Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

sobota, 4 kwietnia 2015

Najlepszy dzień ( G-Dragon )




Po cichutku weszłaś na salę i schowawszy się za jeden z wielkich foteli, zachichotałaś. Na twojej malutkiej twarzyczce zwróconej w stronę sceny, zawidniał szeroki uśmiech. Stał  tam, kilkanaście metrów od ciebie, młody czarnowłosy chłopiec. Nawet będąc tak daleko od niego wyczuwałaś jego zdenerwowanie i kapkę zawstydzenia. Dziecko patrzyło się niepewnie na osoby siedzące przed tobą. Jedną z tych osób była twoja mama, która z zachęcającym, szerokim uśmiechem powitała go.

- Witaj… Jak masz na imię?
- Ji Young – odparł chłopczyk jednym tchem.
- Ji Young, ile masz lat i co chcesz nam pokazać? – ponownie usłyszałaś głos rodzicielki.
- Mam 12 lat i zaśpiewam państwu Lil' Bow-Wow - That's my name – wyszeptał lekko przestraszony.
- Arraso… Scena jest twoja.
Po tych słowach Ji Young kiwnął głową na znak gotowości i do twych uszu dobiegły pierwsze dźwięki piosenki.
Z zachwytem słuchałaś każdego słowa zaśpiewanego przez chłopca. Gdy skończył poczułaś smutek. Tak bardzo chciałaś jeszcze tego posłuchać. Szybko jednak otrząsnęłaś się i zwróciłaś oczka w stronę matki. Ta z uśmiechem na twarzy, skończyła rozmowę z resztą dorosłych, po czym popatrzyła się na dziecko przed sobą.
- Ji Young…. Co tu dużo mówić….. Zostałeś nowym trainee wytwórni YG – powiedziała, a w czasie mówienia uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Chincha…? - spytał się uradowany chłopiec, nie wierząc własnym uszom.
- Ne…. _______(zdrobniale), a ty co uważasz o występie Ji Younga?- usłyszałaś nagle i chwilę później poczułaś na sobie spojrzenie rodzicielki.
- Yyy….  Pięknie – wyszeptałaś, rumieniąc się przy tym. Nagle twoje oczy spotkały się z jego i już wiedziałaś, że ten chłopiec nie będzie ci obojętny, aż do końca.
Siedziałaś spokojnie, patrząc na widok za oknem. Westchnęłaś lekko i odwróciwszy wzrok od szyby zanuciłaś melodię tej pamiętnej piosenki. Tyle czasu minęło, pomyślałaś, a ty nadal nie jesteś mi obojętny. Ta myśl sprawiła, że na twej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Tyle czasu minęło…. – wyszeptałaś, po czym znowu spojrzałaś na zimowy krajobraz rozpościerający się za oknem – Wszystko byłoby prostsze, gdybyś mnie pamiętał. Tę małą dziewczynkę z zachwytem  i przejęciem śledzącą każdy twój ruch.
Pragnęłaś wtedy, aby być taką jak on. I mimo upływu lat, mimo tego co się w ciągu nich działo lub zmieniło, to właśnie ta jedna rzecz została taka sama - niezmienna. Jedyną różnicą jest to, iż zmieniło się twoje podejście.
- _______ … - z zamyślenia wyrwał cię, dobrze ci znany głos rodzicielki – Czy mogłabyś tu podejść i mi pomóc?
Popatrzyłaś się na kobietę, o której obecności kompletnie zapomniałaś.
- Mianhae, Oma… Już idę…. – powiedziałaś i uśmiechnęłaś się lekko do niej, a ona odwdzięczyła ci się tym samym.

Na pomocy mamie upłynęło ci całe popołudnie i nawet się nie orientowałaś, gdy za oknem było już ciemno. Jako, że wcześniej mama powiedziała ci, iż dzisiaj zostanie dłużej, pożegnałaś się tylko i założywszy płaszcz, wyszłaś z budynku. Od razu owiał cię zimny wietrzyk, który wypełnił twe płuca świeżym powietrzem.  Na twej twarzy mimowolnie wykwitł delikatny uśmiech, a na policzkach pojawiły się rumieńce. Kilkakrotnie chuchnęłaś i otarłaś swe dłonie , w celu ich ogrzania, po czym ruszyłaś pewnym, lecz wolnym krokiem w kierunku przystanku autobusowego. Szłaś przed siebie, gdy nagle poczułaś na swym ramieniu dłoń. Na karku czułaś czyjś oddech. Bałaś się i spodziewałaś się najgorszego. I gdy już myślałaś o ucieczce, usłyszałaś znany ci już melodyjny, męski głos. Wszędzie bym go rozpoznała, pomyślałaś i od razu odwróciłaś się w stronę „znajomego nieznajomego”.
Twoim oczom ukazała się pogodna twarz lidera BigBang.
- Upuściłaś to….. – powiedział przyjaznym  tonem, podając ci niewielki kluczyk.
- Omo… Komawo… Gdyby nie ty, nie wiedziałabym, że mi w ogóle wypadł – odparłaś pogodnie i z zaskoczeniem stwierdziłaś iż ani razu się nie zająknęłaś.
- To nic takiego… Tak w ogóle jestem Ji Young – przedstawił się chłopak.
- Wiem kim jesteś… Ja mam na imię _______ i jestem córką Nany, waszej choreografki - zachichotałaś cichutko.
- Chincha…? – spytał, lekko zakłopotany – Mianhae, ale nigdy wcześniej cię nie widziałem, więc… 
- Nie musisz się tłumaczyć – przerwałaś mu i uśmiechnęłaś się do niego słodko – Teraz już mnie znasz, więc nie ma co wracać do tego co było, a raczej tego czego nie było.
- Masz racje – przyznał chłopak, po czym uśmiechnął się promiennie do ciebie – Może odprowadziłbym cię na przystanek?
Usłyszawszy tą propozycję podskoczyłaś w duchu. Jednak nie dałaś po sobie poznać tego, iż uradowały cię jego słowa.
- Będzie mi miło – odparłaś zmuszając się do spokojnego tonu.
Chwilę później zajęci rozmową, poszliście w wyznaczonym przez ciebie kierunku.  Po paru weszliście na most, który prowadził do parku, który o tej porze roku wyglądał naprawdę zjawiskowo.
- Nocą jest tu naprawdę pięknie… Zwłaszcza wtedy gdy gałęzie drzew bielą się od szronu, a ziemię pokrywa grupa warstwa miękkiego, białego puchu – wyszeptałaś z zachwytem, nie wiedząc, że chłopak przygląda ci się z zaciekawieniem.
Gdy uświadomiłaś sobie, że odpłynęłaś w marzenia, skarciłaś się w myślach i z zakłopotaniem popatrzyłaś na chłopaka, który nadal przyglądał ci się z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
- O co chodzi? – spytałaś nieśmiało, ciągle patrząc w jego roześmiane, szklące się oczy.
- Nic… Po prostu tak niewinnie i beztrosko wyglądałaś, mówiąc o tym. Od razu widać, że dostrzegasz piękno.
Na dźwięk tych słów zarumieniłaś się i spuściłaś wzrok. Usłyszeć takie słowa to jedno, ale usłyszeć takie słowa od tego właśnie chłopaka to zupełnie co innego.
- Nie wygłupiaj się … - zaśmiałaś się nerwowo, po czym szybko dodałaś – Lepiej już chodźmy.
- Arraso – westchnął z udawanym smutkiem chłopak.
Zaśmiałaś się na ten widok, wyglądał wtedy jak nadąsane dziecko.
- Do twarzy ci z tą miną – zachichotałaś ponownie, lecz gdy zbliżył się do ciebie kilka kroków ucichłaś. Był za blisko. Zdecydowanie za blisko. Z niepokojem spojrzałaś na niego, lecz gdy zobaczyłaś jak jego oczy wpatrują się w ciebie oniemiałaś, a na twych policzkach znowu wykwitł soczysty rumieniec.
- A ty wyglądasz bardzo słodko, gdy jesteś zakłopotana… I gdy się rumienisz…. – wyszeptał, przypierając cię do jednego z pobliskich drzew.
- Jak możesz tak mówić skoro nawet mnie nie znasz? – wychrypiałaś po długiej ciszy.
Wtedy zauważyłaś zmianę w wyrazie jego twarzy. Nie miałaś pojęcia co to było, sprawiło to jednak, że chłopak odsunął się od ciebie i bez słowa ruszył ścieżką.
- Poczekaj ! – zawołałaś za nim próbując go dogonić. Po kilku minutowej niezręczniej ciszy, zatrzymał się w końcu i niespodziewanie odwrócił w twą stronę.
- Czy to możliwe, aby ktoś kogo poznałem dość dawno temu… Aby ten ktoś nadal mnie pamiętał? – zadał pytanie szeptem, patrząc wciąż w twoje oczy.
- Ja… No… Ja nie wiem – jąkałaś się, zbita z tropu tym pytaniem – Co to za pytanie? 
- Ja wiem… To nie możliwe… Zapomnij … - odparł wzdychając ciężko, po czym ponownie ruszył przed siebie, mamrocząc coś pod nosem – Oczywiście, że nie pamięta. No bo niby jak…
Przyglądałaś się jego plecom do momentu, w którym uzmysłowiłaś sobie, że za niedługo zostaniesz całkiem sama w otulonym śniegiem parku, którego teren był oświetlony wysokimi latarniami. Bardzo dobrze wiedziałaś, że musisz wracać do domu, więc opuściłaś ręce w geście poddaństwa i poszłaś w kierunku przeciwnym do tego, który obrał Smok.

Następnego dnia trudno było ci wstać z łóżka. Parzyłaś, więc wprost przed sobie, na jedną z brzoskwiniowych ścian twojego pokoju.
- O co mu chodziło? I dlaczego tak bardzo chciałam zadać mu to samo pytanie? – pytałaś się pustki jaka cię otaczała, ale nie zaszczyciło cię żadne sensowne wyjaśnienie. Dlatego też przewróciłaś się na lewy bok i zakrywszy swą twarz kołdrą zaczęłaś głucho płakać.
- Ile bym dała, abyś pamiętał – chlipałaś .
* w tym samym czasie *
- Ji Young, ile można siedzieć w łazience! – wołał zniecierpliwiony maknae, coraz bardziej denerwując się tą sytuacją.
- Jeszcze chwilę – odparł zirytowany blondyn, próbując już kolejny raz ułożyć swoje włosy, które w ogóle nie chciały go słuchać, odstając we wszystkie możliwe strony.
Dlaczego ją o to zapytałem?! Czyżby naprawdę nie pamiętała? Pytał się w duchu, czując jeszcze większy przypływ smutku pomieszanego z irytacją.
- Ja pamiętam…. – wyszeptał do swojego odbicia, którego oczy szkliły się niebezpiecznie – Tą małą dziewczynkę, która chowała się za dużym, czarnym fotelem. Pamiętam…
Westchnął przeciągle, ostatni raz przeczesując włosy grzebieniem. Otworzył szeroko drzwi i wpuścił czerwonego już od złości SungRi’ego, który od razu zatrzasnął je przed jego nosem zamykając się tym samym w pomieszczeniu.
G-Dragon jeszcze przez chwilę patrzył na ścianę przed sobą, po czym zszedł na dół, do salonu, gdzie czekała już na niego pozostała trójka przyjaciół.
- Gotowy? – zagadnął T.O.P, który chwilę później śmiał się do rozpuku.
Blondyn przewrócił oczami na ten widok i zajął wolne miejsce koło niebieskowłosego.
- Omo… z kim ja żyję – mruknął, po czym zachichotał, co chwilę późnij przeistoczyło się w zaraźliwy śmiech, który chwilę później wypełnił się cały pokój.
- A tak z innej beczki… Co z _________? – zapytał się raper.
- A co ma być? Nie ma zielonego pojęcia o tym, jak bardzo za nią szaleję od momentu, w którym pierwszy raz ją zobaczyłem…. I się nie dowie – westchnął, a na ostatnich słowach popatrzył się wymownie na towarzyszy, którzy zrozumieli od razu, iż to miało być ostrzeżenie, aby się nie mieszać.
Z poważnymi minami kiwnęli głowami, w myślach jednak wiedzieli , że nie jest to najlepsze wyjście.

Rozmarzonym wzrokiem przyglądałaś się tańczącym trainee, którzy z wielką determinacją powtarzali po kilkanaście razy każdy krok układu.
 - Wiedziałem, że tu cię znajdę – usłyszałaś nagle znajom głos, który wyrwał cię ze świata marzeń.
- Witaj – przywitałaś się z uśmiechem na twarzy , ze swoim kolegom, który pracował w firmie jako stylista.
- Czemu nie pójdziesz na przesłuchanie? – spytał się ni stąd ni z owąd ze zgaszonym uśmiechem na ustach.
- Nie pasuję tutaj. Oni wszyscy są utalentowani i tacy… Wow  - wzruszyłaś lekko ramionami, wpatrując się non stop w sylwetki tańczących nastolatków.
- Eee… _______, mama cię woła – szturchnął cię lekko ramieniem, po czym kiwnąwszy głową na pożegnanie, odszedł.
Ty jak gdyby nigdy nic weszłaś do sali z udawanym uśmiechem na twarzy i stanęłaś obok rodzicielki, której twarz rozjaśniła się n a twój widok.
- _______, mogłabyś skoczyć do menagera Young’a i przekazać mu te statystyki? – spytała słodko, pokazując ci spory zestaw dokumentacji.
- Arraso, Oma – przytaknęłam i żegnając się skinieniem głowy z nią i przebywającymi w pomieszczeniu, wyszłaś na pusty korytarz, gdzie odetchnęłaś z ulgą.
Przeszłaś niewielki kawałek, jaki dzielił salę z biurem menagera i chwilę później już pukałaś do jego drzwi. Weszłaś gdy tylko usłyszałaś głos mężczyzny, który zaprosił cię do środka.
- Dzień Dobry, Panie Young – przywitałaś się grzecznie, kłaniając się przy tym delikatnie – Mama kazała mi to Panu przekazać.
Pokazałaś zbiór dokumentów, po czym podałaś je menagerowi, który na ich widok uśmiechnął się szeroko.
- Arraso.. Bardzo dziękuję – odparł, po czym zajął się przeglądaniem materiałów – Możesz już iść.
Na te słowa ponownie się ukłoniłaś i mówiąc grzecznie „do wiedzenia” wyszłaś z biura.
Zamknąwszy drzwi, odwróciłaś się. Wtedy poczułaś bolesne skutki zderzenia z nieznajomą osobą. Pomasowałaś obolałe ramię i delikatnie podniosłaś głowę, aby móc zidentyfikować intruza.
- Ohh … JiYoung – szepnęłaś, lekko zdziwiona i wystraszona – Przepraszam.
- Nic się nie stało – usłyszałaś wesoły głos chłopaka, na którego twarzy widniał ciepły uśmiech – A z tobą wszystko dobrze?
Dotknął dłonią twego ramienia, co wywołało delikatne dreszcze, które rozeszły się po całym twym ciele.
- Ne.. Wszystko porządku –mruknęłaś, zasłaniając swoją zawstydzoną twarz.
- Ja muszę już iść …. – zaczął , przeczesując nerwowo włosy ręką – Może spotkamy się jak skończę trening? Wyszlibyśmy gdzieś i pogadalibyśmy trochę.
Wiedziałaś, że bardzo się denerwował zaistniałą sytuacją, więc uśmiechnęłaś się najszerzej jak umiałaś i nie zważając na słowa sprzeciwu, które wypełniły twoją głowę, kiwnęłaś nią na zgodę.

Była ósma wieczorem, a ty ze spuszczoną głową, stąpając z nogi na nogę czekałaś na blondwłosego idola. Od czasu do czasu zerkając na zegarek, nuciłaś sobie jedną z piosenek BigBang. Chwilę później ciche nucenie zamieniło się w cichuteńki śpiew.
- Łał… Fantastic Baby.... Dance – zaśpiewałaś , po czym sprawdziwszy czy aby nikt nie stoi w pobliżu, zaczęłaś tańczyć kroki z układu do tej piosenki.
Nagle usłyszałaś głośne oklaski, a gdy tylko się odwróciłaś twoim oczom ukazała się wiecznie promienna twarz Smoka. Speszona tym co właśnie się stało znowu spuściłaś głowę ukrywając tym samym rumieńce, które naznaczyły twoje blade policzki.
- Dlaczego się ukrywasz? – zagaił chłopak , podchodząc do ciebie trochę bliżej.
- Dobre pytanie…. – westchnęłaś  lekko spięta, co było skutkiem jego nagłej bliskości – A dlaczego ty się pokazujesz?
 - Dobre pytanie… - roześmiał się, a ty za nim czując jak rozluźnia się atmosfera – Po prostu chcę się dzielić z ludźmi tym co mnie uszczęśliwia.
Patrzyłaś na niego w skupieniu , cały czas myśląc o tym, czy nie zadać mu wprost nurtującego cię pytania. I gdy już miałaś to zrobić stchórzyłaś.
- Widzisz… Taka jest różnica między tobą i mną… Ty kochasz występować, ja nie… Kocham muzykę i również chcę się nią dzielić z innymi, ale nie w ten sposób – odparłaś, patrząc się w oczy chłopaka.
- Trema? – spytał, na co ty westchnęłaś przeciągle. Od dziecka byłaś pod wrażeniem siły JiYounga, jego talentu, determinacji, miłości do muzyki i mody. Zachwycałaś się nim, ale dopiero z wiekiem uzmysłowiłaś sobie, że nie zawsze jest to „prawdziwy” on. Został wykreowany przez wytwórnię.
Chłopak, który teraz przed tobą stał. To jest prawdziwy Smok. Z wiekiem dostrzegłaś, że on próbuje być sobą, próbuje zostać sobą i bardzo dobrze mu to wychodzi. To dzięki temu twoje uczucia rozwinęły się i z dziecięcego zachwytu, przez młodzieńcze zauroczenie przeistoczyły się w coś więcej. Szczerą przyjaźń i duchową miłość. Chęć pomagania mu w osiągnięciu wszystkich marzeń.
Ponownie popatrzyłaś w oczy swojego towarzysza, który z uśmiechem na ustach czekał na twoją odpowiedź.
- Ne… To chyba trema – przyznałaś po dość długiej ciszy, po czym uśmiechnęłaś się ciepło – Tooo… Gdzie idziemy?
- Hmmm…. Myślałem o jakimś ciastku, kawie. Potem moglibyśmy iść na łyżwy, a na koniec zabiorę cię w specjalne miejsce – odparł z tajemniczym wyrazem twarzy.
Roześmiałaś się szczerze na ten widok, po czym przytaknęłaś.
- Nieźle się zapowiada… Chodźmy – powiedziałaś żywo, na co w oczach blondyna zalśniły delikatne iskierki. Chłopak bez słowa złapał cię za rękę i pociągnął za sobą.
I tak jak mówił. Najpierw poszliście do kawiarni na pyszne ciastko i gorącą kawę, potem przez prawie półtorej godziny jeździliście po miejscowym lodowisku. Spędzony razem czas, był jednym z lepszych jaki do tej pory cię spotkał. Nie potrzebowałaś niczego więcej do szczęścia, ale to nie był jeszcze koniec. Ji Young zaplanował coś jeszcze. Gdy tylko ubraliście buty i oddaliście łyżwy, poszliście w kierunku, który wyznaczył. Szliście dobrych kilka minut, aż doszliście. Twoim oczom ukazał się niewielki budynek, do którego chwilę później weszliście.
- Dami ! – zawołał chłopak do dziewczyny, która z determinacją poprawiała ubranie na jednym z manekinów. Na dźwięk swojego imienia uniosła delikatnie głowę, a gdy zobaczyła zbliżającego się do niej blondyna uśmiechnęła się promiennie.
- JiYoung… Jak miło.. – wyćwierkała tuląc się do chłopaka.
Poczułaś się trochę nieswojo widząc G-Dragona z jakąś dziewczyną, ale nie zajęło ci długo uzmysłowienie sobie tego kim jest nieznajoma . Mianowicie, była to jego starsza siostra, właścicielka sklepu, w którym się znajdowaliście. Z zaciekawieniem przeniosłaś wzrok z rodzeństwa na ubrania, które porozwieszane na wieszakach i poukładane w kostkę na półkach cieszyły oko różnorodnością barw i kroi. Przeszłaś kawałek, w stronę jednego z manekinów, który ubrany był w czarną skórzaną spódnicę, w której materiale wycięty został bardzo ciekawy wzór, który zaczęłaś studiować z uśmiechem. Spódnica bardzo ci się podobała, więc gdy usłyszałaś głos chłopaka, który poprosił, abyś do niego przyszła, nie chciałaś odchodzić. Szybko jednak się otrząsnęłaś i stanęłaś naprzeciwko JiYounga.
- _______ , poznaj Dami,… Dami, poznaj ________ . ________, jest córką mojej jednej z choreograf firmy – przedstawił cię swojej siostrze, po czym złapał cię ledwo zauważalnie za rękę. Na jego dotyk, twoje policzki spłonęły rumieńcem, co niestety nie umknęło oczom dziewczyny, która popatrzyła na ciebie wymownie, na co ty spłonęłaś czerwienią jeszcze bardziej.
- Smoczku…. Może poszedł byś kupić coś do jedzenia? – zaproponowała chłopakowi brunetka, której ton głosu nie dopuszczał sprzeciwu od strony młodszego od niej brata.
- Arraso – odparł tylko, po czym uśmiechnął się do ciebie lekko i znikł za drzwiami.
Tak właśnie zostałaś sama z młodą kobietą, która mierzyła cię przenikliwym wzrokiem. Widząc jednak  twoją przestraszoną minę, uśmiechnęła się delikatnie.
- Podoba ci się? – zagaiła z iskierkami w oczach.
- Co ? – wydusiłaś  z siebie niezbyt inteligentnie – To znaczy…. Ja… Nie… Tak…
Westchnęłaś ze zmieszania. Nie spodziewałaś się takiego pytania. No ale kto by się spodziewał.
- To widać – dodała dziewczyna, podchodząc do ciebie. Gdy była wystarczająco blisko, złapała cię za rękę, której chwilę temu dotknął JiYoung – Nie umiesz ukrywać uczuć… Lubię cię i trzymam kciuki.
Na ostatnie sowa Dami, podniosłaś na nią zdziwione spojrzenie.
- No co? Mam nadzieję, że się zakolegujemy i wierz mi… Może teraz jest ślepy, ale to już nie potrwa długo – zaćwierkała bruneta uśmiechając się do ciebie ciepło.
- Ja też mam taką nadzieję …. Że się zakolegujemy – odparłaś speszona, ale mimo to zdołałaś uśmiechnąć się szeroko i szczerze do nowej znajomej.  Cieszyłaś się. Ten dzień z pewnością zaliczał się jako jeden z najlepszych.

- Przepraszam za to, że zostawiłem cie samą – zaczął blondyn, gdy byliście już w drodze powrotnej – A tak w ogól, to o czym rozmawiałyście, gdy mnie nie było?
- Nic nie szkodzi.. W sumie, nie narzekam. Twoja siostra jest bardzo miłą dziewczyną – odparłaś, celowo pomijając jego pytanie.
- No, ale o czym rozmawiałyście? – powtórzył.
- Hmmm…. O wszystkim i o niczym. Jak to dziewczyny – powiedziałaś wymijająco, na co chłopak westchnął cicho. 
- A czego się spodziewałeś? – spytałam chichocząc.
- Niczego… - odparł szybko. Za szybko. Ponownie się roześmiałaś.
- No okej… Jak nic… To nie ważne – zaśmiałaś się, szturchając chłopaka w ramię.
Na co on ci zawtórował i chwile później szliście już pod rękę, niemal tarzając się po chodniku, pokrytym cienką warstwą śniegu.
- Cieszę się, że cię poznałem – usłyszałaś nagle. Z niedowierzaniem odwróciłaś twarz w jego stronę. W jego oczach widziałaś strach i szczerość, co sprawiło, że serce omal ci nie wyskoczył z piersi.
- Ja … Ja też się cieszę – szepnęłaś, wiedząc, że na twoja twarz zdążyła się już pokryć czerwona barwą.
- Wiesz…. Pamiętasz to o czym ci mówiłem ostatnio? – zaczął ostrożnie.
- To o tej pamięci? – dopytałaś się chłopaka, który kiwnął twierdząco głową.
- Ne… Wtedy… Wtedy chciałeś się ciebie zapytać o coś innego, ale stchórzyłem  i nie powiedziałem ci tego wprost – mówił, a jego ciało, aż drżało ze strachu i przejęcia.
Mocniej ścisnęłaś jego ramię i popatrzyłaś na niego pokrzepiającym wzrokiem.
- Chodziłomiociebie – dokończył szybko, przez co nie zdołałaś zrozumieć tego, o co mu chodziło.
- Hmm…? Możesz powtórzyć?
JiYoung nabrał powietrza do płuc, po czym złapał cię za ramiona i patrząc ci prosto w oczy zaczął mówić.
- Chcę wiedzieć, czy mnie pamiętasz… Bo ja cię pamiętam , obserwuję  i myślę o tobie od dnia przesłuchania. Wtedy chciałem wiedzieć, czy to możliwe, abyś TY mnie pamiętała.
Słysząc to wyznanie, zmiękłaś. W kącikach twych oczu pojawiły się łzy, które od razu zaczęły spływać po twoich policzkach. Bez żadnego słowa, wyjaśnienia, czy pytania wtuliłaś się w chłopaka.
- Pamiętam… Jak mogłabym zapomnieć – wyrzucałaś z siebie, przez łzy, czując kolejną falę szczęścia i płaczu .
- Cieszę się – wyszeptał G-Dragon w twoje włosy, tuląc cię do siebie z całej siły.
- Ja również … - zawtórowałaś mu, po czym  razem z nim ponownie ruszyłaś w stronę swojego domu, tym razem trzymając się za ręce i rozmawiając o tym, jak to oboje się sobie podobaliście przez te wszystkie lata.
Tak, to był zdecydowanie twój najlepszy dzień.


^^ dla Nuny N ^^ 

Wiem, że GD  najpierw był w SM. Zmieniłam to na potrzeby scenariusza,  więc proszę, nie bijcie mnie :( Mam gorącą nadzieję, że scenariusz mimo to się podobał, mimo, że nie jest jednym z najlepszych. Bardzo się starałam , aby był długi, nieprzewidywalny i ciekawy, ale nie wiem, czy wszystko mi się udało. 

8 komentarzy:

  1. Jejku. Cudowne. Kocham Twoje scenariusze i czytam je z zapartym tchem. Warto codziennie tu zaglądać <3/ Mio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i czas spędzony na moim blogu :3 <3

      Usuń
  2. OMO...to jest...to jest...WSPANIAŁE *.* ...popłakałam się...kobieto co ty ze mną robisz...tak się ciesze że wróciłaś ^.^ yay...czekam na kolejne dzieła (scenariusze) HWAITING !!!!!!!!!!! ...Saranghae <3

    May

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też się cieszę. Tęskniłam za Wami i blogiem <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Baaardzo się cieszę że scenariusz z GD ... oczywiście wybaczam ci wszystko :* .... nieprzewidywalny? Hmmm no dla mnie był przewidywalny ... ale to nie zmienia faktu że był bardzo dobry :* /Kasia

    OdpowiedzUsuń
  5. :) Dziękuję... Mówiłam, że nie zawsze mi się udaje xd hi hi ... Mianhae <3

    OdpowiedzUsuń