście się obie.
Po południu
poszłyście obie na komisariat policji. _._._._ koniecznie chciała dotrzymać ci towarzystwa i
byłaś jej za to wdzięczna. Dzięki temu nie stresowałaś się aż tak bardzo.
Złożyłaś zeznania i pozwoliłaś, by lekarz obejrzał cię, by potwierdzić twoją
prawdomówność. Twoi trzej prześladowcy zostali zatrzymani za pobicie i nękanie
i dostali zakaz zbliżania się do ciebie. Nie obchodziło cię, co się z nimi
stanie, liczyło się to, że będziesz miała wreszcie spokój. Zamyślona wróciłaś
do domu, jednym uchem słuchając gadaniny przyjaciółki. A gdzieś w głowie
plątała ci się myśl: Gdybym była
silniejsza, to by się nie zdarzyło. Gdybym była silniejsza, nie pobiliby mnie i
nie miałabym problemów. Potrząsnęłaś głową, odganiając ją od siebie. To nie
ma sensu. Masz szkołę - w tym roku kończyłaś liceum - potem studia… Nie ma na
to czasu, a poza tym nic więcej nie mogłaś zrobić. A mimo to gdzieś w głębi
czułaś pewien niepokój…
Następnego
dnia poszłyście do centrum handlowego na zakupy, potrzebowałaś przecież nowych
kozaków. Minęło dobre kilka godzin, zanim znalazłaś takie, które ci się
spodobały.
- Chodzenie
z tobą na zakupy to prawdziwa mordęga – zamarudziła _._._._, siadając ciężko na
ławeczce.
- Nie
czepiaj się, ja nigdy nie narzekam, jak ty musisz coś kupić. Poza tym to ja
kuleję z powodu rany na nodze – odparowałaś, a przyjaciółka spojrzała na ciebie
spode łba. Jednak już po chwili na jej twarzy wykwitł uśmiech.
- Masz
szczęście, że nie umiem się na ciebie długo gniewać – mruknęła. Wyszczerzyłaś
się w najgłupszym uśmiechu, na jaki było cię stać, a blondynka roześmiała się radośnie.
- Powinnyśmy
rozejrzeć się za jakimiś ubraniami, w końcu mój ulubiony strój został
zniszczony przez pewnego blondyna – powiedziałaś, uśmiechając się szeroko i
rzuciłyście się w wir zakupów.
~*~*~*~
- ______…
- Hmmm? –
podniosłaś głowę znad książki. Przyjaciółka leżała na łóżku, patrząc na ciebie
z namysłem.
- Kiedy
idziemy do chłopaków?
- Nie wiem –
odpowiedziałaś – Chciałam tak jakoś w tym tygodniu, ale mamy tyle nawalone…
Normalnie jakby nie mogli tych wszystkich sprawdzianów rozłożyć na dwa
tygodnie, przecież na pewno uczniom lepiej pójdzie, jak będą się uczyć
wszystkiego na raz, zamiast skupić na jednym – powiedziałaś ironicznie. _._._._
zerwała się z łóżka i wyjęła podręcznik.
- To twoja
wina! Z tego wszystkiego zapomniałam o nauce – jęknęła, a ty tylko pokazałaś
jej język.
Po kilku
godzinach wkuwania przyszła ci do głowy pewna myśl.
- Ej, a
jakby zorganizować święta takie jak w Polsce?
Blondynka
spojrzała na ciebie z politowaniem.
- A kto to
wszystko będzie jadł?
- No właśnie
myślałam, żeby oni…
- Że Block
B? Ale przecież nie znamy się na tyle dobrze…
- No, i
dlatego nie możemy wyskoczyć z tym tak od razu, dopiero na którymś spotkaniu.
Myślałam, żeby zacząć od U-kwona, bo jego najłatwiej będzie przekonać, w końcu
wiesz, dużo jedzenia i tak dalej… - kiedyś przeczytałaś w Internecie, że U-kwon
kocha jeść i postanowiłaś to wykorzystać.
- Och,
______, ty i te twoje pomysły… - przyjaciółka pokręciła głową z politowaniem.
- No ej,
_._._._, proszę, proszę, proszę… - zrobiłaś błagalną minę. Blondynka
przyglądała ci się chwilę, po czym westchnęła.
- Dobra,
niech ci będzie. Jak wszystko pójdzie dobrze, to pomogę ci to wszystko ugotować
– powiedziała zrezygnowana i wróciła do nauki. Wydałaś z siebie zwycięski
okrzyk i zaczęłaś skakać z radości. W wyobraźni coraz wyraźniej rysowały ci się
sceny z kolacji wigilijnej. Zaczęłaś gadać jak najęta i choć do świąt został
jeszcze prawie równy miesiąc, opisywałaś wszystko ze szczegółami .
- I zrobimy
karpia w occie, takiego jak moja mama, i jeszcze smażonego, i… A w ogóle to nie
wiem, skąd wytrzaśniemy karpia, wiesz może, czy tutaj można go kupić? Nieważne,
i zrobimy jeszcze… Aha, i jeszcze prezenty. Jak myślisz, czy będziemy kupować
każdy każdemu, czy zrobimy losowanie…
_._._._
uderzyła się książką w twarz, a ty zaśmiałaś się i nawijałaś dalej.
~*~*~*~
*Kilka dni później*
- ______,
dobrze wyglądam w tej sukience?
Z uwagą
przyjrzałaś się _._._._ , po czym z uśmiechem potwierdziłaś. Twoja przyjaciółka
jak zwykle ubrała się elegancko, jakby szła nie wiadomo gdzie, ty za to
założyłaś zwyczajne czarne spodnie i zwyczajną czarną koszulkę. Rzeczy
pożyczone od Taeila uprałaś i spakowałaś do reklamówki. Ostatnio zapomniałaś
wziąć numeru telefonu od któregoś z nich, a nawet jeślibyś pamiętała, nie
odważyłabyś się poprosić, więc chłopaki nie wiedzieli, kiedy przyjdziesz.
Miałaś nadzieję, że ich zastaniecie.
Drogę do
hotelu pokonałyście w milczeniu. Byłyście zbyt zdenerwowane. Nagle uderzyła cię
pewna myśl.
- _._._._,
czemu oni mieszkają w hotelu?
- Nie
słyszałaś? Ostatnio w internecie było, że remontują im dorm. Będą mieli teraz
więcej pokoi i w ogóle…
Zastanawiałaś
się nad tym, co usłyszałaś. Miałaś nadzieję, że skończą przed świętami, bo
inaczej poważnie zaburzyłoby to twoje plany odnośnie wspólnej Wigilii. W sumie,
teraz jak o tym myślałaś, to faktycznie był to szalony pomysł, ale machnęłaś na
to ręką. Życie jest pełne szalonych
pomysłów.
Niedaleko
hotelu natknęłyście się na chłopaków. Okazało się, że właśnie szli na miasto.
Gdy zaproponowali, byście się przyłączyły, z chęcią się zgodziłyście.
Wieczór
minął wam w przyjemnej atmosferze. Gdy znudziło się wam łażenie po Seulu,
wróciliście do hotelu i graliście w butelkę, śmiejąc się przy tym do rozpuku.
Późno wieczorem pożegnałyście się i wróciłyście do domu, umawiając się na
następne popołudnie.
Spotykaliście
się niemal codziennie i bardzo szybko się zaprzyjaźniliście, dlatego kiedy
wyskoczyłaś z pomysłem wspólnego spędzenia świąt, zgodzili się bez problemu.
Akurat na Boże Narodzenie mieli wrócić do dormu, więc problem miejsca został
rozwiązany. U-kwon i B-bomb byli bardzo podekscytowani, bo zapowiedziałaś, że
przyrządzicie tradycyjne polskie potrawy wigilijne. Czas minął szybko i ani się
obejrzeliście, już był 24 grudnia. Podczas przygotowań chłopaki wypytywali cię
i _._._._ o polskie tradycje i znaczenie
wszystkiego, co tam przygotowałyście. W końcu miałaś już dość i wygoniłaś ich,
żeby ubrali choinkę. Kyung uparł się, żeby zawiesić jemiołę, przez co ty i
blondynka unikałyście jak ognia zatrzymywania się pod drzwiami.
Kolacja
przebiegła w miarę spokojnie, za to kiedy rzuciliście się do prezentów,
zapanował totalny chaos. Wszędzie latały skrawki papieru, wstążki, pudełka…
Dostałaś elegancką sukienkę, bo Jaehyo stwierdził, że przyda i się coś bardziej
„damskiego”, komplet biżuterii, szpilki, perfumy, pluszowego białego tygrysa, książki
i tyle słodyczy, że wystarczyłoby ci na miesiąc.
Potem
usiedliście wszyscy i oglądaliście filmy. Gdy skończył się ostatni, było już
grubo po północy. Przenocowałyście w dormie i następnego dnia zabrałyście się
za sprzątanie.
- Wiesz, co
najbardziej lubię w świętach? – zapytałaś, zmywając naczynia. _._._._, która
wycierała je i odkładała na miejsce, zamyśliła się chwilę.
- Nie wiem,
prezenty? – z uśmiechem pokręciłaś głową.
- Jedzenie.
Jest dobre, a poza tym jest go tak dużo, że przez tydzień nie trzeba gotować –
twoja przyjaciółka parsknęła śmiechem.
- Zupełnie
jakbym słyszała U-kwona – powiedziała i w tym momencie zaspany chłopak wszedł
do kuchni.
- Co ja? –
zapytał nieprzytomnie.
- A już nic
– mruknęłaś, wymieniając z _._._._
rozbawione spojrzenia.
Sylwestra
również urządziliście wspólnie. Po północy poszliście do klubu i
przetańczyliście całą noc. Specjalnie ubrałaś się w prezenty od chłopaków.
Wyglądałaś ślicznie, a oni (nie miałaś pojęcia, z jakiego powodu) byli
zaskoczeni, że umiesz tańczyć. Alkohol lał się strumieniami i o ile ty i
_._._._ starałyście się ograniczać jego ilość, o tyle chłopaki nie bardzo i gdy
odprowadzałyście ich nad ranem do dormu, mało który szedł w miarę prosto.
Śmialiście się do rozpuku, kiedy Kyung ubzdurał sobie, że jest kurą i przez pół
drogi machał nieskładnie rękami i starał się naśladować kurze gdakanie. B-bomb
tak się śmiał, że wpadł na słup, a P.O przewrócił kosz na śmieci. Dotarcie na
miejsce zajęło wam sporo czasu, a gdy już każdy z panów znalazł się w swoim
pokoju, wróciłyście do domu, ogarnęłyście się jako tako i poszłyście spać.
Ostatnią twoją myślą przed snem było to, że następnego dnia każdy członek Block
B będzie miał ogromnego kaca.
~*~*~*~
Tak mijały
wam dni i tygodnie i ani się obejrzałaś, ty i _._._._ ukończyłyście liceum. Poszliście to oblać i
wieczorem w miarę trzeźwi byli tylko Jaehyo i B-bomb. Oni i Zico odprowadzali
was do domu. Nagle ty, _._._._ i lider
zostaliście wciągnięci w ślepy zaułek. Z przerażeniem stwierdziłaś, że otacza
was grupa jakichś mężczyzn z nożami w dłoniach.
- Cicho być
i nie ruszać się, bo ją zabiję – usłyszałaś znajomy głos. Z trudem skupiłaś
wzrok na twarzy jednego z Koreańczyków, przyciskającego nóż do szyi blondynki i
z zaskoczeniem rozpoznałaś w nim jednego z twoich dawnych prześladowców.
Natychmiast przestałaś się wyrywać i dostrzegłaś, że visual i tancerz
znieruchomieli. Zostaliście poprowadzeni w ciemną uliczkę, gdzie czekało na was
pozostałych dwóch dręczycieli.
- Jest wasz
– jeden z nieznajomych pchnął Jiho pod nogi tamtych, którzy zaczęli go bić i
kopać.
- Tobie
niestety nie możemy zrobić krzywdy, bo byśmy znowu wrócili do paki, ale o nim
nikt nic nie wspominał – odezwał się twój dawny kolega z klasy z paskudnym
uśmiechem. Z przerażeniem patrzyłaś, jak robią z twojego przyjaciela miazgę. Po
policzkach płynęły ci gorące łzy.
Gdy znudziło
im się wreszcie znęcanie się nad leżącym, odeszli, a za nimi ich „koledzy”.
Kiedy tylko zniknęli za rogiem, Jaehyo zadzwonił po karetkę, a B-bomb zabrał
was – dwie pijane, roztrzęsione dziewczyny – do domu. Zrobił wam gorącej
herbaty z cytryną i został z wami, dopóki nie zasnęłyście.
Następnego
dnia obudziłaś się z potwornym bólem głowy. _._._._ jeszcze spała, więc poszłaś
do kuchni i zrobiłaś duży dzbanek kawy. Niedługo potem przyjaciółka dołączyła
do ciebie i razem „leczyłyście” kaca.
Powoli
wracały do ciebie wydarzenia z ubiegłego wieczoru. Nagle zerwałaś się z miejsca
i zaczęłaś się ubierać.
- Co się
stało? – zapytała blondynka .
- Zico jest
w szpitalu – odparłaś. Jej oczy rozszerzyły się, gdy i ona przypomniała sobie,
co się stało poprzedniego dnia. Bez słowa dopiła kawę i również się ubrało. Nie
wiedziałyście, gdzie dokładnie jest lider, ale na szczęście wtedy przyjechał
Jaehyo i zabrał was do niego. Bałaś się szpitali, ale jeszcze bardziej
martwiłaś się o Jiho.
Zatrzymałaś
się w drzwiach sali, porażona widokiem posiniaczonego przyjaciela. Dużą część
jego ciała pokrywały bandaże. Kiedy zobaczył ciebie i _._._._, uśmiechnął się
lekko. Przyjaciółka przypadła do niego.
- Jak się
czujesz? – zapytała z troską.
- Jak ch… -
urwał. - Nie tak źle. Dużo siniaków,
kilka stłuczeń, pęknięte żebro… Mogło być gorzej.
Podeszłaś
powoli do blondyna i z wahaniem dotknęłaś jego dłoni.
-
Przepraszam – szepnęłaś.
- ______, to
nie twoja wina… - zaczął raper, ale pokręciłaś głową, a z twoich oczu zaczęły
spływać słone łzy. Zakryłaś usta dłońmi, starając się opanować, ale nie
umiałaś.
-
Przepraszam – powtórzyłaś i zaczęłaś się cofać. Zico wyciągnął rękę w twoją
stronę, próbując cię zatrzymać, ale odwróciłaś się i uciekłaś. W głowie
kołatała ci jedna myśl: Gdybym była
silniejsza, to by się nie zdarzyło. Gdybym była silniejsza…
~*~*~*~
Kilka dni
później Zico został wypisany ze szpitala. Musiał tylko uważać i się nie
przemęczać. Z wielkim poczuciem winy patrzyłaś, jaką trudność sprawia mu
wykonywanie niektórych czynności. Dzięki staraniom menadżera sprawa ta nie
wyciekła do mediów i byłaś mu za to bardzo wdzięczna. Jeszcze czego, żeby Jiho
w takim stanie musiał się użerać z natrętnymi reporterami. Chodziłaś za nim
krok w krok, starałaś się mu pomagać we wszystkim i widziałaś, że nieco go
drażni twoja nadopiekuńczość, ale nie mogłaś inaczej. Obwiniałaś się o całą tę
sytuację i żadne gadanie, że „to nie twoja wina” nie pomagało. Wbiłaś sobie do
głowy, że to przez ciebie, bo byłaś zbyt słaba, by zrobić cokolwiek.
Siedziałaś
na schodkach przed dormem, gdy przyszedł do ciebie B-bomb.
- ______,
nikt z nas nie mógł nic zrobić. Przestań w końcu się użalać nad sobą.
- To
dlaczego się tak czuję?
Spojrzałaś
na niego żałośnie. Chłopak westchnął i usiadł obok ciebie.
- Czemu
uważasz, że to twoja wina? – zapytał w odpowiedzi. Podciągnęłaś kolana pod
brodę, szukając słów, które najlepiej opiszą twoje odczucia.
- Bo to mnie
chcieli pobić, ale że dostali zakaz zbliżania się do mnie, zemścili się właśnie
na nim, bo mi pomógł. Gdybym była silniejsza, nie musiałby tego robić i tym
samym nie zostałby pobity.
Tancerz
chwilę przetwarzał twoje słowa, bawiąc się bezwiednie kosmykiem twoich włosów.
- Gdyby ci
nie pomógł, nie miałby powodu przyprowadzać cię do hotelu i wtedy nie
poznałabyś nas. Żałujesz tego? – jego oczy patrzyły na ciebie w sposób trudny
do odszyfrowania.
- Och,
Bambi, jak mogłabym tego żałować? – zapytałaś żartobliwie i szturchnęłaś go
przyjacielsko, zwracając się do niego przezwiskiem, które wymyśliłyście
któregoś dnia z _._._._. Posłałaś mu ciepły uśmiech i wreszcie spojrzałaś na tę
sprawę z innej strony.
- Ale mimo
wszystko…
- ______,
dość. Nikt nic nie mógł zrobić i przestań się nad tym zastanawiać – B-bomb
wstał i wyciągnął do ciebie rękę. Ujęłaś ją i pozwoliłaś się zaprowadzić do
środka. Jednak nadal gdzieś w środku byłaś na siebie zła, bo nie umiałaś chronić
przyjaciela. Zawsze tak było, gdy przychodziła jakaś trudniejsza sytuacja, nie
potrafiłaś obronić tego, co dla ciebie ważne. Czułaś się przez to słaba i nie
potrzebna – nic niewarta.
~*~*~*~
Zbliżały się
twoje urodziny i zaczęły do ciebie przychodzić kartki z życzeniami i paczki z
prezentami od rodziny z Polski. Z radością czytałaś każdą kartkę, a twoje
biurko z wolna zapełniało się różnego rodzaju drobiazgami.
W dniu
twoich urodzin wstałaś dość wcześnie i pobiegłaś do skrzynki pocztowej,
sprawdzić, czy nie ma czegoś nowego. Był tam list od babci i duża żółta
koperta. Zaintrygowana wróciłaś do pokoju, który dzieliłaś z _._._._ i zabrałaś
się najpierw za list. W międzyczasie twoja przyjaciółka życzyła ci wszystkiego
najlepszego i gdzieś wyszła, ale nie zwróciłaś na to większej uwagi.
Odłożyłaś
kartkę zapisaną równym, eleganckim pismem babci i otworzyłaś tą dziwną kopertę.
W środku był telefon i jakaś kartka, którą wyjęłaś i zaczęłaś czytać, a z
każdym kolejnym zdaniem twoje brwi marszczyły się coraz bardziej. Przygryzłaś
wargę, zastanawiając się propozycją zawartą w tekście. Co jak co, ale to
pomogłoby ci stać się silniejszą i lepiej chronić bliskich. Przeczytałaś
jeszcze raz odpowiedni fragment:
Proponujemy pani tę
pracę z uwagi na pani nieprzeciętne zdolności. Mamy nadzieję, że po odpowiednim
przeszkoleniu będzie pani mogła dołączyć do grona naszych agentów, a jeśli
wyrazi pani zgodę, zostaną przeprowadzone pewne procesy, mające na celu wzmocnienie
pani ciała i umysłu. Gdy ukończy pani szkolenie, będzie mogła pani wrócić do
domu, jeśli sobie pani tego zażyczy lub osiedlić się w dowolnym miejscu na
świecie. Co miesiąc na pani konto będzie przelewana pewna suma (do
uzgodnienia).
Dalej było
podane, w jaki sposób można się skontaktować, jeśli przyjęłabyś ich ofertę,
warunki pracy i tym podobne szczegóły. Spojrzałaś na podpis na dole strony.
Nazwisko było nieczytelne, ale dowiedziałaś się, że nadawcą był Szef Wydziału
ds. Ochrony Ludności Cywilnej z ONZ, a miałaś być przydzielona do Tajnej
Jednostki Specjalnej (wiem, bardzo kreatywne xd), utworzonej właśnie w celu
ochrony ludności cywilnej.
Była to
bardzo kusząca propozycja, nieco podejrzana, ale jak mieli płacić w dolarach i
to sumę pięciocyfrową… Nie zastanawiałaś się długo, wyjęłaś telefon z koperty i
zadzwoniłaś pod jedyny zapisany w nim numer. Odebrał jakiś mężczyzna, od
którego dowiedziałaś się, że za godzinę przyjedzie po ciebie samochód.
Szybko
zaczęłaś się pakować. Oprócz ubrań, butów i kosmetyczki wzięłaś też prezenty,
które dostałaś na Boże Narodzenie, by ci przypominały o przyjaciołach – w końcu
nie wiedziałaś, kiedy wrócisz. Kiedy skończyłaś, okazało się, że masz jeszcze
dziesięć minut. Napisałaś jeszcze kartkę, by nie odjechać bez słowa.
Punktualnie
o czasie usłyszałaś klakson. Zostawiłaś liścik na biurku, wzięłaś walizkę i
wyszłaś. Kierowca pomógł ci włożyć bagaż do samochodu, po czym otworzył ci
drzwi od strony pasażera. Wsiadłaś i rzuciłaś ostatnie spojrzenie na dom. Będzie mi go brakowało, pomyślałaś i
odjechaliście.
~*~*~*~
Słońce
właśnie zachodziło, zalewając świat pomarańczowym światłem. _._._._ biegła
ulicą, mimo zmęczenia nie zatrzymując się ani na chwilę. W dłoni ściskała
kawałek papieru i co chwilę ocierała policzki mokre od łez. Z impetem wpadła do
dormu Block B, potykając się o własne nogi. Z kuchni wyjrzał Taeil.
- O, cześć. A
gdzie ______? – zapytał, a potem zauważył, w jakim dziewczyna jest stanie.
Podszedł do niej i zaprowadził do salonu.
- Niech ktoś
przyniesie szklankę wody! – krzyknął. Po chwili zjawił się P.O, niosąc naczynie
z przezroczystą cieczą. Twoja przyjaciółka napiła się, ale nie powstrzymało to
jej płaczu. Wokół niej zgromadzili się już wszyscy członkowie zespołu. Jaehyo kucnął przed nią i wziął jej dłonie w
swoje.
- _._._._,
uspokój się. Powiedz, co się stało.
Blondynka
odetchnęła głęboko, starając się opanować, ale nie bardzo jej się udawało.
- Ona… Ona…
zniknęła… - wydukała, pociągając nosem i ocierając rękawem łzy cisnące jej się
do oczu.
- Kto zniknął?
– dopytywał się visual, choć już przeczuwał, jaka będzie odpowiedź.
- ______… -
odpowiedziała _._._._ i zaniosła się szlochem. Podała chłopakowi wymiętą
kartkę, którą ten rozprostował i zaczął czytać.
Kochani
Gdy to czytacie, ja
jestem już daleko. Nie martwcie się o mnie.
Nie szukajcie mnie, bo
i tak nie znajdziecie.
Kiedyś wrócę i wszystko
wam wyjaśnię.
Wasza ______
Dobra, wiem, że to
jest beznadziejne, głupie i bez sensu, poza tym główna bohaterka jest dziwna,
ale… Mówiłam, że moje sny są poje*ne ;3
Według ciebie bohaterka jest dziwna, a według mnie...normalna! xD Może to dlatego, że ja jestem tak samo 'dziwna' jak ona albo nawet jeszcze dziwniejsza... :/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twoje opowiadania, aż się dziwię, że tak rzadko komentuję ;-;
Już nie mogę doczekać się następnej części! Bo taka będzie, prawda? No nie możesz tego zostawić tak bez odpowiedzi! Ona wróci, co nie? Jeszcze będzie z Zico, prawda?
Ja chcę już czytać dalszy ciąg!
Pozdrawiam i weny życzę!
No właśnie dlatego dziwna, że podobna do mnie, a ja jestem dziwna xd
UsuńTo miłe, że je lubisz ;3 A co do kolejnych części, wspominałam już, że wszystkie napisałam w wakacje i teraz to tylko kwestia ostatnich poprawek xp
Również pozdrawiam i kradnę wenę z twojego komentarza ;*
A mi się bardzo podoba~ jestem cholernie ciekawa co będzie dalej.. ;D ach ta moja niecierpliwość x.x
OdpowiedzUsuńpotrzebuję więcej Zico *.* ^^
Weny kochana~!!!xD ;*
Aghrrr!!! *zakrywa twarz rękami i ciągnie się za włosy*
UsuńJa też jestem strasznie niecierpliwa. Więcej takich czytelników i komentarzy, a za jakiś czas dojdzie do tego, że będę coś wstawiała codziennie xdd (dobra, trochę przesadziłam, nie mam na tyle czasu, weny i innych takich...)
Chciałam poczekać z kolejną częścią do Trzech Króli, ale teraz poważnie rozważam, czy nie wstawić trójki w niedzielę X.X Nie mam pojęcia. Naprawdę.
Obecnie jestem w trakcie pisania scenariusza z Taeyangiem i tak jakoś się trochę zacięłam. Znaczy, wiem mniej więcej co będzie dalej, tylko po prostu (mi się nie chce) nie bardzo wiem, jak to ubrać w słowa. Ogólnie na publikację czekają (oprócz tego wieloczęściowca) krótki scenariusz z Lulu, trochę dłuższy z Jacksonem z Got7 i shot z całym Nu'est. No i... mogę was wszystkich zapewnić, że TO JEST TAK STRASZNIE POJEBANE, ŻE AŻ SŁÓW BRAKUJE!!! Ale jest dobrze. Jeszcze się nie załamałam. Dobra, załamałam się. Jest godzina 00:19 w SYLWESTRA/NOWY ROK, a wszyscy w moim domu śpią!!! Dlaczego?! Tak strasznie dlaczegooo??? Nie, nie upiłam się. Nie, nawet nie tknęłam palcem Picolo, a tym bardziej szampana (rodzice by mnie zabili xd) i prawdopodobnie usunę ten komentarz zaraz po wstawieniu (albo nie, trochę później)/(albo nie, nie usunę), ale już totalnie nie mam co robić, a nie chcę jeszcze iść spać :/ No, zwyczajnie mi się nudzi i zamiast ruszyć dupę i coś zrobić, ewentualnie kończyć scenariusz, siedzę i piszę durne komentarze... Kurde, co jest ze mną nie tak???
Dobra, czas się ogarnąć... Może jednak pójdę spać? (a może nie? któż to może wiedzieć?) Muszę coś zrobić. Może pogram w pasjansa...
Pozdrawiam i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!!! Oby ten, który się zaczyna, był dla was wszystkich lepszy od tego, który się właśnie skończył ;* <333
Hahahaha jesteś uroczą *.* wiesz...ja bym nie miała nic przeciwko gdybyś co chwilę wstawiała coś nowego, ale tak nie można x.x
OdpowiedzUsuńjuż mi się podobają te scenariusze ;D nu'est <3
hahah jesteś pewna że nic nie piłaś? O.o <333 ;*
Absolutnie pewna.
UsuńNo i moja wena ("chcenie") poszła (się jebać) na spacer. Miałam pisać scenariusz, ale napisałam dwa zdania i poszłam czytać scenariusze na jakimś innym blogu 0.o Traf chciał, że akurat zebrało mi się na wieloczęściowe, a że tego tam trochę jest... I tak jestem w dziwnym nastroju, bo muszę odłożyć czytanie na jutro (a jestem w połowie takiego jednego ff o BamBamie xd), ale po prostu chyba muszę się wyspać. Wczoraj siedziałam do wpół do trzeciej (na tym samym blogu), czytając dla odmiany shoty (moja mama, która poszła spać trzy(!!!) godziny wcześniej, obudziła mnie o 9(!!!)). Aish, spać mi się chce... Dobra, dobranoc i wgl pozdrawiam i inne takie... ;* <333
Weny zawsze też nie będziesz mieć to normalnie. Jejjuuu dziewczyno... W sumie nie mogę Cię ochrzaniać za siedzenie do późna bo sama to robię ^^ śpij więcej i dobrze się odżywiaj ;D *.* <3 ;* ^^
OdpowiedzUsuńTak jak zawsze? XDD Nie no, problemów z jedzeniem nie mam, ze spaniem zwykle też, no chyba że mnie najdzie na pisanie/czytanie scenariuszy ;) Po prostu nie zawsze umiem sobie tego odmówić ;3
UsuńPozdrawiam~ ;* <333