Blond włosy, młody mężczyzna siedział rozłożony na jednej połowie dużej
kanapy, obitej czarną skórą. Ubrany był w białą koszulę z wywiniętymi
mankietami i czarne, proste spodnie. Na głowie spoczywał mu artystyczny nieład,
a w lewej ręce trzymał kieliszek, wypełniony po brzegi czerwonym, wytrawnym
winem. Tuż obok niego, dosłownie wisząc na jego ramieniu, siedziała
kobieta, wyglądająca na
trzydziestosześcioletnią, zamożną biznesmenkę. Ta patrzyła się na niego
rozmarzonym, naiwnym wzrokiem, prosząc w duchu, aby ta chwila nie miała
końca. Mężczyzna miał jedna inne plany.
Równie szybo, ja się przywitał, pożegnał się i bez zbędnych słów wyszedł z
mieszkania, zostawiając tym samym kobietę samą w wielkim, luksusowym salonie.