Uwaga

Proszę o pisanie w komentarzach, przy zamówieniach imię autorki, która ma dane zamówienie zrealizować :3
Hesperiata, czy Neko ^^

niedziela, 1 maja 2016

Zabawka 3/4 (LuHan z EXO)

Z góry przepraszam za skoki w czasie :D i za przedłużenie opowiadania >: I ponownie witam czytelniczki/ów. Tęskniłam za Wami <3




- Jesteś pewna, że tego chcesz? - głos Lay'a wyrwał cię z zamyślenia. Spojrzałaś zaspanym wzrokiem na siedzącego obok chłopaka i bez słowa położyłaś głowę na jego ramieniu. 
- Ne... Możliwe, że tylko dzięki temu wreszcie zdołam o nim zapomnieć - szepnęłaś, mocniej wtulając twarz w jego koszulę, której zapach bezpowrotnie wbił się w twoje nozdrza. 
- Skoro tak... - zaczął blondyn, delikatnie łapiąc cię za brodę i unosząc twą twarz do góry, tak aby wasze oczy mogły się spotkać - To zgoda.
Jego oczy zabłysnęły i już chwilę później poczułaś na swych ustach jego słodki smak. Pocałunek był czuły i leniwy, taki jaki powinien być pierwszy pocałunek. Zupełnie inny od tego, który skradł ci LuHan, gdy pierwszy raz się spotkaliście. Jego pocałunek był obezwładniający i przytłaczający, wiążący się w dużej mierze ze strachem. Bałaś się dotykać Chińczyka. Jednocześnie tego pragnęłaś i unikałaś.  Na samą myśl o nim czułaś dreszcze. 
A teraz? To co teraz czułaś to dziwna, powolna i uzależniająca słodycz. Bezpieczna przystań, w której mogłaś odetchnąć. 
Gdy oderwaliście się od siebie nie mogliście wydusić ani jednego słowa. Patrzyliście się na siebie, jak w transie tonąc w swych oczach. 
- I jak było? - zapytał po chwili Koreańczyk, opierając się plecami o krzesło.
- Wow... - szepnęłaś w końcu, gwałtownie mrugając ponieważ był to pierwszy pocałunek z kimś innym, niż tylko LuHan - To... Yghm... 
Po spotkaniu jego pytającego wzroku słowa jeszcze bardziej uwięzły ci w gardle. 
- Oke - wybełkotałaś, unosząc dłoń w charakterystycznym geście i zalałaś się delikatnym rumieńcem, od razu odwracając twarz. Z niejakim zainteresowaniem zaczęłaś przyglądać się widokowi za oknem, po to by nie myśleć o tym co przed chwilą się stało.
- Dziękuję ci za pomoc - wychrypiałaś mimowolnie, chodź starałaś się by twój głos brzmiał jak najnormalniej - Zastanawia mnie tylko jedno.
- Co takiego? - zapytał z zaciekawieniem, dotykając ręką oparcia krzesła, na którym siedziałaś.
- Dlaczego to robisz? - odważyłaś się spojrzeć na niego - Pomagasz mi, chodź LuHan to twój przyjaciel.
Chłopak przez dłuższą chwilę patrzył się na ciebie nieprzeniknionym wzrokiem, ale nie odezwał się dopóki na twej twarzy nie wykwitło zaniepokojenie.
- Owszem... Jest moim przyjacielem. Ale to nie usprawiedliwia w moich oczach jego czynów, nie uważasz?
Człowiek powinien być człowiekiem... Dla każdego - spojrzenie jego ciepłych oczu sprawiło, że po twym ciele rozlało się przyjemne ciepło, to samo, które czułaś przy pocałunku - Przyda mu się nauczka.
Nie mogłaś powiedzieć, że nie zdziwiły cię te słowa, ponieważ tak nie było. Nigdy wcześniej nie miałaś styczności z Lay'em, więc jego osoba była i będzie dla ciebie jedną wielką tajemnicą.
- Um... - przytaknęłaś i zajęłaś się czekającą jeszcze na ciebie pracą domową.
Niestety wszystko co do tej pory pamiętałaś jakoś tak wyleciało ci z głowy, a wcześniejsze zajście nie chciało wypuścić wolno twych myśli.

Sama tego chciałaś... Uspokój się, karciłaś się w myślach, starając się za wszelką cenę nie spojrzeć w stronę rozwalonego obok ciebie na krześle blondyna.

- Tak tego nie zrobisz - zacmokał Koreańczyk z dezaprobatą.
- Nie jestem dobra z matematyki - przyznałaś rumieniąc się nieznacznie.
- Keyopta - mruknął ledwo słyszalnie i od razu nachylił się nad twym ramieniem, zaczynając swe obliczenia.
Po równej godzinie nauki i wspólnego rozwiązywania zadań mogliście już wrócić do domu. Mogliście, ale Lay miał chyba inne plany, gdyż postanowił się chwilę zdrzemnąć.
Z ciekawością zaczęłaś badać rysy jego twarzy, raz po raz uśmiechając się pod nosem.
- Niepojęte - westchnęłaś, zdejmując jego ramię z oparcia tak aby było mu wygodniej - Jak dziecko.
Zachichotałaś cicho.
Z dalszym rozbawieniem rozejrzałaś się po pomieszczeniu, z ulgą stwierdzając, że nikogo już nie ma. Po kilku minutach bezczynności postanowiłaś wziąć się do roboty i najciszej jak umiałaś zaczęłaś składać książki i pakować je do torby.
Nie zajęło ci to dużo czasu, więc już minutę później ponownie zerknęłaś na śpiącego kolegę. Wyglądał dosyć słodko, gdy tak siedział z delikatnie odchyloną głową do tyłu, zamkniętymi oczami, delikatnie rozchylonymi ustach i włosami swawolnie opadającymi na czoło. Mimowolnie sięgnęłaś dłonią jego twarzy, by móc odgarnąć zbłąkane kosmyki, lecz w momencie, w którym dotknęłaś opuszkami palców jego bladego czoła, chłopak otworzył oczy.
Patrzył się na ciebie dłuższą chwilę i dopiero po chwili złapał twój nadgarstek, przyciągając tym samym twą dłoń do ust.
Wstrzymałaś oddech, gdy jego wargi dotknęły twojej skóry. Od razu poczułaś palący rumieniec na twarzy, który zabarwił twoje policzki na różowy, może nawet czerwony kolor.
- Jesteś strasznie nieuważna - rzucił, gdy tylko puścił twą rękę.
- Huh? - przyjrzałaś się swojej dłoni z zaciekawieniem i determinacją, aż w końcu znalazłaś na jednym z palców niewielkie rozcięcie - Och... Nie zauważyłam.
Spuściłaś głowę i nie wiedzieć czemu zaczęłaś się cicho śmiać.
- Co cię tak śmieszy?
- Nic... Po prostu... Komawo - szepnęłaś, od czasu do czasu zerkając na zdezorientowanego chłopaka.
- Za co mi znowu dziękujesz? - uniósł brew do góry w oczekiwaniu na odpowiedź.
- Wiem, że to może głupie, ale dziękuję ci za to, że spędzasz ze mną czas. Dzięki tobie nie myślę o LuHanie tak często, jak to się zdarzało w przeszłości.
Blondyn wpatrywał się w ciebie przez pewien czas, aż w końcu z powrotem ze znudzeniem osunął się na krzesło.
- Nie dziękuj mi za każdym razem, gdy będę ci jakoś pomagał... Za dużo by tego było w przyszłości - sapnął, ponownie zamykając oczy.
Zarumieniłaś się nieznacznie, po prostu nie mogąc tego powstrzymać. Był tak szczery i prostolinijny, że nie dało się nie zawstydzić w jego obecności.
****
Szłaś przez korytarz, nieprzerwanie patrząc się na swoje buty, próbując zrobić sobie w myślach listę, aby upewnić się, że o niczym nie zapomniałaś. Od pamiętnego zajścia w bibliotece minęło już rok, a każdy dzień był dla ciebie jeszcze milszą niespodzianką od poprzedniego. Kto by pomyślał, że chłopak może być, aż tak spontaniczny i...
Nagle tuż przed twymi oczami, dokładnie pół kroku przed tobą, pojawiła się para czarnych trampek. Niechętnie uniosłaś wzrok do góry, niezbyt uradowana tym co zobaczyłaś.
- Jak ci mija życie, _____? - usłyszałaś ten dobrze ci znany głos.
- Całkiem nieźle, dziękuję - rzuciłaś i już miałaś wyminąć Chińczyka, gdy ten nagle złapał cię za nadgarstek, ściskając go przy tym troszeczkę za mocno.
- Nie tak szybko, słonko - syknął niemal szeptem, więc nikt prócz ciebie nie mógł usłyszeć tych słów.
- Puść mnie - powiedziałaś, na marne próbując wyrwać się z jego uścisku.
- Powiedziała, że masz ją puścić - ufff... Spadł ci kamień z serca, gdy obok siebie usłyszałaś przyjemny głos Lay'a - Ogłuchłeś, Lu?
- Nie wtrącaj się - warknął starszy mierząc młodszego wrogim wzrokiem.
- I ty śmiesz mi rozkazywać?! Nie masz do niej prawa - krzyknął rozwścieczony chłopak, po czym z całej siły zamachnął się na przyjaciela. 
- A ty niby masz? Bohater się znalazł! Jakoś wcześniej cię ona nie obchodziła. Czyżbyś pomylił współczucie z zauroczeniem? - zaśmiał się arogancko drugi, szykując się do ataku. 
Obaj kurczowo trzymali przeciwnika za koszulki, tuż przy szyjach. Obaj z uniesionymi pięściami i gniewem w sercach.
- Ona była i jest moja!
- Ta "ona" ma imię i jest niczyją własnością - odwarknął pierwszy.
Przyglądałaś się całemu zajściu i chciałaś to przerwać, ale nie wiedziałaś jak mogłabyś im pomóc. Po prostu lepiej było się nie mieszać. 
- Nie za dobrze ci w tej szkole? Nie wiem po co w ogóle nas postanowiłeś odwiedzić. - syknął Lay, którego nerwy były w stanie krytycznym. 
- Lay... Nie jest tego wart - ostatecznie odważyłaś się odezwać, starając się jakoś załagodzić tą sytuację. Mimo wszystko rok temu byli nierozłącznymi najlepszymi przyjaciółmi. Nie chciałaś tego niszczyć i dodatkowo pogarszać swą osobą. - Po prostu odpuść...
- Dobrze - sapnął chłopak, obejmując cię w pasie. 
- Nie mów mi, że cię omotała - zarechotał LuHan, patrząc na was z wyższością - Niezła jest. Może jednak źle zrobiłem, że tak łatwo dałem jej odejść. 
W jeden chwili, przed twymi oczami mignęła pięść twego obrońcy i już kilka sekund później usłyszałaś głuchy dźwięk upadku. 
- Nie waż mi się pokazywać na oczy - splunął Lay, po czym jak gdyby nigdy nic złapał cię za rękę i pociągnął za sobą. 
Nic nie mówiłaś, tylko pozwoliłaś się poprowadzić tam, gdzie wszystko się zaczęło... Mimo początkowych myśli o zdrowiu LuHana i chęci pomocy.  
Szłaś za blondynem w stronę biblioteki, gdzie usiedliście przy pamiętnym stole, który stał się waszym kącikiem.
Spojrzałaś na niego spuchniętymi od płaczu oczami, nie mogąc powstrzymać fali emocji, które tobą zawładnęły. 
- Pabo! Pabo... - szeptałaś gorączkowo, starając się nie patrzeć w jego oczy. 
Musiałaś się czymś zająć. Czymś...
Jego dłoń. Przyjrzałaś się dokładnie jego knykciom i oniemiałaś. 
- Aż tak mocno go walnąłeś? - zaniemówiłaś... Nie spodziewałaś się tego, że jego ręce mogą być tak delikatne. 
- Poczekaj... Zaraz je opatrzę. - rzuciłaś nieśmiało i już miałaś iść, gdy nagle jego dłoń zacisnęła się delikatnie na twym nadgarstku. 
- Wiem, że to oklepane... Ale wystarczy że zostaniesz ze mną. - zaśmiał się, pocierając kark zdrową dłonią - wcale nie jest, aż tak źle. 
zachichotałaś widząc jego niepewność na twarzy, gdy tak siedział i przyglądał się swojej ręce. 
- Pokaż mi ją - westchnęłaś. Przyglądałaś się, co chwilę cmokając, aż w końcu postanowiłaś zrobić coś na co nie zdobyłabyś się jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Zbliżyłaś usta do jego knykci i na każdym z nich, po kolei złożyłaś leniwego całusa. 
Słyszałaś jak chłopak ciężko wypuszcza powietrze, a potem z trudem ponownie łapie oddech, ale byłaś zbyt pochłonięta wykonywaną czynnością by móc się tym bardziej zainteresować. Po prostu robiłaś swoje. To na co miałaś ochotę. 
- Zostań moją dziewczyną. Tak na prawdę - usłyszałaś nagle delikatnie drżący głos Lay'a.
Popatrzyłaś na chłopaka z niedowierzaniem i zaskoczeniem, na chwilę odrywając się od wykonywanego zajęcia. 
- Ja... - zaczęłaś, sama dokładnie nie wiedziałaś co chciałaś powiedzieć. Przez chwilę twoje serce wręcz wyrywało się z piersi, krzycząc donośne tak, jednak już kilkanaście sekund później pojawiły się wątpliwości i dawne uczucia. 
- Po prostu się zgódź - powiedział to normalnym tonem, ale gdy spojrzałaś w jego oczy nie można było nie spostrzec jego błagania. 
Myślałaś chwilę, wyliczając wszystkie za i przeciw, kalkulując wszystkie miesiące, które razem spędziliście, aż w końcu doszłaś do wniosku, że to żałosne. 
Ten chłopak był niesamowity pod każdym względem. Troskliwy, zabawny, pewny siebie i jednocześnie niepewny tak wielu rzeczy. Czułaś się przy nim cudownie, bezpiecznie i tak swobodnie. Przy nim o nic nie musiałaś się martwić. Gdyby ideały stąpały po ziemi, pewnie miałby zadatki do bycia jednym  nich. Oczywiście, każdy ma wady ale ten chłopak... 
- Zgoda - odparłaś w końcu, ale trochę czasu minęło nim twe słowa dotarły do uszu Chińczyka. 
- Możesz dać mi odpowiedź później. Nie musisz teraz... Zaraz, zaraz... Co powiedziałaś? 
- Że się zgadzam - powtórzyłaś, mimowolnie sięgając dłonią do jego policzka, na co ten z uśmiechem pokrył ją swoją. 
- Chincha? 
- Um... - przytaknęłaś, przysuwając się do blondyna, który obdarował cię najszczerszym, najsłodszym uśmiechem jakim tylko mógł. 
- Cieszę się. Bardzo się cieszę - zaśmiał się z lekką nieśmiałością, pocierając kark dłonią. 
- No mam nadzieję - zachichotałaś, całując go w ciepły policzek. 

****

Tak mało czasu zostało... Omo... Nie było szans na to, żebyś zdążyła. Mimo to biegłaś dalej, prosząc byś zdążyła. 
Minęłaś jeden z tych seulskich, kolorowych, pełnych błyskotek szyldów, później kolejny i następny, po czy skręciłaś w jedną z bocznych uliczek, skrót który znałaś tylko ty i Chińczyk i w kilka sekund wybiegłaś na ulicy, na której znajdowała się niewielka kawiarenka. Tuż przed wejściem do środka poprawiłaś włosy ubranie, poklepałaś się po policzkach i dopiero po wykonaniu tych czynności otworzyłaś drzwi. 
Z daleka dostrzegłaś blond grzywę siedzącego tyłem do ciebie chłopaka, który nieświadomy twej obecności, wystukiwał rytm dobrze ci znanej piosenki. 
- Zgadnij kto to - zaśmiałaś się zasłaniając Azjacie oczy. 
- Nie trudno jest się domyślić - zarechotał chłopak, który z czułością przejechał kciukiem po zewnętrznej części jednej z twych dłoni. 
- Wreszcie mogliśmy się spotkać,a ty nawet mnie nie przytulisz? Nie tęskniłaś? - zaśmiał się przyjaciel, wstając i zamykając cię w czułym, bezpiecznym uścisku. 
- Mnie też miło cię widzieć - zachichotałaś. 
- Jak tam układa ci się w życiu? - zapytał, gdy siedzieliście już na przeciwko siebie, popijając gorącą kawę. 
- Nie najgorzej, ale widzę że ciebie też nie omijają sukcesy. Nie jest łatwo prawda? - zagaiłaś, zerkając w stronę piosenkarza. 
- Nie... Masa treningów, lekcji, koncertów. To wykańcza. - pożalił się blondyn, robiąc przy tym minę zbitego psiaka. 
- Umiem to sobie wyobrazić... - westchnęłaś, patrząc się na zmęczonego przyjaciela.
- Wiesz... Czasem zastanawiam się nad tym co by było gdyby... Gdyby nasze życia inaczej się potoczyły - zagaił. 
- Zastanawia cię to, czy bylibyśmy nadal parą? - zadałaś proste pytanie... To, które i tobie od dawna chodzi po głowie. 
- Ne, a ciebie to nie ciekawi? 
- Jasne, że ciekawi... Dosyć często zdarza mi się nad tym zastanawiać. To normalne, ponieważ coś nas w końcu łączyło. Skończyło się, ale to co było i tak w nas zostało. Wspomnienia, uczucia. Nadal mam cię w sercu, ale... 
- Ale to nie było to. - dokończył za ciebie Chińczyk, patrząc w twą stronę z bólem i jednoczesnym zrozumieniem. 
- Ne. To po prostu nie była nasza droga. Los nas rozdzielił, ale jak widać nawet z Nim można walczyć. Jak inaczej moglibyśmy wyjaśnić to, że mimo tego wszystkiego nasza przyjaźń przetrwała... - zaćwierkałaś, dotykając delikatnie jego dłoń opuszkami palców. 
- Nasze ścieżki zawsze będą, gdzieś w przyszłości się krzyżowały, tak jak działo się to w przeszłości i dzieje się teraz. Nasza przyjaźń przetrwała wiele, przetrwa więc jeszcze więcej - skwitował młody mężczyzna, nie spuszczając cię z oczu. 


^^ dla Any Chan ^^




7 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że przy ostatnim akapicie troszku się pogubiłam, ale i tak jestem z ciebie dumna ^^
    Hmmm... Skoro będzie jeszcze jedna część... Spodziewam się czegoś trochę zagmatwanego, (nie)zaskakujących zmian, rozkwitu nowych i/lub powrotu starych uczuć... Słowem, zapowiada się na kawałek ciekawej opowieści x3
    A wgl, to jak tam ci mijają te krótkie "dni wolności", co Hes? ^^
    Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale to na górze to zdj Laya XDD SCENARIUSZ ŚWIETNY

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli nspisane jest 3/4 to znaczy że będzie jeszcze jedna notka do tego? Byłoby fajnie. Bardzo ciekawie i lekko piszesz. Oby tak dalej, powodzenia.;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy artykuł. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń