Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

piątek, 17 czerwca 2016

V (BTS) Forever we are young…

Joł, witam was tą namiastką scenariusza, którą stworzyłam przed chwilą pod wpływem słuchania Save Me, Fire, oraz oczywiście Young Forever. Gdzieś tam się jeszcze przewijały Dope, War of Hormones i We are Bulletproof, ale nieważne. Chciałam powiedzieć, że wzięłam sobie te słowa, tak trochę wyrwane z kontekstu, bo nie sugerowałam się tekstem, dlatego tutaj znaczą co innego, niż w piosence. No i niekoniecznie pasują do całości. Sorki.
Tak mnie trochę zebrało na smuty, bo m.in. nadal nie mam laptopa (ten „ukradłam” rodzicom) oraz prawie cały dzień bolał mnie brzuch, ale już mi przeszło. Niby powinnam się cieszyć, bo z trzech przedmiotów mam postawione oceny wyższe, niż zakładałam, że będę miała, ale… Jakoś tak nie umiem. W sumie trochę bez powodu.
No nic, miłego czytania wam życzę~


Zmięłaś karteczkę w dłoni, czując napływające do oczu łzy. Byłaś zła. Zła na niego, że cię zostawił. Obiecywał, że nigdy tego nie zrobi, a ty jak głupia mu wierzyłaś. Chciałaś wykrzyczeć światu swoją rozpacz za tę jedną, jedyną złamaną obietnicę…
Taehyung był jedyną osobą, której ufałaś. Od osiemnastu lat się tobą opiekował, od momentu, kiedy twoja mama umarła przy porodzie. Ojca nigdy nie poznałaś, Tae powiedział, że odszedł, gdy tylko usłyszał, że będzie miał dziecko. Jako twój starszy brat był bardzo opiekuńczy, choć momentami nieodpowiedzialny. No ale mimo wszystko udało mu się ciebie wychować i jak na twój gust, wyrosłaś na całkiem porządnego człowieka.
Ale to wszystko bledło wobec faktu, że odszedł. Tak daleko, że nie zdołasz go już odnaleźć. Tak szybko, że nie zdążyłaś mu powiedzieć ostatni raz, że go kochasz, że jest najlepszym bratem na świecie. I jego śmierć tak bardzo boli, że masz ochotę pobiec za nim.
Osunęłaś się na mokrą ziemię, która nie zdążyła jeszcze wyschnąć po niedawnym deszczu. Pocieszyła cię trochę myśl, że nawet niebo za nim płakało, choć jednocześnie wyciskała ona bezlitośnie łzy z twoich oczu. Im bardziej próbowałaś je powstrzymać, tym mocniej one naciskały na twoje powieki, wyślizgując się spomiędzy nich i spływając po policzkach. Już po chwili szlochałaś jak dziecko, coraz mocniej ściskając w dłoni tę nieszczęsną kartkę. Był to list od Taehyunga. Ostatni. Pożegnalny. Kiedy ci go dawał, powiedział, byś otworzyła go dopiero, gdy staniesz przy jego grobie. Wtedy się śmiałaś, że pewnie się rozleci, zanim to nastąpi. Nie rozumiałaś smutnego błysku w jego oczach, kiedy uśmiechnął się do ciebie z przymusem i poczochrał po głowie.
Teraz już wiedziałaś, dlaczego tak było. Dlaczego nie roześmiał się razem z tobą. Od lat miał przewlekłą chorobę serca. Astma sercowa nie była u niego jakoś szczególnie rozwinięta, ale dawała o sobie znać, kiedy Tae był pod wpływem silnego stresu. Niestety, ostatnio miał go bardzo wiele.
Na początku mieszkaliście u znajomej waszej mamy, która adoptowała was, dając wam wszystko, co miała. Niestety, zmarła na zawał, kiedy miałaś osiem lat, zostawiając po sobie kawalerkę i śmiesznie niską rentę. Piętnastoletni wtedy Taehyung musiał rzucić szkołę i pójść do pracy, by móc utrzymać skromne mieszkanko. Od tamtej pory robił wszystko, by związać koniec z końcem, a ty pomagałaś mu, jak tylko potrafiłaś najlepiej. Od wczesnego dzieciństwa przejawiałaś talent artystyczny, dlatego gdy znalazłaś chwilę czasu, zajmowałaś się malowaniem kubków, bombek i innych ozdób, które potem razem z Tae sprzedawaliście na pobliskim targu. Nie było to wiele, ale dzięki temu starczało wam na życie i od czasu do czasu nawet jakieś drobne przyjemności.
Uśmiechnęłaś się przez łzy, kiedy wspomniałaś na dzień twoich dziesiątych urodzin. Starszy brat zabrał cię wtedy do wesołego miasteczka i pozwolił ci robić, na co tylko masz ochotę. Byłaś zachwycona, ale wybrałaś się tylko razem z nim na diabelski młyn. Powiedziałaś mu wtedy, że świat z góry nie wygląda tak ponuro, jak z dołu i nawet może być piękny. Teraz już tak nie uważałaś. Świat był piękny, dopóki był Taehyung, a odkąd go nie ma, stał się dla ciebie szary i smutny, bez krzty radości.
Ogólnie całkiem znośnie wam się żyło. Raz lepiej, raz gorzej, bywało, że ledwo wam starczało na jedzenie, ale twemu bratu zawsze udawało się skądś skombinować odpowiednią sumę. Co prawda przypłacił to siniakami i coraz częstszymi atakami choroby, ale z reguły zdarzało się to dość rzadko. Prawdziwy koszmar zaczął się kilka miesięcy temu, kiedy Taehyung został wyrzucony z pracy. Jakiś czas żyliście na zasiłku i niewielkiej rencie po przybranej matce, ale oszczędności szybko się kończyły. Sprzedaż twoich wyrobów nie przynosiła wystarczających dochodów, dlatego zatrudniłaś się w pobliskiej kawiarence jako kelnerka. Okazało się jednak, że szef przyjął cię, bo liczył na twoja uległość i zaspokojenie swoich chorych żądzy. Gdy tylko Tae się o tym dowiedział, wpadł we wściekłość i pobił mężczyznę do nieprzytomności. Na nieszczęście świadkiem pobicia był przypadkowy przechodzień, dlatego następnego dnia twój brat znalazł się w areszcie, gdzie przesiedział dwa długie tygodnie. Wtedy też podarował ci ów list, który tak bezlitośnie miętosiłaś w dłoniach.
Wstałaś powoli i otrzepałaś spodnie, nie zwracając uwagi, że mają mokre plamy w miejscach, gdzie dotykały ziemi. Było ci już wszystko jedno, ale nie uległaś pokusie samobójstwa tylko z powodu jego prośby. Taehyung chyba  przewidział, że będziesz chciała to zrobić, bo napisał ci, że masz być silna i żyć najdłużej i najszczęśliwiej, jak się da. Parsknęłaś pod nosem.
- Szczęśliwie, dobre sobie. Jak mam być szczęśliwa bez ciebie, głupku?! – krzyknęłaś w stronę poszarzałych niebios, nie zważając na dziwne spojrzenia przechodniów. Niech sobie myślą, co chcą. To nie oni stracili ostatnią bliską osobę na świecie. To nie oni stali nad grobem własnego brata, który zrobił dla nich wszystko, co tylko mógł i był ich jedyną rodziną. To nie ich świat był popękany już od dawna, a teraz rozsypał się na kawałki, bo zabrakło jedynej osoby, która to wszystko trzymała razem. Oni nie wiedzieli, jak to jest. Nie znali tego gorzko słonego smaku łez totalnej rozpaczy. Nie pojmowali, co to znaczy wszechogarniająca pustka, wysysająca wszelkie pozytywne uczucia z najdalszego zakamarka duszy. Nic nie rozumieli.
Pełna smutku, żalu, bólu i rozpaczy po utracie Taehyunga oraz lęku przed przyszłością otworzyłaś ściśniętą pięść i rozprostowałaś kartkę, którą dostałaś nie dalej jak dwa tygodnie temu. Jeszcze raz przebiegłaś wzrokiem tekst, mając przed oczami drżącą dłoń brata, wstrząsanego spazmami astmy. Samotna łza spłynęła po twym spierzchniętym od zimna policzku, rozpryskując się tuż obok ostatnich słów skreślonych jego ręką.
We wspomnieniach już zawsze będziemy młodzi.
Bez słowa odwróciłaś się i przeskoczyłaś przez ogrodzenie cmentarza, mknąc przed siebie. Zamglony wzrok nie pozwalał ci zobaczyć, gdzie właściwie biegniesz, nic więc dziwnego, kiedy nagle zatrzymało cię głośne trąbienie auta. Z twych ust wyrwał się pełen przerażenia rozpaczliwy krzyk, który skończył się równie szybko, jak się rozpoczął.

Wybacz mi, Tae. Ja też złamałam jedną, jedyną obietnicę. Teraz już nic nas nie rozdzieli.

11 komentarzy:

  1. I teraz cholera nie wiem, czy ta łza spadła mi przez kilku godzinne gapienie się w monitor, czy przez to, god dayum ;-; </3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten scenariusz mnie.... poruszył, nawet mogę dodać, że gdzieś odczuwałam w oczach jakieś łezki. Czasem lubię poczytać sobie coś w tym stylu, scenariusz chociaż smutny, tak jest wspaniały pod względem przebiegu akcji i jest przykładem, że dla bliskiej osoby zrobilibyśmy wszystko, od wskoczenia w ogień po wszystko, aby być z nią na zawsze wtedy kiedy nie ma jej przy nas, a była osobą, którą potrzebowaliśmy w swoim życiu. Dla kogoś z kim byliśmy zżyci od dawna, a nagle ta osoba znika rozstanie jest bolesne i nieważne jak bardzo będziemy próbowali zapomnieć, takie coś nie będzie miało miejsca. Wiem bo jestem osobą, która przeżyła coś takiego, nadal pamiętam, tęsknie i nie zapomnę, nigdy.
    Ale wracając do scenariusza, jest wspaniały, dziękuję Ci za niego <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja ci dziękuję za komentarz. Cieszę się, że ci się podobał, zwłaszcza że ja nie przeżyłam czegoś takiego, bo osób, które straciłam albo nie zdążyłam poznać, albo ledwo je pamiętam.
      Pozdrawiam~

      Usuń
  3. Tak trochę umarłam. Siedzę sobie u rodziców w pokoju i postanowiłam wejść na pierwszy blog od bardzo dawna. Dzięki za te łzy. A miałam nie ryczeć! Nie jestem w swoich czterech ścianach!
    Scenariusz ten naprawdę nieźle oddaje uczucia, gdy się kogoś traci. Jestem pod wrażeniem, że napisałaś to tak dobrze, tym bardziej, że nigdy czegoś takiego nie zdążyłaś "poznać". Ja co prawda też nie, chociaż bardzo tęsknię za pewną osobą, która odeszła gdy miałam 5 lat. Nie wnikajmy :')
    Naprawdę zazdroszczę ci talentu pisarskiego. Sama chciałabym pisać tak dobrze jak ty :3
    Wiele weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omo... Dziękuję ci za komentarz. Dzięki tobie oraz innym, którzy zdecydowali się naskrobać informację zwrotną wiem, że to, co piszę jednak się komuś podoba, a ta świadomość sprawia, że aż chce mi się dalej pisać.
      Niestety, prawie ukończony scenariusz z RapMonem wraz z zaczątkami innych, są na popsutym laptopie i na zgubionym pendrivie :/ Ale może uda mi się jeszcze to odzyskać :3
      Pozdrawiam~

      Usuń
  4. Wybacz, że piszę tu ale muszę zapytać, gdyż nie mogę się doczekać :) Kiedy następna część Zabawki i Street Racing(u)? Nie mam pojęcia jak to odmienić ^^ Przy okazji..twoje scenariusze są świetne! Zawsze czytam i zaglądam tu codziennie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :3
      A co do Zabawki i Street Racing - wszystko zależy od Hespe, ale jak ją znam, to raczej nieprędko :D
      Pozdrawiam~

      Usuń
  5. Wybacz, że tu piszę ale muszę zapytać, gdyż nie mogę się doczekać :) Kiedy Następna Część Zabawki i Street Racing (u)? Nie mam pojęcia jak to odmienić >.< Przy okazji...twoje scenariusze są świetne! Przeczytałam wszystkie i zaglądam tu codziennie ♥ Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Doskonale wszyscy wiemy, jak cholernie nienawidzę smutnych scenariuszy, a mimo to i tak się nimi katuje ;/
    Jeszcze w dodatku Tae ;/
    Aish to było dobre....nie....to było zajebiste.
    Naprawdę świetnie oddałaś tam uczucia, że sama miałam ochotę ryczeć, jak dziecko.
    Aish...
    Muszę się ogarnąć -_-
    Życzę weny na dalsze prace, które mam nadzieję, pojawią się niebawem ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nikt nigdy nie zrozumie mojej logiki... .Nawet ja. Te smutniejsze scenariusze nie są dla mnie już smutne kiedy bohaterowie spotykają się w niebie. Z innej beczki JA TAŻ CHCĘ MIEĆ TAKIEGO BRATA, oczywiście żyjącego i zdrowego. Takiego jak Tae albo Tae. Zazdroszczę jego siostrze i bratu. Cieszę się, że moja ciekawość mnie tu zaciągnęła. ^^
    Weny życzę!!!
    UWAGA lokowanie mojego bloga: https://bts-and-me.blogspot.com/ Zapraszam ^*^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, byłam i czytałam xD
      Nieprawda, ja cię rozumiem. Czasami też tak mam, ale czasem opko jest tak napisane, że po prostu jest smutne i tyle.
      Pozdrawiam~

      Usuń