Wstałaś wcześnie rano. Twą twarz okrywał cień, ponieważ wszystkie okna w pokoju były zasłonięte grubą czerwoną płachtą. Przeciągnęłaś się ze zmęczenia. Nie pamiętałaś nawet, kiedy zasnęłaś. Wstałaś chwiejnie z łóżka i podeszłaś do okna. Odsunąwszy materiał, poczułaś na twarzy gorące promyki słońca.
Wtem poczułaś na plecach wietrzyk, a gdy się odwróciłaś, na łóżku leżała piękna, długa, gotycka suknia w bordowym kolorze. Z zachwytem dotknęłaś materiału, który miło muskał twą skórę.
Z przejęciem poszłaś do łazienki, gdzie ubrałaś kreację.
Aż trudno się przyznać, ale bardzo lubiłaś taki styl, gorsety itd.
Gdy uporałaś się już z zapięciem wyszłaś, aby przejrzeć się w dużym lustrze na przeciwko komody. Wchodząc z powrotem do pokoju zastałaś tam, stojącego u drzwi młodego chłopaka. Ten widząc cię, szybkim krokiem podszedł do ciebie, a raczej zjawił się.
- Za mną. Panicze życzą sobie, twego towarzystwa na kolacji - powiedział beznamiętnie i wyciągnął cię na korytarz.