Rozejrzałaś się dookoła. Korytarz był czysty, więc wyszłaś z
ukrycia i podeszłaś do szafki. Nagle
ktoś złapał cię za ramię i odwrócił w swoją stronę. Po chwili twoim oczom ukazała się przystojna
twarz LuHana. Chłopak ten, mimo ładnej buzi, twoim znaniem nie miał nic więcej
do zaoferowania. Nie rozumiałaś zachowań
reszty dziewczyn, które na jego widok mdlały. Co do waszych relacji…. Mogło być
lepiej.
Od początku roku jesteś brana za
sztywną kujonkę, która zawsze ma tak samo ułożone włosy, zawsze tak samo jest
ubrana . To wszystko było prawdą. Każdy kolejny dzień bł podobny do
poprzedniego. Większą część twojego nastoletniego życia zajmowała nauka i pomoc
w domu. Nigdy ni wychodziłaś na imprezy szkolne, nie miałaś żadnych przyjaciół,
ponieważ uważałaś, że to strata czasu.
To właśnie LuHan nie dawał ci o tym zapomnieć. Cały czas ci dogryzał.
- Co tym razem? – spytałaś chłopaka.
- Nic… Po prostu cieszę się z naszego ponownego spotkania,
sztywniaro – zaśmiał się blondyn.
- Aha… Już? Okej? To ja już pójdę – odparłaś próbując się
wyrwać z jego uścisku.
Niestety on nie pozwolił ci na to i pchnął na szafkę.
- Nigdzie nie idziesz
- wymruczał w twoje włosy – Wiesz co sobie właśnie uświadomiłem? … Że
jesteś jedyną panną w szkole, której nie udało mi się zdobyć…
- Może dlatego, bo nie próbowałeś… - odparłaś i go
popchnęłaś.
- A mam zacząć? – spytał unosząc brew.
- Jest dużo rzeczy, które powinieneś zacząć, ale tego lepiej
nie próbuj – wyszeptałaś do jego ucha i odeszłaś z godnością.
Będąc już w domu, poszłaś od razu do pokoju i po kilku
godzinach nauki weszłaś do cieplutkiego łóżka. Wkrótce również zasnęłaś. W nocy czułaś mile gorąco, które wędrowało od
twych stóp w górę. Miłe uczucie, które nie było tylko zwykłym ciepłem.
Po przebudzeniu przeszłaś przez wąski korytarz i znalazłszy
się w kuchni, wyjęłaś potrzebne składniki ,do zrobienia śniadania, z lodówki. Pomiędzy butelkami z napojami spostrzegłaś
małą fiolkę z niebieską substancją. Niepewnie złapałaś fiolkę i otworzywszy
powąchałaś. Miała słodki, jagodowy zapach. Zbliżyłaś fiolkę do ust i lekko ją
przechyliłaś. Gęsta, słodka ciecz spłynęła do twych ust. Gdy odłożyłaś ją do
lodówki , zaczęło ci się kręcić w głowie.
Bezwładnie opadłaś na podłogę.
- Córeczko… Kochanie… - usłyszałaś troskliwy głos mamy,
który docierał do ciebie jakby z oddali.
- Mamo? Mamo… - próbowałaś powiedzieć głośno, ale z twych
ust wydobył się tylko charkot, w ogóle nieprzypominający jakichkolwiek słów.
- Kochanie… Jestem przy tobie.. – usłyszałaś, ale chwilę
potem znów straciłaś przytomność.
Jednak gdy się obudziłaś, zobaczyłaś przed sobą twarz
zupełnie ci obcej osoby.
- Synku, wszystko dobrze?
- Synku? Kim pani jest? Gdzie ja jestem? – spytałaś się
kobiety. Miałaś tak wiele pytań, ale zupełnie o nich zapomniałaś, gdy
usłyszałaś głos wydobywający się z twych ust. Nie był to twój głos, ale LuHana.
Przeraziłaś się. „To nie może być prawda” pomyślałaś.
Wstałaś gwałtownie i podeszłaś do lustra. W odbiciu
zobaczyłaś twarz blondwłosego prześladowcy. Twojego prześladowcy.
- No to sobie wykrakał. – załkałaś. „ Teraz „ma” mnie na
osobności”. – Już się boje co mu do
głowy przyjdzie, gdy się obudzi.
- Synku co ty mówisz?! – usłyszałaś troskliwy głos, kobiety.
„To pewnie jego mama” pomyślałaś.
- Nie nic… To nic mamo…
- To dobrze, kochanie… - odparła i dotknąwszy twojego, jego…
twojego policzka, wyszła z pokoju. Przed zamknięciem drzwi powiedziała do
ciebie:
- Nie strasz mnie już tak…. – powiedziała po czym wyczekująco
na ciebie patrzyła.
W końcu odezwałaś się;
- Synku, nie zapomniałeś o czymś?
- O czym mamo?
Ze zrezygnowaniem i uśmiechem podeszła do ciebie i pokazała
palcem na swój policzek. Delikatnie się
zaśmiałaś i ucałowałaś kobietę. Gdy zostałaś sama wybuchłaś śmiechem.
- Kto by pomyślał, że taki z niego grzeczny synek. –
powiedziałaś, po czym opadłaś na łóżko w rogu pokoju, które miło pachniało
lawendom. – Nawet w pokoju ma czysto.
Po patrzyłaś z podziwem na półki i biurko. Wszystko było ładnie
poukładane i wysprzątane. Przyznajesz się bez bicia, że spodziewałaś się po nim
czegoś innego, a tu takie zaskoczenie.
Następnego dnia zeszłaś na dół, gdzie poczułaś piękny
zapach. Gdy weszłaś do kuchni, zobaczyłaś uśmiechniętą mamę LuHana, która na
twój widok jeszcze bardziej się rozpromieniła.
- Dzień Dobry, jesteś głodny?
- Dzień Dobry… Tak i to bardzo… Jak wilk. – odparłaś i ucałowałaś
kobietę w policzek. Teraz już pamiętałaś, że taki był zwyczaj blondyna.
- Prosze. Zajadaj. – powiedziała kładąc naprzeciwko ciebie
talerz pełen pysznie wyglądającego jedzenia, które od razu zaczęłaś zajadać.
Po skończeniu posiłku, ładnie podziękowałaś i włożywszy buty
zawołałaś:
- Papa…
Zatrzymał cię jednak słodki kobiecy głos.
- Poczekaj… Kochanie, powiedziałeś już ________ co do niej
czujesz?
Gdy usłyszałaś swoje imię oniemiałaś. Nie mogłaś uwierzyć w
to co powiedziała ta kobieta. Ty miałabyś się podobać LuHanowi. To nie możliwe.
- Jeszcze nie mamo, ale dzisiaj jej powiem – odparłaś i z
lekkim rumieńcem na nie swojej twarzy, wyszłaś z nie swojego domu.
Nie wiedziałaś dlaczego tak bardzo cię to poruszyło.
Dlaczego w ogóle przejmujesz się tym co powiedziała ta kobieta. W głębi jednak
cieszyłaś się z tego faktu. Poczułaś ciepło w sercu .
„ Podobam mu się” chichotałaś w duchu.
Kilka minut później weszłaś do budynku szkoły, gdzie od razu
zaczęłaś szukać siebie, a raczej LuHana w twoim ciele. Gdy wreszcie go
znalazłaś zaniemówiłaś. Ubrał cię bardzo stosownie, zachowywał się tak, aby
nikt ni spostrzegł różnicy. Byłaś mu wdzięczna, ale też czułaś coś, o czym do
tej pory opowiadała ci mama. Miłość. Uczucie na które tak długo czekałaś. Do
tej pory nie spodziewałaś się, że to w nim się zakochasz, ale jednak.
Chciałaś do niego podejść i wpić się w jego usta, ale
zawahałaś się. „ Przecież jestem dziewczyną” pomyślałaś. Jednak po namyśle
uświadomiłaś sobie, że teraz jesteś nim. Chłopakiem.
Szybkim krokiem przemierzyłaś dzielący was odcinek. Dłońmi
ujęłaś „swoją” twarz i ustami LuHana wpiłaś się w „swoje” usta.
Nagle poczułaś ciepło i znów otworzywszy oczu zobaczyłaś
przed sobą zdziwionego LuHana. Chłopaka, który w jednej chwili złapał cię za
rękę i przyciągnąwszy cię bliżej do siebie, ujął twą twarz w dłonie i ucałował.
- Kocham Cię.. – wyszeptał, a ty z czułością odparłaś:
- Wiem… Twoja mama się zdradziła. Ja też cię kocham
LuHanie. – odparłaś i zaśmiałaś się, a
on razem z tobą.
Od tego wydarzenia minęły dwa lata. Wy nadal jesteście razem
i miło wspominacie tę cudaczną sytuację, która zmieniła wasze życie. Wiecie
też, że nie jesteście i nie byliście ostatnimi ofiarami czarodziejskiego
napoju.
Koniec…. Przepraszam, że tak długo nie dodawałam
scenariuszy, ale mam teraz bardzo trudny okres, ale już wkrótce to się zmieni,
bo wakacje tuż tuż. Wiem też, że ten scenariusz nie jest najlepszy i
przepraszam was za to…. Następny będzie lepszy… Bardziej się postaram. Dziękuję,
że czytacie….
Jejku, dziękuję bardzo! ♥ To było takie urocze! ;_; Zwłaszcza końcowa scena! :3 Piszesz naprawdę świetne scenariusze ♥
OdpowiedzUsuńOjej, jakie fajne! ^^ Podobało mi się. Ciekawy pomysł :D
OdpowiedzUsuńAwwww....^^
OdpowiedzUsuńCud, miód i nutella, czyli rozpływam się z zachwytu! <3 Świetnie piszesz, a jeżeli ten scenariusz nie był dobry, to... no, nie wiem co jest.
Weny!!
To było takie kawaii <3 Mama LuHan'a najlepsz ^^ I te jego buziaczki dla mamy to było mega urocze :3
OdpowiedzUsuńhttp://www.kochamkoreanskichchlopcow.blogspot.com