Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

wtorek, 7 kwietnia 2015

Listy ( ChanYeol z EXO )



^^ dla Lucy A ^^ 


  Pamiętam. Wciąż to pamiętam. Tak jakby zdarzyło się to wczoraj. Pamiętam to. Ból. Cierpienie. Rozpacz. I krew. Mnóstwo krwi. Twojej krwi na moich rękach. Mój dzień taki jak każdy inny. Dom. Terapia. Dom. Monotonność mnie dobijała i trzyma na smyczy. Nie mogę zapomnieć, a to jest przyczyną tego czym się stałem. Wrakiem człowieka, który żyje przeszłością, po to aby uniknąć smutku i cierpienia, które i tak prędzej czy później mnie dopadały. I wtedy było coraz więcej bólu i łez, które nie dawały mi ukojenia. Nie ma już ciebie. Nie ma mojego serca. Więc co mi zostało? Życie wspomnieniami, które chodź na maleńką chwilę pomagają mi uciec od czarnej rzeczywistości. Twoje oczy, w których już nigdy nie zobaczę iskierek. Twoje usta, które już nigdy się nie zaśmieją. Twój dotyk, którego już nie poczuję. Szaleję, wiedząc, że świat, w którym żyję, to tylko iluzja, złożona z pytań: Co by było, gdybyś nadal Tu była? Mój umysł nie chce dopuścić do siebie tego, że Ciebie może już nie być. Że ciebie już nie ma. 
Jestem jak cień wcześniejszego "ja". Obserwuję, mówię, jem, ale nie można powiedzie, że na prawdę żyję. 
Są chwile, w których pragnę do ciebie dołączyć. Stać się częścią, twojego świata. Waham się, ale może to jest najlepsze wyjście? Nadal czekam na jakiś znak od ciebie. Chcesz, żebym do Ciebie dołączył? Wystarczy jeden znak, a zostawię to wszystko. Chcę znowu być z Tobą. Pozwolisz mi na to? 
Brązowowłosy chłopak odłożył drżącą ręką długopis i przetarł rękawem swetra załzawione oczy. Dla niego już nic nie istniało. Zgaszonym, nieobecnym wzrokiem odnalazł w ciemności srebrną zapalniczkę i wstał zza biurka, z kartką papieru, którą chwilę temu zapisał.Powolnym tempem podszedł do kosza, stojącego w rogu pokoju i wyciągnąwszy rękę z zapiskiem, centralnie nad nim, podpalił ją. Bez jakichkolwiek emocji patrzył jak kolejny list do ciebie w całości zajmuje się ogniem, pozostawiając po sobie tylko popiół. Gdy był w stu procentach pewny, że po kartce nie ma już śladu, wrócił do biurka, z którego szuflady wyciągnął małą, płaską i ostrą blaszkę, którą zwinnie włożył w tylną kieszeń spodni. Po kilku minutach zastanowienia i wahania, wyszedł z pokoju, którego nie opuszczał od dnia, od którego zaczął się ten koszmar. Poszedł do miejsca, w którym to się stało, położył się na jezdni i wyciągnął z kieszeni kawałek metalu. 

****

  Dużo czasu minęło od mojego ostatniego listu. To dlatego, że jestem w szpitalu. Żyję. Na początku byłem wściekły na tych, którzy nie pozwolili mi odejść. Teraz jednak wiem jak wielkie głupstwo zrobiłem. Dlatego musisz wiedzieć , że już jest dużo lepiej. Terapia wreszcie zaczyna działać. Udało mi się otrząsnąć. Prawda, że to śmieszne, iż człowiek, dopiero po tak długim czasie i w takich okolicznościach zaczyna trzeźwo myśleć? Przez tak długi czas, byłem jak w transie. Nic się dla mnie nie liczyło. ale teraz wiem, że nie tego byś chciała. Więc postaram się jak mogę.  Staram się żyć w świecie, w który  nie ma Ciebie. To boli. Bardzo boli, ale zaczynam to wszystko rozumieć. Niestety mimo to, zdarzają się trudne dni, w których płaczę godzinami w samotności. Nadal myślę o tym co by było gdybyś tu ze mną była. Gdybym znowu mógł poczuć Twoją dłoń na moim policzku. Gdybym mógł usłyszeć Twój anielski głos.
 Nie myślę już jednak o samobójstwie. Wiem, że nade mną czuwasz i że to ty przyczyniłaś się do tego, że żyję. To był twój znak. Teraz już rozumiem. Postaram się. Dla Ciebie i samego siebie. 

ChanYeol uśmiechnął się delikatnie pod nosem i odłożył kartkę i długopis na szafkę koło łóżka. Westchnął i już kolejny raz przetarł mokre od łez policzki dłonią. Przymknął obolałe powieki i chciał oddać się snu, ale właśnie wtedy usłyszał żywe pukanie i dźwięk otwieranych drzwi. 
- ChanYeol!! - zawołała banda, która energicznie wpakowała się do pomieszczenia. 
- Witajcie... - odparł cicho, z nadal  zamkniętymi oczami. 
- Lekarz mówi, że już z tobą lepiej i za niedługo będziesz mógł wyjść - zaszczebiotał maknae, który od razu znalazł się przy boku sennego przyjaciela. 
- Arraso, cieszę się - powiedział przeciągle brunet, który ostatkami sił zdołał spojrzeć na ekipę. 
- Powinieneś odpoczywać - wtrącił nagle Lay, który również bardzo szybko znalazł się koledze. 
- Miałem właśnie taki zamiar - westchnął chłopak leżący na białym, szpitalnym łóżku - Ale mam inny pomysł. Lay, może mnie uleczysz i już dzisiaj zabierzecie mnie do domu? 
Na  twarzy chłopka, pojawił się długo przez wszystkich oczekiwany, szeroki i szczery uśmiech. Niespodziewanie salę wypełnił głośny śmiech całej jedenastki. Tak,jedenastki. ChanYeol z wielką radością stwierdził, że zjawiło się nie dziewięciu członków, lecz jedenastu. Kris i LuHan też tu byli. Jego przyjaciele zjawili się specjalnie dla niego. Porzucili wszystko, po to aby go odwiedzić. Ta myśl była jak miód na jego obolałe serce. 
To chciałaś mi przekazać, pomyślał. Nie jest sam. Nigdy nie był i nigdy nie będzie. Nie mógł uwierzyć w to, jaki był głupi myśląc, że jest sam i że nikogo już nie ma. 
Przejechał wzrokiem po twarzach wszystkich obecnych i postanowił, że da sobie pomóc, ponieważ musi żyć normalnie. Koniec z ukrywaniem się. I koniec z cierpieniem. 

****

   __________, to mój ostatni list do Ciebie. Pragnę Ci tylko powiedzieć, że jest dobrze. Już nie musisz się martwić. Dlatego, odpoczywaj. W końcu na to zasługujesz. 
Od twojej śmierci minęły już dwa lata. Dziś jest druga rocznica. A tak w ogóle, wróciłem do EXO. 
Nadal często o tobie myślę, wiesz? Myślę o naszych wspólnych wspomnieniach, które dodają mi sił do dalszego życia. Chciałbym też żebyś wiedziała, że spotkałem kogoś. Nie jest Tobą, ale jakimś cudem umie wypełnić, chociaż część pustki, którą po sobie pozostawiłaś. Proszę cię, abyś dała mi znak, że u ciebie wszystko dobrze. Że cieszysz się razem ze mną. Ale jak na razie wystarczy mi to co do tej pory od Ciebie dostałem. 
Jutro pierwszy raz od Twojego pogrzebu, postanowiłem cię odwiedzić. Przepraszam, że tak długo musiałaś na to czekać, ale potrzebowałam czasu, aby wszystko sobie poukładać. w czym mi pomogłaś. Wreszcie jestem gotowy. Więc, do zobaczenia. 
Wiecznie Cię kochający 
ChanYeol

 ****

- Poczekaj tu na mnie... Dalej pójdę sam - powiedział młody brunet, do drobnej dziewczyny, która na znak zgody kiwnęła delikatnie głową. Na ten gest chłopak puścił jej rękę i poszedł przed siebie. Przez kilka minut omijał małe i duże, marmurowe nagrobki, które ułożone w równe rzędy, wyznaczały mu drogę, do miejsca w którym ciebie pochowano. Od czasu do czasu zerkał dookoła, aby zbadać czy jest sam i gdy tylko stanął na przeciwko szukanego nagrobka odetchnął z ulgą. 
- Pierwszy punkt za mną. Teraz drugi - szepnął do siebie i kucnął, kładąc jednocześnie niewielki bukiet kwiatów, na marmurowej płycie. 
- Cześć - zaczął nieśmiało, patrząc na napis, przedstawiający twoje imię i nazwisko - Mówiłem, że przyjdę. 
Zaśmiał się nerwowo i przeczesał włosy dłonią. Rozejrzał się dookoła i gdy doszedł do wniosku, że nadal jest sam, ponownie zwrócił oczy na nagrobek. 
- Więc jestem... - odchrząknął - Przyszedłem z YooAh, dziewczyną o której wspomniałem ci w ostatnim liście. I tak jak pisałem. Jestem szczęśliwy, ale to nie to samo szczęście, jakie czułem przed Twoim wypadkiem. Nadal bardzo za tobą tęsknię. Ale wiem, że nadal gdzieś tu jesteś i czuwasz nade mną. Dziękuję ci za to. 
- Skarbie... Musimy już iść. zaraz masz trening - usłyszał nagle, cichy głos swojej dziewczyny, który przerwał jego monolog. Nie zezłościł się jednak, tylko uśmiechnął się ciepło i zwrócił twarz w jej stronę. 
- Już.. Tylko się pożegnam - powiedział. I obserwował jak brunetka odwzajemnia jego uśmiech i odchodzi wolnym krokiem, po to aby dać mu jeszcze chwilę sam na sam z tobą. 
- Więc... Chyba trzeba się pożegnać - westchnął smutno - Ale wrócę. Obiecuję. Będę cię regularnie odwiedzał i mówił ci co u mnie. Oczywiście, jeżeli tylko tego chcesz. 
Zaśmiał się, ale mimo to w kącikach jego oczu zakręciły się łzy.
- Do widzenia, Kochanie - odparł czule i dotknąwszy zimnego marmuru dłonią, wstał - Kocham cię i zawsze będę cię kochał. 
Jego głos łamał się z każdym kolejnym słowem, więc gdy tylko wypowiedział ostatnie, otarł dłonią policzki i poszedł. 
Jednak, gdy miał wsiadać już do samochodu, zawahał się i jeszcze tylko ostatni raz spojrzał na cmentarz, który o tej porze, wyglądał zadziwiająco. Zwrócił twarz do nieba, pozwalając tym samym aby pożegnał go delikatny wietrzyk, który otulił jego twarz. I wtedy usłyszał cichutki szelest liści, jakby śmiech i uśmiechając się szeroko, ostatni już dzisiaj raz pożegnał się z tobą w duchu. 





Koniec. :) Scenariusz jest inny niż pozostałe. Mam więc  nadzieję, że się spodobał, bo pierwszy raz taki napisałam. Dziękuję za czytanie i jeżeli możecie, to pozostawiajcie po sobie jakiś znak. Przepraszam też za wszelkie błędy ;) Chcę też poinformować, że scenariusze w poczekalni nie będą realizowane w takiej kolejności jak tam jest, ponieważ najpierw napiszę te, na które mam już pomysły. Za wszelkie niedogodności mocno przepraszam <3

Następny w kolejce będzie scenariusz z Cream'em (M.I.B) :)

8 komentarzy:

  1. Arcydzieło. Ryczę jak jakaś debilka ;; i ten fragment z 11 zamiast 9 jest taki piękny ;^;/Mio

    OdpowiedzUsuń
  2. Omo.. Naprawdę? Bardzo dziękuję za miłe słowa <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie scenariusz zuoełnie inny ale zarazem cudowny. Smutny ale bardzo mi sie podoba. Ten motym w listami genialny, sama w pudełku mam mała kolekcje listów skierowane do pewnej bliskiej mi osoby..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za te słowa... To naprawdę motywuje do dalszej pracy :)

      Usuń
  4. O jak dawno mnie tu nie było! Fajnie, że znów wróciłaś na bloga. Nawet Twoje początki pamiętam i widzę, że Twoje pisanie się rozwinęło. To dobrze! Scenariusz ma swój wyjątkowy wydźwięk. Smutny, z nutką rozkoszy, bardzo fajnie wykorzystany wątek. Żal mi jednak tej YooAh, bo na jej miejscu trudno byłoby mi być w związku z osobą, której uczucia wciąż należą do kogoś innego, ale z drugiej strony, to piękny morał wiecznej miłości, czyż nie? Postaram się tu znów do Ciebie zaglądać, a w wolnych chwilach zapraszam Cię też do siebie. :)
    Powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu się popłakałam. Nie wiem, może to przez to, że moją ulubioną formą pisania są właśnie listy? Ech, już kolejny raz kasuję zdanie bo nie wiem co mam napisać. Czytając ten scenariusz dotarło do mnie kilka rzeczy, które przez długi czas nie mogły dotrzeć.W każdym bądź razie, z pewnością będę wracać do tego postu.
    Pozdrawiam, Niezapominajka.

    OdpowiedzUsuń
  6. Super a czy mogła byś zajrzeć na mojego bloga ? http://mojekjepopowehistorie.blogspot.com/ mam tam jedno opowiadanie i chciała bym wiedzieć czy komuś się spodoba i czy powinnam sobie odpuścić czy pisać dalej

    OdpowiedzUsuń
  7. To było takie piękne i wzruszające. Kocham twoje scenariusze i czekam na więcej. Życzę dużo weny </3

    OdpowiedzUsuń