Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

środa, 1 kwietnia 2015

Niewidoczne dla oczu cz.5 ( SeungHyun z FT.Island )

Ostatnia 



Zapłakana i na drżących nogach poszłaś w stronę jezdni. W twojej głowie nadal rozbrzmiewały słowa dziewczyny.
Siedzisz w tym razem ze mną! Nie zapomnij o tym!
Stąpałaś z nogi na nogę, aż w końcu z miękkiej trawy weszłaś na twardą powierzchnię ulicy.
Jeszcze wczoraj byłeś gotowy się jej pozbyć dla mnie…
Jej pozbyć…
Pozbyć…
Pozbyć…
Tego dnia byłeś tam …
Byłeś tam…
Tam…
Tam…

Czy to możliwe, że on tam wtedy był? Ta myśl błądziła w twojej głowie, nie chcąc jej opuścić. Przez ten cały bałagan nie usłyszałaś dźwięku silnika nadjeżdżającego samochodu.
Jedyne co zdołałaś usłyszeć to przerażony głos SeungHyuna i jego ręce zaciskające się na twoim ciele. W jednej chwili pomyślałaś, że umarłaś, ale poczułaś pod palcami trawę, dzięki czemu uświadomiłaś sobie, że nadal żyjesz.
- ________.... Czemu to zrobiłaś? – załkał chłopak, nadal trzymając cię w objęciach – Dlaczego jesteś taka nieuważna….
- Zostaw mnie…. Nie dotykaj mnie! – krzyknęłaś próbując się wyrwać z jego uścisku – Nie chcę, żebyś mnie dotykał. Nie chcę słyszeć twojego głosu!
- ________? Co się stało? –pytał, ale ty nie chciałaś go słuchać.
- Byłeś tam, kiedy mi to zrobiła? – spytałaś prosto z mostu, ale nie usłyszałaś odpowiedzi. Do twoich uszu dobiegła głucha cisza.
- ________... Ja chciałem ci powiedzieć. Dzisiaj rano miałem taki zamiar – powiedział po długiej ciszy.
- Ale nie powiedziałeś!!! Stchórzyłeś!! – krzyczałaś, dając upust złości i rozpaczy – Nie tylko mnie tam zostawiłeś cierpiącą, wijącą się z bólu, ale też mi go zadawałeś!!! Czy to ty pchnąłeś mnie na lustro?
Znowu cisza. Więcej wyjaśnień nie potrzebowałaś. To był on, byłaś tego pewna, a świadomość tego o czym właśnie się dowiedziałaś spowodowała pustkę w twoim sercu.
- To byłeś ty… - wyszeptałaś głosem pełnym bólu i rozpaczy – To naprawdę byłeś ty… A wiesz co jest najgorsze? Nie nienawidzę cię za to… Nie potrafię.
- _______. Ja cię kocham … Ja nie chciałem… Żałuję… żałuję tego co zrobiłem – usłyszałaś jego głos, który łamał się od łez. Jego dłoń spoczęła na twoim policzku, ty jednak bezwzględnie odepchnęłaś ją od swej twarzy. Chłopak załamany cofnął się kilka kroków do tyłu świadomy tego jakim był łajdakiem .
I wtedy usłyszałaś ten  okropny pisk, klakson i dźwięk ciała padającego na ziemię. Z przerażeniem wyciągnęłaś ręce chcąc przekonać samą siebie o tym, że nic się nie stało. Jednak twoje ręce nie dosięgły chłopaka.
- SeungHyun … - zawołałaś, ale nikt się nie odezwał – SeungHyun, gdzie jesteś? Co się stało?
Odpowiedziała ci jednak cisza. Z jeszcze większym strachem padłaś na kolana i podczołgałaś się do jezdni, gdzie twoje dłonie natrafiły na przeszkodę. Była to czyjaś ręka.
- SeungHyun ? – wyszeptałaś z jeszcze większym niepokojem.
Ostatkiem sił podczołgałaś się bliżej twarzy chłopaka.
- SeungHyun – powtarzałaś jego imię, łkając i próbując go obudzić. Nie dawało to jednak żadnych skutków. Płakałaś, potrząsając jego ręką, ramieniem i dotykając jego zastygłej twarzy i gdy już myślałaś, że go straciłaś, jego powieki zadrgały, a serce znowu zaczęło bić w dawnym rytmie.
- SeungHyun? – ponowiłaś próbę dotarcia do niego i tym razem udało ci się. Chłopak na dźwięk twego głosu poruszył się – SeungHyun…. Żyjesz… Tak się martwiłam…
- Kim jesteś? Co się stało? – usłyszałaś zirytowany głos chłopaka i były to jego pierwsze i ostatnie słowa, ponieważ chwile później znowu stracił przytomność.
Chłopak obudził się dwa dni później, a na twej twarzy od tamtej chwili gościł przygasły uśmiech.
Kim jesteś? Przypominałaś sobie jego słowa. Błądziły po twojej głowie i nie chciały cię upuścić. Oddzielnie nie miały one żadnego znaczenia, ale w momencie, w którym użyte są razem, stają się bolesnym narzędziem.
Próbowałaś przypomnieć mu kim jesteś, ale nic nie dawało rady. Diagnoza lekarza była torturą dla twoich uszu, a z każdym kolejnym dniem i tygodniem traciłaś ostatki nadziei.

* trzy miesiące później *

- Naprawdę nadal nic sobie nie przypomniał? – zapytała zszokowana Hyuna.
- Naprawdę… Ten wypadek pociągnął za sobą, tak dużo bólu. I jeszcze ten rak.  - odparłaś ze smutkiem.
- ________, nie rozumiem tego. Nie rozumiem ciebie – wtrąciła nagle równie zatroskana HaNa.
- Wiem… Sama tego nie rozumiem… Powinnam go zostawić i o nim zapomnieć. Powinnam go znienawidzić, ale nie umiem – załkałaś.
- Ale to on ci to zrobił. To przez niego wylądowałaś w szpitalu – trzymała swego HaNa, która próbując dodać ci jednocześnie otuchy, gładziła cię po ramieniu.
- Wiem… Znaczy… To nie do końca przez niego. To przez Sisi… On…
- On jej pomagał – wtrąciła przyjaciółka.
Nie wiedziałaś co powiedzieć, ponieważ byłaś świadoma jego udziału  i tego, że nie powinnaś go bronić, jednak to co się stało uświadomiło ci jakim wielkim uczuciem darzysz tego chłopaka.
- Ja go kocham – wyszeptałaś w końcu, a czując uścisk przyjaciółek, uświadomiłaś sobie również że nie jesteś sama.
- Wiemy… Dlatego mimo „drobnych” obiekcji jesteśmy z tobą – gruchnęła Hyuna.
- Nawet jeżeli uważamy, że to niebezpieczne i niedorzeczne – dodała młoda pielęgniarka.
Na dźwięk tych słuch uśmiechnęłaś się promiennie i od razu poprawił ci się humor, a złe myśli opuściły twą głowę.
- Dziękuję za to, że jesteście. Cieszę się, że wreszcie mam przyjaciółki i to nie byle jakie – zaćwierkałaś, a słysząc czułe chichoty koleżanek, wydęłaś usta.
- No dobra, nie obrażaj się na nas… A tak z innej beczki. Dzisiaj znowu idziesz do szpitala? – spytała, siląc się na poważny ton , brunetka.
- Ne… Minęło w końcu już tyle czasu odkąd ostatnio tam byłam.  Nawet jeżeli mnie nie pamięta.
- No nic… To ja lecę.. Przerwa mi się powoli kończy… Papa, kochane – zawołała w uśmiechem HaNa wybiegając z kawiarni.
- My też już idziemy? – spytała Hyuna, która zapewne nie byłaby z tego zbytnio zadowolona, a to dlatego, bo odkąd tu się znalazłyśmy ani na chwilę nie spuściła wzroku z uroczego i życzliwego kelnera.
- Hyuna, dam sobie radę. Ty lepiej zapytaj się to ciacho o numer telefonu, zanim stracisz szansę… Zakończyłyśmy szkołę ze świetnymi wynikami i należy nam się trochę zabawy i luzu.
- Arraso. To ostatni toast za nowe życie i nadchodzące studia – zawołała dziewczyna z uśmiechem.
- Za nowe życie… - powtórzyłaś i stuknąwszy szklankami z brunetką upiłaś ostatnie dwa łyki napoju .
Zagwizdałaś cichutko i nagle koło twojej nogi pojawił się średniej wielkości pies, który jak na komendę, był gotowy do wyjścia.
- Dziękuję za niesamowitą obsługę i pyszny napój – powiedziałaś, zwróciwszy się do chłopaka, który najprawdopodobniej stał teraz za kasą. Usłyszawszy jego chrząknięcie i chichot przyjaciółki uśmiechnęłaś się znacząco, po czym wstałaś z krzesła i pogłaskawszy swojego pupila, który przez cały dzień nie odstępował cię nawet o jeden krok, pożegnałaś się z przyjaciółką i jej towarzyszem.  Prowadzona przez dużego psa wyszłaś z kawiarni, zostawiając brunetkę sam na sam z miłym i młodym kelnerem.
- To co teraz robimy, Seung? Hmmm….? – zagadnęłaś owczarka, który na dźwięk twych słów trącił twą rękę pyskiem i ruszył przed siebie.
Przeszłaś kilka przecznic, ciągnięta przez psa i gdy już trafiłaś na miejsce domyśliłaś się, gdzie cię zaprowadził. Z niedowierzaniem popatrzyłaś na pupila, który ponownie trącił twą dłoń, tym razem aby dodać ci otuchy. Upewniwszy się, że pies jest bezpieczny, weszłaś do gmachu budynku, z pomocą laski, którą wyciągnęłaś z torby. Przeszłaś przez korytarz i bez problemu trafiłaś do sali, w której leżał on. Złożyłaś laskę i schowawszy ją do torby, zapukałaś delikatnie w szpitalne drzwi. Po chwili usłyszałaś lekko poirytowany głos chłopaka. Niepewnym krokiem przeszłaś przez próg i zamknęłaś cichutko drzwi.
- To znowu ty… - usłyszałaś na wstępie co sprawiło, że znów stałaś się mała i bezsilna.
- Ja chciałam… Chciałam… Po prostu chciałam cię zobaczyć – zdołałaś wydusić. W tej właśnie chwili cieszyłaś się, że nie mogłaś go zobaczyć, bo widok jego beznamiętnego, a nawet poirytowanego spojrzenia roztrzaskałoby twoje serce.
Bardzo wiele razy myślałaś o tym co był i co będzie. Mimo strachu wiążącego się z myślą o możliwości nieodzyskania przez chłopaka pamięci, była też druga strona medalu. Nie pamiętał tego co się stało. Wiedział, że jestem niewidomą dziewczyną, która odwiedzała go codziennie po jego wypadku. Nie wiedział, jednak kto doprowadził cię do tego stanu i że on też wziął w tym udział i lepiej, żeby się nie dowiedział. Wbrew pozorom cieszyłaś się, że chociaż jedna bliska ci osoba osoba  jest zwolniona z noszenia tego w sobie.
- Chciałam po prostu zobaczyć co u ciebie… Jak się czujesz… - ponowiłaś próbę wyjaśnienia swojej obecności, nadal nie ruszając się z miejsca.
- To może usiądziesz i wtedy zobaczysz? – usłyszałaś w końcu, trochę zakłopotany, jakby nieśmiały głos SeungHyuna. Twoje serce podskoczyło do gardła na te słowa. Z rumieńcami na twarzy przeszłaś przez prawie pustą salę i znalazłszy się przy barierce łóżka podparłaś się, po to aby bezpiecznie zająć miejsce koło jego łóżka. Gdy zaczęliście ze sobą rozmawiać, nie mogliście przestać. Tak jak kiedyś, jeszcze za czasów gimnazjum,  poznawaliście swoje zainteresowania i myśli na nowo. I tak jak wtedy odkryliście, że łączy was ich bardzo wiele.
Ten dzień i ta właśnie rozmowa sprawiła, że zaczęłaś wierzyć w to, iż to jeszcze nie koniec. Uświadomiłaś sobie, że miłość, jeżeli jest prawdziwa zawsze odnajdzie drogę do serc zakochanych. Nie stanie się to na pewno dzisiaj, jutro, czy za tydzień, ale na pewno wróci i wkroczy w wasze życie z jeszcze większą siłą.

^^ dla Suzue ^^

2 komentarze:

  1. Dopiero teraz mam jak skomentować. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji..wypadek i utrata pamięcie. Jednak bardzo mi się to podoba, scenariusz ma wszytsko to co chciałam by miał a do tego jeszcze taki długi wyszedł xD
    Jesteś świetna :)
    Bardzo dziękuje za scenariusz i za czas jaki mu poświęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń