Ostatnia
Zapłakana
i na drżących nogach poszłaś w stronę jezdni. W twojej głowie nadal
rozbrzmiewały słowa dziewczyny.
Siedzisz w tym razem ze mną! Nie zapomnij o tym!
Stąpałaś z
nogi na nogę, aż w końcu z miękkiej trawy weszłaś na twardą powierzchnię ulicy.
Jeszcze wczoraj byłeś gotowy się jej pozbyć dla mnie…
Jej pozbyć…
Pozbyć…
Pozbyć…
Tego dnia byłeś tam …
Byłeś tam…
Tam…
Tam…
Czy to
możliwe, że on tam wtedy był? Ta myśl błądziła w twojej głowie, nie chcąc jej
opuścić. Przez ten cały bałagan nie usłyszałaś dźwięku silnika nadjeżdżającego
samochodu.
Jedyne co
zdołałaś usłyszeć to przerażony głos SeungHyuna i jego ręce zaciskające się na
twoim ciele. W jednej chwili pomyślałaś, że umarłaś, ale poczułaś pod palcami
trawę, dzięki czemu uświadomiłaś sobie, że nadal żyjesz.
-
________.... Czemu to zrobiłaś? – załkał chłopak, nadal trzymając cię w
objęciach – Dlaczego jesteś taka nieuważna….
- Zostaw
mnie…. Nie dotykaj mnie! – krzyknęłaś próbując się wyrwać z jego uścisku – Nie
chcę, żebyś mnie dotykał. Nie chcę słyszeć twojego głosu!
-
________? Co się stało? –pytał, ale ty nie chciałaś go słuchać.
- Byłeś
tam, kiedy mi to zrobiła? – spytałaś prosto z mostu, ale nie usłyszałaś
odpowiedzi. Do twoich uszu dobiegła głucha cisza.
-
________... Ja chciałem ci powiedzieć. Dzisiaj rano miałem taki zamiar –
powiedział po długiej ciszy.
- Ale nie
powiedziałeś!!! Stchórzyłeś!! – krzyczałaś, dając upust złości i rozpaczy – Nie
tylko mnie tam zostawiłeś cierpiącą, wijącą się z bólu, ale też mi go
zadawałeś!!! Czy to ty pchnąłeś mnie na lustro?
Znowu
cisza. Więcej wyjaśnień nie potrzebowałaś. To był on, byłaś tego pewna, a
świadomość tego o czym właśnie się dowiedziałaś spowodowała pustkę w twoim
sercu.
- To byłeś
ty… - wyszeptałaś głosem pełnym bólu i rozpaczy – To naprawdę byłeś ty… A wiesz
co jest najgorsze? Nie nienawidzę cię za to… Nie potrafię.
- _______.
Ja cię kocham … Ja nie chciałem… Żałuję… żałuję tego co zrobiłem – usłyszałaś
jego głos, który łamał się od łez. Jego dłoń spoczęła na twoim policzku, ty
jednak bezwzględnie odepchnęłaś ją od swej twarzy. Chłopak załamany cofnął się
kilka kroków do tyłu świadomy tego jakim był łajdakiem .
I wtedy
usłyszałaś ten okropny pisk, klakson i
dźwięk ciała padającego na ziemię. Z przerażeniem wyciągnęłaś ręce chcąc
przekonać samą siebie o tym, że nic się nie stało. Jednak twoje ręce nie
dosięgły chłopaka.
-
SeungHyun … - zawołałaś, ale nikt się nie odezwał – SeungHyun, gdzie jesteś? Co
się stało?
Odpowiedziała
ci jednak cisza. Z jeszcze większym strachem padłaś na kolana i podczołgałaś
się do jezdni, gdzie twoje dłonie natrafiły na przeszkodę. Była to czyjaś ręka.
-
SeungHyun ? – wyszeptałaś z jeszcze większym niepokojem.
Ostatkiem
sił podczołgałaś się bliżej twarzy chłopaka.
-
SeungHyun – powtarzałaś jego imię, łkając i próbując go obudzić. Nie dawało to
jednak żadnych skutków. Płakałaś, potrząsając jego ręką, ramieniem i dotykając
jego zastygłej twarzy i gdy już myślałaś, że go straciłaś, jego powieki
zadrgały, a serce znowu zaczęło bić w dawnym rytmie.
-
SeungHyun? – ponowiłaś próbę dotarcia do niego i tym razem udało ci się.
Chłopak na dźwięk twego głosu poruszył się – SeungHyun…. Żyjesz… Tak się
martwiłam…
- Kim
jesteś? Co się stało? – usłyszałaś zirytowany głos chłopaka i były to jego
pierwsze i ostatnie słowa, ponieważ chwile później znowu stracił przytomność.
Chłopak
obudził się dwa dni później, a na twej twarzy od tamtej chwili gościł przygasły
uśmiech.
Kim jesteś? Przypominałaś sobie jego
słowa. Błądziły po twojej głowie i nie chciały cię upuścić. Oddzielnie nie
miały one żadnego znaczenia, ale w momencie, w którym użyte są razem, stają się
bolesnym narzędziem.
Próbowałaś
przypomnieć mu kim jesteś, ale nic nie dawało rady. Diagnoza lekarza była
torturą dla twoich uszu, a z każdym kolejnym dniem i tygodniem traciłaś ostatki
nadziei.
* trzy miesiące później *
- Naprawdę
nadal nic sobie nie przypomniał? – zapytała zszokowana Hyuna.
- Naprawdę…
Ten wypadek pociągnął za sobą, tak dużo bólu. I jeszcze ten rak. - odparłaś ze smutkiem.
-
________, nie rozumiem tego. Nie rozumiem ciebie – wtrąciła nagle równie
zatroskana HaNa.
- Wiem…
Sama tego nie rozumiem… Powinnam go zostawić i o nim zapomnieć. Powinnam go
znienawidzić, ale nie umiem – załkałaś.
- Ale to
on ci to zrobił. To przez niego wylądowałaś w szpitalu – trzymała swego HaNa,
która próbując dodać ci jednocześnie otuchy, gładziła cię po ramieniu.
- Wiem…
Znaczy… To nie do końca przez niego. To przez Sisi… On…
- On jej
pomagał – wtrąciła przyjaciółka.
Nie
wiedziałaś co powiedzieć, ponieważ byłaś świadoma jego udziału i tego, że nie powinnaś go bronić, jednak to
co się stało uświadomiło ci jakim wielkim uczuciem darzysz tego chłopaka.
- Ja go
kocham – wyszeptałaś w końcu, a czując uścisk przyjaciółek, uświadomiłaś sobie
również że nie jesteś sama.
- Wiemy…
Dlatego mimo „drobnych” obiekcji jesteśmy z tobą – gruchnęła Hyuna.
- Nawet
jeżeli uważamy, że to niebezpieczne i niedorzeczne – dodała młoda pielęgniarka.
Na dźwięk
tych słuch uśmiechnęłaś się promiennie i od razu poprawił ci się humor, a złe
myśli opuściły twą głowę.
- Dziękuję
za to, że jesteście. Cieszę się, że wreszcie mam przyjaciółki i to nie byle
jakie – zaćwierkałaś, a słysząc czułe chichoty koleżanek, wydęłaś usta.
- No
dobra, nie obrażaj się na nas… A tak z innej beczki. Dzisiaj znowu idziesz do
szpitala? – spytała, siląc się na poważny ton , brunetka.
- Ne…
Minęło w końcu już tyle czasu odkąd ostatnio tam byłam. Nawet jeżeli mnie nie pamięta.
- No nic…
To ja lecę.. Przerwa mi się powoli kończy… Papa, kochane – zawołała w uśmiechem
HaNa wybiegając z kawiarni.
- My też
już idziemy? – spytała Hyuna, która zapewne nie byłaby z tego zbytnio
zadowolona, a to dlatego, bo odkąd tu się znalazłyśmy ani na chwilę nie
spuściła wzroku z uroczego i życzliwego kelnera.
- Hyuna,
dam sobie radę. Ty lepiej zapytaj się to ciacho o numer telefonu, zanim
stracisz szansę… Zakończyłyśmy szkołę ze świetnymi wynikami i należy nam się
trochę zabawy i luzu.
- Arraso.
To ostatni toast za nowe życie i nadchodzące studia – zawołała dziewczyna z
uśmiechem.
- Za nowe
życie… - powtórzyłaś i stuknąwszy szklankami z brunetką upiłaś ostatnie dwa
łyki napoju .
Zagwizdałaś
cichutko i nagle koło twojej nogi pojawił się średniej wielkości pies, który
jak na komendę, był gotowy do wyjścia.
- Dziękuję
za niesamowitą obsługę i pyszny napój – powiedziałaś, zwróciwszy się do
chłopaka, który najprawdopodobniej stał teraz za kasą. Usłyszawszy jego
chrząknięcie i chichot przyjaciółki uśmiechnęłaś się znacząco, po czym wstałaś
z krzesła i pogłaskawszy swojego pupila, który przez cały dzień nie odstępował cię
nawet o jeden krok, pożegnałaś się z przyjaciółką i jej towarzyszem. Prowadzona przez dużego psa wyszłaś z
kawiarni, zostawiając brunetkę sam na sam z miłym i młodym kelnerem.
- To co
teraz robimy, Seung? Hmmm….? – zagadnęłaś owczarka, który na dźwięk twych słów
trącił twą rękę pyskiem i ruszył przed siebie.
Przeszłaś
kilka przecznic, ciągnięta przez psa i gdy już trafiłaś na miejsce domyśliłaś
się, gdzie cię zaprowadził. Z niedowierzaniem popatrzyłaś na pupila, który
ponownie trącił twą dłoń, tym razem aby dodać ci otuchy. Upewniwszy się, że
pies jest bezpieczny, weszłaś do gmachu budynku, z pomocą laski, którą
wyciągnęłaś z torby. Przeszłaś przez korytarz i bez problemu trafiłaś do sali,
w której leżał on. Złożyłaś laskę i schowawszy ją do torby, zapukałaś
delikatnie w szpitalne drzwi. Po chwili usłyszałaś lekko poirytowany głos
chłopaka. Niepewnym krokiem przeszłaś przez próg i zamknęłaś cichutko drzwi.
- To znowu
ty… - usłyszałaś na wstępie co sprawiło, że znów stałaś się mała i bezsilna.
- Ja chciałam…
Chciałam… Po prostu chciałam cię zobaczyć – zdołałaś wydusić. W tej właśnie
chwili cieszyłaś się, że nie mogłaś go zobaczyć, bo widok jego beznamiętnego, a
nawet poirytowanego spojrzenia roztrzaskałoby twoje serce.
Bardzo
wiele razy myślałaś o tym co był i co będzie. Mimo strachu wiążącego się z
myślą o możliwości nieodzyskania przez chłopaka pamięci, była też druga strona
medalu. Nie pamiętał tego co się stało. Wiedział, że jestem niewidomą
dziewczyną, która odwiedzała go codziennie po jego wypadku. Nie wiedział,
jednak kto doprowadził cię do tego stanu i że on też wziął w tym udział i
lepiej, żeby się nie dowiedział. Wbrew pozorom cieszyłaś się, że chociaż jedna
bliska ci osoba osoba jest zwolniona z
noszenia tego w sobie.
- Chciałam
po prostu zobaczyć co u ciebie… Jak się czujesz… - ponowiłaś próbę wyjaśnienia
swojej obecności, nadal nie ruszając się z miejsca.
- To może
usiądziesz i wtedy zobaczysz? – usłyszałaś w końcu, trochę zakłopotany, jakby
nieśmiały głos SeungHyuna. Twoje serce podskoczyło do gardła na te słowa. Z
rumieńcami na twarzy przeszłaś przez prawie pustą salę i znalazłszy się przy
barierce łóżka podparłaś się, po to aby bezpiecznie zająć miejsce koło jego
łóżka. Gdy zaczęliście ze sobą rozmawiać, nie mogliście przestać. Tak jak
kiedyś, jeszcze za czasów gimnazjum,
poznawaliście swoje zainteresowania i myśli na nowo. I tak jak wtedy
odkryliście, że łączy was ich bardzo wiele.
Ten dzień
i ta właśnie rozmowa sprawiła, że zaczęłaś wierzyć w to, iż to jeszcze nie
koniec. Uświadomiłaś sobie, że miłość, jeżeli jest prawdziwa zawsze odnajdzie
drogę do serc zakochanych. Nie stanie się to na pewno dzisiaj, jutro, czy za
tydzień, ale na pewno wróci i wkroczy w wasze życie z jeszcze większą siłą.
^^ dla Suzue ^^
Dopiero teraz mam jak skomentować. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji..wypadek i utrata pamięcie. Jednak bardzo mi się to podoba, scenariusz ma wszytsko to co chciałam by miał a do tego jeszcze taki długi wyszedł xD
OdpowiedzUsuńJesteś świetna :)
Bardzo dziękuje za scenariusz i za czas jaki mu poświęciłaś :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń