Po cichutku weszłaś na salę i schowawszy
się za jeden z wielkich foteli, zachichotałaś. Na twojej malutkiej twarzyczce
zwróconej w stronę sceny, zawidniał szeroki uśmiech. Stał tam, kilkanaście metrów od ciebie, młody
czarnowłosy chłopiec. Nawet będąc tak daleko od niego wyczuwałaś jego
zdenerwowanie i kapkę zawstydzenia. Dziecko patrzyło się niepewnie na osoby
siedzące przed tobą. Jedną z tych osób była twoja mama, która z zachęcającym,
szerokim uśmiechem powitała go.
- Witaj… Jak masz na imię?
- Ji Young – odparł chłopczyk jednym
tchem.
- Ji Young, ile masz lat i co chcesz nam
pokazać? – ponownie usłyszałaś głos rodzicielki.
- Mam 12 lat i zaśpiewam państwu Lil' Bow-Wow - That's my name – wyszeptał
lekko przestraszony.
- Arraso… Scena jest twoja.
Po tych słowach Ji Young kiwnął głową na znak gotowości i do twych uszu
dobiegły pierwsze dźwięki piosenki.
Z zachwytem słuchałaś każdego słowa zaśpiewanego przez chłopca. Gdy
skończył poczułaś smutek. Tak bardzo chciałaś jeszcze tego posłuchać. Szybko
jednak otrząsnęłaś się i zwróciłaś oczka w stronę matki. Ta z uśmiechem na
twarzy, skończyła rozmowę z resztą dorosłych, po czym popatrzyła się na dziecko
przed sobą.
- Ji Young…. Co tu dużo mówić….. Zostałeś nowym trainee wytwórni YG –
powiedziała, a w czasie mówienia uśmiech nie schodził jej z twarzy.
- Chincha…? - spytał się uradowany chłopiec, nie wierząc własnym uszom.
- Ne…. _______(zdrobniale), a ty co uważasz o występie Ji Younga?-
usłyszałaś nagle i chwilę później poczułaś na sobie spojrzenie rodzicielki.
- Yyy…. Pięknie – wyszeptałaś,
rumieniąc się przy tym. Nagle twoje oczy spotkały się z jego i już wiedziałaś,
że ten chłopiec nie będzie ci obojętny, aż do końca.
Siedziałaś spokojnie, patrząc na widok za oknem.
Westchnęłaś lekko i odwróciwszy wzrok od szyby zanuciłaś melodię tej pamiętnej
piosenki. Tyle czasu minęło, pomyślałaś, a ty nadal nie jesteś mi
obojętny. Ta myśl sprawiła, że na twej twarzy pojawił się delikatny
uśmiech.
- Tyle czasu minęło…. – wyszeptałaś, po czym
znowu spojrzałaś na zimowy krajobraz rozpościerający się za oknem – Wszystko
byłoby prostsze, gdybyś mnie pamiętał. Tę małą dziewczynkę z zachwytem i przejęciem śledzącą każdy twój ruch.
Pragnęłaś wtedy, aby być taką jak on. I mimo
upływu lat, mimo tego co się w ciągu nich działo lub zmieniło, to właśnie ta jedna
rzecz została taka sama - niezmienna. Jedyną różnicą jest to, iż zmieniło się
twoje podejście.
- _______ … - z zamyślenia wyrwał cię, dobrze ci
znany głos rodzicielki – Czy mogłabyś tu podejść i mi pomóc?
Popatrzyłaś się na kobietę, o której obecności
kompletnie zapomniałaś.
- Mianhae, Oma… Już idę…. – powiedziałaś i
uśmiechnęłaś się lekko do niej, a ona odwdzięczyła ci się tym samym.
Na pomocy mamie upłynęło ci całe popołudnie i
nawet się nie orientowałaś, gdy za oknem było już ciemno. Jako, że wcześniej
mama powiedziała ci, iż dzisiaj zostanie dłużej, pożegnałaś się tylko i
założywszy płaszcz, wyszłaś z budynku. Od razu owiał cię zimny wietrzyk, który
wypełnił twe płuca świeżym powietrzem.
Na twej twarzy mimowolnie wykwitł delikatny uśmiech, a na policzkach
pojawiły się rumieńce. Kilkakrotnie chuchnęłaś i otarłaś swe dłonie , w celu
ich ogrzania, po czym ruszyłaś pewnym, lecz wolnym krokiem w kierunku
przystanku autobusowego. Szłaś przed siebie, gdy nagle poczułaś na swym
ramieniu dłoń. Na karku czułaś czyjś oddech. Bałaś się i spodziewałaś się
najgorszego. I gdy już myślałaś o ucieczce, usłyszałaś znany ci już melodyjny,
męski głos. Wszędzie bym go rozpoznała, pomyślałaś i od razu odwróciłaś
się w stronę „znajomego nieznajomego”.
Twoim oczom ukazała się pogodna twarz lidera
BigBang.
- Upuściłaś to….. – powiedział przyjaznym tonem, podając ci niewielki kluczyk.
- Omo… Komawo… Gdyby nie ty, nie wiedziałabym,
że mi w ogóle wypadł – odparłaś pogodnie i z zaskoczeniem stwierdziłaś iż ani
razu się nie zająknęłaś.
- To nic takiego… Tak w ogóle jestem Ji Young –
przedstawił się chłopak.
- Wiem kim jesteś… Ja mam na imię _______ i
jestem córką Nany, waszej choreografki - zachichotałaś cichutko.
- Chincha…? – spytał, lekko zakłopotany –
Mianhae, ale nigdy wcześniej cię nie widziałem, więc…
- Nie musisz się tłumaczyć – przerwałaś mu i
uśmiechnęłaś się do niego słodko – Teraz już mnie znasz, więc nie ma co wracać
do tego co było, a raczej tego czego nie było.
- Masz racje – przyznał chłopak, po czym
uśmiechnął się promiennie do ciebie – Może odprowadziłbym cię na przystanek?
Usłyszawszy tą propozycję podskoczyłaś w duchu.
Jednak nie dałaś po sobie poznać tego, iż uradowały cię jego słowa.
- Będzie mi miło – odparłaś zmuszając się do
spokojnego tonu.
Chwilę później zajęci rozmową, poszliście w
wyznaczonym przez ciebie kierunku. Po
paru weszliście na most, który prowadził do parku, który o tej porze roku
wyglądał naprawdę zjawiskowo.
- Nocą jest tu naprawdę pięknie… Zwłaszcza wtedy
gdy gałęzie drzew bielą się od szronu, a ziemię pokrywa grupa warstwa
miękkiego, białego puchu – wyszeptałaś z zachwytem, nie wiedząc, że chłopak
przygląda ci się z zaciekawieniem.
Gdy uświadomiłaś sobie, że odpłynęłaś w
marzenia, skarciłaś się w myślach i z zakłopotaniem popatrzyłaś na chłopaka,
który nadal przyglądał ci się z dziwnym uśmieszkiem na twarzy.
- O co chodzi? – spytałaś nieśmiało, ciągle
patrząc w jego roześmiane, szklące się oczy.
- Nic… Po prostu tak niewinnie i beztrosko
wyglądałaś, mówiąc o tym. Od razu widać, że dostrzegasz piękno.
Na dźwięk tych słów zarumieniłaś się i spuściłaś
wzrok. Usłyszeć takie słowa to jedno, ale usłyszeć takie słowa od tego właśnie
chłopaka to zupełnie co innego.
- Nie wygłupiaj się … - zaśmiałaś się nerwowo,
po czym szybko dodałaś – Lepiej już chodźmy.
- Arraso – westchnął z udawanym smutkiem chłopak.
Zaśmiałaś się na ten widok, wyglądał wtedy jak
nadąsane dziecko.
- Do twarzy ci z tą miną – zachichotałaś
ponownie, lecz gdy zbliżył się do ciebie kilka kroków ucichłaś. Był za blisko.
Zdecydowanie za blisko. Z niepokojem spojrzałaś na niego, lecz gdy zobaczyłaś
jak jego oczy wpatrują się w ciebie oniemiałaś, a na twych policzkach znowu
wykwitł soczysty rumieniec.
- A ty wyglądasz bardzo słodko, gdy jesteś
zakłopotana… I gdy się rumienisz…. – wyszeptał, przypierając cię do jednego z
pobliskich drzew.
- Jak możesz tak mówić skoro nawet mnie nie
znasz? – wychrypiałaś po długiej ciszy.
Wtedy zauważyłaś zmianę w wyrazie jego twarzy.
Nie miałaś pojęcia co to było, sprawiło to jednak, że chłopak odsunął się od
ciebie i bez słowa ruszył ścieżką.
- Poczekaj ! – zawołałaś za nim próbując go
dogonić. Po kilku minutowej niezręczniej ciszy, zatrzymał się w końcu i
niespodziewanie odwrócił w twą stronę.
- Czy to możliwe, aby ktoś kogo poznałem dość
dawno temu… Aby ten ktoś nadal mnie pamiętał? – zadał pytanie szeptem, patrząc
wciąż w twoje oczy.
- Ja… No… Ja nie wiem – jąkałaś się, zbita z
tropu tym pytaniem – Co to za pytanie?
- Ja wiem… To nie możliwe… Zapomnij … - odparł
wzdychając ciężko, po czym ponownie ruszył przed siebie, mamrocząc coś pod
nosem – Oczywiście, że nie pamięta. No bo niby jak…
Przyglądałaś się jego plecom do momentu, w
którym uzmysłowiłaś sobie, że za niedługo zostaniesz całkiem sama w otulonym
śniegiem parku, którego teren był oświetlony wysokimi latarniami. Bardzo dobrze
wiedziałaś, że musisz wracać do domu, więc opuściłaś ręce w geście poddaństwa i
poszłaś w kierunku przeciwnym do tego, który obrał Smok.
Następnego dnia trudno było ci wstać z łóżka.
Parzyłaś, więc wprost przed sobie, na jedną z brzoskwiniowych ścian twojego
pokoju.
- O co mu chodziło? I dlaczego tak bardzo
chciałam zadać mu to samo pytanie? – pytałaś się pustki jaka cię otaczała, ale
nie zaszczyciło cię żadne sensowne wyjaśnienie. Dlatego też przewróciłaś się na
lewy bok i zakrywszy swą twarz kołdrą zaczęłaś głucho płakać.
- Ile bym dała, abyś pamiętał – chlipałaś .
* w tym samym czasie *
- Ji Young, ile można siedzieć w łazience! –
wołał zniecierpliwiony maknae, coraz bardziej denerwując się tą sytuacją.
- Jeszcze chwilę – odparł zirytowany blondyn,
próbując już kolejny raz ułożyć swoje włosy, które w ogóle nie chciały go
słuchać, odstając we wszystkie możliwe strony.
Dlaczego ją o to zapytałem?! Czyżby naprawdę nie pamiętała? Pytał się w duchu, czując jeszcze większy przypływ smutku pomieszanego
z irytacją.
- Ja pamiętam…. – wyszeptał do swojego odbicia,
którego oczy szkliły się niebezpiecznie – Tą małą dziewczynkę, która chowała
się za dużym, czarnym fotelem. Pamiętam…
Westchnął przeciągle, ostatni raz przeczesując
włosy grzebieniem. Otworzył szeroko drzwi i wpuścił czerwonego już od złości
SungRi’ego, który od razu zatrzasnął je przed jego nosem zamykając się tym
samym w pomieszczeniu.
G-Dragon jeszcze przez chwilę patrzył na ścianę
przed sobą, po czym zszedł na dół, do salonu, gdzie czekała już na niego
pozostała trójka przyjaciół.
- Gotowy? – zagadnął T.O.P, który chwilę później
śmiał się do rozpuku.
Blondyn przewrócił oczami na ten widok i zajął
wolne miejsce koło niebieskowłosego.
- Omo… z kim ja żyję – mruknął, po czym
zachichotał, co chwilę późnij przeistoczyło się w zaraźliwy śmiech, który
chwilę później wypełnił się cały pokój.
- A tak z innej beczki… Co z _________? –
zapytał się raper.
- A co ma być? Nie ma zielonego pojęcia o tym,
jak bardzo za nią szaleję od momentu, w którym pierwszy raz ją zobaczyłem…. I
się nie dowie – westchnął, a na ostatnich słowach popatrzył się wymownie na
towarzyszy, którzy zrozumieli od razu, iż to miało być ostrzeżenie, aby się nie
mieszać.
Z poważnymi minami kiwnęli głowami, w myślach
jednak wiedzieli , że nie jest to najlepsze wyjście.
Rozmarzonym wzrokiem przyglądałaś się tańczącym
trainee, którzy z wielką determinacją powtarzali po kilkanaście razy każdy krok
układu.
-
Wiedziałem, że tu cię znajdę – usłyszałaś nagle znajom głos, który wyrwał cię
ze świata marzeń.
- Witaj – przywitałaś się z uśmiechem na twarzy
, ze swoim kolegom, który pracował w firmie jako stylista.
- Czemu nie pójdziesz na przesłuchanie? – spytał
się ni stąd ni z owąd ze zgaszonym uśmiechem na ustach.
- Nie pasuję tutaj. Oni wszyscy są utalentowani
i tacy… Wow - wzruszyłaś lekko
ramionami, wpatrując się non stop w sylwetki tańczących nastolatków.
- Eee… _______, mama cię woła – szturchnął cię
lekko ramieniem, po czym kiwnąwszy głową na pożegnanie, odszedł.
Ty jak gdyby nigdy nic weszłaś do sali z
udawanym uśmiechem na twarzy i stanęłaś obok rodzicielki, której twarz
rozjaśniła się n a twój widok.
- _______, mogłabyś skoczyć do menagera Young’a
i przekazać mu te statystyki? – spytała słodko, pokazując ci spory zestaw
dokumentacji.
- Arraso, Oma – przytaknęłam i żegnając się
skinieniem głowy z nią i przebywającymi w pomieszczeniu, wyszłaś na pusty
korytarz, gdzie odetchnęłaś z ulgą.
Przeszłaś niewielki kawałek, jaki dzielił salę z
biurem menagera i chwilę później już pukałaś do jego drzwi. Weszłaś gdy tylko
usłyszałaś głos mężczyzny, który zaprosił cię do środka.
- Dzień Dobry, Panie Young – przywitałaś się
grzecznie, kłaniając się przy tym delikatnie – Mama kazała mi to Panu
przekazać.
Pokazałaś zbiór dokumentów, po czym podałaś je
menagerowi, który na ich widok uśmiechnął się szeroko.
- Arraso.. Bardzo dziękuję – odparł, po czym zajął
się przeglądaniem materiałów – Możesz już iść.
Na te słowa ponownie się ukłoniłaś i mówiąc
grzecznie „do wiedzenia” wyszłaś z biura.
Zamknąwszy drzwi, odwróciłaś się. Wtedy poczułaś
bolesne skutki zderzenia z nieznajomą osobą. Pomasowałaś obolałe ramię i
delikatnie podniosłaś głowę, aby móc zidentyfikować intruza.
- Ohh … JiYoung – szepnęłaś, lekko zdziwiona i
wystraszona – Przepraszam.
- Nic się nie stało – usłyszałaś wesoły głos
chłopaka, na którego twarzy widniał ciepły uśmiech – A z tobą wszystko dobrze?
Dotknął dłonią twego ramienia, co wywołało
delikatne dreszcze, które rozeszły się po całym twym ciele.
- Ne.. Wszystko porządku –mruknęłaś, zasłaniając
swoją zawstydzoną twarz.
- Ja muszę już iść …. – zaczął , przeczesując
nerwowo włosy ręką – Może spotkamy się jak skończę trening? Wyszlibyśmy gdzieś
i pogadalibyśmy trochę.
Wiedziałaś, że bardzo się denerwował zaistniałą
sytuacją, więc uśmiechnęłaś się najszerzej jak umiałaś i nie zważając na słowa
sprzeciwu, które wypełniły twoją głowę, kiwnęłaś nią na zgodę.
Była ósma wieczorem, a ty ze spuszczoną głową,
stąpając z nogi na nogę czekałaś na blondwłosego idola. Od czasu do czasu
zerkając na zegarek, nuciłaś sobie jedną z piosenek BigBang. Chwilę później
ciche nucenie zamieniło się w cichuteńki śpiew.
- Łał… Fantastic Baby.... Dance – zaśpiewałaś ,
po czym sprawdziwszy czy aby nikt nie stoi w pobliżu, zaczęłaś tańczyć kroki z
układu do tej piosenki.
Nagle usłyszałaś głośne oklaski, a gdy tylko się
odwróciłaś twoim oczom ukazała się wiecznie promienna twarz Smoka. Speszona tym
co właśnie się stało znowu spuściłaś głowę ukrywając tym samym rumieńce, które naznaczyły
twoje blade policzki.
- Dlaczego się ukrywasz? – zagaił chłopak , podchodząc
do ciebie trochę bliżej.
- Dobre pytanie…. – westchnęłaś lekko spięta, co było skutkiem jego nagłej
bliskości – A dlaczego ty się pokazujesz?
- Dobre
pytanie… - roześmiał się, a ty za nim czując jak rozluźnia się atmosfera – Po prostu
chcę się dzielić z ludźmi tym co mnie uszczęśliwia.
Patrzyłaś na niego w skupieniu , cały czas
myśląc o tym, czy nie zadać mu wprost nurtującego cię pytania. I gdy już miałaś
to zrobić stchórzyłaś.
- Widzisz… Taka jest różnica między tobą i mną…
Ty kochasz występować, ja nie… Kocham muzykę i również chcę się nią dzielić z
innymi, ale nie w ten sposób – odparłaś, patrząc się w oczy chłopaka.
- Trema? – spytał, na co ty westchnęłaś
przeciągle. Od dziecka byłaś pod wrażeniem
siły JiYounga, jego talentu, determinacji, miłości do muzyki i mody.
Zachwycałaś się nim, ale dopiero z wiekiem uzmysłowiłaś sobie, że nie zawsze
jest to „prawdziwy” on. Został wykreowany przez wytwórnię.
Chłopak, który teraz przed tobą stał. To jest
prawdziwy Smok. Z wiekiem dostrzegłaś, że on próbuje być sobą, próbuje zostać
sobą i bardzo dobrze mu to wychodzi. To dzięki temu twoje uczucia rozwinęły się
i z dziecięcego zachwytu, przez młodzieńcze zauroczenie przeistoczyły się w coś
więcej. Szczerą przyjaźń i duchową miłość. Chęć pomagania mu w osiągnięciu
wszystkich marzeń.
Ponownie popatrzyłaś w oczy swojego towarzysza,
który z uśmiechem na ustach czekał na twoją odpowiedź.
- Ne… To chyba trema – przyznałaś po dość
długiej ciszy, po czym uśmiechnęłaś się ciepło – Tooo… Gdzie idziemy?
- Hmmm…. Myślałem o jakimś ciastku, kawie. Potem
moglibyśmy iść na łyżwy, a na koniec zabiorę cię w specjalne miejsce – odparł z
tajemniczym wyrazem twarzy.
Roześmiałaś się szczerze na ten widok, po czym
przytaknęłaś.
- Nieźle się zapowiada… Chodźmy – powiedziałaś żywo,
na co w oczach blondyna zalśniły delikatne iskierki. Chłopak bez słowa złapał
cię za rękę i pociągnął za sobą.
I tak jak mówił. Najpierw poszliście do kawiarni
na pyszne ciastko i gorącą kawę, potem przez prawie półtorej godziny jeździliście
po miejscowym lodowisku. Spędzony razem czas, był jednym z lepszych jaki do tej
pory cię spotkał. Nie potrzebowałaś niczego więcej do szczęścia, ale to nie był
jeszcze koniec. Ji Young zaplanował coś jeszcze. Gdy tylko ubraliście buty i
oddaliście łyżwy, poszliście w kierunku, który wyznaczył. Szliście dobrych
kilka minut, aż doszliście. Twoim oczom ukazał się niewielki budynek, do
którego chwilę później weszliście.
- Dami ! – zawołał chłopak do dziewczyny, która
z determinacją poprawiała ubranie na jednym z manekinów. Na dźwięk swojego
imienia uniosła delikatnie głowę, a gdy zobaczyła zbliżającego się do niej
blondyna uśmiechnęła się promiennie.
- JiYoung… Jak miło.. – wyćwierkała tuląc się do
chłopaka.
Poczułaś się trochę nieswojo widząc G-Dragona z
jakąś dziewczyną, ale nie zajęło ci długo uzmysłowienie sobie tego kim jest
nieznajoma . Mianowicie, była to jego starsza siostra, właścicielka sklepu, w
którym się znajdowaliście. Z zaciekawieniem przeniosłaś wzrok z rodzeństwa na
ubrania, które porozwieszane na wieszakach i poukładane w kostkę na półkach
cieszyły oko różnorodnością barw i kroi. Przeszłaś kawałek, w stronę jednego
z manekinów, który ubrany był w czarną skórzaną spódnicę, w której materiale
wycięty został bardzo ciekawy wzór, który zaczęłaś studiować z uśmiechem.
Spódnica bardzo ci się podobała, więc gdy usłyszałaś głos chłopaka, który
poprosił, abyś do niego przyszła, nie chciałaś odchodzić. Szybko jednak się otrząsnęłaś
i stanęłaś naprzeciwko JiYounga.
- _______ , poznaj Dami,… Dami, poznaj ________
. ________, jest córką mojej jednej z choreograf firmy – przedstawił cię swojej
siostrze, po czym złapał cię ledwo zauważalnie za rękę. Na jego dotyk, twoje policzki
spłonęły rumieńcem, co niestety nie umknęło oczom dziewczyny, która popatrzyła na
ciebie wymownie, na co ty spłonęłaś czerwienią jeszcze bardziej.
- Smoczku…. Może poszedł byś kupić coś do
jedzenia? – zaproponowała chłopakowi brunetka, której ton głosu nie dopuszczał
sprzeciwu od strony młodszego od niej brata.
- Arraso – odparł tylko, po czym uśmiechnął się
do ciebie lekko i znikł za drzwiami.
Tak właśnie zostałaś sama z młodą kobietą, która
mierzyła cię przenikliwym wzrokiem. Widząc jednak twoją przestraszoną minę, uśmiechnęła się delikatnie.
- Podoba ci się? – zagaiła z iskierkami w
oczach.
- Co ? – wydusiłaś z siebie niezbyt inteligentnie – To znaczy….
Ja… Nie… Tak…
Westchnęłaś ze zmieszania. Nie spodziewałaś się
takiego pytania. No ale kto by się spodziewał.
- To widać – dodała dziewczyna, podchodząc do
ciebie. Gdy była wystarczająco blisko, złapała cię za rękę, której chwilę temu
dotknął JiYoung – Nie umiesz ukrywać uczuć… Lubię cię i trzymam kciuki.
Na ostatnie sowa Dami, podniosłaś na nią
zdziwione spojrzenie.
- No co? Mam nadzieję, że się zakolegujemy i
wierz mi… Może teraz jest ślepy, ale to już nie potrwa długo – zaćwierkała bruneta
uśmiechając się do ciebie ciepło.
- Ja też mam taką nadzieję …. Że się
zakolegujemy – odparłaś speszona, ale mimo to zdołałaś uśmiechnąć się szeroko i
szczerze do nowej znajomej. Cieszyłaś
się. Ten dzień z pewnością zaliczał się jako jeden z najlepszych.
- Przepraszam za to, że zostawiłem cie samą –
zaczął blondyn, gdy byliście już w drodze powrotnej – A tak w ogól, to o czym
rozmawiałyście, gdy mnie nie było?
- Nic nie szkodzi.. W sumie, nie narzekam. Twoja
siostra jest bardzo miłą dziewczyną – odparłaś, celowo pomijając jego pytanie.
- No, ale o czym rozmawiałyście? – powtórzył.
- Hmmm…. O wszystkim i o niczym. Jak to dziewczyny
– powiedziałaś wymijająco, na co chłopak westchnął cicho.
- A czego się spodziewałeś? – spytałam
chichocząc.
- Niczego… - odparł szybko. Za szybko. Ponownie się
roześmiałaś.
- No okej… Jak nic… To nie ważne – zaśmiałaś
się, szturchając chłopaka w ramię.
Na co on ci zawtórował i chwile później szliście
już pod rękę, niemal tarzając się po chodniku, pokrytym cienką warstwą śniegu.
- Cieszę się, że cię poznałem – usłyszałaś nagle.
Z niedowierzaniem odwróciłaś twarz w jego stronę. W jego oczach widziałaś
strach i szczerość, co sprawiło, że serce omal ci nie wyskoczył z piersi.
- Ja … Ja też się cieszę – szepnęłaś, wiedząc,
że na twoja twarz zdążyła się już pokryć czerwona barwą.
- Wiesz…. Pamiętasz to o czym ci mówiłem
ostatnio? – zaczął ostrożnie.
- To o tej pamięci? – dopytałaś się chłopaka,
który kiwnął twierdząco głową.
- Ne… Wtedy… Wtedy chciałeś się ciebie zapytać o
coś innego, ale stchórzyłem i nie
powiedziałem ci tego wprost – mówił, a jego ciało, aż drżało ze strachu i przejęcia.
Mocniej ścisnęłaś jego ramię i popatrzyłaś na
niego pokrzepiającym wzrokiem.
- Chodziłomiociebie – dokończył szybko, przez co
nie zdołałaś zrozumieć tego, o co mu chodziło.
- Hmm…? Możesz powtórzyć?
JiYoung nabrał powietrza do płuc, po czym złapał
cię za ramiona i patrząc ci prosto w oczy zaczął mówić.
- Chcę wiedzieć, czy mnie pamiętasz… Bo ja cię
pamiętam , obserwuję i myślę o tobie od
dnia przesłuchania. Wtedy chciałem wiedzieć, czy to możliwe, abyś TY mnie pamiętała.
Słysząc to wyznanie, zmiękłaś. W kącikach twych
oczu pojawiły się łzy, które od razu zaczęły spływać po twoich policzkach. Bez
żadnego słowa, wyjaśnienia, czy pytania wtuliłaś się w chłopaka.
- Pamiętam… Jak mogłabym zapomnieć – wyrzucałaś z
siebie, przez łzy, czując kolejną falę szczęścia i płaczu .
- Cieszę się – wyszeptał G-Dragon w twoje włosy,
tuląc cię do siebie z całej siły.
- Ja również … - zawtórowałaś mu, po czym razem z nim ponownie ruszyłaś w stronę swojego
domu, tym razem trzymając się za ręce i rozmawiając o tym, jak to oboje się
sobie podobaliście przez te wszystkie lata.
Tak, to był
zdecydowanie twój najlepszy dzień.
^^ dla Nuny N
^^
Wiem, że GD najpierw był w SM. Zmieniłam to na potrzeby scenariusza, więc proszę, nie bijcie mnie :( Mam gorącą nadzieję, że scenariusz mimo to się podobał, mimo, że nie jest jednym z najlepszych. Bardzo się starałam , aby był długi, nieprzewidywalny i ciekawy, ale nie wiem, czy wszystko mi się udało.
Jejku. Cudowne. Kocham Twoje scenariusze i czytam je z zapartym tchem. Warto codziennie tu zaglądać <3/ Mio
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i czas spędzony na moim blogu :3 <3
UsuńOMO...to jest...to jest...WSPANIAŁE *.* ...popłakałam się...kobieto co ty ze mną robisz...tak się ciesze że wróciłaś ^.^ yay...czekam na kolejne dzieła (scenariusze) HWAITING !!!!!!!!!!! ...Saranghae <3
OdpowiedzUsuńMay
Ja też się cieszę. Tęskniłam za Wami i blogiem <3
OdpowiedzUsuńGenialne *o*
OdpowiedzUsuńGenialne *o*
OdpowiedzUsuńBaaardzo się cieszę że scenariusz z GD ... oczywiście wybaczam ci wszystko :* .... nieprzewidywalny? Hmmm no dla mnie był przewidywalny ... ale to nie zmienia faktu że był bardzo dobry :* /Kasia
OdpowiedzUsuń:) Dziękuję... Mówiłam, że nie zawsze mi się udaje xd hi hi ... Mianhae <3
OdpowiedzUsuń