Jego słowa bardzo cię zraniły. Nie
wiedziałaś co powiedzieć. Kochałaś się w nim od dwóch lat.
- A-a-ale j-j-ja na-naprawdę cię kocham.
- Nieważne, ktoś taki jak ja nie może chodzić z taką brzydką kujonką jak ty.
Twoje serce bardzo cię bolało, to już
było za wiele. Nagle w przypływie wściekłości krzyknęłaś.
- MinHo , ale z ciebie PABO, nie wierzę że straciłam tyle czasu na platoniczną miłość do CIEBIE !!!
Byłaś usatysfakcjonowana gdy
zobaczyłaś jego zdziwiona minę, pełna frustracji tupnęłaś nogą
i odeszłaś. Po tym incydencie nie mogłaś wytrzymać do końca
zajęć , byłaś więc szczęśliwa słysząc ostatni dzwonek,
pozwalający wracać już do domu.
* w domu *
- Mamo, tato już wróciłam! - krzyknęłaś, lecz nikogo nie było – Super! Znowu sama !
Nagle usłyszałaś melodyjkę w telefonie. Podeszłaś i wcisnęłaś zieloną
słuchawkę.
- Yoboseyo?
- ______, nie ma rodziców w domu?
- Nie, a kto mówi?
- Nie poznajesz mnie? To ja wujek Lee. Nie mam ci tego za złe, ostatnio widziałem cię jak miałaś zaledwie 2 latka. Na pewno wyrosłaś. Powiedz rodzicom, że dzwoniłem.
- Arraso.
- Muszę kończyć, miłego dnia ______.
- Komawo wujku Lee.
„ To było
dziwne” pomyślałaś. Niedługo po odłożeniu słuchawki poszłaś
do swojego pokoju odrobić lekcje. Ślęczałaś nad książkami
ponad dwie godziny, więc nawet nie zauważyłaś, kiedy rodzice
wrócili. Nagle ktoś zaczął cię wołać.
- _______, jesteś już w domu?!
- Tak! Dzwonił wujek Lee, miał do was jakąś sprawę.
- Wujek Lee? Omo, naprawdę zapomniałam. Kochanie możesz zejść na dół?
- Tak... Już schodzę.
Zeszłaś na dół
i weszłaś do kuchni, kierując się zapachem ryżowych klusek,
które mama uwielbiała gotować.
- Jak tam w szkole? - zapytała mama.
- Nic...
- Przecież widzę, że coś się stało, tatę może nabierzesz, ale mnie nie, w końcu tak jak i ty jestem kobietą.
Opuściłaś
głowę, ponieważ nie chciałaś, żeby widziała łzy, które
zaczęły ci się lać po policzkach.
Niestety mama od
razu zauważyła i ze zmartwieniem, przytuliła cię do piersi.
- Myszko, co się stało?
Nie chciałaś jej
niczego mówić. Nie miałaś przed nią żadnych tajemnic, ale to
było co innego, w końcu nie codziennie odrzuca cię wymarzony
chłopak. Lecz gdy spojrzałaś w jej oczy wszelkie wątpliwości cie
opuściły.
- Mamo... - załkałaś
- Tak...? Powiedz córeczko.
- MinHo ... On .... Ja... ja powiedziałam mu co czuję, a on mnie odrzucił.
Nagle twoje ciało
zaczęło drżeć. Popatrzyłaś znowu na mamę przez załzawione
oczy.
- Oooo .... Moje biedactwo. Moja córeczko. Już dobrze.
- Mamo, ja nie chcę wrócić do szkoły, to za bardzo boli... Wszyscy będą się ze mnie śmiać. MinHo też, a tego nie przeżyję.
- Już dobrze. Przestań płakać. Coś wymyślimy.
Nagle zadzwonił
telefon. Mama podeszła i odebrała.
- Yoboseyo? O witaj Lee. Tak, byliśmy w sklepie. Tak...? A jak tam u Carmen? Aha.. Arraso przekażę jej... na pewno się ucieszy. Do zobaczenia.
Usłyszałaś jak
odkłada słuchawkę i idzie korytarzem w stronę kuchni.
- Kochanie, mam pytanie.
- Tak?
- Czy chciałabyś zamieszkać w Seulu? Pytałam się twojego wujka czy mógłby ci załatwić stypendium w tej muzycznej szkole, do której chciałaś iść.
- Naprawdę? I co, załatwił?
- Właśnie dlatego dzwonił, udało mu się to załatwić. A w sprawie mieszkania, powiedział, że nie ma nic przeciwko temu, abyś mieszkała u niego i u Carmen.
- Omo, naprawdę bardzo się cieszę. Saranghae mamo.
* tydzień później *
Stałaś na dworcu
autobusowym razem z rodzicami. Mama miała w oczach łzy, wiedziałaś,
że jest smutna, ponieważ będziecie daleko od siebie. Tata
zachowywał kamienną twarz, lecz gdy nadjechał autobus i czas było
się pożegnać, łzy zaczęły mu spływać po policzkach jak dwa
wodospady, które wydawało się, że nie miały końca.
- Będę za wami tęsknić!- zawołałaś ,gdy zajęłaś miejsce w prawie pustym autobusie.
- My za tobą też kochanie!
Gdy autobus ruszył
popatrzyłaś się ostatni raz na oddalających się rodziców. Gdy
wyjechałaś z miasta, znużył cię sen. Jechałaś trzy godziny,
ale straciłaś poczucie czasu po pierwszej godzinie jazdy. Gdy
zostało dziesięć minut drogi, już nie spałaś. Zadzwoniłaś do
mamy, odebrała po pierwszym sygnale.
- Mamo..?
- Tak kotku?
- Już prawie dojechałam.
- To dobrze, mogę być już spokojna.
- A mamo? Mam pytanie.
- Tak?
- Jak rozpoznam wujka? Nawet nie wiem jak wygląda i wydaje mi się, że on tez nie za bardzo wie jak ja wyglądam.
- Ah... To żaden problem Wysłałam mu twoje zdjęcie, bo było mu potrzebne do CV, do szkoły.
- Aha... To dobrze. Saranghae mamo. Już jesteśmy, muszę kończyć.
- Saranghae córeczko. Zadzwoń wieczorem, jak już się rozpakujesz i poznasz wujka i ciocię.
- Arraso. Papa.
- Papa.
Rozłączyłaś
się i przeciągnęłaś na fotelu, ponieważ cała zdrętwiałaś.
Gdy wyszłaś z autobusu, czułaś jakbyś miała kolana z waty,
upadłabyś gdyby ktoś cię nie złapał za ramię. Gdy się
odwróciłaś zobaczyłaś chłopaka trochę starszego od ciebie.
Ubrany był w dżinsową kurtkę i niebieską koszulę. Gdy spojrzałaś
na jego twarz zobaczyłaś jaki jest przystojny. Zmierzyłaś go
jeszcze raz od stup do głowy i zatrzymałaś się na jego duże
brązowe oczy, które patrzyły się prosto na ciebie.
- Mianhe...
- Za co przepraszasz? Za to że straciłaś czucie w nogach i prawie upadłaś?
Miał głęboki,
męski głos. Gdy go usłyszałaś przeszyły cię dreszcze.
Gdy się
uśmiechnął myślałaś, że znowu upadniesz, lecz on nadal cię
trzymał kurczowo za ramię. Gdy spojrzałaś w dół, odsunął rękę
jak poparzony.
- Uważaj na przyszłość.
- Dziękuję jeszcze raz. - powiedziałaś patrząc jak nawo poznany mężczyzna odchodzi.
Jak na początek, to naprawdę nieźle. Jest kilka błędów, ale z czasem, będziesz je wyłapywała, a poza tym - nie jest to rażące. Sama również zdarza mi się popełnić błędy. ;)
OdpowiedzUsuńWnioskuję, że będzie to dłuższy scenariusz, złożony z kilku części.
No nic, życzę weny i wiele pomysłów.
Hwaiting! ^^